Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

- Szukam białej kartki - oznajmiła filigranowa brunetka w średnim wieku. Mimo swoich czterdziestu lat wyglądała, jak kobieta-dziecko.
- Lepiej nie mogła pani trafić - odparł z uśmiechem starszy jegomość, podnosząc się jednocześnie zza biurka wskazał ręką pokaźnych rozmiarów elegancką gablotę - ma być zwykła czy w kratkę? W razie czego mam również papier fotograficzny, no wie pani, do drukowania zdjęć, ehm.. staram się być w miarę dobrze zaopatrzony - usadowił się w swoim fotelu z wyrazem triumfu na twarzy.
- Doskonale pan wie o co mi chodzi! - kobieta podniosła głos i zacisnęła dłonie. Na jej twarzy pojawił się rumieniec.
- Tak, wiem. Dlatego przedstawiłem pani swoją ofertę - splótł dłonie, opierając jednocześnie łokcie na biurku - proszę, niech pani usiądzie - wskazał wolne miejsce po przeciwnej stronie.
Spojrzała przeciągle na człowieka w nierówno zapiętym białym kitlu, spod którego wyzierała biało-czarna krata koszuli. "Chyba flanelowa. Tak na pewno flanelowa" - skwitowała w myślach, po czym zrezygnowana zatopiła się w miękkim foteliku.
- Chciałabym, aby to pan był dla mnie białą kartką.
- Ależ pani... pani...
- Beata.
- No właśnie. Pani Beato, fizycznie jest to niemożliwe - odparł ze śmiertelną powagą - przykro mi.
- Wy wszyscy macie nas za idiotów, prawda? - w jej oczach pojawiły się łzy.
- Ja nie uważam pani za idiotkę. Informuję tylko, że nie jestem w stanie zamienić się w białą kartkę. Gdybym to potrafił, prawdopodobnie występowałbym jako wielki iluzjonista, mag i cudotwórca w jednym na scenach całego świata. Podobnie, jak Dawid Copperfield. Tymczasem jestem tylko skromnym lekarzem, a przede wszystkim człowiekiem z krwi i kości. To stawia pewne ograniczenia. Sama pani rozumie – rozłożył ręce w bezradnym geście.
Kobieta wierciła się niespokojnie w fotelu, tarmosząc nerwowo kręcone włosy związane w dwa zabawne kucyki. Smutne piwne oczy wpatrywały się nieruchomo w twarz doktora.
- Nie mogę uwierzyć, że nie czytał pan tej książki – powiedziała z dezaprobatą.
- Zapewniam panią, że nie czytałem wielu książek – doktor Mordęga uśmiechnął się dobrotliwie.
Beata zerwała się z fotela i energicznie gestykulując rzuciła podniesionym głosem:
- No, wie pan: Rachel, biała kartka, doktor Padget, pograniczne zaburzenie osobowości.. – wymieniała po kolei lustrując uważnie twarz doktora.
- Z tego, co pani mówi wnioskuję, że chodzi o książkę pt.: ”Uratuj mnie” autorstwa Rachel Reiland. Czytałem.
- No właśnie! – wykrzyknęła Beata i spojrzała z wyrzutem na doktora – więc dlaczego mi pan od razu o tym nie powiedział?
- Bo mnie pani o to nie pytała.

Opublikowano

Zuźko - kochanie, faktycznie, mało. Ja nawet w codziennym życiu mam tendencje do stosowania skrótów myślowych i jak widać ta "przykrótkość" przenosi się również na moje pisanie.
Ale jedno jest pewne - grafomania mi nie grozi :D
Ja to w ogóle taki litościwy człowiek jestem - staram się nie zamęczać Czytelników. Kurde, może przejdę do jednozdaniówek hahahahah:D:D:D
Pozdrawiam cieplutko i dzięki za wiarę we mnie :)/b.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Konrad Koper ...i nikt nie wie, skąd przychodzi, ale wszyscy czują, gdy przechodzi przez nich.
    • @Naram-sin W chwili, gdy epoka, w której przyszło mi żyć, zwraca się ku mnie z niechęcią — nie jak matka, lecz jak oschła macocha, której spojrzenie zimne, a dotyk twardy — nie potrafiłem, nie chciałem nawet, mówić jej językiem. Bo cóż znaczy język tejże epoki, jeśli nie maska jej własnego obłędu? Jakże pisać słowami, które same w sobie niosą ziarna tego zepsucia, które pragnę obnażyć? To tak, jakby opisywać więzienie tuszem nasyconym krwią niewinnych — zdradliwa to materia. Nie — buntowałem się w każdym zdaniu, w każdej sylabie. Nie ze złości, lecz z konieczności. Bo gdy świat nie mówi już do mnie po ludzku, ja też nie będę odpowiadał jego głosem. Nie będę wchodził w jego grę. Gdyż prawda, jeśli ma się objawić, nie może się posługiwać narzędziami kłamstwa.
    • Po co Twój wiersz przywdział taki patetyczny kostium? Chcesz przekazać jakąś myśl, ale czytelnik nijak nie może się jej dopatrzeć pod grubą zbroją. Wyciągasz najcięższe armaty, słownictwo, które może robiło wrażenie jakieś dwieście lat temu, nie dodając nic, co zaktualizowałoby przekaz w jakikolwiek sposób: językowy, przedmiotowy, formalny. Upadek, mrok, krwawienie, ruina, żelazne jarzmo, zgasły płomień, ból, ogrom - cały ten apokaliptyczny pakiet ma tworzyć iluzję głębi, ale to tylko pozory, bo utwór nie wychodzi poza prawdy oczywiste. Aż dziw bierze, że ten wciąż niszczony świat jeszcze istnieje. Słonko na końcu - nie mam pojęcia, skąd taki kuriozalny pomysł. W utworze pełnym wszystkich odmian dekadencji nagle pojawia się słowo rodem z wierszyków dla przedszkolaków.  Jeśli jeszcze zestawi się to wszystko z kulejącym warsztatem (wiersz nie ma rytmu, rymy są kiepskie), to całość w żaden sposób się nie broni. Najlepszą rzeczą, jaką można zrobić, aby uniknąć takich błędów, jest, po pierwsze, po drugie i po trzecie, nie sięgać po tak górnolotne tematy, nie mając nic do powiedzenia na ich temat ponad to, co każdy wie z podręczników szkolnych. A po czwarte - nie naśladować wzorców poetyckich z dawnych epok, bo jest to ożywianie trupów na cmentarzu. Epoka, w której żyjemy, nasza rzeczywistość, nasze dylematy, nasz język - są o wiele bardziej warte eksploracji, bo żywe.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Nie dziwię Ci się. Naprawdę bardzo szybko się przyzwyczaiłem. 3M-y owszem, są duże, ale Honeywelle już nie, a przy okazji fajniej wyglądają.  
    • @Wędrowiec.1984 Oj,  bo zaraz mnie przekonasz :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...