Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jedną z najbardziej "negatywnych stron orga" są takie wiersze,
jak ten powyżej. Być może przeczytał Pan ze zrozumieniem kilka podręczników
akademickich i wie więcej o technikach pisania niż ktokolwiek na tym forum - nie przeczę,
jednak, żeby pisać dobre wiersze potrzeba czegoś więcej niż znajomości słowników - potrzeba talentu, polotu, intuicji. Panu tego wszystkiego brak.
Te wymuskane wierszyki, z tajemniczym "onym" w roli głównej
są śmieszne. Gdyby rzeczywiście był Pan dobry, pewnie mielibyśmy okazję
czytać Pańskie wiersze w prasie, pewnie wygrywałby Pan konkursy, czyż nie?

Opublikowano

Daje się odczuć pewien zasobny kapitał operowania metaforą(szczególnie utkwiło mi wiewiórcze spojrzenie) i tworzenie klimatu, ale czegoś mi jeszcze brakuje... jakby nie dokończony, jakby puenta skrzętnie zakamuflowana przed zbyt ciekawskim czytelnikiem? Pozdrawiam serdecznie :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Zacząłeś dobrze. Połechtałeś rozbuchane ego Leszka, lecz skończyłeś najgorzej jak się dało. "jakby nie dokończony"? Człowieku, już masz przechlapane u Wielkiego Leszka. Twój komentarz jest totalnie (!!!) niemerytoryczny, nie znasz się na budowie sonetów i nie wyczułeś tych tetrastychów tworzących niebiańską pieśń...
Opublikowano

Może, i masz rację Amerrozzo, ale sedno podobania nie tkwi li tylko w wiedzy o poezji.
Brzydota, podobnie, jak piękno, przyciąga uwagę z podobnym zainteresowaniem.
Czy to oznacza, że brzydkie kobiety skazane są na samotność? Nie! Są świetne w kuchni i łóżku, bo wiedzą, że czymś trzeba "nadrobić". I wszelka wiedza o kobietach w tym momencie leci do kosza. Piękne kobiety natomiast są rozrywane przez hordy ociekających śliną samców, którzy wiedzą, że jutro zastąpi ich ktoś inny i znajomość kobiet znowu wydaje się niepotrzebna.

heksametry daktyliczne,
pentametry ciut liryczne
a daktyle i spondeje
aż się dusza z siebie śmieje... :)

Z tą wiedzą mojej znajomości techniki poezji, to masz rację. Moja żona uważa, że najlepiej znam się na... budowie kobiety... cha, cha, cha, i już wiele lat nie daje mi spokoju hahaha :)
Pozdrawiam Amerrozzo serdecznie :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Oddam całą moją marną wiedzę za znajomość budowy kobiety, cal po calu ;-)


O to to. Cytat z "Sensu sztuki" Herberta Reada (rozdział 11.: "Ograniczenie harmonii geometrycznej"): Jest rzeczą powszechnie znaną, że doskonale regularne metrum wiersza jest w swojej monotonii wręcz nieznośne. Dlatego poeci pozwalają sobie na swobodę wewnątrz miary - odwracają stopy wewnątrz metrum, a niekiedy cały rytm bywa kontrapunktowany, co daje rezulatat nieporównywalnie piękniejszy.

Deformacja, brzydota pociąga tak samo, a może i bardziej, niż wyidealizowane klasyczne rzeźby greckie.

Pozdrawiam.

PS. Byłbym zapomniał: Twój wiersz, Wielki Leszku, jest cudowny!!! A ten minus, co Ci go dałem, to niechcący. Serio, serio.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



niemerytoryczność nie tylko ja Pani zarzucam :) zresztą trudno rozmawiać z ślepym o kolorach :)

Ja pana nie obrażam...ale widać nie wszystkich na to stać...litości...Tym ciętym języczkiem nie zagada pan mizerii własnego tekstu...bla,bla,bla...bez odbioru...

Obraża Pani autorów każdym swoim bzdurnym komentarzem, w którym dowodzi Pani czytanie bez zrozumienia i pleplania co ślina na język przyniesie aby tylko zaistnieć i nabić ilość postów. Prosiłem o merytoryczne uwagi abym mógł sie do nich odnieść a poza bełkotem w stylu bla bla bla nie doczekałem się niczego. Nie po raz pierwszy zresztą i nie tylko u mnie. Mimo to pozdrawiam serdecznie. :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



niemerytoryczność nie tylko ja Pani zarzucam :) zresztą trudno rozmawiać z ślepym o kolorach :)

No tak, rozumie się samo przez się: albo całujesz policzek, albo won.

Iżby nie zostać potraktowanym jako arcyniemerytoryczny komentator, wolę nie komentować

Tak najlepiej, tylko jak nie masz nic do powiedzenia to po co ten wpis? :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pozwolę sobie Patrycjo nie zgodzić się z Tobą. Jeśli już nie rozmawiamy o wierszu a tykamy się, to jedną z najbardziej "negatywnych stron orga" jest wymądrzanie się takich małolatów jak Ty. Ktoś Ci naopowiadał bzdur, że jesteś wielka i Ty w to uwierzyłaś, a jesteś tylko kolejną kalką nowomodnej poezji, bez znajomości rzemiosła, bez polotu i intuicji. Acha i śmieszna jest i żałosna ta wstawka o zerżnięciu. Pozdrawiam niezwykle serdecznie. :)

PS Masz rację że nie można czytać moich wierszy w prasie, ani nie wygrywają konkursów, bo prawda jest prozaiczna: nie wypełniam kuponu. :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Oddam całą moją marną wiedzę za znajomość budowy kobiety, cal po calu ;-)


O to to. Cytat z "Sensu sztuki" Herberta Reada (rozdział 11.: "Ograniczenie harmonii geometrycznej"): Jest rzeczą powszechnie znaną, że doskonale regularne metrum wiersza jest w swojej monotonii wręcz nieznośne. Dlatego poeci pozwalają sobie na swobodę wewnątrz miary - odwracają stopy wewnątrz metrum, a niekiedy cały rytm bywa kontrapunktowany, co daje rezulatat nieporównywalnie piękniejszy.

Deformacja, brzydota pociąga tak samo, a może i bardziej, niż wyidealizowane klasyczne rzeźby greckie.

Pozdrawiam.

PS. Byłbym zapomniał: Twój wiersz, Wielki Leszku, jest cudowny!!! A ten minus, co Ci go dałem, to niechcący. Serio, serio.

Brawo, brawo, brawo piękna autoprezentacja, Olimp to dla Ciebie za mało. :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Oddam całą moją marną wiedzę za znajomość budowy kobiety, cal po calu ;-)


O to to. Cytat z "Sensu sztuki" Herberta Reada (rozdział 11.: "Ograniczenie harmonii geometrycznej"): Jest rzeczą powszechnie znaną, że doskonale regularne metrum wiersza jest w swojej monotonii wręcz nieznośne. Dlatego poeci pozwalają sobie na swobodę wewnątrz miary - odwracają stopy wewnątrz metrum, a niekiedy cały rytm bywa kontrapunktowany, co daje rezulatat nieporównywalnie piękniejszy.

Deformacja, brzydota pociąga tak samo, a może i bardziej, niż wyidealizowane klasyczne rzeźby greckie.

Pozdrawiam.

PS. Byłbym zapomniał: Twój wiersz, Wielki Leszku, jest cudowny!!! A ten minus, co Ci go dałem, to niechcący. Serio, serio.

Brawo, brawo, brawo piękna autoprezentacja, Olimp to dla Ciebie za mało. :)
Leszek I Dufny w swoim stylu! Brawo, brawo, brawo! :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pozwolę sobie Patrycjo nie zgodzić się z Tobą. Jeśli już nie rozmawiamy o wierszu a tykamy się, to jedną z najbardziej "negatywnych stron orga" jest wymądrzanie się takich małolatów jak Ty. Ktoś Ci naopowiadał bzdur, że jesteś wielka i Ty w to uwierzyłaś, a jesteś tylko kolejną kalką nowomodnej poezji, bez znajomości rzemiosła, bez polotu i intuicji. Acha i śmieszna jest i żałosna ta wstawka o zerżnięciu. Pozdrawiam niezwykle serdecznie. :)

PS Masz rację że nie można czytać moich wierszy w prasie, ani nie wygrywają konkursów, bo prawda jest prozaiczna: nie wypełniam kuponu. :)
Szanowny Panie Leszku, nawet nie zauważył Pan, że cytuję Pańskie słowa,
nieważne zresztą. Mam tę przewagę nad Panem, że mnie przynajmniej ktoś
kompetentny kilka razy "naopowiadał", że umiem pisać.
"Wstawka o "zerżnięciu", jak to Pan ładnie nazwał, to cytat z pewnego wiersza,
choć oczywiście ocena moralna fragmenciku jest Pańskim prawem.

Co do braku Pańskiej twórczości w prasie - obawiam się, że prawda jest dużo bardziej prozaiczna
niż się Panu wydaje: po prostu nikt nie chce tej żenady drukować.
Pozdrawiam najczulej
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pozwolę sobie Patrycjo nie zgodzić się z Tobą. Jeśli już nie rozmawiamy o wierszu a tykamy się, to jedną z najbardziej "negatywnych stron orga" jest wymądrzanie się takich małolatów jak Ty. Ktoś Ci naopowiadał bzdur, że jesteś wielka i Ty w to uwierzyłaś, a jesteś tylko kolejną kalką nowomodnej poezji, bez znajomości rzemiosła, bez polotu i intuicji. Acha i śmieszna jest i żałosna ta wstawka o zerżnięciu. Pozdrawiam niezwykle serdecznie. :)

PS Masz rację że nie można czytać moich wierszy w prasie, ani nie wygrywają konkursów, bo prawda jest prozaiczna: nie wypełniam kuponu. :)
Szanowny Panie Leszku, nawet nie zauważył Pan, że cytuję Pańskie słowa,
nieważne zresztą. Mam tę przewagę nad Panem, że mnie przynajmniej ktoś
kompetentny kilka razy "naopowiadał", że umiem pisać.
"Wstawka o "zerżnięciu", jak to Pan ładnie nazwał, to cytat z pewnego wiersza,
choć oczywiście ocena moralna fragmenciku jest Pańskim prawem.

Co do braku Pańskiej twórczości w prasie - obawiam się, że prawda jest dużo bardziej prozaiczna
niż się Panu wydaje: po prostu nikt nie chce tej żenady drukować.
Pozdrawiam najczulej

Życzę powodzenia w zadufanej pewności siebie i nie zejdę do twojego poziomu dyskusji a czas jeszcze nieraz przypali Ci Twoje rozdmuchane i puste jak wydmuszka ego. Pozdrawiam. :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Oni. Nie było nikogo więcej. Tylko oni — jakby wszechświat skurczył się do ich ciał, do języków rozpalonych do białości, na których topi się stal. On — eksplozja w kościach, żyły jak lonty dynamitu, śmiech, co kruszy skały, rozsypując wieczność w pył rozkoszy. Melodia starej kołysanki zdycha w nim w ułamku sekundy. Ona — pożoga bez kresu, ziemia spopielona tak głęboko, że każdy krok to rana w skorupie świata, pamięć piekieł wyryta w skórze. I na ułamek sekundy, między jednym oddechem a drugim, przemknął cień dawnego uśmiechu, zapomnianego dotyku, kruchej obietnicy z przeszłości. Zgasł, zanim zdążył zaboleć, rozsypany w żarze. Oni — bestie w przeżywaniu siebie, studenci chaosu, co w jednym spojrzeniu rozpalają gwiazdozbiory. Usta — napalm, gotowy spalić niebo. Języki — iskry w kuźni bogów, wykuwające pieśń końca i początku. W żyłach pulsuje sól pradawnych mórz, czarna i lepka, pamiętająca krzyk stworzenia. A nad nimi, gdzieś wysoko, gwiazdy migotały spokojnie, obojętne na szept letniej nocy. Powietrze niosło zapach skoszonej trawy i odległej burzy. Świerszcze grały swoją dawną melodię, jakby świat miał trwać wiecznie w tym milczącym rytuale. Głód miłości? Tak, to głód pierwotny. Stare auto ryczy jak wilk, który pożera własne serce. Ośmiocylindrowy silnik — hymn porzuconych marzeń, pędzi na oślep, bez świateł, z hamulcami stopionymi w żarze. Litość? Wyrzucona w otchłań. Paznokcie ryją skórę jak sztylety, krew splata się z potem — rytuał bez świętości, bez przebaczenia. Każda rana tka gobelin zapomnianego piękna. Ciała wbijają się w siebie, jak ostrza w miękką glinę bytu. Każdy dotyk — trzęsienie ziemi w czasie. Na ustach smak krwi, słony, metaliczny — pieczęć paktu z wiecznym ogniem. Tu nie ma wakacyjnych uśmiechów. Są bestie, zerwane z łańcuchów genesis. Nikt nie czeka na odkupienie. Biorą wszystko — sami. Ogień nie grzeje — rozdziera, topi rozum, wstyd, imiona, godność, istnienie. Muzyka oddechów, ślina, zęby — taniec bez melodii, ciała splecione w spiralę chaosu. Język zapomina słów, dłoń znajduje krawędź ciała i przekracza ją w uniesieniu. Paznokcie na karku — inskrypcja życia na granicy jawy. Nie kochali się zwyczajnie. Szarpali się jak rekiny w gorączce krwi, jakby wszechświat miał się rozpaść w ich biodrach, teraz, już,. natychmiast. Noc ich pożerała. Oni — dawali się pożreć. Serce wali jak młot w kuźni chaosu, ciało zna jedno prawo: więcej. Więcej tarcia, więcej krwi, jęków, westchnień, szeptów bez imienia. Asfalt drży jak skóra, jęczy pod nagimi ciałami, lepki od potu, pachnący benzyną i grzechem. Gwiazdy? Spłonęły w ich spojrzeniach. Niebo — zasłona dymna nad rzezią namiętności, gdzie miłość rodzi miłość, a ból kwitnie w ekstazie. Miłość? Tak i nie. Ślad, co nie krwawi, lecz pali. Ciało pamięta ciało w dreszczu oczu i mięśni. Chcieli wszystkiego: przyjemności, bólu, wieczności. Ognia, co nie zostawia popiołu, tylko blizny. Kochali się jak złodzieje nieba — gwałtownie, bez obietnic. Na końcu — tylko oni, rozpaleni, rozdarci, pachnący grzechem i świętością. Źrenice — czarne dziury, pożerające światło. Serca — bębny w dżungli chaosu. Tlen — narkotyk, dotyk — błyskawica pod skórą, usta — ślina zmieszana z popiołem gwiazd, i ich własnym ciałem. W zimnym świetle usłyszeli krzyk — gwiazdy spadały w otchłań. Cisza. Brutalna, bezlitosna, jak ostrze gilotyny. Ciała stęknęły pod ciężarem pustki. Czas rozdarł się na strzępy. To lato nie znało przebaczenia. Zostawiło żar, popiół, co nie gaśnie, wolność dusz w płomieniach nocy. Wspomnienie — nóż w serce, gorzkie jak krew wilka, który biegł przez ogień, nie oglądając się wstecz. Świat przestał istnieć. Został puls płomienia, trawiący wszystko, bez powrotu. Nie mieli nic. Ale nawet nic nie pozwoliło im odejść. Więźniowie namiętności — płomienia bez końca, który pochłonął ich ciała i dusze w jeden, bezlitosny żar. Żar serc.      
    • @Waldemar_Talar_Talar anafora bardzo bardzo dobra
    • @Naram-sin  zmieniłam. Po powtórnym czytaniu- druga strofa coś mi nie tak, czasem nie widzi się po sobie. Dziękuję
    • @Maciek.J Nasza Polska jest piękna= cała. dzięki @Robert Witold Gorzkowski dziękuję @Naram-sin  dziękuję.   @Alicja_Wysocka dziękuję @Jacek_Suchowicz piękny Twój wiersz @Roma, @Rafael Marius, @Andrzej P. Zajączkowski dziękuję bardzo
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...