Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

****


Rekomendowane odpowiedzi

Wróciłem do domu
gdzie wszystko – czyli nic

garstka wspomnień na środku polany
każdy ma przydzielony krzyż
zegar egipski z nie zapisanym

miejscem na datę

a nam dzieciom słów
niestraszne złe były listopady
czerwony szczyt w nas się tlił
lekkie istnienie nie wymagało wagi

do cholernego tego raz
za dużo – zbyt wiele

w obłokach źrenic biały dym
kamień przypadkiem zamieszkał
w ciele – nie było słów

wróciłem do domu
gdzie wszystko – czyli nic

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


posługiwanie się "nicością" jest dość ryzykowne, wymaga pewnego wyrafinowania, bo inaczej staje się zwykłym pustosłowiem,
tak samo rzecz się ma z "wszystkością"
tutaj, autor asekuruje się obiegowym /potocznym zwrotem "wszystko - czyli nic";
i z jednej strony, w kontekście tego "obiegu" ;), czyli zatoczenia koła, powrotu do miejsca, które zmieniło status quo w status quo ante, znajduję uzasadnienie dla zastosowania owego,
a z drugiej....
przestaję dowierzać po przeczytaniu zwłaszcza:

1.nie straszne złe były listopady

2.do cholernego tego raz
za dużo – zbyt wiele

3. w obłokach źrenic

- i nie wiem czemu ma służyć to nadymanie patosu....
ewentualnie mogę uwierzyć, że "nie straszne były złe listopady",
lecz "obłoki źrenic" pozostaną dla mnie na zawsze niewyobrażalne;
"nie zapisane", jeśli nie informuje o zapisywaniu "nie", wolałabym widzieć jako "niezapisane" ;)
a ten enigmatyczny "cholerny raz" "za wiele", to może dobrze byłoby jakoś, hmm..."uprawomocnić"?

pozdrawiam, f

edit: jeśli chodzi o pisownię "nie straszne", to o ile nie da się podciągnąć pod "konfrontację dwóch stanów rzeczy w celu wyeksponowania jednej z nich", to może okazać się błędna,
przydałby się "fachowiec" ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jak się człowiek naczyta Gałczyńskiego do spółki z Broniewskim to potem ma ciągoty do kombinowania z szykiem albo tworzy całkiem nowe słowa :-)
A mnie są niestraszne złe listopady bo dobrych tym bardziej się nie boje :-)
Dzięki za wizytę i plus!
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Cóż pojęcie od ściany do ściany z natury musi być obiegowe a jeśli przy tym się o owe odbija to i ciężko mówić o asekuracji.
Listopady tłumacze powyżej, cholery uprawomocniać nie warto bo i dawno odnotowywana nie była, więc po co wywoływać wilka z lasu. Obłoki nie są nowatorskie ale nie przesadzajmy, trudny do wyobrażenia to jest pierwiastek z -1 a jednak prąd w tym „cholernym” gniazdku jest. Do błędu się przyznaje a co za tym idzie popieram w całości postulat odnośnie fachowca, pytanie tylko ile płacić „zawodowcowi” za przepisywanie moich wymysłów z kartki do Worda ?!

P.S. Aby nie być podejrzany o złośliwość pragnę wytłumaczyć moją nadmierną skłonność do ironii wynikającą jedynie z przesytu określonej literatury aplikowanej sobie ostatnimi dniami, dużego dystansu do słowa własną ręką pisanego i co też nie pozostaje beż znaczenia dobrego humoru.
Tak więc dziękując za odwiedziny zapraszam, jeśli zajdzie taka potrzeba, do dalszej, teraz nieco bardziej, merytorycznej dyskusji
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Cóż pojęcie od ściany do ściany z natury musi być obiegowe a jeśli przy tym się o owe odbija to i ciężko mówić o asekuracji.
Listopady tłumacze powyżej, cholery uprawomocniać nie warto bo i dawno odnotowywana nie była, więc po co wywoływać wilka z lasu. Obłoki nie są nowatorskie ale nie przesadzajmy, trudny do wyobrażenia to jest pierwiastek z -1 a jednak prąd w tym „cholernym” gniazdku jest. Do błędu się przyznaje a co za tym idzie popieram w całości postulat odnośnie fachowca, pytanie tylko ile płacić „zawodowcowi” za przepisywanie moich wymysłów z kartki do Worda ?!

P.S. Aby nie być podejrzany o złośliwość pragnę wytłumaczyć moją nadmierną skłonność do ironii wynikającą jedynie z przesytu określonej literatury aplikowanej sobie ostatnimi dniami, dużego dystansu do słowa własną ręką pisanego i co też nie pozostaje beż znaczenia dobrego humoru.
Tak więc dziękując za odwiedziny zapraszam, jeśli zajdzie taka potrzeba, do dalszej, teraz nieco bardziej, merytorycznej dyskusji
dla mnie meritum tego tekstu zawiera się w pielgrzymce od "wszystkiego" do "niczego" (i chyba z powrotem) , poprzez brzemienne"słowa", "listopady niestraszne złe";), płomienne "czerwone szczyty" i "cholerny raz" - w intencji znalezienia straconego czasu
jeśli meritum nie takie, przepraszam, ale innego raczej nie znajdę ;)
pozdrawiam, życząc przychylnych komentarzy
- f.isia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a nam dzieciom słów
niestraszne złe były listopady
czerwony szczyt w nas się tlił
lekkie istnienie nie wymagało wagi

do cholernego tego raz
za dużo – zbyt wiele

w obłokach źrenic biały dym
kamień przypadkiem zamieszkał
w ciele – nie było słów

wróciłem do domu
gdzie wszystko – czyli nic

Tyle dla mnie na plus... Początek nieco przegadany. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...