Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Duża E


Rekomendowane odpowiedzi

Dużą Elkę poznałem przy naprawianiu starej zdezelowanej wersalki, która być może pamiętała jeszcze harce jej młodych rodziców. Kupiona na przydział i wystana w całonocnej kolejce do sklepu "Rywal". Opłacona wypocinami i obrzękiem nóg. Wersalkę naprawiałem zupełnie przypadkowo, tak jak przypadkowo zaciągnąłem się w szeregi zawodowych tapicerów. Z braku jakiegokolwiek zawodu ten przypadł mi jako jedyny do wzięcia - to i cóż, wziąłem, mimo, że byłe świadkiem makabrycznych scen związanych z ryzykiem zawodowym. Nasza jedyna kursantka Olka, w ramach praktyk, machając pięciokilowym młotkiem nad łbem upartego gwoździa, strzaskała kciuk na miazgę i blada jak ściana na sztywno opuściła szeregi kursantów.Takie widoki odbierają chęci do czegokolwiek, ale zostałem używając na początku jedynie gumowych narzędzi.

I tak, kiedy naprawiałem w pocie czoła maminą wersalkę, Elka widząc moje zaangażowanie zrobiła wreszcie kawe i podała w dużym porcelanowym kubku i... stało się!?
Jim Morrison uśmiechał się mrocznie z nalepki na porcelanie. rozejrzałem się po siwym od kadzidełek pokoju Dużej E i zamarłem. Wszyskie kubki u Elki nosiły takie zdjęcia. Morrison w kuchni, na biurku, na półce z książkami, Morrison w głośnikach "Grundiga", w sypialni obok Matki Bożej. Morrison uciśnionych, strapionych, wniebowzięcie Morrisona, jego boska obecność we wszelkich przejawach życia tej szarpniętej dziewczyny. Poczułem się jak pielgrzym do grobu Morrisona, i te kadzidła, acha...to na jego cześć.
Widząc to wiedziałem, że znajdziemy wspólny temat, nie dlatego, że czciłem Morrisona, ale dlatego, że sam miałem korbę na punkcie skrajnych ludzi i kochałem takich idiotów jakim z pewnością była Duża E.
Duża Elka - tak ją nazywaliśmy, nie była fizycznie atrakcyjną kobietą. Wyglądała jak wyrzeźbiona z drewna. Z powodzenie mogła być sistrą Pinokia - chodzi oczywiście o rozmiary nosa. Potrafiła jednak jak nikt inny pić piwo. W tych zawodach odpadali najmocniejsi brzuchacze z naszej paczki. Lubiłem przesiadywać z nią w knajpie i słuchać jak to umrze mlodo śmiercią samobójczą. To był szczyt romantyzmu Elki. Z drugiej strony brzmiało to bardzo poetycko przez co uznaliśmy, że Duża Elka jest poetką, chociaż nie napisała żadnego wiersza, no może coś o członku wciśniętym w mroczną kobiecość i męskiej ślinie na kobiecym sutku, ale nic poza tym. Gdy wypijaliśmy więcej złotego płynu Elce zbierało się na żale i na amory. Unikałem jej wtedy i odmawiałem prośbom o odprowadzenie. Raz tylko uległem i poszedłem z zawianą Duża Elką do jej domu posłuchać The Doors. To był dramat w trzech aktach. Najpierw muzyka - "Come on baby light my fire" i coraz więcej brandy. Dalej "Break on trough" i ręce Elki jak drewniane belki ściskały moje ramiona. I na koniec: "Spieprzaj dziadu!. Mi potrzeba faceta a nie kolegi od butelki!". "This is the end, My only friend...." - gdy schodziłem już po schodach, wyrwany z samczej matni samotnej niechcianej kobiety.

Zatrzymałem się na półpiętrze by stać się stróżem jej samotności. Tymczasem Duża E spalała sięna stosie uwielbienia dla wiecznie żywej legendy boskiego M. Taka kobieca odmiana don Kichotea, walcząca z wiatrakami swoich lęków i nadzieii. Znikała tak na tydzień i zawsze potem pojawiała się w naszym gronie, nic nie mówiąc a jedynie popijajać gorzką kawę i torturując mnie szyderczym spojrzeniem urażonej kobiecej dumy. Mimo to, za kilka chwil umawialiśmy się już na kolejny wypad na piwo i na długie rozmowy o tym jakich to dziwaków nosi nasza zakręcona planeta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza kilkoma błędami interpunkcyjnymi (ok 7, 8)język wydaje się staranie dobrany i ni ma w nim wielkiej przypadkowości. Całość można traktować jako dygresję. Jest tylko jedne problem. Ta dygresja jest za długa, bo żadna inna przesłanka z tego tekstu się nie wyłania.

Plusy - dosyć ładny i staranny język

Minusy - brak większego zamysł, ostatnie zdanie nadaje tekstowi na siłę robiony morał

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może złego słowa użyłam (dygresja). Chodziło mi raczej o to, że jest to utwór, który przypomina krótkie oderwanie od głównej treści, taką przypowiastkę, wspomnienie, a zaraz potem główna część powinna wpaść znowu na tor. W tym wypadku nie ma głównej treści (dłuższa forma), więc przypowiastka powinna zawierać jakiś punk kulminacyjny, coś co radykalnie zmieniłoby ogląd sytuacji. To, co napisałeś mogłoby służyć przedstawieniu jakiejś postaci, lekkim zbliżeniu jej obyczajów, a jako samodzielna forma trochę się gryzie. To wszystko oczywiście moja prywatna opinia, taka od serca i bardzo szczera. I jeszcze jedno odnośnie treści: za mało jesteśmy zżyci z bohaterami, by wysnuwać pewne wnioski, nie czujemy ich głębi, więc lepiej niech nie idą za szybko w odstawkę. Takie zakończenie miałoby sens tylko wtedy, gdyby całość napisana była w formie komedii, kpiny bądź groteski. Nie uważam, że błahe podsumowanie do poważnej treści jest trafne, może tylko w pewnych, ściśle określonych przypadkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od tego jesteśmy, sterczące drogowskazy. Tak mi się zrobiło jakoś ckliwie, jak w kościele. Może dlatego, że jestem na podwórku a nie w zagrodzie. Literówek pewnie trafiło się sporo, ale to wynik tego, że tracę wzrok jak zaczynam pisać. A i starość nie ta z pierwszej starości. Heh, szacun wsparty szcunem

:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...