Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Muchy Lysanisa


Rekomendowane odpowiedzi

- Lysanisie!- wykrztusiłem powiedziawszy mu o wszystkim - nie słuchasz mnie!
- Przepraszam, co mówisz?
Lysanis nie słucha, zajmuje go jakieś zadrapanie na ramieniu, ugryzienie muchy. Odwraca się i powierza moje problemy gorącym blokom ateńskiego powietrza niczym pieśni żałobne. Cokolwiek stanęło dziś w przejściu między konfesją a radą, wcale nie jest mile widziane. Czym prędzej rozbiję tę niewiadomej maści przeszkodę; prośba powinna wystarczyć. Z drugiej strony prosić Lysanisa, tego wałkonia i narcyza o cokolwiek, to jakby wyjść na agorę bez chitonu, w południe, kiedy rybacy zdążyli już powykładać swój łów a rolnicy dotarli z przedmieść- kiedy panuje największy ruch. Jak zawsze stanie się to dla niego kolejnym pretekstem do wychwalania zalet swego, wielkiego umysłu. W końcu, rzecz jasna, dobrnie do upragnionej uwagi i, by utrzymać swój wizerunek mędrca, poradzi nad rozwiązaniem. Przedtem jednakowoż zacznie pleść. Wyobrażam sobie każdą sekundę narcystycznych głupot, przyczajonych tuż za słowem proszę! Może lepiej pomodlę się do któregoś z bogów, jak czynił to jeszcze mój dziadek?

- Lysanisie, proszę, mam poważny problem. To nie przelewki.- Bogowie nie istnieją, inaczej nie skazywaliby mnie na to.
- Mów, mów, mów zatem. Wielki Lysanis określi rozwiązanie co do jego setnej części, jeszcze dokładniej niż wyrocznie, skrupulatniej niż wieszczowie. Mój oświecony i utrzymany w porządku umysł powie prawdę o wszystkim, co na ziemi, pod ziemią, na niebie. Nacieraj bracie, obaczmy czyż istnieją kwestie, które sforsują ten zdrowy rozsądek. Powiadam tobie: świadomość Ateny.

Przesadził nawet jak na siebie. Nareszcie nadszedł czas by powiedzieć, co mam powiedzieć. Szybko! Byle nie zdążył popaść w kolejną dekoncentrację. Zacząłem; najpierw najważniejsze: kogo sprawa dotyczy, dlaczego to dla mnie takie istotne, itd… Aby trzymać jego umysł w cuglach przewidywałem każdą interpelację, każdy możliwy przerywnik. Wybiłem pobliskie muchy jeszcze zanim zaczął drapać się po nosie, trupy poprzednich powinny powstrzymywać kolejne. Mówiłem więc:

- Mój ojciec. Pafokles, jak wiesz jest prytanem w bieżącej kadencji. Nie został jeszcze wylosowany na przewodniczącego, acz słyszałem, że gdy tylko to nastąpi, wraz z innymi sfabrykuje pismo archonta, wypowie kolejną wojnę jednemu ze sprzymierzeńców Sparty, a wszystko uwierzytelni wielką pieczęcią miasta, którą zdobędzie, jeśli zostanie wylosowany. Ale co ważniejsze, planuje przy tym zaprowadzić w mieście terror, z pomocą klucza do skarbca, który zdobędzie w razie wyboru, wybierze nominał i zatrudni najemników by nie dopuścić do buntu. Jeśli tylko go wylosują…
- Ile dni zostało do końca kadencji?
- Siedem, jest w okrągłym domu już dwadzieścia dziewięć dni.
- Może zatem nie zostać wylosowany. Ilu ma towarzyszy w spisku?
- Dokładnie nie wiem, prawie wszyscy uczniowie Sokratesa są z nim, sam starzec i kilku jego towarzyszy surowo zganili pomysł, nie zdołali im go jednak wybić z głów, Lysanisie… - głos mój przypominał lament, ręce uniosłem nad głowę, oczekując niewidzialnej, być może boskiej, pomocnej dłoni.
- Więc nie wiesz ilu z pięćdziesięciu prytan, a raczej z pozostałych do wylosowania dwudziestu jeden, jest z nim?
- Większość ze wspólników jest wciąż za młoda na zasiadanie, naliczyłbym czterech ponad wymaganym trzydziestym rokiem, z czego jeden nie znalazł się w tej kadencji.- o dziwo nadal rachowałem trzeźwo.
- Trzech spośród dwudziestu jeden? Phi. Szanse na przewrót mają jak jeden do sześciu a jako że został tydzień urzędowania… Najpierw XXI x XX x XIX x XVIII x XVII x XVI x XV, odjąć XVIII x XVII x XVI x XV x XIV x XIII x XII, licz, licz, licz… - niezwłocznie dobyłem abakusa.
- βΜε͵ αΜ͵ηχε ͵ασ (586051200), odjąć βΜα͵ αΜ͵ϛλθ ͵βϡξ (160392960), równa się βΜδ͵ αΜ͵βφξε ͵ησμ (425658240).- Co to za wynik, po co mi takie liczby!- Co to za wynik, po co mi takie liczby?
- To liczba kombinacji w których mogą zostać wybrani, chciałem ją usłyszeć, wiesz, że potrafię wróżyć z liczb…jestem wieszczem od urodzenia.
- Mają jedną siódmą szansy na zrealizowanie planów, to i ja potrafię wyliczyć, w dodatku bez wróżenia, chciałem byś polecił mi do kogo mam się z tym udać…- poczułem jak irytacja zaciska się w mojej pięści. Przełknąłem.
- Cicho!- wycedził- βΜδ͵ αΜ͵βφξε ͵ησμ (425658240)… widzę, dokonają tego…
- Lysanisie!- przełknąłem kolejny ładunek złości.
- Nie możesz iść nigdzie.- mówił zamroczony, lub też mówił z udawanym zamroczeniem- Ateny tylko zyskają na tym co oni zrobią, widać to jak na dłoni- uderzył wierzchem dłoni w abakus- widać to w powtórzonej czwórce (IV) i dwójkach (II) w jej sąsiedztwie. – gdzieś pomiędzy dialogiem powtórnie zapisywał wynik na kruchej, piaskowej tablicy - Zakazuję ci gdziekolwiek o tym donosić, słyszysz? Możemy tylko zyskać i zyskamy, widzę to swym bezbrzeżnym, wewnętrznym okiem. Bo co to za ustrój, gdzie rządzi kto bądź! Te losowania! Dlaczego nie można patrzeć na jednostkę bez kontekstu związanej z nią przypadkowości, rządzić powinni najbieglejsi w rzemiośle i prawach, najbardziej oczytani, mędrcy, retorzy…
- Oj, zamknij się wreszcie. Na Zeusa, to mój ojciec! Znasz go, jemu rzadko kiedy się co udaje…
- Nieważne kto, ważne co! Nawet szympans mógłby się za to zabrać.
- Proszę cię! Odradź mu to! Jeśli się nie uda, każą mu wypić cykutę… - martwiłem się zupełnie poważnie. Lamentowałem coraz donioślej.
- Tylko śmierć w słusznej sprawie i w słusznej godzinie, czyni życie wartym swojego miana.- ten aforyzm wyrzucił na w niebo to, co do tej pory zaciskałem i przełykałem.
- A, idź pan w chuj!- skwitowałem najkrócej jak mogłem i udałem się do ojca.

***
Mój przyjaciel nie zdołał zadeptać we mnie źdźbła niepokoju, wręcz odwrotnie; owego tygodnia godzinami przestawałem pod okrągłą kopułką, gdzie zbierano się by radzić o sprawach miasta. Wszystkie dni, szczęśliwie, jeden po drugim przynosiły ulgę. Żaden z towarzyszy ojca, ani on sam, (dzięki bogom) nie został wylosowany. Od tamtej pory poczciwy Pafokles utracił swe zainteresowanie dla polityki, natomiast wszelakie rewolucyjne plany bez znaczniejszego żalu przekazał młodszym obywatelom. Lysanis unikał mnie przez długi czas. Jako dowód mogący przeczyć jego zdolnościom, byłem niewygodny a przeczyłem im na okrągło. Relacjonowałem naszą małą >>wieszczą
Ale czy mucha ma na tyle rozumu? Czy mucha potrafiłaby być dla muchy Lysanisem? Strasznie zagmatwane są ostrzeżenia, a jednak to brak ostrzeżeń, jest jedynym stwórcom bałaganu w gronie myśli. Mucha na muchy i muchy przed muchą; mucha twojej muchy nie jest moją muchą, mojej muchy mucha strzeże; pod twoją muchę muchy się uciekają; primo mucha i secundo mucha: jako mucha tak i mucha przedwieczna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...