Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

w świat ruszył nieznany
przez szare ulice miasta
to już ostatnia droga
podzieliła mózg na części

w jednej siedzi echo
rozmawia szczerze
wiernie odpowiada
na każde pytanie

druga pozostała by żył
skazany na męki istnienia
ale musi dokończyć
szatana wytyczne

już dawno znikła wiosna
wypalone trzewia
wszystkiego nie zrobił
jeszcze pozostało umrzeć

Opublikowano
w świat ruszyłem nieznany
przez szare komórki miasta
to już ostatnia droga
podzieliła mózg na części


w jednej siedzi echo (wiernie odpowiadam
rozmawiamy szczerze --- na każde zadane pytanie-tj to szamo co szczera
rozmowa
druga pozostała bym żył
skazany na męki istnienia
muszę tylko wypełnić
powierzone posługi
---czy można powierzać posługi?

już dawno znikła wiosna
wypalone trzewia
wszystkiego nie zrobiłem
jeszcze pozostało umrzeć
--tu chyba wkradła się sprzeczność bo wyżej "bym żył skazany
na męki istnienia"



takie uwagi misię... ale wiersz jest Twój z dobrym tematem który warto by dopracować

pozdr.
Opublikowano

kiedy czytam takie zwierzenia peela, nasuwa mi się przeważnie pytanie, jaka część żywota była najlepsza? To nie jest przypadkiem tak jak z porami roku, że każda po jakimś czasie się nudzi? To byłoby chyba bez sensu stać wiekami w miejscu? CZemu w jednym wypadku liczy się różnorodność i wielorakość, a w innym wszystko ma pozostawać bez zmian.

Co do posług - jeśli już to zamierzone posługi. Posługa to coś co robi się z własnej woli.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Witaj Olek dzięki za komentarz tak wnikliwy jednak katolicyzm oraz egzortyzm dopuszcza owe słowa jednak chodziło mi o posługi powierzone od diabła nie wiem czy to wyszło ale w 2 strofie powtórzenie nie jest bezcelowe , gdyż chodziło mi o shizofrenię i opętanie przez czarne moce dlatego te posługi, los schizofrenika jest skazany na męki istenienia, albo pozostaje mu umrzeć.
Zapewne nie wyszedł ten przekaz jednak zastanowię się nad uwagami i zapewne poprawię

dzięki za wizytę i cenny koment

serdecznie

13
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Stokrotki dziękuję za cenny komentarz i ,, zamierzone" ale od diabła można otrzymać ,, powierzone" albo od biskupa dla lektora dot. np mszy jednak za cenne sugestie jeszcze raz dziękuję a jaka pora żywota była najlepsza ciekawe pytanie, gdyż ocieramy się o życie, a w życiu tylko piękne są chwile reszta to marność i iluzja.

serdecznie i ciepło

13
Opublikowano

Czytałam 13-tko ,a jakże świetny,taki na dzisiaj ,na jutro...!
Porostu przemawia do .a to jak ,jakby na zamówienie dla mnie .
no i to :

w jednej siedzi echo
rozmawiamy szczerze
wiernie odpowiadam
na każde zadane pytanie

Pozdrawiam Autora pięknego wiersza!
Upalnie!

Opublikowano

nie mam teraz czasu, żeby dłużej skomentować, ale tylko powiem, że po przeczytaniu skojarzyło mi się z dawno oglądanym filmem "Piękny umysł"; bardzo wymowne w treści określenie "mózg podzieliła na części"...życie jednocześnie w dwóch światach...tym w glowie i tym realnym, a obydwa odbierane jako rzeczywistość...
inną interpretacją moze być opętanie...ale tego już nie rozwijam
i zmykam

serdecznie pozdrawiam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Witaj Olek dzięki za komentarz tak wnikliwy jednak katolicyzm oraz egzortyzm dopuszcza owe słowa jednak chodziło mi o posługi powierzone od diabła nie wiem czy to wyszło ale w 2 strofie powtórzenie nie jest bezcelowe , gdyż chodziło mi o shizofrenię i opętanie przez czarne moce dlatego te posługi, los schizofrenika jest skazany na męki istenienia, albo pozostaje mu umrzeć.
Zapewne nie wyszedł ten przekaz jednak zastanowię się nad uwagami i zapewne poprawię

dzięki za wizytę i cenny koment

serdecznie

13
schizofrenia i opętanie czy to nie za ciężkie dla peela i wiersza?
osobiście radziłbym pozostać przy jednym wtedy nie będzie tych sprzeczności
chociaż zachowanie w obu przypadkach jest podobne
w opętanym "złe" raczej nie będzie chciało umrzeć
zakończyłbym na trzeciej
może gdyby było napisane w 3os. bardziej by się to kleiło
jeszcze raz - ciekawy temat
pozdr.
Opublikowano

w świat ruszyłem nieznany przez szare
ulice miasta to już ostatnia droga podzieliła
mózg na części

w jednej siedzi echo rozmawiamy szczerze
odpowiadam na każde pytanie

druga pozostała bym żył
skazany na męki
muszę wypełnić (...) coś bym tu dała z bardziej współczesnego języka (tj ja bym dała przeznaczenie ale autorowi może się to nie podobać

już dawno skończyła się wiosna jak wypalony skwarem
nie zrobiłem wszystkiego a pozostało umrzeć



Wiem, wiem - ta moja wersja jest tak na szybko i zawiera błędy
Chciałam jedynie pokazać jak inaczej można ten sam wiersz -> chodzi mi już nie tyle o słowa co o wersyfikację -> zobacz sam jak się zrobiło inaczej i ... moim zdaniem ciekawiej, ale to moje zdanie tylko.

Ja wiem, że Ty wiesz dlaczego coś piszesz więc te moje propozycje są tylko po to, żeby czasem pokazać, że to co piszesz można zupełnie inaczej interpretować

Kapeluszem do ziemi się kłaniając
LadyC

Opublikowano

To drugie, LadyC! Nie będę na siłę bronić wiersza! Ale na miłość boską, nie pytajcie, co znaczą "powierzone posługi". Jeśli pisze to kapłan? Albo ktoś blisko kapłana? I poszedł z ostatnim namaszczeniem? Albo świecki "zakochany" ostatni raz poszedł pod okno dziewczyny, ostatni raz zaśpiewać serenadę? Oceniam pomysł na wiersz i warsztat: Rozumiem podzielony na kawałki mózg i serce, i ...wszystko inne! Dzielę żal z autorem, zainspirowanym barokiem! Wiersz nie jest zły!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Anno - ależ ja nawet nie zasugerowałam, że zły!!
I całkiem możliwe, że masz rację co do moich upodobań. Przecież nie wykluczyłam tej możliwości.
Zresztą autor wie, że nie powinien zbyt poważnie dosłownie traktować mojego wpisu

Wiersza zaś wcale nie trzeba bronić ;)
Da sobie radę.

A i mam jeszcze do dodania - zwłaszcza dla Anny - proszę aż tak dokładnie i drobiazgowo nie interpretować bo to wiersz a wiersz to jednak pewna fikcja - nie musi odzwierciedlać rzeczywistości w 100%. Dobrze o tym pamiętać i zachować zdrowy dystans ;)

:)
Opublikowano

wiersz ciekawy,
tylko, gdzie ten środek ciężkości

na końcu mnie ... cóż najkrócej mówiąc smuci,
czy zachowam dystans by nie zasmucił na zbyt długo
ups

mam na względzie przeżywalność (ogólnie i subiektywnie ) autora przez wiersz i własny
u mnie z przekonania kończy się pozytywnie, jak samoodradzanie,
choć niezupełnie samo bo jest przyczyna, zawsze jakaś
i tu jest ponad pytanie ..

serdecznie i ciepło

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Witaj Olek dzięki za komentarz tak wnikliwy jednak katolicyzm oraz egzortyzm dopuszcza owe słowa jednak chodziło mi o posługi powierzone od diabła nie wiem czy to wyszło ale w 2 strofie powtórzenie nie jest bezcelowe , gdyż chodziło mi o shizofrenię i opętanie przez czarne moce dlatego te posługi, los schizofrenika jest skazany na męki istenienia, albo pozostaje mu umrzeć.
Zapewne nie wyszedł ten przekaz jednak zastanowię się nad uwagami i zapewne poprawię

dzięki za wizytę i cenny koment

serdecznie

13
schizofrenia i opętanie czy to nie za ciężkie dla peela i wiersza?
osobiście radziłbym pozostać przy jednym wtedy nie będzie tych sprzeczności
chociaż zachowanie w obu przypadkach jest podobne
w opętanym "złe" raczej nie będzie chciało umrzeć
zakończyłbym na trzeciej
może gdyby było napisane w 3os. bardziej by się to kleiło
jeszcze raz - ciekawy temat
pozdr.

Witaj Olek zaraz wszystko poprawię może za bardzo zagmatwany temat, a niby jak piszą komentujący wszystko jest dopowiedziane jednak jak zawsze w mojej poezji to tylko tak im się wydaje, gdyż cała myśl jest zawsze między wersami, ale chyba tak sobie myślę nie przekazałem w werszu tego co chciałem

serdecznie

13
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




witaj LadyC a powiedz czy to nie jest enigma tylko ten szyfr jest za cięzki do zrozumienia, gdyż temat dotyczy chorego umysłu i traktowania ludzi chorych na umysł , jak rzeczy w rzeczywistości i obecnych realiach i właśnie tylko pozostaje umrzeć chyba lepiej niż żyć z chorobą. Schzofrenik dostaje wizji i głosów i ulega pod ich wpływem i 2 strofa o tym mówi, ale zapewne jest napisana zle skoro nie trafia do odbiorcy czyli kicz
Jednak Twoja zmiana się podoba, a o opinię poproszę ciszę

dziękuję za wizytę i miły komentarz

serdecznie i cieplutko

13
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Aniu dziękuję za otuchę i wgląd w barokowe czasy, bystry masz umysł i zapewne nie jest on podzielony na części:):):):)

dziękuję serdecznie za komentarz i odwiedziny

serdecznie i ciepło

13
Opublikowano

FLY środek ciężkości przez peela został żle oszacowany, a wpłynęła na niego grawitacja i przez g , którego zabrakło we wzorze wyszło jak wyszło i wydaję się iż to tylko zly przekaz

dziękuję za wizytę i komentarz

serdecznie i ciepło

13

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Wiedziałem. I oby taka dalej była. W wieku nastoletnim różnie "niespodzianki" mogą się trafić. Niektórzy przechodzą w miarę bezboleśnie tak jak ja, ale zdarza się prawdziwa droga przez mękę.      Czyli tak zwane jeziora.
    • Jej oliwkowo zielone, lekko zmrużone, za zasłoną krótkich acz grubych rzęs, oczęta.  Wpatrywały się we mnie  z cichym uwielbieniem. Szybko doskoczyła, jeszcze nie ostygłym po niedawnym spełnieniu ciałem  ku mojej piersi. I złożyła na moich  zamkniętych na głucho ustach, pocałunek  zbyt lubieżnie gorący bym mógł nadal  ignorować z wyższością samca alfa  jej próby zwrócenia na siebie uwagi. Wczepiłem palce w jej ciemne pukle, dziś wyjątkowo pofalowane. Może to sen tak spokojny. Dziecięcy wręcz. Rozrzucił je na świeżej pościeli. A potem żar zespolonych ciał  nadał im tego nęcącego blasku  i kształtu morskiej fali.     Mając ją w ramionach  czasami zapominałem o całym świecie. Żyłem w jej blasku i cieniu. Dla jej głosu i ciepła słów miłosnych. Dla jej oczu. Wzroku anioła. Ona mną władała. Choć nie chciała tego. Chciała być. Leczyć mnie. Rekonstruować moją duszę. Z każdym dotykiem i pocałunkiem,  odrastało mi serce. Kiedyś wyjedzone przez mrok. Otoczyła je opieką i troską.     Nie musiałem mówić. Nasze myśli zawsze były jednością. Czasami śmiała się, że mnie usidliła magią. Zaklęcia z jej ksiąg,  pozwoliły mnie przywołać i ujarzmić. Czy kiedykolwiek chciałem od niej odejść? Przenigdy. Już nie migruję wśród leśnych mokradeł  i zapomnianych nawet przez szeptuchy bagiennych borów. Mroźny księżyc ma jednak potężny zew. Tej klątwy nie zakończy nawet moja śmierć. Więc przemieniam się w jej ramionach. Samotny wilk, który dzięki ludzkiej czarownicy, jest choć trochę zrozumiany. Poddany nie ocenie a wysłuchaniu.      Lecz pamiętam i te noc czerwcową przed laty. Gdy świeżo porzucony na skraju polany. Wyłem aż do utraty głosu. Padłem w wystające ponad ściółkę, korzenie prastarego dębu. Moje żale obudziły go ze snu. Schwycił mnie w swe starcze konary i umościł wygodnie na listowiu gałęzistych dłoni. Zapytał kim jestem. Samotnym wilkiem odpowiedziałem. Drzewa myślą i odpowiadają dość długo. Wreszcie odparł z wielką rozwagą. Nie wyglądasz na wilka. Bo kiedyś byłem człowiekiem, lecz pobratymcy z wioski  nałożyli na mnie klątwę. Wypędzili mnie z granicy siół. Stałem się bestią. Znasz ludzi? To podły gatunek.     Dąb zasępił się lub nawet przysnął myśląc nad odpowiedzią. Wreszcie odrzekł z powagą. Nic nie wiadomo mi o gatunku ludzi.  Młody to zapewne szczep lub plemię. Znam dobrze ptaki co zamieszkują przestworza i korony moich pobratymców. Znam ryby srebrzyste i prędkie co płyną w nurtach górskich i leśnych strumieni. Znam jaszczurki, pająki czy ślimaki  co wędrówkami swymi po korze. Wywołują łaskotanie i uczucie świądu. Znam łosie, jelenie czy dziki. Co chadzają w ostępy. Zniżają łeb w ukłonach  ilekroć widzą mą postać  przechadzająca się po lesie. Czasami rozmawiam z wilkami. O wolności. Lecz Ty nie wyglądasz  na szczęśliwego i wolnego.     Rzucono na mnie czar.  Klątwę, której ani czas ani pokuta nie zdejmie. Dąb znów długo myślał. Czar… klątwy… magiczne konszachty. Runy, pergaminy, konstelacje. Drzewa nie znają się na tym. My rośniemy w ciszy prastarych puszcz. W miejscach świętych,  dotkniętych jedynie stopą Pierworodnego. Naszymi braćmi są chmury i skały. Słuchamy pieśni wichru. A kołysze nas do snu  szemrząca dziko Atrubre. Pani wszystkich wód,  której źródło spłynęło z nieba przed eonami.     Ale znam kogoś kto mógłby zaradzić  na Twą niedolę dziwny wilku. Zabiorę Cię do czarownicy,  która może będzie potrafiła zdjąć klątwę. Las jest wielki i dziki. Pełen parowów i dolin. Nie zbadają go w połowie nawet  tak śmiesznie mikre łapy jak Twoje. Zresztą nieroztropnie byłoby wysyłać  Cię tam samopas. Zaniosę Cię zatem wilku. Ku dawnemu kręgu rady. Do magicznych wrót Dok Natt. Tam jest dom czarownicy. Mieszka w wysuszonym cielsku trolla. Ona będzie umiała pomóc.     I ruszył ku kniei  z moim ciałem uwięzionym  w gałęzistym uścisku. Dopiero szóstego dnia stanęliśmy u celu. Dąb wyszedł zza  ostatniego szpaleru świerków. Każdy z nich zaszumiał  w ich drzewnym języku, oddając hołd władcy lasu. Moim oczom ukazał się przepołowiony światłocieniem zmierzchającego słońca  krąg polnych głazów,  pokrywały je wyżłobione linie runicznych, elfickich zaklęć. W centrum okręgu stała budowla  prawie tak wysoka jak Dąb, Złożony z kamieni i księżycowego srebra  łuk Dok Natt.     Miejsce gdzie Pierworodny  śpiewał swym dzieciom  pieśń o powstaniu życia. Gdzie nauczył ich miłości i dobra. Bo zła wtedy w krainie nie było. Nie było elfów, ludzi ani krasnoludów. Był tylko Pierworodny, jego głos  i zrodzone ze śpiewu dusze. Ognie natchnienia. Które dały początek życiu. Dąb ułożył mnie delikatnie w kręgu. Dopiero wtedy dostrzegłem osobliwe domostwo na lewo od nas. Było to cielsko trolla. Zamienione w kamień. Naruszone eonami opadów i erozji, pełne wgłębień i pieczar, prowadzących wgłąb jego martwych trzewi. Jedno z nich prowadziło do domu czarownicy.     Dąb z zaciekawieniem  krążył wokół cielska trolla. Z pewnością kiedyś go znał. I nie myliłem się. Kelljoon Maczuga… pomiot magii  która zatruła pieśń. Zabił go przed wiekami Jannii, Bóg góry. Była to era jaką pamiętamy już tylko my, strażnicy lasu i skały górskich zboczy. W jego wnętrzu  uwiła swe gniazdo czarownica. Bywaj wilku. Obyś w świętym Dok Natt, odnalazł to czego szukasz  i zmazał klątwę swego rodu. Ludzi jak ich nazywasz. Odszedł w las a za nim udały się  dwa najwyższe świerki. A ja ruszyłem niepewnie do trollowej jaskini. By szukać ratunku. I znalazłem go w objęciach czarownicy.  
    • Witam - wiersz ciekawy Czarku -                                                                Pzdr.
    • @Berenika97   Bereniko.   dziękuję Ci za ten komentarz.   czytając go, miałem wrażenie, że ktoś otworzył okno w dusznym pokoju.   nagle powietrze zrobiło się lżejsze, a świat jakby się odrobinę uśmiechnął.   masz niezwykły dar widzenia rzeczy w ich prawdziwych barwach - nawet kiedy piszę o mroku.   Twoje słowa są jak taki mały, własny kubek ciepłej herbaty, niby  nic wielkiego, a jednak człowiek po niej wraca do siebie.     dziękuję Ci za to :)   bardzo :)    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...