Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Upieram się przy tym że tego filmu nie znasz :-) (bo wszyscy cierpią traumę rozcinanego oka, wszyscy!)

A jutro gdy nie będzie tak płynnie i zmieszczę się pomiedzy stołem a krzesłem i
"w miejscach pierwszego rzędu usiadzie jakiś pan wraz z towarzyszką wstanie mocno umeblowanym"
to znaczy jak już będe w trakcie przeprowadzki (pomiędzy wieczorem a następnym zmierzchem),
to wypisze z radością jakie pretensje mam do tego wiersza, bo chlapie inkaustem jak jestem pijany.

Opublikowano

Tytuł sugeruje, że wiersz będzie o ojcu peelki :-), forma "tata" sugeruje że będzie pisane to z perspektywy dziecka. Wcześniejsze wiersze autora sugerują że będzie traktować o niesłychanie skomplikowanych relacjach pomiędzy rzeczonymi.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Tato śpi pijany a dziecku z tym źle. Nie spotkałem się jeszcze z czymś takim w literaturze ...



Chce zachować w pamięci wyidealizowany obraz ojca. To też nowość ...



Ot taka refleksyjka. Nawet fajna, tylko że z błędem.
bo albo "myślę" i "przestaję" albo "pomyślę" i "przestanę" (czasy się nie zgadzają).


Reasumując (szybko bo jest fajna pogoda i ciągnie na zewnątrz), wierszyk czyta się powtarzając sobie w myślach "zaskocz mnie, zaskocz mnie, zaskocz mnie ... aż dochodzi się do końca i sapiąc z rezygnacją, klika "Dodaj Komentarz" coby dać upust temu brakowi zaskoczenia.
Opublikowano

Nie mam zamiaru "bronić" mojego wiersza. Przed czym mam go bronić? Przed germańskim oprawcą? Masz prawo do swojej opinii na jego temat i choćby się tutaj na kakaowo zabarwiła to i tak nie zmuszę Cię do zmiany zdania. Chodziło mi tylko, żebyś przedstawił jakąś krytykę wiersza, a nie podśmiechujki ze mnie czy ludzi, którym się to dzieło podoba.

Tyle.
Idę, bo dziecko zaczęło po mnie długopisem pisać.

Opublikowano

Idzie na burze to zostałem w domu pooglądać familiade i kłócić się z ludźmi przez internet.
[quote]
Nie mam zamiaru "bronić" mojego wiersza. Przed czym mam go bronić? Przed germańskim oprawcą? Masz prawo do swojej opinii na jego temat i choćby się tutaj na kakaowo zabarwiła to i tak nie zmuszę Cię do zmiany zdania


No ja przedstawiłem tą swoją "stereotypową interpretację, że jak wiersz o tacie to już o pedofilii i biciu." i myślałem że odsłonisz przedemną połacie innych znaczeń, niestereotypowych.


[quote]a nie podśmiechujki ze mnie czy ludzi, którym się to dzieło podoba.
Nie bądź taka skromna, co najmniej arcydzieło!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


No ja przedstawiłem tą swoją "stereotypową interpretację, że jak wiersz o tacie to już o pedofilii i biciu." i myślałem że odsłonisz przede mną połacie innych znaczeń, niestereotypowych.


[quote]a nie podśmiechujki ze mnie czy ludzi, którym się to dzieło podoba.
Nie bądź taka skromna, co najmniej arcydzieło!


No w tej swojej interpretacji nie wspomniałeś o ekscesach pedo-sado, więc uznałam, że temat zamknięty, skoro ani ja, ani Ty nie zauważamy tego w wierszu. Tematykę wiersza odgadłeś dość poprawnie i, ledwie zauważalnie ironicznie, więc co Ci będę przeszkadzała "Familiadę" oglądać, taki przedni teleturniej, a dowcipy jakie zabawne, ha ha.

Że arcydzieło... Hm... Rzecz oczywista ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • oglądam nieśmiałe  dawne marzenia  które nie ujrzały światła dziennego    gdyby… tak czasami myślę    jaka byś była  w bliskim spotkaniu    tam wtedy  czarowałaś  byłaś niezachodzącym  słońcem  a ja  ja chmurami na niebie    bawiłaś się  moim cieniem    6.2025 andrew 
    • w niej masz drogi mleczne pokłosiem wydeptane - tu historia z korzeni w niepewność wyrasta. w niej masz ścieżki dopiero co w rosie skąpane - nie minie nawet chwila, a czas je zawłaszcza.   jest tak wyjałowiona (krucha, ślepa, głucha) monokulturą pragnień i błędów tętniących, pusta leży w bezruchu, milczy i nie słucha cichych szeptań i krzyków w koronach szumiących.   choć tak bardzo zmęczona, zasnąć nie potrafi, wciąż zakochana w niebie, z gwiazd wzroku nie spuści, będzie mu czule śpiewać przyziemne piosenki - może ją pokocha, tym marzenie jej ziści.   podszyta marzeniami bladoróżowymi, jedwabnymi nićmi i słodkim wiciokrzewem, użyźni swe zmysły, rozsieje uczuciami, odurzy zapachami i wilgotnym ciepłem.  
    • (Ojcu)   Wiesz, stoję tutaj. W tej trawie wysokiej. W słońcu. W tym rozkwieceniu bujnym i tęsknym.   W tej melancholii rozległej jak czas. W tym ogromie cichym sen głęboki otwiera powieki. I śnię tym snem potrójnym zamknięty. Tą duszną godziną upalnego lata.   Chwieją się wiotkie gałęzie. Łodygi. Źdźbła łaskoczące łydki.   I wszystko to szumi, gęstnieje. Oddycha niebem rozległym. Kobaltowym odcieniem przeciętym smugą po odrzutowcu i z białą gdzieniegdzie chmurą, obłokiem skłębionym …   W powietrzu kreślę tajemne symbole, znaki. Lgnę ustami do kory drzewa. Całuję. Namiętnie. Jak usta kochanki niewidzialne, drzewne. Liściastą boginię miłości.   Wnikam w te rowki słodkawe i lepkie od soku, czując na końcu języka tężejące grudki.   Układam zdania zapadnięte do środka, zamknięte a jednocześnie przeogromnie rozległe jak wszechświat. Jak unicestwienie. Zaciskam powieki. Otwieram… Mrugam w jakimś porywie pamięci.   Widzę idącego ojca, poprzez odczuwanie w nim tej powolności elegijnej (taką jaką się odczuwa we śnie)   Idzie powoli w wysokiej trawie. W łanach rozkołysanego morza z dłońmi złączonymi mocno i pewnie.   I rozłącza je nagle w mozaice szeptów, rozsuwając w tym złotym rozkłoszeniu zbożność i wiatr. I znowu w słońcu, i w cieniu. Za tym dębem, za kasztanem.   Za samotną w polu topolą. Chwieją i smukłą. jak palec na ustach Boga.   Idzie powoli, odchodząc. I pojawia się na chwilę, by zniknąć znowu za jakimś krzewem, co mu zachodzi znienacka drogę.   I znowu, ale w coraz większym oddaleniu. Za kępą pachnącą, za tym drżącym ukołysaniem maleńkich kwiatków, które mu spadają na głowę białym deszczem. Za jaśminem, który tak kochał za życia.   Twarz przesłaniam dłonią, szczypiące oczy, bowiem uderza mnie oślepiający promień słońca. Znienacka.   Otrząsa się w prześwicie z szeleszczących liści w powiewie. Lecz po chwili robi się duszno i cicho. Jakoś tak tkliwie. Ojciec zniknął, zapadł się. Rozpłynął, gdzieś w rozkojarzeniu sennej melancholii.   Na piaszczystej ścieżce pociętej cieniami gałęzi. A jednak był tu kiedyś i żył jeszcze. I żyje...   Jestem jedynym świadkiem tej manifestacji. Tego przemknięcia niematerialnego zrywu zakamuflowanego przed światem.   I mimo że jestem bez miejsca i przeznaczenia, notuję każdy błahy kształt. Każdy nawet zarys, który jest w czyimś zamyśle jedynie nic nieznaczącym szkicem.   W chmurze spopielałej. W nadciągającym snopie deszczu.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-06-24)    
    • Ciekawe, czy innych książkach też będzie.  Pzdr

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        (dla Raskolnikowa Sonia po prostu była święta, ale dawno czytałam).
    • @Robert Witold Gorzkowski dziękuję @Rafael Marius dziękuję. Pozdrawiam Was serdecznie, ale nie końcem, lecz początkiem, który wskazał mi drogę , co dalej muszę robić!  Zresztą, nie pominąłem przesłanek z jego podpowiedzi , jakie pozwalają odkrywać to, co zostało nieodkryte albo zatajone!?   Więc zaczniemy od tego, czym jest język światła i cienia?            

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        !!!!   Interpretację już mam!              
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...