Rafał Dramiński Opublikowano 8 Marca 2009 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 8 Marca 2009 "Na podwórzu jest kałuża a z kałuży się wynurza... hipopotam, powiadacie? Nie! To tato po wypłacie." Taki wierszyk, moje dziatki, mamcie kładą w wasze głowy, chcąc zohydzić obraz tatki dotąd przecie tak różowy. Ale tu mnie wena bierze, by w obronie stanąć tatków, prawdę o nich głosić szczerze od sylwestra do ostatków. Posłuchajcie adwokata, który sam to wszystko przeżył, niech w podskokach stąd wylata, kto w me słowa nie uwierzy. Zacząć trzeba by od tego, że wypłata za robotę ciężką, twardą, od pierwszego w świątek, piątek i sobotę, więc cóż złego moi mili, że z niej tatko chce skorzystać, zanim mamcia mu zapyli na kapelusz najmniej trzysta. Za czym idą jakieś ciuchy, pudry, śmudry, mejbeliny a nasz tatko cierpi suchy, niczym kawał suchej gliny. Milcząc znosi to pokornie, chocia człowiek to nie kaktus, jeszcze mamcię cmoknie dwornie (tutaj mały jest antractus czyli przerwa na zwilżenie gardła przemawiającego, bowiem gardło swoje cenię nie poganiaj mnie kolego!) Tak to męczy się nasz pater, patrząc smutno w telewizor i wspomina swą wypłatę, którą pożarł mu rewizor. W końcu dzień przychodzi, w którym czara gorzka się przelewa: choć nasz tatko był ponury, dzisiaj głośno sobie śpiewa. Rusza prosto hyc! do baru, na kelnera świstu-gwizdu i pieniądze zamiast mamci wot, tym razem paszły w p... Potem wraca, tak zwycięski niczym ułan na widecie, chociaż już przeczucie klęski nieco serce troską gniecie. A że nie da się rozmyślać i iść prosto jak po sznurku, czasem trąci głową dyszla czasem oprze się na murku. Wreszcie kończy odyseję na podwórzu swego domu, kiedy zorza nad nim dnieje chce się przemknąć pokryjomu. Ale co to? Żywioł srogi nagle się pod nogi ściele, więc wydawszy okrzyk trwogi pada niczym grosz w kościele. Ryczy jako ranne zwierzę, dziki bawół albo łania żywioł prawie górę bierze, ale tatko się wyłania. Sapie prycha, rzęzi, smarcze, "hipopotam" mamcia plecie. Nie! Bohater to na tarczy, "gloria victis!" mu powiecie. Pomnik mu postawić trzeba i godniejszą spisać mowę za te gromy, które z nieba na nieszczęsną spadły głowę. Za te męki i katusze które znosił w cierpliwości chwałę tatce oddać muszę, wychylając zdrowie gości. Niechaj toast ten zakończy lwią obronę cnego tatki, zanim łeb mi się wyłączy w górę serca moje dziatki! Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się