Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Smak samotności


Ludwika 85

Rekomendowane odpowiedzi

Siedzę samotnie na bliżej nieokreślonej wyspie, wyciągam rękę w bezkształtną przestrzeń. Staram się dotknąć, choć kawałka Jej ciała. Nie udaje mi się, choć tak bardzo się staram. W tej pustej samotnej przestrzeni pozbawiony wszelkiej nadziei. Dotąd jeszcze nie wiedziałem jak to boli, jak boli samotność. Obudziłem się bez wiedzy gdzie jestem i kim się staje. Wielu mogłoby mnie uznać za człowieka, inni wręcz przeciwnie. Przez to, czym jestem nie mam prawa wyboru. Poczułem, że Ona mnie nie chce. To jest najtrafniejsze słowo, jakie można by użyć w odniesieniu do mojej osoby. Ale nie dziwię się Jej. Ona ma swoje życie, plany, marzenia.
Wiem, że komplikuje Jej życie, że jestem czystym przypadkiem. Ale nic nie mogę zrobić, to ponad moje siły. Czuję się jak więzień własnej niemocy. Dzisiaj poczułem lekki ból, gdzieś w okolicy ręki. Przejrzysty zapach jaśminu ulatywał z jej jasnej, delikatnej skóry. Czułem, że nadszedł czas rozstania. On się zbliżał małymi krokami. Słyszałem jej puls, krew, która drąży swoje ślady w każdym jej zakamarku. Wiem już, co ona czuje. Słyszałem Jej płacz, kiedy odczytywała litery na wizytówce. Jej ręce drżały z rozpaczy.
Liście opadały powoli na ulice tworzą różnobarwny dywan. Wiatr walczył z zielenią. Ona szła uparcie, mimo złej pogody, mimo wyrzutów sumienia. Od kilku tygodni walczyła ze sobą, ze swoją moralnością, ale wiedziała, że jeśli nie zrobi tego kroku to zniszczy siebie i mnie.
Drzwi otworzyła chuda blondynka, około 30-letnia ubrana w biały fartuch.
- „Proszę wejść, pan doktor już na panią czeka- zwróciła się do przybyłej kobiety, zabierając jej z rąk płaszcz- Niech pani usiądzie, za chwilę wyjdzie pan doktor i zaprosi panią” Młoda kobieta usiadła na kanapie i oparła ręce na blacie stołu. Zrobiło jej się słabo. Zobaczyła przed sobą parę nastolatków: drobną szatynkę, której drżały ręce i bruneta,który obejmował ją wpół i szeptał do ucha, aby się nie martwiła.
-„ Czy źle się pani czuje?- zapytała pielęgniarka- może podać pani kawę? Rozumiem, że trudno podjąć taką decyzję, dlatego pytam panią: Czy jest pani pewna tego, co chce pani zrobić?”
-„ Jestem- odpowiedziała młoda kobieta-Chcę to zrobić.” Kiedy dokańczała zdanie wyszedł z pokoju szczupły, elegancki mężczyzna w białym kitlu. -„ Pani Kowalska czy już jest?”- zapytał
-„ To ja-młoda kobieta wstała z tapczanu- Czy można to zrobić szybko?”
- „ Tak. Proszę wejść”- odpowiedział lekarz i zamknął drzwi
Kobieta usiadła na fotelu, kiedy mężczyzna zapytał:
-„Muszę panią zapytać zanim to zrobimy. Czy chce pani przerwać ciążę?”
-„ Chcę, mimo, że mam wyrzuty sumienia”- odpowiedziała
- „Czy zna pani potencjalne zagrożenia m.in. to, że istnieje ryzyko, że pani może w przyszłości mieć problemy z zajściem w ciążę - ostrzegł lekarz- Czy mimo to jest pani zdecydowana?
-„ Tak, wiem o potencjalnych skutkach swej decyzji i nie zmieniam jej- odparła z rosnącym smutkiem głosie .
Zabieg trwał godzinę. Najpierw wyjęto moją nóżkę, potem kolejną, tułów i resztę ciała. Byłem wreszcie na zewnątrz, poczułem lekkie ukłucie, kiedy wyjmowali moje szczątki. Nagle zobaczyłem, że stoję obok fotela, na którym leży moja mama. Chciałem dotknąć jej ciała, aby ona na mnie popatrzyła swymi niebieskimi oczami.
Jeden dotyk, jeden gest-nie udało się. Moja ręka przeszła jej ciało na wskroś. - Popatrz na mnie, popatrz na swojego syna- powiedziałem. Minęło sporo czasu zanim zorientowałem się, że mój trud jest daremny. Jedno słowo, jeden gest wystarczyłby, abym poczuł się choć na chwilę jednym z Was. Ale nie, nie żałuje tego, że jestem jak mgła, tylko składnikiem nicości. Mogę dotykać świata, ale go nie czuć,. Nie zaznam smutku, ani bólu. Idę przed siebie czysty i niewinny, niesplamiony żadnym brzemieniem.

*
Znów jestem wśród Was, a właściwe zawsze byłem, tyle, że mnie nie widzieliście. Ostatnio widziałem moja mamę, była taka roześmiana kiedy patrzyła na swoje dziecko. Zastanawiałem się, czy na mnie też by tak patrzyła, gdybym żył pośród Was. Ale to już bez znaczenia, choć może dzięki temu nie byłoby jej teraz w takim stanie, nie byłoby jej wcale. Patrzę na nią z uśmiechem na ustach, siedząc na gałęzi drzewa i przesyłam jej swój pocałunek w postaci płatków jabłoni. Bądź szczęśliwa moja mamo……

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Pomysł jest swietny, podoba mi się założenie, żeby w tekście o aborcji narratorem było właśnie uśmiercane dziecko. Początek wskazuje na coś zupełnie innego, więc czytelnik jest w następnej części zaskoczony.
Trochę jednak kuleje tutaj budowa zdań, niektóre z nich są "ciężkie" lub naiwne. Radziłbym bardziej tekst rozbudować, rozwinąć przemyślenia narratora, opisy świata jaki widzi. "Myśli" i odczucia nienarodzonej istoty powinny stać się bardziej integralną częścią opowiadania, tutaj są zbyt pourywane i chaotyczne. Niepotrzebnie w dialogach dajesz cudzysłów. Po co?
Zakończenie optymistyczne, mówiące o przebaczeniu, o zrozumieniu decyzji matki sugeruje nam Twoje poglądy. Moim zdaniem to wszystko jest zdecydowanie za krótkie, bo pomysł jest naprawdę świetny. Aż żałuję, że sam na to nie wpadłem! ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @egzegetaNie ma sprawy Wiktorze. Wiktorze, czy z tego tomiku wierszy zakosztujemy kunsztu pisarskiego Twoich dzieł? 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Rozdział dziewiąty      Minęły wieki. Grunwaldzkim zwycięstwem i przejęciem ziem, wcześniej odebranych Rzeczypospolitej przez Zakon Krzyżacki, Władysław Jagiełło zapewnił sobie negocjacyjną przewagę w rozmowach ze szlachtą, dążącą - co z drugiej strony zrozumiałe - do uzyskania jak największego, najlepiej maksymalnego - wpływu na króla, a tym samym na podejmowane przez niego decyzje. Zapewnił ową przewagę także swoim potomkom, w wyniku czego pod koniec szesnastego stulecia Rzeczpospolita Siedmiorga Narodów: Polaków, Litwinów, Żmudzinów, Czechów, Słowaków, Węgrów oraz Rusinów sięgała tyleż daleko na południe, ileż na wschód, a swoimi wpływami politycznymi jeszcze dalej, aż ku Adriatykowi. Który to stan rzeczy z jej sąsiadów nie odpowiadał jedynie Germanom od zachodu, zmuszanym do posłuszeństwa przez księcia elektora Jaksę III, zasiadającego na tronie w Kopanicy. Południowym Słowianom sytuacja ta odpowiadała również, polscy bowiem królowie zapewniali im i prowadzonemu przez nich handlowi bezpieczeństwo od Turków. Chociaż konflikt z ostatnio wymienionymi był przewidywany, to jednak obecny sułtan, chociaż bardzo wojowniczy, nie zdobył się - jak dotąd - na naruszenie w jakikolwiek sposób władztwa i interesów Rzeczypospolitej. Co prawda, rzeszowi książęta czynili zakulisowe zabiegi, aby osłabić intrygami spoistość słowiańskiego imperium poprzez próbowanie podkreślania różnic kulturowych i budzenie  narodowych skłonności do samostanowienia, ale namiestnicy poszczególnych krain rozległego państwa nie dawali się zwieść. Przez co od czasu do czasu podnosił się krzyk, gdy po należytym przypieczeniu - lub tylko po odpowiednio długotrwałym poście w mało wygodnych lochach jednego z zamków - ten bądź tamten imć intrygant, spiskowiec albo szpieg dawał gardła pod toporem czy mieczem mistrza katowskiego rzemiosła.     Również początek wieku siedemnastego nie przyniósł jakiekolwiek zmiany na gorsze. Wielonarodowa monarchia oświecona, w której rozwój nauk społecznych służył utrzymywaniu obywatelskiej - nie tylko u braci szlacheckiej, ale także u mieszczan i chłopów - świadomości, kolejne już stulecie okazywała się odporna na zaodrzańskie wysiłki podejmowane w celu zmiany istniejącego porządku. W międzyczasie księcia Jaksę III zastąpił na tronie jego syn, Jaksa IV, pod którego rządami Rzeczpospolita przesunęła swoje wpływy dalej na zachód i na północ, ku Danii i ku Szwecji, zaczynając zamykać Bałtyk w politycznych objęciach, co jeszcze bardziej nie w smak było wspomnianym już książętom.     - Niedługo - sarkali - ten kraj będzie ośmiorga narodów, gdy Jaksa ożeni się z jedną z naszych księżniczek lub gdy nakaże mu to ich królik - umniejszali w zawistnych rozmowach majestat władcy, któremu w gruncie rzeczy podlegali. I którego wolę znosić musieli.     Toteż i znosili. Sarkając do czasu, gdy zniecierpliwiony Jaksa IV wziął przykład - rzecz jasna za cichym królewskim przyzwoleniem - przykład z Vlada Palownika, o którego postępowaniu z wrogami wyczytał niedawno z jednej z historycznych ksiąg... Cdn.      Voorhout, 24. Listopada 2024 
    • @Katie , ciekawie jest poczytać o tego typu uczuciach. A czy myślałaś o tym, żeby zrobić krótsze wersy? A może właśnie takie długie wersy spełniają jakąś funkcję w tym wierszu... .
    • Zostały nam sny Zostały nam łzy   Z poprzednich wcieleń   A prawda okazała się kłamstwem Zapisanym w pamiętniku   Tam głęboko gdzieś na strychu
    • Dziewczynie stojącej w szarych spodniach przy telefonie spadł przy rozmowie ze stopy... więzienny drewniak. Stuk było słychać sto kilometrów dalej.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...