Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Żeby nie istnieć na wietrze
jak niewierzący kamień
smagany ogonami syren
byt byt krzyczą w bezprzestrzeń

żeby w te kilka wiosen zerwać czereśnie
w niebieskim atrium omieść spojrzeniem
zdobione skrzydła domów

nie żadne ciemne porachunki
czy jasne litanie
kształt który postrzegam
to Twoje usta

nasze krótkie wyznanie nicości
przybiera formę życia

Opublikowano

Całkiem obce słowo dla mnie: "bezprzestrzeń", choć rozumiem cel jego użycia.

"nie żadne ciemne porachunki
czy jasne litanie
kształt który postrzegam
to Twoje usta

nasze krótkie wyznanie nicości
przybiera formę życia"

Tylko ten fragment dociera do mnie i stanowi o sensie całego wiersza.
Pozdrawiam :)

Opublikowano

'bezprzestrzeń"- jeśli Twoje to słowo genialne, bardzo metaforyczne. Nie wszystko kumam w wierszu; chyba zbyt subiektywny, lub za duży margines dla wariacji interpretacyjnych.
Najbardziej niejasne są ogonny syren. Podobają mi się wersy o kamieniu, tylko te francowate ogony!!!!?????
a fisia ma fisia (na imię?).

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.








Jak ładnie się Panowie dopełnili ;)

"Ogony syren" igrają sobie z bezprzestrzenią, a sama "bezprzestrzeń" jest mało oryginalną inspiracją z Leśmiana. Ale lubię ją, bo trafia w sedno (każde niemowlę wszak wie, że przestrzeni nie ma ;)

Pozdrawiam
Opublikowano

niektórym wystarczy podrzucić nicość i bezprzestrzeń aby szczytowali
nie zamierzam przepraszać, że do nich nie należę
być może f.isia ma fisia

i być może zza wierchołka wyziera jakaś zofia, ale z pewnością nie filozofia;)

i myślę, że wszystkiemu winna nie panna zofia, lecz panna wena, która podskakując
potrąciła kilka dzwonków, narobiła hałasu i zagubiła się pomiędzy bytem a od-bytem

najpierw podrzuca peelowi niewierzący kamień
- nie dość że wystawiony na wieczne kaprysy, to jeszcze biczowany syrenimi ogonami; i zapewne ogłuszony, nie słyszy ich spiewno-zgubnego zewu ;)
choć w zasadzie to nie ma znaczenia, bo jako kamień beznożny i tak by za nim nie podążył
nic zatem dziwnego, że peelowi nie pasuje wizja głuchego i ciasnego bytu spod ogona – bo faktycznie jakiś taki „bezprzestrzenny”

więc panna wena zmienia peelowi klimat(pejzaż) z marynistycznego na urbanistyczny
ale znowu z aspektami ciasnoty (atrium), tyle, że tym razem bardziej przytulnej, bo są i czereśnie do obrywania i domy –nieloty (za to z ozdobnymi skrzydłami)
peel omiecie je spojrzeniem (z tych ozdób?) no i co...? zobaczyć neapol i.... oczywiście wyznać nicość
a wszystko przez tę ciasnotę chyba

a jeszcze a propos tych skrzydeł, to peel wie że zdobione, tylko u licha skąd, skoro ich nie postrzega? wszak jedynym postrzeżonym kształtem są - Twoje usta ....?

manie ust własnych i tych postrzeganych, to dobra okazja do wymiany poglądów pomiędzy onymi i tu następuje clou programu - wzajemne wyznawanie "nihilizmu"
- krótkie, bo zmęczona intensywnością wyznawania nicość gra ustom na nosie i przebiera się za życie (rzyć nie umierać) z okrzykiem mama tata – jeść !

napisy końcowe

czytam ten tekst jako dziwaczną ekwilibrystykę "wyrazobrazowaną", z niespodziewanie efektownym piruetem na zakończenie, bo jedno do drugiego ma się jak pięść do nosa


ps zapomniałam o litaniach i porachunkach ciemnych
ale cóż to na przeciw nic-ości.... ;)

ole!

Opublikowano

Panna F.isia zaczyna mi się podobać. Mało, że nieludzko asertywna, to potrafi doskonale przyrządzić czarną polewkę i jednym chlustem zmoczyć głowę temu, którego uprzednio upatrzyła.
Lubię takie intelektualne "niebezpieczeństwa" w spódniczkach, z niewinną miną Matki Boskiej i charyzmą niezmordowanej misjonarki Matki Teresy. Jest, jak dziki mustang buszujący w prerii
i czekający na swojego kowboja z lassem. Viva la petite difference! Pozdrawiam uroczą w piśmie Damę... :)

Opublikowano

Dziękuję Ci fisiu! ;

Cóż jednak, nicość także w wierszu jest bardziej skomplikowana niż chciałoby Ci się wydawać, nie uniknęłaś wydaje się, drobnej pułapki i wzięłaś "wyznanie nicości" za wyznanie nihilizmu, nic bardziej mylnego ;) Podejrzewam, że z tego bierze się cała Twoja frustracja.

Wiara nie musi oznaczać jasnych litanii, może wierzyć w przestrzeń (?) i nie staje się przez to bardziej "świecka", wręcz przeciwnie.

Mamy w sobie wieczną nicość, lecz jesteśmy, pozostaje wierzyć, że to właśnie jest istotne.

Pozdrawiam ;

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


kowboja dyskretnie przemilczę, a co do lassa.... to coś mi się zdaje, że odpowiednio wytrzymałego jeszcze nie wynaleziono.... hihihii
pozdrawiam uroczego (w piśmie) Galanta ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ładnie   chłodne spojrzenia poranków pochmurne deszczowe dni a przecież nie raz się trafi że słońce kasztan da mi   na krzakach żółci się pigwa pod drzewem niejeden grzyb nad nami czerwień jarzębin wiatr z liśćmi rozpoczął gry ...
    • @Somalija stałaś tam, stojąc w słońcu. a wiatr rozwiewał ci włosy. to było wtedy, kiedy o wieczorze liliowe zapalały si,e obłoki, w którymś lipcowym dniu gorącego lata, w którejś znojnej godzinie podwieczornego skwaru...
    • @Nata_Kruk

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       A ja Ciebie i Twoje komentarze :)
    • głody ciebie tworzą omamy lśnienia podbite hormonami  puste przebiegi  złe noce alkoholicznej zorzy    poprzez łzy  widzę niewiele  dłońmi mogą sięgnąć jedynie  już wilgotniej małej  i rozlewać zimne orgazmy    noszę smutne ciało  przeniknięte tęsknotą  z pragnienia zatracam     siebie           
    • ...A potem wiła się z bólu...                     Prosiła by więcej już nie...     Krzyczała, błagała... Dwóch nogi   trzymało... Kolejny sposobił się...   Ksiądz modlił się w kościele za   wiarę i ojczyznę miłą...                            I jedyne co było słychać w parku,   to jak dzwony głośno biły...                  Policja gnała na sygnale by kraj oczyszczać z przemocy , a ja.      gapiąc się w okno, myślałem, jak    miło by było powłóczyć się wśród drzew nocą...                                                                                                                          Gdy wreszcie została sama.     ogarnęła się, jak to dziewczyna...      Stringi podniosła.., włosy.       poprawiła.., i powlokła się z.       zawstydzoną miną...                                                                                                         Wieczorami, gdy chłostam wódę,   przychodzi, częstuje się...                     I płacze.., naprawdę                       nieapetycznie.., i opowiada.., ze   szczegółami..,i pyta,czy wierzę jej. Jest wtedy taka dumna.., i taka nieszczęśliwa...                                         Ja kiwam głową ze zrozumieniem, z ubolewaniem.., polewam.., mrucząc - bywa...                                                                                                                A ksiądz wciąż modli się w.     kościele za wiarę i ojczyznę                   I policja wciąż gna na sygnale, by kraj oczyszczać z przemocy...        A ja, gapiąc się na nią, myślę - jak miło by było być z nią w parku nocą...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...