Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Miau...


Rekomendowane odpowiedzi

Tak więc na nic się zdały zaklęcia i świece palone w katedrze Southwark. Może nigdy nie byłam dobrą kapłanką, może Ty jesteś niewrażliwy na ten rodzaj voodoo. Chyba nigdy nie była Twoją religią, raczej czymś miłym i ciepłym w dotyku i zapominasz, że trzeba o nią dbać, karmić i podlewać, obcinać suche gałązki, żeby zrobić miejsce nowym, drapać za uchem i szczotkować. Rzucasz zabawkę, a kiedy przybiegam, łasząc się do nóg, Ty już dawno zapominasz, zasypiasz. Tak, to prawda, że chciałam Cię przekupić, odurzyć, zatruć, ale nigdy uwiązać i zasmyczyć. To co była umiera cicho i niepostrzeżenia jak kot potrącony na drodze, dogorywający gdzieś na poboczu. I nie ma dla niego ratunku. Miau... Londyn, takie miasto, tam i wtedy, park na Clapham Common, leżymy na trawie, która rośnie nam między palcami i jest tak dobrze i pachnie śmiercią... Czarne labradory przybiegają i liżą nasze dłonie i trzeba drapać je za uchem i pod szyją. Pogryzamy kanapki i znów wzięłam te, których nie lubisz. I idylla szczypie w język goryczą, bo taki jest smak tego pożegnania. Wiem, że chwilami będę Cię nienawidzić, ale chyba winię Cię za jej śmierć. Ja nie mogłam wiele zrobić kiedy odchodziła, to było Twoje miejsce i Twój czas, a Ty pozwoliłeś żeby bladła i mętniała, nabierała tego kwaśnego smaku, tak, że już nawet nie chciało nam się pić... Miau...

L.2003

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...