Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

*** (Wśród czarnych domostw ręce załamuję...)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Wśród czarnych domostw ręce załamuję,
niknę ja w cieniu i cień we mnie niknie,
a niebo myśli moje wypłakuje,
i czekam, dopóki żal mi nie zbrzydnie;
i słońce zblakło, więc ziemistym świtem
przygnębia wierzących wciąż w swoje życie.

W okna zaglądam - czarne twarze nocy,
w oczy nie spojrzą, wzrokiem prze-kłamliwym;
w oddal się patrzą, jakby mogły zoczyć
światło snów wolnych, łunę gwiazd szczęśliwych.
Lecz nie - w swych klatkach, domach samotności
razem tkwić będą, po kres ich, po kości.

Nie wiem, jak oni widzą mnie z ich strony.
Możem jest świętym, co lepszy się myśli?
Możem jest czartem, co, z grzechem wyśniony,
przyszedł swym wzrokiem palić ichże myśli?
Odchodzę - choć Bóg wracał by mnie pewnie
do nich, tam właśnie - a ja płaczę rzewnie.

Nie wrócę. Bo grób nie dla mnie jest ziemski,
upaść i nie wstać - grzechem stoi w niebie.
Zapomnieć w swym śnie, gdzie triumfy, gdzie klęski
i zawsze się śmiać - nie patrząc za siebie.
O, podła zmoro - zawiści, głuchoty,
któryż raz umrzeć mamy z twej ochoty?...

* * *

Ty, który stoisz! Powiedz mi tę prawdę,
że na kolanach ludzie są weseli;
nawet nie tłumacz - przecież ja ją zawrę
w kłamstwach, do których ludzie ci dojrzeli.
I w tychże szukać przyjdzie jej potomnym,
zbrojnym w swą prawdę, a jednak bezbronnym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...