Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Z koleżanką


Angelus Vericarita

Rekomendowane odpowiedzi

Z koleżanką

Wysoka Sprawiedliwości
Ja mówię…
Szły my z Wiesią…
Moja koleżanka
Zimową porą
Na chodniku szklanka
Diabli niech te nasze
Wojewódzkie odśnieżacze…
Nadciągała z naprzeciwka
Owarz diama
W kreacji kawa-śliwka
Na bok zeszły by my
By się z nią nie zderzyć
Ale jak można felerny los ludzką głową zmierzyć
Wpadły my na siebie z impetem
I to przed samym supermarketem
Wstałyśmy…
Wiesia ni ja nic nie mówię
A tamta nas swym złym spojrzeniem świdruje
Starsze my przecież wiekiem…
Tamta wrzasłsa
Jak by my nie były człowiekiem
Wy takie…
Owakie…
Wy ślepe jakie…
Wy kwoki…
Sroki…
Foki..
Ona tak rwetesuje
A we mnie się krew gotuje
Jak mnie już powiedziała:
Krowo stara…
Takem nie wytrzymała
I sypłam jej:
Gęba jak kościelna brama
Wjechał by tam czołg
I woźnica z furą siana!
Dwa pługi zmieściły by się jeszcze
I wszelkich maszyn rolniczych resztę!
Tramwaj nie jeden by wjechał
I pociąg towarowy by się wepchał!
Jak by tak jęzor wykosił
To by się euro plan wprosił!
Tak to jej powiedziałam
A ona jak słup głucha stała
Po chwili się otrząsnęła
I za moją koleżankę się wzięła
Wymyśla ją od:
Cioci-kloci…
Zbutwiałej serpentyny…
Zezowatej gadziny…
Bielma na oku…
Dziury w kroku…
A na sam koniec:
Zaćmowaty dzwoniec…
Wiesia z plamą na honorze
Zaśpiewała jej nie gorzej:
Twoja gęba się nie zamyka
Niczym klapa od śmietnika!
Całe Zoo krakowskie
Zmieściło by się pod tym garbatym noskiem!
Na jęzorze jednostka wojskowa
Miała by ćwiczebne pola!
Na podniebieniu zali
Bombowce w piłkę by grali!
Szczęka zębowa służyła by
Za toi-toi’ów czterdzieści trzy!
Te zmarszczki na gębie i czole
Są jak kanały przeciwpowodziowe!

Jak jej to wszystko wyrzuciła
Tak ta dama ze wstydu się spociła
Co?
Słucham?
Szanowna Proceduro…
A to że ja ją czarną dziurą…?
Eeeeeeee tam…
To fraszka…
Soduma i Gumora była!
Gdy się ocknęła ta patałaszka…
Zagroziła nam:
Że nas czarna gleba…
I że dla nas dwóch
Deptaki poszerzyć trzeba…
Groziła piorunem z jasnego nieba
I że braknie dla nas w piekarni chleba
Wyzwała od starych pukiew
Zmieszała odchody szczura i brukiew
I tym nas obrzuciła
Oraz słowami na „K” i „Pi” obraziła
Zmieszała nasz honor z błotem
I najgorszymi bluzgami oblepiła potem…
Jużem tego nie przebolała
I równiutko na perłowo ją obhulałam:
Mandarylio! Klątwo diaska!
Krugolnico! Ptysio z Laska!
Prymitywo! Szalejnico!
Narkomanko! Sekutnico!
Krocionogu! Parowozie!
Macajko! Łajno kozie!
Wulgaryjnio! Protosamko!
Głupia cizio! Wredna chamko!
Zakończyłam ja w te słowa
Że jest głupia, stara krowa!
Za to dała mnie po rondzie
I tak my się znaleźli w sądzie
Mówię:
Najwyższy Precedensie
Wierzę ja w to
Że sprawiedliwy będzie sąd…
Co?!
Co takiego?!
O nie!
Nic z tego!
Nie przeproszę!
Ona mnie większą krzywdę wyrządziła
Rond zepsuła!
Honor mnie splamiła!
Niech ona wpierw rękę poda
To i ja podam
I będzie zgoda…
Czekam ja i sędzie
Na to co to będzie
Ona się na pięcie obróciła…
Tylko zaskrzypiał but…
I tak się zakończył ten sądowy przewód.
Ole!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...