Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

weszła do oceanu i zaczęła płynąć.
brązowy listek dotknął jej ust.
zanurzyła się. duży cień ślizgał się po wodorostach
powodując że dno nabierało ruchu.
spojrzała w górę aby odkryć jego źródło.
spostrzegła jedynie malutki listek.

Opublikowano

bardzo kiepsko, bo:
- trzy czasowniki w formie osobowej i jeden bezokolicznik w tym samym wersie to zły początek. dalej też nadużywasz czasowników.
- 'muskanie ust' - bardzo banalne i oklepane.
- skoro się zanurzyła i jest w domyśle kobietą czyli rodzajem ludzkim to musiała wcześniej nabrać powietrza. Opuszczamy rzeczy oczywiste.
- 'jakiś' - po co? nie wystarczyłoby że cień? unikamy nadmiaru nic nie wnoszących słów.
- jeśli ślizgać się to moim zdaniem po czymś a nie nad czymś.
- co to jest dno wody? jestem sobie w stanie wyobrazić dno oceanu, szklanki, studni; wody nie bardzo.
- wiesz, te podwodne przygody peelki ciągną się i ciągną i nie wiem czy ktoś doczyta do końca.
- zobaczyła listek i co z tego?? jaki jest morał z pointy, jaki chcesz żeby miała wydźwięk?? widzi się listki w wielu miejscach, ale nikt nie pisze o nich dobrych wierszy.
- spróbuj też przepisać wiersz tak żeby żadne słowo się nie powtórzyło, w końcu język polski jest wystarczająco bogaty.
- itd, itp.

pozdr aga

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



widzę zmiany na lepsze. co do treści - to twój wiersz, ale na tej płaszczyźnie też teraz przekaz jest inny. jakby wyraźniej zaznacza się głębsza warstwa tekstu, ta w której dochodzi do zestawienia: 'duży cień' ( mniemam, że peelki ) - 'malutki cień' ( listka ); wcześniej było to niezbyt dostrzegalne, ginęło wśród niedociągnięć warsztatu.
cieszę się ze sie przydało:)
pozdr aga
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



widzę zmiany na lepsze. co do treści - to twój wiersz, ale na tej płaszczyźnie też teraz przekaz jest inny. jakby wyraźniej zaznacza się głębsza warstwa tekstu, ta w której dochodzi do zestawienia: 'duży cień' ( mniemam, że peelki ) - 'malutki cień' ( listka ); wcześniej było to niezbyt dostrzegalne, ginęło wśród niedociągnięć warsztatu.
cieszę się ze sie przydało:)
pozdr aga

Jeszcze raz dzięki. Chodziło mi raczej o to, że ten mały listek dawał wielki cień, jak w życiu...
Pozdo.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • czy zdążymy  się poznać    zabiegani  nie tylko za kasą    rower  kuchnia  fitness  siłownia  tańce  kółko fotograficzne  poezja   i praca praca połyka  ogrom czasu    widzimy się często  ale czy zdążymy  się poznać    jesteś taka... a ja ...   cóż o sobie wiemy... czy to wystarczy  aby RAZEM TRWAĆ WIEKI    12.2025 andrew  Sobota, już weekend   
    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...