Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

mój organizm nie toleruje kurzu
w życiu zawsze wychodzi
znajdzie się ktoś kto posprząta
a jeśli się nie znajdzie
pozamiata wiatr

moja dusza jest złożona
z dwudziestu sześciu drobnych korali
nawleczonych na nić ariadny

na szyi drobnych sznur korali
w szerokiej mufce chowam ręce


moje dłonie są jak pejzaż
rzek
run

wysp

pracy
i myśli

myśli są jak niebo
martwią mnie anomalie aury
nasze powodzie i nasze susze

wzrok z roztargnieniem błądzi w dali
a oczy nie zapłaczą więcej


łzy to tylko krople w oceanie
bo przemieniamy się
od słońca po śnieg
mienimy się pełnią
czasami lata
czasami księżyca
tańcząc wszerz tęczy
lub na skraju przepaści

wybacz że tonąc w smutku złym
cieszyć się słońcem nie umiałam


kiedyś wszyscy uwierzymy
reżyser nastroju jest tylko jeden
reszta to aktorzy
często odgrywający ważną rolę

wybacz też to że w życiu mym
innych za ciebie często brałam


czasami mam odwagę
przepraszać życie
wyciągam ręce do słońca

a później obejmuję
ciepłymi dłońmi ramiona
by ustać na tle obrazu
kolejnej karty w kalendarzu

i bledsza jest niż jedwab lila
twarz moja od przeczucia losu
i brwi dosięga mi co chwila
niezakręcony pukiel włosów


wszystko może się zdarzyć
czasami przestaję o tobie myśleć
moje oczy tracą blask

i niepodobny jest do lotu
chód mój powolny jak u chorej
jak gdybym dotykała stopą
tratwy a nie parkietu wzorów


jedynie Matka Boska Fatimska
zrozumie

usta oddechem rozchylone
mgła dziwna oczy mi przysłania
i drżą do piersi przytulone
kwiaty naszego niespotkania

Opublikowano

Witaj Anno,

trudny to wiersz dla odbiorcy i trudne zderzenie z poezją A. Achmatowej. Dlaczego trudne? Bo dzisiejsze czasy odbierają nam prawo do wyrażania się w poezji wprost, do mówienia o uczuciach fundamentalnych. Myślę, że podczas pierwszego czytania nie zauważyłam nawet połowy istotnych myśli, które w wierszu zawarłaś. Dlatego będę tu wracać. Mogę na teraz jedynie powiedzieć, że kilka fragmentów szczególnie zapadło mi w pamięć, m. in. ten:

martwią mnie anomalie aury
nasze powodzie i nasze susze


Też mnie martwią, a Ty tak pięknie to ujęłaś. I to prawda, przemieniamy się od słońca aż po śnieg.

Trudno mi czytać taką poezję dzisiaj. Wydaje mi się przepełniona, a przecież u Achmatowej to nie razi. Może zbyt jednostronnie się ukierunkowałam, tutaj to rozumiem. Zapewne nic nie będziesz zmieniać:)

Pozdrawiam
Agnes

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Witaj Agnes:)

Dziękuję Ci za opinię, bardzo dla mnie znaczącą.
Masz rację - dziś "wymaga się" okrywania myśli warstwmi woalek, czasami z bardzo wielką szkodą, bo slowa wciąż żyją, znaczą, nie zawsze trzeba je pokrywać makijażem

dawno nie pisałam, mam nadzieję, że Achmatowa by się nie pogniewała;)

jeszcze raz dziekuję i pozdrawiam:)
piszesz jeszcze?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Interesuję się wierzeniami słowiańskimi. Nie lubię pisać wierszy rymowanych. Mam nadzieję, że napisana ballada Was zainteresuje.  
    • żar leje się z nieba ostre promienie niczym języki wściekłych psów liżą Annę po karku w rozchełstanej koszuli jakby zachęcała glaszcz ino po mału zniszczonymi dłońmi zagarnia naręcz wrotyczu żółte kulki drażnią napęczniałe piersi odużona zapachem dziurawca i mięty przystaje powoli przeżuwa listeczki bylicy rozgniatając językiem delikatną strukturę gorąc może w cieniu starej ulęgałki znajdzie ukojenie tenten racic obwieszcza przybycie gości dwie sarny spłoszone puściły się polem depczą kolby kukurydzy to nic to życie
    • @Naram-sin    Mnie śmieszą komentarze ludzi, którzy chcieliby wszystko na tacy, a dostają... cóż.. właśnie wszystko na tacy.   Zasadniczo, jakiś czas temu robiłem test w Mensie, wynik jaki był taki był, jednoznacznie stwierdzający, że mojego IQ nie da się określić. Suma summarum wyszedłem na oszusta.   Przypuszczam, że owoce mojej ciężkiej pracy nie mogą być doskonałe, bo przecież - kto w doskonałość uwierzy? Owoce, które niekoniecznie objawiają się fizycznie... chociaż powyżej widać, że jednak - w pewien sposób, jeśli uznać słowo za byt fizyczny - istotnie jest to owoc doskonały mający chyba jednak tylko swoje implikacje w świecie fizycznym. Powstaje nieścisłość...   Ale kto wierzy w ducha?    Przecież ludzka dusza to tylko zlepek szarych komórek pod kościstą kopułą.   Takie moje "fopa", że być może piszę o rzeczach, które są ze świata niebieskiego, wśród ludzi, którzy myślą tylko po ziemsku.   A patos? No cóż, nietrafiona opinia potwierdza trafność intencji.   Właściwie to wszystko złośliwe, co napisałeś i.. szczerze mówiąc, tak sobie bekam na Twój wyrzut chamstwa - tak to prostacka odpowiedź ale zasadniczo nie widzę powodu by to, co proste miało kłócić się z tym, co skomplikowane.   Tak więc proszę, a właściwie dziękuję, bo w sumie miło patrzyć jak ktoś sobie żyły wypruwa z zazdrości.   Ja się tutaj dobrze bawię.   Aha, pisząc "autor" uderzasz we mnie, niczego nie ukryjesz, jeśli to jeszcze nie jest oczywiste.   Ach no i dziękuję za kawałek "waniliowego lodzika" - "(...) wiersz nawet wciąga (...)" w tym błotku.     Ale w sumie chętnie posłucham dalej, bo mnie bardzo fascynują postracjonalizacje ludzi, którzy w ciemności swojej "duszy", której winy "aż kipią spod skaczącej pokrywki" wypluwają właśnie taki bełkot.   Wracając do patosu - nie ma od niego ucieczki, nie zamierzam przed nim uciekać - zamierzam się do niego uciekać.
    • Nie umiem się stworzyć Nie przychodzę sobie łatwo Nie dostaję do niczego Ze światła gwiazdy W cień uciekam nocy Buszując po meandrach Pewności że to co Widoczne to oko patrzące Wgłąb czaszki Bielmo śródsłowia Powieką dnio-nocy operuje Kształt nadaje Bezładu Składam się poniewczasie W trumienkę Rąk Nigdy nie krzyżuję      
    • twarz blada jak skóra kostuchy wzrok straszny niczym u Meduzy głowę zdobi poroże jelenia które miewa mężczyzna wysoki jak pobliskie drzewa   chroni kwiaty i dzikie zwierzęta leśne dla tych co zrywają i zabijają boleśnie pan i władca lasu bywa srogi karząc każdego kto jest mu wrogi   jako wilk lub puchacz może się gościowi ukazać włosy zielone na głowie jak liście lubią opadać władca leśnych zwierząt i roślinności broni przed myśliwymi i zielarkami z miłości   pewnego dnia las przemierzał myśliwy spotkać się miał z kochanką szczęśliwy na leśnej polanie czekała ukochana gdy zobaczyła myśliwego była uradowana   cera słowiańskiej piękności była biała w miłosnym uścisku splotły się dwa ciała myśliwy ze Słowianką bardzo się kochał pieszcząc całe ciało namiętnie je całował   jednak zakochani kochali się na świętej ziemi zbezcześcili poświęconą polanę i kłopoty mieli gdy władca lasu się zorientował zdenerwowany kochanków w zemście zaczarował   w sowę zamienił myśliwego Słowiankę w wilka strasznego w tych postaciach nie mogli się spotykać wilk sowy nie może z miłości dotykać   teraz kochankowie są rozdzieleni we wrogów zamienieni tak skończyła się ta nieszczęśliwa historia nie kochaj się na świętej ziemi bo czeka cię katorga
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...