Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

-Po przeanalizowaniu wyników badań, stwierdzono, iż może Pani przyjmować leki zalecane przez doktora. Może Pani wrócić do swojego pokoju.
Zamknęła oczy z lekkim niepokojem, a kolejny dzień przed nią czekał, bez żadnych planów, spotkań i obowiązków. Tej nocy śniła, a śniło jej się, że jest jeszcze dzieckiem, tą małą dziewczynką, która kreowała życie dla lalek. Wymyślała scenariusz, dodawała
postacie i kierowała ich poczynaniami. Ach, jakież to było łatwe i przyjemne wczuć się w jedną z postaci i dla niej tworzyć.
Po przebudzeniu niepokój się oddalił i czuła w sobie energię do działania. -Tak, to tylko ode mnie zależy co zrobię, jakie podejmę kroki i decyzje-pomyślała.Po czym zaczęła się stroić do wyjścia. Uczesane włosy, obfity makijaż, chociaż przygnębiał ją widok siebie tak sztucznej i zakrytej, jednak z przeświadczeniem o konieczności nałożenia kolejnej warstwy, aby się podobać, robiła to. Ciuch jak zwykle niewystarczająco dobry, zmieniany kilkanaście razy. Wkońcu umówiła się ze znajomymi na mieście i wyszła nie do końca zadowolona, ale z nadzieją na w miarę ciemne miejsce spotkania.
Poszli całą paczką do stałego, ulubionego miejsca na dancing. Lubili tam przesiadywać bo było dużo znajomych, dobra muzyka i klimat. Zapowiadała się dobra zabawa, zamówili drinki i usiedli przy stoliku.
-Która jest godzina? -zapytała. Już miał tu być, czemu jeszcze go nie ma, a przecież dzwonił dziś, że się na pewno nie spóźni!
-Ale kto taki?
-No jak to kto? No Marek, mój chłopak, przecież Ci mówiłam, że dziś do nas dołączy.
-Ale, ale jaki Marek? Przecież Ty nie masz chłopaka, a może masz, a nie pochwaliłaś się?
-Nie no, przestań! Nie żartuj, znasz go bardzo dobrze, jesteśmy ze sobą już dwa lata!
-To Ty sobie nie żartuj, nie miałaś nikogo od, od...nie pamiętam nawet już od kiedy...
-Nie no zwariuję! A Przemka i Pawła pewnie też nie pamiętasz?! Co wtedy jak miałam przerwę z Markiem to z jednym się spotykałam, a drugi do tej pory nie daje mi spokoju bo raz spędziłam z nim miły wieczór.
-Boże, uspokój się, przerażasz mnie! No chyba wiemy o sobie wszystko, mieszkamy razem, a Ty wymyślasz teraz takie rzeczy?
Wstała wtedy, spojrzała na przyjaciółkę wzrokiem pełnym gniewu i żalu, po czym wyszła. Szła przed siebie, nie wiedziała nawet
dokąd, tylko usilnie myślała o tych wszystkich chwilach spędzonych ze swym ukochanym, chwilach rzucanych ukradkiem przed jej
zamkniętymi oczyma. I są, widzi obrazy, fragmenty scen. -Jak ona się może tak ze mnie nabijać? Mój związek taki idealny, przecież
tak się kochamy, a on taki cudowny jest. No pewnie mi tego zazdrości, tak, to dlatego. Tylko gdzie on się podziewa? Miał przyjść...
Idąc wciąż szybciej i coraz głośniej mówiąc do siebie potknęła się i upadła. Szybko się podniosła i otrzepała. No i patrzy, przygląda się,kieruje wzrok na mężczyznę idącego przed nią,mruży oczy. -No, no to Marek jest! -Zerwała się w pośpiechu za mężczyzną, aby przypadkiem jej nie uciekł w jakąś uliczkę. Wkońcu zbliżyła się do niego, obiema rękoma zakryła mu oczy. -Zgdanij kto to!
Mężczyzna odwrócił się gwałtownie i z oburzeniem zapytał kim jest i czego od niego chce. Stała. Ani słowa nie była w stanie wykrztusić, więc mężczyzna obruszył się i poszedł dalej. Stała dalej. W głowie próbowała przedstawić sobie obraz Marka, ale się rozmywał. Im usilniej chciała zarysować wyraźne kontury jego twarzy, tym bardziej twarz ta zanikała. W tym momencie gniew na przyjaciół, radość ze zbliżającego się spotkania z ukochanym, smutek i rozczarowanie...wszystkie uczucia gdzieś odpłynęły.
Taką pustkę już kiedyś czuła, jakoś dziwnie znajoma wydała jej się ta chwila, kiedy jakby wyprute zostaje z ciebie całe wnętrze, ta burza emocji, jakieś rozterki, niepewności stają się czymś zupełnie obcym. Taki moment, gdy nie możesz nawet jednej łzy uronić bo zabrakło uczuć.
Tak, czuła taką pustkę już wcześniej. Ileż to wydarzeń, sytuacji w życiu sprawiało, że całe morze miłości pragnęła przelewać. Tak usiłowała kochać, kotłowało się w niej, wybuchnąć i kochać, kochać! Ale nie...nie mogła nikogo kochać. Jak to ludzie nazywają?
Pech w życiu? Nieszczęście w miłości? Bzdury. Nikt nie potrafił kochać tak mocno jak ona. Tylko same płytkie, beznamiętne wrażenia.
Tak się nie dzieje z lalkami. Wszystko pasuje. Czyżby chciała stać się jedną z tych lalek, dla których projektowała świat?
Dobrowolnie poddała się najciemniejszym zakamarkom swojego umysłu? Może nie mogła wytrzymać już tej próżni, tak było łatwiej i przynajmniej przed każdym rozczarowaniem i bolesnym upadkiem w rzeczywistość coś wirtualnie przeżywała...
-Dzień dobry. Jak się Pani spało? Przyśniło się coś miłego? Jakie imię nosił Pan tym razem? Tutaj, proszę za mną, pora na śniadanie i lekarstwa.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Leciałem jak na skrzydłach. Anielskich a nie husarskich. Dzień sądny nadszedł i przyszło rychło płacić daninę z krwi i potu na świętym ołtarzu, utrudzonej do cna Korony. Żywcem mnie jednak w ostrowy nie poprowadzą. Traktem hańby ku uciesze, żądnego krwi magnackiej gminu.     Piorunie miły, tyś moim jedynym pocieszeniem i nadzieją w ostatecznej, ziemskiej godzinie. Na Ciebie, czerwońców, talarów i złotych nie żałowałem. Wyniesiony Ty u mnie dziękczynnie ponad wszelkie boże stworzenie. Ponad marmazję, miód kasztelański i krasne mołodycie. Ty, magnat pośród stadnin kresowych panów braci. Ty, potęgą jak sztorm. Jak fala wezbrana gniewu. Ukochanej ojczyzny. Nieś mnie w kulbace, ponad tą noc październikową. W bezkres, ginącego w warkoczach mgły gościńca. Bóstwo Ty moje, anielskiej bieli zjaśniałe.     Bez wytchnienia pracują chrapy. Wyrzucając pióropusze oddechu. Ty wiesz sam gdzie wróg zasadza się ku nam. Gdzie rota Twoja, spoczywa. W namiotach i ziemiankach u ognii bawi się i pije w tę noc mroźnym tchnieniem okutą. Uszy Twe strzygą przestrzeń wokół. Nasłuchują rogów i trąbek kwarcianych. Niech mnie niesie dusza nasza zjednana. Wtulam się z lubością jak w delikatną dziewiczą kibić w Twój łeb silny koński.     Na mym palcu serdecznym - Jasieńczyk rodowy płonie złotym grawerem. Klucz złoty do bram piotrowych w niebiosach. On nie buława hetmańska ani krzyż Chrystusowy, wielki, kanclerski. Tu płonął chutor, tam młyn a za rzeką pędzono ludzi jak bydło do świątyni I rżnięto po żywotach i kiszkach jak wieprze. Póki sił w rękach starczało by zamęczać starców i dziatki. A później wciągnięto jak sztandary skrwawione, na gałęziste, suche kikuty. Na przestrach i ku pamięci srogiej. W imię popiego chrestu.     Nie ma tu wolnej od śmierci i ognia wojny krainy. Wsi wesoła i spokojna. Nie na Dzikich Polach. Nie wśród zapomnianych przez Boga terenów. Eques Polonus Sum! Ja się śmierci w polu nie boję. Piorunie, Ty jak skała! Ty nie lękasz się świstu szabel, furkotu strzał czy huku samopałów.   Lecz dziś cicho wszędzie. Wokół ani żywota jednego. Ani jeźdźca ani piechura. Dymy ognisk porwał wiatr dziejów. Ziemianki i szałasy, powróciły do Matki Ziemi. Lecz coś refleksem złotym świeci wśród leszczyn na skraju boru iglastego. Sznur zdobny na jego końcu róg kwarciany. Na polu pobliskim jedynie chochoł cicho stoi. Zadmij w róg. Nie czas. Nie pora. Powstań z kolan. Z maligny snu. Na dźwięk powstania. … ostatniego.
    • @Gosława Napisałaś wiersz pełen świeżości i zmysłowości, w którym natura objawia się przez drobne, intymne szczegóły. Szczególnie urzeka mnie to, jak łączysz obrazy wizualne z zapachami i dotykiem – ta "zielonością zabrudzona dłoń", "zapach skrzypu z drożdżowym zaczynem". To bardzo konkretne, zmysłowe doznania. Piękna metafora rosy zmieniającej słońce w tęczę jest zachwycająca – delikatna i pełna światła. A zakończenie nadaje całości niemal sakralny wymiar. Piękny, ciepły wiersz.
    • @Berenika97 dziękuję za świetną interpretację, autor co miał na myśli, już to odkryte - metaforycznie można rozważyć wiele możliwości, i każda jest możliwa, jeśli autor odpowie pod koniec pisania zaszczekał pies sąsiadów to rozczaruje. Raczej to takie humorystyczne zakończenie spraw nierozwiązywalnych, które cudem się udało rozwikłać, cud polega na bezkrwawym przewrocie. I naszym dzisiejszym stosunku do broni biologicznej. Pozdrawiam

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @FaLcorN Nie w baloniku, nie w złotej mgle — szczęście to chwila, co cicho jest w tle.   Może w spojrzeniu, gdy ktoś się uśmiecha, może w milczeniu, gdy serce nie zwleka.  
    • @Ewelina w tej grze świateł i cieni rwiesz promienie, zbieraj fragmenty układaj z nich wiersze - jak witraże
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...