Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W skrzynce ogrodu
z balonu przeszłości wylewamy
przyjemność mało owocnego istnienia
wciąż w nas drożdże młodości pracują
choć zapał sklarowany niepowodzeniem opadł
i tylko miłość może wzrok zmącić pod drzewa ramieniem
dopijamy cierpkość zeszłego lata kolejny raz
dociera do mnie
awizo przeznaczenia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A ja sobie poucinam...


W skrzynce ogrodu
z balonu wylewamy
mało owocną przyjemność
w nas drożdże młodości
choć zapał opadł
i tylko miłość może pod drzewem
dopijamy cierpkość zeszłego lata

kolejny raz dociera awizo

Słonecznie...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A ja sobie poucinam...


W skrzynce ogrodu
z balonu wylewamy
mało owocną przyjemność
w nas drożdże młodości
choć zapał opadł
i tylko miłość może pod drzewem
dopijamy cierpkość zeszłego lata

kolejny raz dociera awizo

Słonecznie...



Poucinane nie jest złe.
Ale troszkę nie moje.
Co nie oznacza że awizo nie dotarło. ;)
Pozdrawiam KKK
Opublikowano

dla mnie całość do przyjęcia, chociaż po "obcięciu" przez
P. Barbarę też nie traci, może nawet ciut zyskuje, jako że
wolę oszczędne wypowiedzi:))Ogólnie "wporzo"! Pozdr. Ewa.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Twój zdrowy rozsądek dobrze Ci podpowiada, spróbuj jednak potraktować to awizo jako przeczucie przekazane przez kogoś.
Odbierasz je, lecz tak naprawdę nie wiesz, co się stanie dopóki fizycznie nie otworzysz przesyłki. Czymkolwiek by była.
Pozdrawiam KKK

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...