Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

prysznic Kartezjusza


adam sosna

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ciekawe, czy znudzone Rzymianki w ogóle to zauważały. Chociaż - pewnie tak. Wigor najeźdźców wskazuje, że raczej nie korzystali z prysznica. ;PP
Mój sąsiad też ma ołowicę. Wszyscy mówią, że żona go zdradza ale on
tylko ramionami wzrusza ;)
Poniżej słynny wiersz o takiej apatii, szkoda że takich tu się nie pisuje:


Czekając na barbarzyńców.

Na cóż czekamy, zebrani na rynku?

Dziś mają przyjść barbarzyńcy.

Dlaczego taka bezczynność w senacie?
Senatorowie siedzą - czemuż praw nie uchwalą?

Dlatego, że dziś mają przyjść barbarzyńcy.
Na cóż by się zdały prawa senatorów?
Barbarzyńcy, gdy przyjdą, ustanowią prawa.

Dlaczego nasz cesarz zbudził się tak wcześnie
i zasiadł, u największej z bram naszego miasta,
na tronie, w majestacie, z koroną na głowie?

Dlatego, że dziś mają przyjść barbarzyńcy.
Cesarz czeka u bramy, aby tam powitać
ich naczelnika. Nawet przygotował,
aby mu wręczyć, pismo na pergaminie,
a umieścił w nim wiele godności i tytułów.

Czemu nasi dwaj konsulowie i pretorzy
przyszli dzisiaj w szkarłatnych, haftowanych togach?
Po co te bransolety z tyloma ametystami,
i te pierścienie z blaskiem przepysznych szmaragdów?
Czemu trzymają w rękach drogocenne laski,
tak pięknie srebrem inkrustowane i złotem?

Dlatego, że dziś mają przyjść barbarzyńcy,
a takie rzeczy barbarzyńców olśniewają.

Czemu retorzy świetni nie przychodzą, jak zwykle,
by wygłaszać oracje, które ułożyli?

Dlatego, że dziś mają przyjść barbarzyńcy,
a ich nudzą deklamacje i przemowy.

Dlaczego wszystkich nagle ogarnął niepokój?
Skąd zamieszanie? (Twarze jakże spoważniały.)
Dlaczego tak szybko pustoszeją ulice
i place? Wszyscy do domu wracają zamyśleni.

Dlatego, że noc zapadła, a barbarzyńcy nie przyszli.
I ktoś, co właśnie wrócił od granicy,
mówi, że już nie ma żadnych barbarzyńców.

Bez barbarzyńców - cóż poczniemy teraz ?
Ci ludzie byli jakimś rozwiązaniem.


Konstandinos Kawafis
przeł. Zygmunt Kubiak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 72
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ciekawe, czy znudzone Rzymianki w ogóle to zauważały. Chociaż - pewnie tak. Wigor najeźdźców wskazuje, że raczej nie korzystali z prysznica. ;PP
Mój sąsiad też ma ołowicę. Wszyscy mówią, że żona go zdradza ale on
tylko ramionami wzrusza ;)
Poniżej słynny wiersz o takiej apatii, szkoda że takich tu się nie pisuje:


Czekając na barbarzyńców.

Na cóż czekamy, zebrani na rynku?

Dziś mają przyjść barbarzyńcy.

Dlaczego taka bezczynność w senacie?
Senatorowie siedzą - czemuż praw nie uchwalą?

Dlatego, że dziś mają przyjść barbarzyńcy.
Na cóż by się zdały prawa senatorów?
Barbarzyńcy, gdy przyjdą, ustanowią prawa.

Dlaczego nasz cesarz zbudził się tak wcześnie
i zasiadł, u największej z bram naszego miasta,
na tronie, w majestacie, z koroną na głowie?

Dlatego, że dziś mają przyjść barbarzyńcy.
Cesarz czeka u bramy, aby tam powitać
ich naczelnika. Nawet przygotował,
aby mu wręczyć, pismo na pergaminie,
a umieścił w nim wiele godności i tytułów.

Czemu nasi dwaj konsulowie i pretorzy
przyszli dzisiaj w szkarłatnych, haftowanych togach?
Po co te bransolety z tyloma ametystami,
i te pierścienie z blaskiem przepysznych szmaragdów?
Czemu trzymają w rękach drogocenne laski,
tak pięknie srebrem inkrustowane i złotem?

Dlatego, że dziś mają przyjść barbarzyńcy,
a takie rzeczy barbarzyńców olśniewają.

Czemu retorzy świetni nie przychodzą, jak zwykle,
by wygłaszać oracje, które ułożyli?

Dlatego, że dziś mają przyjść barbarzyńcy,
a ich nudzą deklamacje i przemowy.

Dlaczego wszystkich nagle ogarnął niepokój?
Skąd zamieszanie? (Twarze jakże spoważniały.)
Dlaczego tak szybko pustoszeją ulice
i place? Wszyscy do domu wracają zamyśleni.

Dlatego, że noc zapadła, a barbarzyńcy nie przyszli.
I ktoś, co właśnie wrócił od granicy,
mówi, że już nie ma żadnych barbarzyńców.

Bez barbarzyńców - cóż poczniemy teraz ?
Ci ludzie byli jakimś rozwiązaniem.


Konstandinos Kawafis
przeł. Zygmunt Kubiak
No bo tutaj piszą Orgowicze, nie Kawafisi.
Dzięki, że przypomniałeś mi ten wiersz. Jakiś taki aktualny się zrobił :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



"Przyrost naturalny u rzymian był mały (antykoncepcja i aborcja), powszechnie występowało zatrucie ołowiem - ołowica (ołów był używany np. przy budowie instalacji doprowadzających wodę)."

h ttp://pl.wikipedia.org/wiki/Przyczyny_upadku_zachodniego_cesarstwa_rzymskiego

"obecnie coraz odważniej mówi się o tzw. autyzmie III czyli typie autyzmu wywołanym czy może zaindukowanym przez czynniki środowiskowe, napotykające na sprzyjające warunki genetyczne (np. jakieś błędy chromosalne).
Objawy, jakie możemy zaobserwować u dziecka, a które mogą nas zaniepokoić są związane z narządami, w których ołów się odkłada. Są to:
- zaburzony rozwój psychoruchowy i psychiczny
- zaburzenia uwagi i koncentracji (dziecko jest nadpobudliwe, agresywne
lub apatyczne)
- pogorszenie wyników w nauce
- zaburzenia mowy i słuchu
- częste zmęczenie
- brak apetytu
- krzywica (ponieważ ołów zaburza gospodarkę witaminy D)
- niedokrwistość
- kolka ołowicza (bolesne skurcze mięśni gładkich jelit)"


www.dzieci.org.pl/cgi/forum/ikonboard.cgi?act=ST;f=12;t=4835;top

Tutaj mamy wyjaśnienie psychopatycznego zachowania się Nerona i innych cesarzy rzymskich:

Ołów

Sole i tlenki tego pierwiastka są trucizną kumulującą się w organizmie. Toksyczne skutki działania ołowiu na organizm ludzki określa się nazwą ołowica. Zaabsorbowane związki ołowiu przenikają do krwiobiegu, a z krwi do tkanek miękkich i do kości. Czas przybywania w tkankach miękkich wynosi około 30 dni, a w kościach 40-90 lat. Z kości może być uwalniany pod wpływem zaburzeń metabolicznych lub stresu. Skutkami toksyczności są: zaburzenia tworzenia krwi, nadciśnienie tętnicze, neuropatia, a także uszkodzenia mózgu. Ołów działa na mózg tak, że robi z nas wręcz przestępców, opóźnia rozwój psychiczny i fizyczny dzieci, powoduje różne zaburzenia psychiczne u ludzi w każdym wieku. Ołów stwarza również warunki do rozwoju nowotworów. Tam gdzie stwierdzono wyższe stężenie ołowiu w wodzie i biosferze, zaobserwowano też wyższe wskaźniki śmiertelności z powodu nowotworów nerek, żołądka i jajników, a także białaczek i mięsaków limfatycznych.
Zatrucia ołowiem notuje się szczególnie wśród drukarzy i w wytwórniach bieli ołowiowej. Ołowica jest chorobą zawodową wśród pracowników tych branż. Jej początkowe objawy są trudne do wykrycia: pogorszenie ogólnego samopoczucia, znużenie, obstrukcja, nudności, bezpłodność, dolegliwości sercowe. Dopiero później obserwuje się typowe objawy ołowicy czyli kolkę jelitową, porażenie mięśni, szara obwódka wokół zębów. Jednocześnie występuje białkomocz, krwiomocz oraz zaburzenia mózgowe. Leczenie jest głównie szpitalne i polega na podawaniu odtrutek i wysokich dawek witaminy B1 i B12. Jednak najważniejsze znaczenie ma odpowiednia higiena pracy i właściwe odżywianie.


h ttp://www.cyberbaba.pl/content/view/288/1/

Czy nadal to takie śmieszne, co napisałem o ołowicy w kontekście stopniowego
upadku Cesarstwa Rzymskiego? Pili zatrutą ołowiem wodę, zaczynało brakować
dzieci, ludność, a zwłaszcza ci którzy rządzili Rzymem pogrążałi się
w chorobach psychicznych i apatii. Rzym upadł... w czasie swojej największej świetności!
I to właśnie było zawsze najdziwniejsze dla historyków. A winna była prostu woda
dostarczana przez pokryte ołowiem rury.

Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boskie Kalosze

co tam wiersze Greka o upadku!
jam się na Śląsku urodził i na Śląsku umrę
nikt tego głośno nie powie ale moje schorzenie i inwalidztwo
jest prawdopodobnie pochodną zanieczyszczenia powietrza
także te słowa mogą być tym spowodowane
jeśli dodamy jeszcze do tego masowe stosowanie do podawania wody rur azbestowo-cementowych to dopełnia to obrazu
barbarzyństwa ze wschodu

może za jakiś czas historyk jaki orzeknie, że z całą pewnością zanieczyszczenie wody azbestem
jest przyczyną słabości piłki nożnej w Polsce

:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wiersz Greka aktualny: trzeba świeżej krwi. Pytanie, gdzie ją jeszcze znaleźć
bo na pewno już nawet nie w Chinach (licząc, że co piąty ziemianin to Chińczyk).
Co do szkodliwości środowiska, czy teraz staje się jasne, dlaczego Stalin
kazał postawić hutę koło Krakowa? Nie chodziło tylko o całkiem udane
unieszkodliwienie inteligencji ;) ale także o wczorajszy mecz Barcelony z Wisłą:
gdyby Wisła przeszła dalej, spotkałaby się być może kiedyś np. z Chelsea
w które kawał kasy włożył rosyjski magnat Abramowicz,
albo z Arsenalem, a chce go właśnie kupić szef funduszu inwestycyjnego Gazpromu
Aliszer Usmanow. Warto zainteresować się, czy Rosjanie nie mieli podobnego celu
także w przypadku Twojej miejscowości i stąd te azbestowe rury?
Może nie chcieli, żebyś za dobrze pisał i nie zdobył za 20 lat Nagrody Nobla? :)

Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Filozofia Kartezjusza

"Filozofia Kartezjusza jest przejściem od scholastyki do oświecenia. Tak jak scholastycy, stawia on sobie za zadanie ustalenie systemu i związku dla zasadniczych prawd nauki i religii. Nowością jest jednak to, że jedynie matematykę uznaje za naukę, matematyzuje naturę i uznaje jedynie rozumowe myślenie za źródło poznania. Na tym też polega jednostronność jego rozumowania, z którym łączy się jeszcze typowa wówczas pogarda dla historii, tym samym dla ustalonych przez nią także w dziedzinie filozofii pojęć. Połączenie przez Kartezjusza matematyczno-fizycznego światopoglądu z teologią, w przeciwstawieniu do chrześcijaństwa, w którym teologia wiąże się z historią, odnajdujemy u Spinozy, Leibniza i Wolffa, a nawet u Kanta, dla którego zawsze jeszcze matematyka jest istotną nauką, a Bóg najwyższym przedmiotem filozofii. Wychodząc, tak jak św. Augustyn z zasadniczego zwątpienia o wszystkim co nazywamy poznaniem, dochodzi Kartezjusz do odkrycia, iż jedynie tylko uświadomienie sobie zwątpienia jest bezwzględnie pewne. Wątpienie jest aktem myśli, więc stwierdza równocześnie istnienie myślących ludzi. Tak dochodzi do swego pierwszego twierdzenia:"cogito ergo sum"(„myślę więc jestem”)..Ponieważ wszystkie twierdzenia o mojej osobie mogę odrzucić, a nie mogę odrzucić tylko myślenia, bo choćbym je odrzucił, to jednak negując je - myślę, przeto wynika z tego, że istota człowieka polega na myśleniu. W przeciwieństwie do św. Augustyna wyklucza zatem Kartezjusz poza myśleniem każdą inną treść świadomości: Rozsądkowe myślenie jest jedynym źródłem prawdy, które posiadamy. Pewnym jest zatem wszystko, co rozsądek jasno i wyraźnie widzi, jak np. cogito, ergo sum. Jeżeli wedle tej zasady zbadamy treść naszego myślenia, to znajdziemy w nim idee różnego gatunku, częściowo wrodzone, częściowo nabyte, częściowo wynalezione. Między nimi idea Boga zajmuje pierwsze miejsce. Ponieważ człowiek jest niedoskonały i otacza go jedynie niedoskonałość i doczesność, a Boga z konieczności musimy sobie wyobrażać nieskończonym i doskonałym, przeto idea Boga nie może powstać z człowieka. Ona jest przez Boga w niego wlana czyli wrodzona, tak jak jest mi wrodzona idea mnie samego. Bóg jest przyczyną idei Boga w nas, a zarazem wszystkich prawd wiecznych. Istnienie Boga jest zatem takim samym pewnikiem jak cogito, ergo sum i jak prawdziwość jasnych i dokładnych twierdzeń odnajdywanych w naszym myśleniu. W przeciwnym bowiem razie Bóg byłby oszustem. Jeśliby nam dał rozum, który by nas stale wprowadzał w błąd, co jest niemożliwe".

Pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Masz rację. Zaczynamy mieć rzymskie objawy :)
Wystarczy popatrzeć na statystyki (w milionach)


lipiec 2005 lipiec 2006 lipiec 2008

Polska 38,64 38,54 38,50
Chiny 1306,3 1314 1330


Jak widać, ubywa nas. Natomiast w ciągu 3 lat Chińczyków przybyło tylu,
ile liczy sobie połowa Polaków. Zostaje pocieszać się, że i na nich przyjdzie czas
kiedy nas już nie będzie.

Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boskie Kalosze:Nie ważne skąd? Ale się mylisz nie tylko matematyki.

"Kartezjusz był też jednym z prekursorów fizyki klasycznej. Sformułował zasadę zachowania pędu oraz tzw. teorię wirów, według której materia Wszechświata znajduje się w ciągłym ruchu, wywołującym wiry wypełniającego wszechświat eteru. Kartezjusz zajmował się również eksperymentami optycznymi, prawo załamania i odbicia światła.Także na polu nauk przyrodniczych i wielu innych.Ale skończmy już ten temat, to nie forum dyskusyjne".

Pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Trochę inna wersja dawnego tekstu   Cześć. To tylko ja. Chyba jako całość lub nie. Jeżeli masz tyle cierpliwości co ostatnio, to czytaj. Jeżeli przeciwnie, to chociaż napisz, o czym nie przeczytałaś. No dobra. Tyle wstępu.   Trudność to dla mnie wielka, zwyczajność z mego pióra na papier bezpowrotnie spuszczać. Aczkolwiek – chociaż takową lubię – to bez udziwnień, ciężko mi zaiste lub po prostu taki wybór chcianą przypadłością stoi. Pisząc dziwnie o zwyczajności i prostocie kwadratowych kół, zawikłanie w umysłach sprawić mogę, a nawet bojkot, takich i owakich wypocin, lub nawet laniem wody zalać.   Gdybym koślawym grzebieniem, włosy w przypadkowym kierunku przeganiał, to skutek byłby podobny. No cóż. Żyję jakoś na tym pięknym świecie, co wokół roztacza połacie, pośród bliźnich, zwierząt, roślin różnorodnych, rzeczy ożywionych i martwych, dalekich horyzontów i niewyśpiewanych piosenek, a w tym co piszę teraz, nadmiar zaimków osobowych, co w takim rodzaju tekstu, jest uzasadnione.   Napisz proszę, co w twoim życiu uległo zamianie. Co zyskałaś, co straciłaś. Czy odnalazłaś szczęśliwą gwiazdę na nieboskłonie ziemskich ścieżek. Jeżeli nie, to masz w tej chwili szukać. Choćby z nosem przy padole, twojej upragnionej gwiazdy. Gdy ulegniesz poddaniu, to już zostaniesz na dnie wąwozu niemożliwości, opłakując swój los.   A jeśli źli ludzie ciebie podepczą, to nadstaw im jedną siedemdziesiątą siódmą część policzka. Bez przesady rzecz jasna. Czasami oddaj! Pamiętaj, taką samą miarą będziesz osądzona, jaką ty innych sądzisz. Ile szczęścia dajesz, na tyle zasługujesz. O cholera. Co za banały wyłuszczam.   Proszę cię. Pozostań przewrotną, ale nie strać równowagi. Pamiętam, że często błądziłaś wzrokiem po ogniu, a myślałaś o rześkim strumyku. To mnie w tobie fascynowało. Nieokiełzane myśli, wiecznie związane w supełki, które wielu próbowało rozplątać, bez widocznego skutku. Tylko ósme poty wylali i tyle z tego było.   Przesyłam tobie taki śmieszny przerywnik, dla odprężenia umysłu.   twoje zwłoki są w rozkładzie twoje ciało gnije już twoją trumnę sosenkową pokrył zacny cudny kurz   twoje czarne oczodoły białej czaszki perłą są a piszczele szaro złote jak diamenty ślicznie lśnią   No i co? Zaraz jest ci weselej, nieprawdaż? Przyznać musisz. Oczywiście wierszyk nie dotyczy ciebie. Kiedyś tak, jeżeli twój trup nie spłonie. Póki co, wolę cię zapamiętać obleczoną w ciało. Ładne i zgrabne zresztą. Ale dosyć tych słownych uciech. Musisz jednak przyznać, że ci lżej na sercoduszy.    Tak bardzo tobie współczuję, że masz jeszcze siły na czytanie tych moich ''mądrości''. Tym bardziej, że nie czytam wszystkich twoich, ale jestem przekonany, że ty czytasz moje sądząc po tym, co odpisujesz. Wiem, wredne to z mojej strony, do utraty tchu. Mam jednak pewność, że nie wyznajesz zasady: coś za coś. Ja też jej nie wyznaje. Wolę coś twojego przeczytać, jak prawdziwie chcę, niż czytać na siłę, gdy naprawdę: nie chcę.   To skądinąd byłoby dowodem braku szacunku i lekceważenia twojej osoby. Mam trochę pokręconą psychikę w wielu sprawach. Do niektórych podchodzę: inaczej. A zatem pamiętaj: nie wszystkie moje listy musisz czytać. Na pewno nie popadnę w otchłań obrażań. Chyba, że obrażeń, jak dajmy na to w coś walnę lub ktoś lub coś, mnie.   Aczkolwiek bywa, iż żałość odczuwam wielką, do suchej nitki białej kości. Proszę, poniechaj zachwytów nad tym co piszę, bo jeszcze przez ciebie na liściach bobkowych osiądę speszony, a to spłodzić może, psychiczny uszczerbek na zdrowiu... a to z kolei na braku moich listów. Czy naprawdę jesteś przygotowana na tak dotkliwą stratę?    Dzisiaj znowu byłem latawcem, który pragnął wzlecieć i kolejny raz, spalił lot na panewce. Ciągle ogon wlecze po ziemi. Znowu lecę nie do góry, ale w bezdenny dół, w długą ciemną przestrzeń. Głębiej i głębiej, dalej i dalej. Światło mam głęboko w tyle, ale jeszcze trochę kwantów na plecach siedzi. Nieustannie widzę przed sobą własny cień. Ścigam go, bo nie mam innego wyjścia. Wyjście zostawiłem daleko nade mną.   Kiedy wreszcie będzie koniec. Raz na zawsze. Na zawsze z wyjściem i na zawsze z wejściem. Co będzie po drugiej stronie, skoro potrafię tylko spadać. Kiedyś, gdy mogłem oprzeć jaźń o jasne ściany, to były mi obojętne. Teraz przeciwnie, lecz mijam je za szybko. Są tylko smugami. Bo wiesz jak jest. Światło bez cienia sobie znakomicie poradzi, lecz cień bez światła istnieć nie może.    Nie czytaj tej mojej głupawej pisaniny, jeżeli nie chcesz. Zrób kulkę i wrzuć do ognia. Niech spłonie. Nawet już nie wiem, jak smakuje gniew.    Stoję oparty o ścianę. Widzę lecącą w moim kierunku strzałę z zatrutym ostrzem. Nie mogę ruszyć ciała, znowu przyklejony do otynkowanych, ułożonych w mur cegieł. Są częścią mnie. Ciężarem, którego tak naprawdę nie dźwigam, a jednak odczuwam, jako zafajdany kleisty los. Ciekawe czyja to wina? Raczej nie muszę daleko szukać, by znaleźć winowajcę. Jest zawsze całkiem blisko.    Nagle zdaję sobie sprawę, że nie zabije mnie żadna strzała, tylko kupa duszącej gruzy. Tańcząca kamienna anakonda, pragnąca udusić i wycisnąć: całe posklejane rozdwojone wnętrze, żebym mógł je na spokojnie obejrzeć, przemyśleć i uwolnić trybiki z piasku. Wystawiam ręce na boki. Nic z tego. Odepchnięcie niemożliwe. Czerwone cegły pod skórą tynku, pulsują niczym krew w tętnicy.    Nagle przypominam sobie. To z własnej woli posmarowałem klejem pokręcone ego i oparłem o niby szczęśliwą ścianę. Jakiż wtedy byłem pewny swoich możliwości. A jaki głupi i naiwny. Myślałem, że oderwę jaźń w każdej chwili. Gówno prawda. Sorry.    Nogi nadal zwisają poza parapet mnie. Zasłaniam stopami uliczny ruch i mrówczanych ludzików. Wyciągam ręce przed siebie. Zasłaniam chodnik. Rozkoszny wietrzyk szeleści we wspomnieniach, przerzucając kartki niewidocznej księgi. Niektóre wyrwane bezpowrotnie. Pozostał tylko wzdłużny, postrzępiony ślad.   Nagle zasłaniam wszystko przezroczystością. Tylko spod prawego rogu zwisającego buta, wychodzi dziwna, tycia postać. Widzę ją wyraźnie, pomimo dużej odległości. Pokazuje mi środkowy palec. To matka głupich. Zaraz na nią skoczę i jej tego palucha złamię. Odzyskam wiarę we własne siły i lepszy los.    Pomału kończę na dzisiaj... z tą pseudofilozofią. Na drugi raz napiszę bajkę, co na jedno, chyba wyjdzie. Na przykład o człowieku, który po swojej śmierci, musi całą wieczność leżeć w trumnie na własnych rozkładanych zwłokach, jako pokutę za grzechy, które popełnił. Cały czas będzie tam jasno, a zmysł zapachu nie zostanie wyłączony. Oczu nie będzie mógł zamknąć, leżąc twarz w prawie twarz i żadnego spania. On sam nie ulegnie rozkładowi z uwagi na ciasnotę.   No nie! Nawijam banialuki w sumie lub innej rybie. To jeno metafora. Dla rozluźnienia powagi. Pomyśl o kwiatkach na łące. O modrakach i stokrotkach, makach i pasikonikach. Jak ładnie pachną, dopóki nie zwiędną i zdechną. O białych uroczych barankach, płynących po błękitnym oceanie do złotego portu o barwie słońca, otulonego szatą horyzontu, w kolorze pomarańczy z nadszarpniętą skórką. Co chwila jest oświetlona, obsraną przez muchy, lecz mimo wszystko działającą, żarówką morskiej latarni.     Wiesz co, tak sobie pomyślałem, że jest sprawą niemożliwą, by nie wypełnić czasu całkowicie. Nasze poczynania przyjmują kształt czasu, w którym są. Z tym tylko, że istnieją różne rodzaje: cieczy i naczyń. Największa klęska jest wtedy, gdy takie naczynie rozbić na wiele kawałków i nie móc go z powrotem posklejać, bez względu na to, ile czasu zostało. A jeszcze gorzej, gdy są to naczynia połączone i tylko jedno ulegnie destrukcji, a drugie zostanie całe, lecz i tak rozbite.    Jeżeli przeczytałaś te moje bajanie, to gratuluję cierpliwości. Napisz proszę. Może przeczytamy, a może nie.    Na koniec zwyczajowy przerywnik.    Miłość    zostańmy w naszym świecie lecz zabierzmy butle tlenową z powietrzem może być różnie gdyż ty ze mną a ja z tobą
    • (Amy Winehouse)   więc albo światło albo mrok   reszta to mgnienia  zauroczenia odurzenia    od niechcenia 
    • @befana_di_campi ↔Dzięki:~))↔Pozdrawiam:)
    • @Waldemar_Talar_Talar ↔Dzięki:)↔ Chociaż ja jestem rzadko zadowolony na 99% z tego co napisałem. Raczej nigdy! Chyba każdy tekst?→jest "żywy"→bo można go napisać na nieskończenie wiele sposobów:)↔Pozdrawiam:)
    • ze wspomnień upiekę ciasto by lepiej smakowało dodam echa i wiatru oraz uśmiechu   żeby nie przesłodzić łzami je przełożę albo łyżką morza jest łagodne   wiem że trudno będzie ale co tam zaryzykuję przecież do odważnych świat należy   ze wspomnień ciasto upiekę będzie wam smakowało bo minionym zapachnie które hen za wami  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...