Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nacisnął klawisz-
poruszył się kanarek,
nacisnął drugi-
wiatr zamiata podwórze.
Kolejny i kolejny-
rozbrzmiała jego melodia.

Zakończył z afiszem,
a natura dalej ciągnęła dzieło.

Dziś stanął za klawiszami,
wdusił guzik i poszedł na bok-
weselne głosy wrzeszczą
„jesteś szalona…”

I tylko drzewa
tęsknie szumią.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



pięknie Mateuszu zagrał pianista o wiele bardziej niż DJ
ale jeszcze są tacy co słuchają i kochają muzykę klasyczną
ja też mam kilka ulubionych...
fajnie pokazana metamorfoza "klawiszy" i "muzykujących"
tęsknota za pianistą przeważa na korzyść prawdziwej muzyki

pozdrawiam
Opublikowano

Dziękuje za pozytywny komentarz i odbiór wiersza :) ciesze się z dostrzeżenia metamorfozy :)
ech... tak, ja też mam kilka i tęsknie za pianistami ;) ale na szczęście są jeszcze na tym świecie ci muzykanci :D

Serdecznie pozdrawiam... :))

Opublikowano
I tylko drzewa
tęsknie szumią
za pianistą.


Mateuszu, a może by zakończyć niedopowiedzeniem?

I tylko drzewa
tęsknie szumią.


Niech czytelnik zada sobie trud i stara się dociec, za czym (za kim) ta tęsknta.
Ale to tylko moja sugestia.

Serdecznie pozdrawiam :):)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pani Grażyno, głęboką niesprawiedliwością jest negowanie muzyki współczesnej bez ówczesnego jej poznania. (chociaż zauważyłem skłonność do pochopnych arbitralnych sądów u sporej większości "poetów współczesnych")

Innymi słowy, NIE ZNASZ SIĘ .

D-d

www.youtube.com/watch?v=O9beA88_66c&NR=1

www.youtube.com/watch?v=2PBeKzVhWHY

w całości skomponowane przez DJ'a.


Pozdrawiam

Zuzia
Opublikowano

Dla mnie cały wiersz jest wyrazisty i podoba się, więc tyle z mojej strony

Jednak w moim umyśle powstał problem, gdyż na wykładzie prof Miodka był sþór o nieszczęsny klawisz dot. to klawiatury i ba chodziło o czasownik, nacisnął , wcisnął przycisnął itp dla ciekawości tylko jeden czasownik był poprawny z wypowiedzi profesora, ale bardzo mi przykro nie pamiętam jaki. Mateuszu warto sprawdzić, gdyż w twoim wierszu czasowniki owe występują

serdecznie

13

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Zuzia alias Adam a teraz Kłapouchy a może jeszcze coś
nie ma się przyjaciół to się osobowość rozmnaża
ale widać że nawet te wymyślone postacie nie lubią się nawzajem
pewnie każda z nich walczy o dominację jak to zwykle w takich przypadkach

Mateuszu przepraszam za ten wpis

pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Zuzia alias Adam a teraz Kłapouchy a może jeszcze coś
nie ma się przyjaciół to się osobowość rozmnaża
ale widać że nawet te wymyślone postacie nie lubią się nawzajem
pewnie każda z nich walczy o dominację jak to zwykle w takich przypadkach

Mateuszu przepraszam za ten wpis

pozdrawiam
Och oj aj ej... Moi przyjaciele (prosiaczek, tygrysek et consortes) mogli się poczuć obrażeni.

ale tak serio, to czemu tu nikt nie jest skory do merytorycznej wymiany poglądów, takiej z odwołaniami do źródeł itd. Wszędzie samopotwierdzające się tezy, z którymi nie wypada dyskutować, a jak juz spróbujesz to "nie masz przyjaciół", przecież mogła Pani posłuchać tych dwóch utworów i powołując się na sławy muzyki poważnej, próbować deprecjonować moja wypowiedź. (np. zarzucić mechaniczność kompozycjom).

bo taki wiersz ma być chyba przyczynkiem do dyskusji prawda ?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Zuzia alias Adam a teraz Kłapouchy a może jeszcze coś
nie ma się przyjaciół to się osobowość rozmnaża
ale widać że nawet te wymyślone postacie nie lubią się nawzajem
pewnie każda z nich walczy o dominację jak to zwykle w takich przypadkach

Mateuszu przepraszam za ten wpis

pozdrawiam
Och oj aj ej... Moi przyjaciele (prosiaczek, tygrysek et consortes) mogli się poczuć obrażeni.

ale tak serio, to czemu tu nikt nie jest skory do merytorycznej wymiany poglądów, takiej z odwołaniami do źródeł itd. Wszędzie samopotwierdzające się tezy, z którymi nie wypada dyskutować, a jak juz spróbujesz to "nie masz przyjaciół", przecież mogła Pani posłuchać tych dwóch utworów i powołując się na sławy muzyki poważnej, próbować deprecjonować moja wypowiedź. (np. zarzucić mechaniczność kompozycjom).

bo taki wiersz ma być chyba przyczynkiem do dyskusji prawda ?

tak do dyskusji na temat wiersza a to jest raczej z Pana/Pani strony rozwodzenie się nad komentarzami bo o samym wierszu wzmianki nie zauważyłam
natomiast ja już się wypowiedziałam a tej dyskusji nie mam zamiaru kontynuować z szacunku dla Autora wiersza
tyle
Opublikowano

Sfinks13- Dziękuje za pozytyw i zapewniam, że sprawdze juz za chwilkę ;) a jeżeli okaże się, że należy zmienić, to wprowadze zmiany ;) dziękuje za zauważenie :)

aluno, dziękuje ci za wgląd i pozytywny komentarz :)

Zuziu i Grażynko ależ nie czuje urazy ;) Pozwólcie moje miłe, że pozostawie waszą rozmowe samą sobie ;) Jednak musze troszkę przyznać ci racje Zuziu, że i współcześni muzycy odwołują się do klasyki (np. Emilie Autumn, Jelonek i inni), między innymi też i DJ-e, jednak spójżmy prawdzie w oczy, że bardzo mało jest takich DJ-ów :) Może troche ostro powiedziałaś że Grazyna sie nie zna, wyraziła swoje zdani( z którym zresztą się zgadzam ;p ), do czego każdy ma prawo, o ile wiem ;] , ale jak mówiłem nie wtrącam sie w wasza rozmowe ;)

Serdecznie pozdrawiam wszystkich ... :)))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
    • łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga  donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma   krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą   kłamstwo  śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata 
    • @Dagna tym się nie stresuj. Dobry psychiatra wyprowadzi cię z tego. Jeżeli nie.......to już Tworki. Bay, bay.     A tak w ogóle to po co mnie prowokujesz? Nie znamy się, za emocjonalne słowa przeprosiłem, a ty ciągle swoje. Dlaczego ?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...