Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

teraz można oczy zamknąć
ideały pogasły
tam na wprost nie ma już nikogo
i barwy wyblakły
i dźwięk jak abecadło potłuczony padł

z taniej butelki
spragniony destrukcji łyk
aby wychodząc z siebie
na progu usłyszeć
anioła pocieszający głos
lecz ten głupawo milczy
wmurowany w ograniczeń bezradną ścianę

pozostał dialog prowadzony wewnętrznie
rwany
na stosie gdzie rozsądek sczezł

blizny zbierane dla poprawienia pamięci
bilans upadków na ostrze brzytwy
szkic osobowości kreślony
tanecznymi potknięciami
że niby to wygłupy i żarty
dystans swobodny do samego siebie





a siebie już nie istnieje
siebie obeschło przegniło
teraz wszystko jedno mu wszak
bo mieć powinno nadzieję
którą niedawno żyło
siebie zwyczajnie trafił szlag





i tylko ten psiak jak oddech wierny
nadal pokornie stopy liże
jakby za wszystkie świata podłości
on jeden miał płacić szacunku odsetki
podziw dla niego za cierpliwość
taki to i palcem w ziemi jaskinię wydrąży
a stwórcy pochwała
czy pretensja
za ową drzazgę miłości w porypanym świcie

trzeba siebie jeszcze zamyślić głębiej
jakie tutaj bogu przydzielić miejsce

Opublikowano

witam towarzycho
i cieszę sie że z moich pokrętności skapło coś dla gości

bo siebie to trzeba najsamwprzód dobrze poznać
potem pokochać
bo uciekać nie ma sensu
i dopiero wtedy
bogu przydzielić miejsce

dziękuję za czytactwo i chęć rozumienia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Kamertonko... wybacz mi... "leciałam" po tekście... i wyłuskałam to, co najbardziej dla mnie...
Pozdrawiam z letnim mazurskim słońcem... :)
Kamertonko, mam podobne odczucia jak Nata...to jest wg mnie esencja tego wiersza

serdecznie pozdrawiam :)
Krystyna S.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Kamertonko... wybacz mi... "leciałam" po tekście... i wyłuskałam to, co najbardziej dla mnie...
Pozdrawiam z letnim mazurskim słońcem... :)
Kamertonko, mam podobne odczucia jak Nata...to jest wg mnie esencja tego wiersza

serdecznie pozdrawiam :)
Krystyna S.


Teresko i Natuś (jeśli tak mogę)
nie potrafię poszatkować tego tekstu
nawet jeśli parzy prozą
wtedy siebie w tekście wynikałaby z ...
no właśnie skąd?
ale nie mam żadnych pretensji
przecież można co się (w tym przypadku Siebie) chce
jeśli bezkolizyjnie

dziękuję za poświęcenie chwili cennego czasu
pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Był sobie pewien poeta, ogólnie znany z imienia i nazwiska oraz kilku innych spraw i radził sobie w życiu nawet lepiej niż doskonale. A każdym razie na to wyglądało właśnie i być może nawet wbrew pozorom. Tymczasem jego wiersze nie radziły sobie z życiem wcale a wcale. A w każdym razie wyglądało, że tak jest, zwłaszcza jak to się mówi na pierwszy rzut oka i przy pierwszym czytaniu. W świecie coraz lepszych śladów ta niezgodność była coraz bardziej widoczna, bo teraz i być może w przeciwieństwie do przedwczoraj dużo więcej widać i słychać i inne różne takie najprzeróżniejsze. Ogólnie chyba – jak to się mawia – więcej wiadomo, co jest jednak dyskusyjną tezą, od której znajdziesz mnóstwo wyjątków. Zresztą zdaje się, że tych wyjątków tylko przybywa, a nie ubywa, ale to temat na inną historię, dodam tylko, że równie ironiczną i sarkastyczną i inne takie tym podobne. Cóż, czytelnicy w przeciwieństwie do lat mocno poprzednich z tym faktem fantem musieli się bardziej zmierzyć, co bywało i wygodne i niewygodne, czasem do tego wręcz jednocześnie. Wygląda na to, że wcześniej nie mieliby podobnych problemów, albo relatywnie mniejsze. Zresztą poeta im tłumaczył, że on tylko odwraca uwagę, ale oni, ani nie czytali, ani nie słuchali go zbyt uważnie, bo przecież mieli na swoich głowach multum własnych spraw, notabene niejednokrotnie jeszcze trudniejszych do wyjaśnienia. Gdzie jeszcze przepiękniej nie idzie czegokolwiek ustalić. Gdzie piękno i gdzie ciekawość to jedno, a gdzie prawda i kłamstwo to drugie. Gdzie forma, a gdzie istota to trzecie. Natura, sztuczność, rola, zawód to chyba już po dziesiąte, albo i lepiej, albo i jeszcze lepiej... Właściwie autor niniejszego wcale się sobie nie dziwi, że kończy każde zdanie kropką, bo po prostu jest w kropce. Zresztą bardzo możliwe, że zawsze był, a nawet będzie przez czas dłuższy niż do określenia, czy do opisania.    Warszawa – Stegny, 14.04.2025r.
    • @Leszczym Zgadzam się, to nie jest bajka, moim zamysłem nie bylo jej napisanie.
    • W pałacu mieszka para bywają królem i królową.   Na ścianach są ozdobne linie. Wyrysowane są rośliny - często czterolistne koniczyny. Nie braknie morskich muszli…   Zamek ma trzy baszty i dwanaście okrągłych okien…   Gdy przybywa słoneczny rycerz, podnoszą zwodzone mosty.          
    • "Najniebezpieczniejsza jest pora, gdy nic się nie dzieje, nic nie boli i nic nie dokucza. Gdy wszystko toczy się nurtem spokojnym, a sprawy dojrzewają z wiosenną ufnością." Rajmund Kalicki "Dziennik nieobyczajny" wieczór nacechowany płynnością linii, jakby go Luigi Colani zaprojektował. łagodne daje mi w kość. ech, czuję, że przeciąga się w środku, z hurgotem w stawach, puchate i wszystkookie zwierzątko intelektualne, sapacz-gryźca, co wykatulał się z chmur, by mnie rozleniwić. rozanielić. nawet blask słoneczny jest jakiś porowaty. nic, tylko leżeć i się przejmować. czymkolwiek. rozdrapywać zabliźnione. a może: otrząsanie się z zapyziałości. mentalnej. oto stoję przed dębową biblioteczką szczelnie wypełnioną tomami. wszelkie problemy ogniskują się w ich zawartości. grzeszek w koronkach, szpetne przekleństwo podniesione do rangi sztuki wysokiej. opisy takie, że aż można za nie przynoblić. i mały ja, schłostany wiechetkiem pokrzyw, ostrym językiem prześmiewcy. nieumiejący czytać, a więc bronić się przed jadem paszkwili, głuchą i głupią tkanką plotek. jeden sukinsyn z mojej wiochy, w ramach zemsty, bo nie chcę z nim więcej pić ani ćpać, rozpuszcza famę, że jestem pedałem (nie mylić z gejem). powinienem się tym przejąć, co najmniej zwyzywać idiotę. a mi się pisze powieść "Niewzajemne". poczciwość to welurowy czołg, który przejeżdża mi po głowie. obłęd.      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...