Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Był ciepły, letni wieczór. Jeden z tych w których ludzie zerkając nocą przez okno i wpuszczając do pokoju smużkę księżycowego światła, uśmiechają się sami do siebie bez większego powodu. Noc zdążyła już na dobre zadomowić się na nieboskłonie i monotonnie wystukiwała senne rytmy. Nie mogła zasnąć. Przewracała się bez przerwy z boku na bok nie widząc sensu w dalszym leżeniu w swojej jedwabnej pościeli. Dostała ją od męża na trzecią rocznicę ich ślubu. Dokładnie pamiętała ten moment. Wtedy jej szczęście miało dotyk jedwabiu i mleczny kolor. Podniosła się z łóżka i narzuciła na ramiona biały szlafrok. Zeszła na boso do kuchni i otworzyła lodówkę. Przez przypadek zrzuciła ramkę z ich wspólnym zdjęciem. „Cholera jasna! Kto ją tu postawił!?” Nalała sobie soku pomarańczowego i wpatrywała się w widoki po drugiej stronie okna. Na parapecie tańczyło światło. Zdawało jej się mieć jakieś kształty. Poczuła zimno które odbijało się od podłogi. Wróciła do łóżka i cicho wsunęła się z powrotem pod kołdrę. Spojrzała na śpiącego obok Niej mężczyznę. Czy to naprawdę był jej mąż? Oddychał niespokojnie jakby coś złego mu się śniło. Przez chwilę nawet pomyślała żeby Go przytulić ale szybko zrezygnowała z tego pomysłu.Oczywiście na co dzień udawała wzorową żonę. Każdy ruch miała perfekcyjnie dopracowany a na każde pytanie znała prawidłową odpowiedź.Na przyjęciach wszyscy nie mogli się nadziwić jaką są udaną parą. Bawiła się pozorami niczym układanką bez kilku elementów. Dlaczego więc go poślubiła? Chyba potrafił ją rozbawić. Ciężko było jej odnaleźć inne powody. Może i spodobał się jej kiedy Go poznała..a może to czas zatarł tamte wrażenia i sama próbowała się przed sobą usprawiedliwić podając sobie jakieś sensowne argumenty. Oczywistym było,że Go nie kochała. Czymże jednak jest miłość jeśli nie krótkim ujęciem,migawką? Kojarzyła jej się z podróżą pociągiem. Gdy była dzieckiem lubiła patrzeć jak nadjeżdżający z drugiej strony pociąg mijał ją a twarze po drugiej stronie przewijały się błyskawicznie mknąc w nieokreślonym kierunku. Wzruszyła ramionami. Było jej wszystko jedno. Kolejny raz starała się myśleć racjonalnie. „A może powinnam się od Niego wyprowadzić? Zamieszkam gdzieś na poddaszu z widokiem na centrum i zacznę wszystko od nowa…” Nagle usłyszała jak jej mąż mówi coś przez sen. Jego zdania brzmiały bardzo nieskładnie ale z tonu wywnioskowała,że prowadzi kolejną ważną sprawę sądową. Przewróciła się na drugi bok i przymknęła oczy. Jutro wieczorem jej mąż wejdzie do domu, zostawi teczkę w przedpokoju a płaszcz powiesi niedaleko lustra i wchodząc do kuchni nie zastanie kolacji na stole. Będzie tam list od Niej. Odejdzie od Niego a on rozpaczliwie będzie próbował ją odzyskać dzwoniąc nieskończoną ilość razy na jej komórkę aż wyśle jej papiery rozwodowe zostawiając jej łaskawie ich wspólny samochód. Potem spotka Go kiedyś przypadkiem na ulicy idąc z kubkiem gorącego cappuccino w kierunku biblioteki a On spojrzy na nią tak jak wtedy gdy wyrzuciła Jego ulubione sprane jeansy. Słońce powoli zaczynało wschodzić kiedy udało jej się zasnąć. Wkrótce potem poranek swym chłodnym, orzeźwiającym powietrzem wdarł się przez uchylone okno. Była 6:30. W ich oliwkowej sypialni donośnie rozległ się dziwięk budzika…

CDN

Opublikowano

Dlaczego "Niej", "Go" z dużej litery? to jest zupełnie niepotrzebne, wręcz przeszkadza.
"smużka księżycowego światła" "Dostała ją od męża na trzecią rocznicę ich ślubu" "Może i spodobał się jej kiedy Go poznała..a może" "Było jej wszystko jedno. Kolejny raz starała się myśleć racjonalnie"
Jest parę takich zdań, które mi nie leżą, ale generalnie nieźle sie to czytało. Mimo, że temat i porównanie do pociągu są troche sprane, to ogólnie ok. Zobaczymy jak to pociągniesz dalej. Pozdrawiam, E.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Dziś gwiazdy na niebie jak twoje źrenice świecą nieco jaśniej, zbiera się na burze. Czuję, jakbym znał cię całe swoje życie, całą wieczność wspomnień, choć może i dłużej.   Pierwszy raz twe oczy (choć pamięć nie sięga) widziałem gdzieś z hakiem czterysta lat temu. Wtedy to złączyła nas cicha przysięga - nie pamiętam treści, nie wiem jak i czemu.   Lecz nocy tej jakby wszystko zapłonęło: we mnie, w tobie, wokół - w jedno arcydzieło.   Może byłem jednym z turyńskich żołnierzy, ty zaś posadzoną na stosie skazaną. Spełniałem rozkazy, by mieć za co przeżyć, a ty czarowałaś - tak mi powiadano.   Gdy stanęłaś w ogniu obróciłaś głowę i spojrzałem wtedy prosto w twoje oczy. Wrzask spod twoich powiek odebrał mi mowę, bezgłos twego gardła ciepłe łzy wytoczył.   Kiedyś cię odnajdę - szeptałem do nieba - nawet w przyszłym życiu, gdy zajdzie potrzeba.   Po wieku czekania zmieniło się wszystko i w innym nas miejscu osadziły dzieje. Byłaś wtedy piękną rosyjską księżniczką, ja - klepiącym biedę moskiewskim złodziejem.   Spotkaliśmy się gdzieś pos murami Kremla i po styku spojrzeń poszłaś w swoją stronę. Księżnej nie przystoi miłość potajemna, mezalians odpada - i wszystko stracone.   Choć skradłaś mi serce, nie miałem nadziei - żyłaś pośród carów, zaś ja wśród złodziei.   Sto lat później inną baśń nam napisano, choć te same oczy zdobiły nam twarze. Na bruku paryża byłaś kurtyzaną, ja - spragnionym uczuć marsylskim pisarzem.   Nasza pieśń miłości trwała aż do rana, przez noc - jakby wieczność - od cienia wieczora. Ja byłem za głupi, a ty zbyt zmieszana. Pomyślałem z żalem: to jeszcze nie pora.   Moje marne serce zapłonęło wierszem. Żyliśmy noc jedną - nie mogliśmy więcej.   Tuż po Wielkiej Wojnie w lwowskim kabarecie ja pisałem teksty, ty grałaś na scenie. Rzucałaś spojrzenia skromnemu poecie, byłaś inspiracją, twórczym odkupieniem.   Przyszła wojna nowa - by zakończyć wszystkie, skryłem się w Warszawie, ty - gdzieś za granicą. Minęło powstanie - jednym krótkim błyskiem znalazłem się między gruzem a ulicą.   Lecz kiedy Warszawa w płomieniach już stała wspomniałem piosenkę, którą mi śpiewałaś.   Reszta jest już pewna - cała aż do teraz, lecz przyszłość wciąż płonie nadzieją karmiona, bo choć na tę chwilę tęsknota doskwiera, przeznaczenie żyje w istnień milijonach.   A każde rozstanie jest tylko chwilowe - spotkamy się znowu, może w innych ciałach, bo moja część duszy zna twoją połowę, i tysiące razy już ją pokochała.   Bowiem miłość nie zna czasu i tęsknoty - kocham cię na wieczność przez wszystkie żywoty.
    • @Nata_KrukOtóż to :) Dziękuję i pozdrawiam:)
    • byłaś chwilę a wieczność jakby w nas i w słowach a czyny tylko mitem bo czas zdanie swoje miał
    • @LeszczymMasz luz, który podziwiam, ale nie machaj na oślep ( żeby nie było, to nie krytyka) :)) tak mi się machanie skojarzyło:)
    • @jan_komułzykant rywalizacja to nierówna walka, każdy ma inne życie, może dojść do tego zmęczenie, ból, trapienie itd. powiem tak, powinno być więcej empatii i słuchania w grze.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...