Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Siedzę samotnie na bliżej nieokreślonej wyspie, wyciągam rękę w bezkształtną przestrzeń. Staram się dotknąć, choć kawałka Jej ciała. Nie udaje mi się, choć tak bardzo się staram. W tej pustej samotnej przestrzeni pozbawiony wszelkiej nadziei. Dotąd jeszcze nie wiedziałem jak to boli, jak boli samotność. Obudziłem się bez wiedzy gdzie jestem i kim się staje. Wielu mogłoby mnie uznać za człowieka, inni wręcz przeciwnie. Przez to, czym jestem nie mam prawa wyboru. Poczułem, że Ona mnie nie chce. To jest najtrafniejsze słowo, jakie można by użyć w odniesieniu do mojej osoby. Ale nie dziwię się Jej. Ona ma swoje życie, plany, marzenia.
Wiem, że komplikuje Jej życie, że jestem czystym przypadkiem. Ale nic nie mogę zrobić, to ponad moje siły. Czuję się jak więzień własnej niemocy. Dzisiaj poczułem lekki ból, gdzieś w okolicy ręki. Przejrzysty zapach jaśminu ulatywał z jej jasnej, delikatnej skóry. Czułem, że nadszedł czas rozstania. On się zbliżał małymi krokami. Słyszałem jej puls, krew, która drąży swoje ślady w każdym jej zakamarku. Wiem już, co ona czuje. Słyszałem Jej płacz, kiedy odczytywała litery na wizytówce. Jej ręce drżały z rozpaczy.
Liście opadały powoli na ulice tworzą różnobarwny dywan. Wiatr walczył z zielenią. Ona szła uparcie, mimo złej pogody, mimo wyrzutów sumienia. Od kilku tygodni walczyła ze sobą, ze swoją moralnością, ale wiedziała, że jeśli nie zrobi tego kroku to zniszczy siebie i mnie.
Drzwi otworzyła chuda blondynka, około 30-letnia ubrana w biały fartuch.
- „Proszę wejść, pan doktor już na panią czeka- zwróciła się do przybyłej kobiety, zabierając jej z rąk płaszcz- Niech pani usiądzie, za chwilę wyjdzie pan doktor i zaprosi panią” Młoda kobieta usiadła na kanapie i oparła ręce na blacie stołu. Zrobiło jej się słabo. Zobaczyła przed sobą parę nastolatków: drobną szatynkę, której drżały ręce i bruneta,który obejmował ją wpół i szeptał do ucha, aby się nie martwiła.
-„ Czy źle się pani czuje?- zapytała pielęgniarka- może podać pani kawę? Rozumiem, że trudno podjąć taką decyzję, dlatego pytam panią: Czy jest pani pewna tego, co chce pani zrobić?”
-„ Jestem- odpowiedziała młoda kobieta-Chcę to zrobić.” Kiedy dokańczała zdanie wyszedł z pokoju szczupły, elegancki mężczyzna w białym kitlu. -„ Pani Kowalska czy już jest?”- zapytał
-„ To ja-młoda kobieta wstała z tapczanu- Czy można to zrobić szybko?”
- „ Tak. Proszę wejść”- odpowiedział lekarz i zamknął drzwi
Kobieta usiadła na fotelu, kiedy mężczyzna zapytał:
-„Muszę panią zapytać zanim to zrobimy. Czy chce pani przerwać ciążę?”
-„ Chcę, mimo, że mam wyrzuty sumienia”- odpowiedziała
- „Czy zna pani potencjalne zagrożenia m.in. to, że istnieje ryzyko, że pani może w przyszłości mieć problemy z zajściem w ciążę - ostrzegł lekarz- Czy mimo to jest pani zdecydowana?
-„ Tak, wiem o potencjalnych skutkach swej decyzji i nie zmieniam jej- odparła z rosnącym smutkiem głosie .
Zabieg trwał godzinę. Najpierw wyjęto moją nóżkę, potem kolejną, tułów i resztę ciała. Byłem wreszcie na zewnątrz, poczułem lekkie ukłucie, kiedy wyjmowali moje szczątki. Nagle zobaczyłem, że stoję obok fotela, na którym leży moja mama. Chciałem dotknąć jej ciała, aby ona na mnie popatrzyła swymi niebieskimi oczami.
Jeden dotyk, jeden gest-nie udało się. Moja ręka przeszła jej ciało na wskroś. - Popatrz na mnie, popatrz na swojego syna- powiedziałem. Minęło sporo czasu zanim zorientowałem się, że mój trud jest daremny. Jedno słowo, jeden gest wystarczyłby, abym poczuł się choć na chwilę jednym z Was. Ale nie, nie żałuje tego, że jestem jak mgła, tylko składnikiem nicości. Mogę dotykać świata, ale go nie czuć,. Nie zaznam smutku, ani bólu. Idę przed siebie czysty i niewinny, niesplamiony żadnym brzemieniem.

*
Znów jestem wśród Was, a właściwe zawsze byłem, tyle, że mnie nie widzieliście. Ostatnio widziałem moja mamę, była taka roześmiana kiedy patrzyła na swoje dziecko. Zastanawiałem się, czy na mnie też by tak patrzyła, gdybym żył pośród Was. Ale to już bez znaczenia, choć może dzięki temu nie byłoby jej teraz w takim stanie, nie byłoby jej wcale. Patrzę na nią z uśmiechem na ustach, siedząc na gałęzi drzewa i przesyłam jej swój pocałunek w postaci płatków jabłoni. Bądź szczęśliwa moja mamo……

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Pomysł jest swietny, podoba mi się założenie, żeby w tekście o aborcji narratorem było właśnie uśmiercane dziecko. Początek wskazuje na coś zupełnie innego, więc czytelnik jest w następnej części zaskoczony.
Trochę jednak kuleje tutaj budowa zdań, niektóre z nich są "ciężkie" lub naiwne. Radziłbym bardziej tekst rozbudować, rozwinąć przemyślenia narratora, opisy świata jaki widzi. "Myśli" i odczucia nienarodzonej istoty powinny stać się bardziej integralną częścią opowiadania, tutaj są zbyt pourywane i chaotyczne. Niepotrzebnie w dialogach dajesz cudzysłów. Po co?
Zakończenie optymistyczne, mówiące o przebaczeniu, o zrozumieniu decyzji matki sugeruje nam Twoje poglądy. Moim zdaniem to wszystko jest zdecydowanie za krótkie, bo pomysł jest naprawdę świetny. Aż żałuję, że sam na to nie wpadłem! ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie ma nocy, abym nie widział skurczonymi źrenicami w łupinie powiek czołgu — co jak skorpion między zabudowaniami rozjeżdża dzikie jabłonie w naszym sadzie o świcie i nawęsza lufą cel.   Wychodzę z ukrycia — oddech i puls, rwane kadry. Podczepiam magnetyczną minę na pancerz silnika.   Wystrzał adrenaliny. Sekunda — może trzy. Na dnie kałuży widzę odstrzeloną wieżę lewitującą bielą płomienia, w rozżarzeniu wypalającego się bezradnie kadłuba.   Noc — i wszystko gaśnie.   Przeznaczenie jest parodią heroizmu.  
    • Niesamowite  te metafory, tak chyba rzeczywiście  wygląda to " siódme niebo" jestem pod wrażeniem:):)
    • To jest po prostu POEZJA:) inni przede mną" rozbierali " wiersz a ja się tylko zachwycam:):)
    • @Berenika97 Dziękuję Bereniko za piękny komentarz:):)
    • Po środku mroku świeca się tli Z tła ku niej lgną kirowe ikary - ćmy W mdłą ciszę wdarł się ledwo słyszalny trzask Życie znów staje się żartem bez puenty A po kruchym ikarze z wolna opada pył   Wspomnienie i dym, a on spełniony Unosi się w górę, jest taki wolny - Już nic nie czuje. Co za ironia Dla obserwatora, tak przykra Może się wydać ta jego dola   Lecz czym jest różny człowiek od ćmy Wciąż szuka czegoś co go wyniszczy - Czegokolwiek, co będzie mu ogniem Jego świadomość jest obserwatorem On pragnie się wyrwać, uwięziony w sobie Biega za szczęściem, jak liść za wiatrem A każde spokojne spełnienie, zamienia w drżenie   Potem zostaję dym, który rozrzedza płynący czas. Ucieka on słowom w pozornie głębokich opisach. Mimo to staramy się mówić o tych niewidocznych nam szczytach gór Gór, he, he - chyba szaleństwa   My od początku do końca tak samo ciekawi Mówimy gładko o tym czego nie znamy A jednak dziwny posmak zostaje w krtani Gorzki posmak wiedzy że nic nie wiemy Przykrywamy typowym ludzkim wybiegiem, ucieczki w poszukiwanie   Jak dla ślepego syzyfa, w naszej otchłani Pozostaje nam tylko zarys kamienia Zesłanie od bogów Lub od siebie samych Szukamy ognia Potykając się znów o własne nogi Z pustką i cieniem za towarzyszy I przytłaczającym ciężarem ciszy   Błogosławieni niech będą szaleńcy Których natura - kpić z własnej natury Bo choć idą tą samą drogą Dla nich zdaje się być jasną i błogą W świetle ucieczki od świadomości Idą spokojnie, spotkać swój koniec Nie szukając w tym najmniejszej stałości W swoim stanie, zrównują się z dymem Przecież ich ruchów też nikt nie pojmie Ich świat jest czymś innym niż zbiorem liter i ciszy   Reszta zaś tych nieszalonych Brodzących w pustej słów brei, Zamknięta w otwartych klatkach, Które z czasem nazywa się 'prawda'   Kurtyna nocy już dawno opadła Mgła, wodą na ziemi osiadła Obserwujący ćmy zasnął A nasza świeca, wreszcie zgasła
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...