Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Do doktora, do doktora
przyszła pewna babcia chora.
Oj! Doktorze, oj! Doktorze,
niech mi doktor coś pomoże.
Tak mnie w brzuchu ściska srodze
kuje w sercu, nie daj Boże
głowa boli, od myślenia,
bo choroba mnie ta wzięła.
Doktor grubas niesłychany
włożył na nos okulary -
wąs podkręcił zmarszczył czoło
zaczął badać babcię w koło.
To po brzuchu babcie stukał
to zaglądał jej do ucha,
także w oczy w nos i usta
zbadał tętno jak się rusza!
Cały krzyż babci obmacał
nawet garb, który się staczał
Myślał dość przeciągłą chwilę!
i zamyślił się w diagnozie,
co też babci, być to może?
wąs podkręcał swój zawile
mars na czole znaczył ślady,
że źle z babcią stoją sprawy.
Schudła babcia znacznie w ciele
diety, posty złe to cele -
jest u babci stan zapalny
to żołądek daje znaki
puste kiszki grają marsza
skręca babcie, jak to tańca.
Co do głowy? - rzecz to pewna
babcia mocno jest przejęta
podejrzewam, że migrena,
albo może z przeziębienia.
Sam już nie wiem, co sie dzieje?
z tym babcinym starym ciele -
ciągle babcie boli głowa,
to żołądek, to wątroba -
to na krzyż babcia narzeka,
to bezsenność babcie nęka -
serca kłucie i nudności
męczą babcię w kolejności.
Radzę więcej witaminek
jeść owoców i jarzynek -
pijać mleko ziółka parzyć
kleikami, też nie gardzić.
Stawiam babci tę diagnozę
choć się z czasem mylić mogę?
chociaż lat leczę, nie mało
z doświadczenia wiem to starość,
gdyż organizm w takie lata
zawsze jakieś figle płata.
Jestem święcie przekonany,
że nerwowe to ataki,
gdyż leczyłem takie stany -
i znam dobrze te objawy.
Musi babcia czymś się zająć?|
w domu, jakąś lekką pracą -
i nie myśleć o chorobie,
bo to - źle wpływa na zdrowie.
Robię wszystko, co w mej mocy
mówię babci prawdę oczy
niech się babcia, tak nie gniewa
lecz ja, tylko podejrzewam?
Musi babcia mieć nadzieję,
że też, babcia wyzdrowieje.
Babcia zła okrutnie chora
rozdrażniona na doktora,
że jej, takie wyrzekł słowa -
palnęła laską o kant stołu.
Ja!Wypraszam sobie acan
abyś baczył w moje lata,
ale wejrzał na chorobę,
a nie kręcił to i owe?
Co mi mówisz szarlatanie?
znam ja, dobrze swoje stany -
wiem, co boli, mnie co nęka,
że po nocach, nie śpię stękam.
Nikt, nie będzie mnie cyganił?
bzdurne wpajał mi banały! -
kręcił, paplał - bzdurne słowa
wciąż mi wpajał, żem wiekowa.
Strasznie babcia się przejęła
doktorowi w twarz wyrżnęła!
masz za swoje, coś zawinił,
za twe kłamstwa,za twe winy.
I ku drzwiom się skierowała
grożąc laską mu machała -
wyzywała od Judaszy,
od oszustów łapówkarzy.
Jeszcze w drzwiach słyszał krzyki,
że na starość ma wybryki,
że to rzecz jest niepojęta
krzyżyk z babcią i na cmentarz,
że, też babcia ciągle z nową -
wciąż przychodzi, tu z chorobą.
Ciągle w mawia sobie bóle,
a z przejęcia serce kuje,
że zajmuje czas pacjentom -
bardziej chorym z większa męką.
babcia sobie sama winna!
hipochondria to babcina.
Wyszła babcia od doktora
zamiast zdrowsza bardziej chora
kuśtykając ledwie żywa -
szła do chaty swej babina.
Z tego wiersza morał idzie taki
kiedy starość, na nic leki?
więc powiedźcie moje dzieci,
czy ten doktor dobrze leczył?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @obywatel Głupie może nie, ale trudno nie zgodzić się z tym, że zaaranżowane być może jest, a może napewno...sam nie wiem. Pozdrawiam! :)
    • Mnie proszę nie liczyć. Policzcie sobie nawet psa, kota czy świnkę morską. Ale beze mnie… Że co? Że co się ma wydarzyć? Nie. Nie wydarzy się nic ciekawego tak jak i nie wydarzy się nic na płaskiej i ciągłej linii kardiomonitora podłączonego do sztywnego już nieboszczyka.   I po co ten udawany szloch? Przecież to tylko kawał zimnego mięsa. Za życia kpiarsko-knajpiane docinki, głupoty, a teraz, co? Było minęło. Jedynie, co należy zrobić, to wyłączyć ten nieustanny piskliwy w uszach szum. Ten szum wtłaczanego przez respirator powietrza. Po co płacić wysoki rachunek za prąd? Wyłączyć i już. A jak wyłączyć? Po prostu… Jednym strzałem w skroń.   Dymiący jeszcze rewolwer potoczy się w kąt, gdzieś pod szafę czy regał z książkami. I tyle. Więcej nic… Zabójstwo? Jakie tam zabójstwo. Raczej samobójstwo. Nieistotne z punktu widzenia rozradowanych gówniano-parcianą zabawą mas. Szukać nikt nie będzie. W TV pokazują najnowszy seans telewizji intymnej, najnowszy pokaz mody. Na wybiegu maszerują wieszaki, szczudła i stojaki na kroplówki… Nienaganną aż do wyrzygania rodzinkę upakowaną w najnowszym modelu Infiniti, aby tylko się pokazać: patrzcie na nas! Czy w innym zmotoryzowanym kuble na śmieci. Jadą, diabli wiedzą, gdzie. Może mąż do kochanki a żona do kochanka... I te ich uśmieszki fałszywe, że niby nic. I wszystko jak należy. Jak w podręczniku dla zdewociałych kucht. I leżących na plaży kochanków. Jak Lancaster i Kerr z filmu „Stąd do wieczności”? A gdzie tam. Zwykły ordynarny seks muskularnego kretyna i plastikowej kretynki. I nie ważne, że to plaża Eniwetok. Z zastygłymi śladami nuklearnych testów sprzed lat. Z zasklepionymi otworami w ziemi… Kto o tym teraz pamięta… Jedynie czarno białe stronice starych gazet. Informujące o najnowszych zdobyczach nauki. O nowej bombie kobaltowej hamującej nieskończony rozrost… Kto to pamięta… Spogląda na mnie z wielkiego plakatu uśmiechnięty Ray Charles w czarnych okularach i zębach białych jak śnieg...   A więc mnie już nie liczcie. Idźcie beze mnie. Dokąd.? A dokąd chcecie. Na kolejne pokazy niezrównanych lingwistów i speców od socjologicznych wynurzeń. Na bazgranie kredą po tablicy matematyczno-fizycznych esów-floresów, egipskich hieroglifów dowodzących nowej teorii Wielkiego Wybuchu, którego, jak się okazuje, wcale nie było. A skąd ta śmiała teza? Ano stąd. Kilka dni temu jakiś baran ględził na cały autobus, że był w filharmonii na koncercie z utworami Johanna Straussa. (syna). Ględził do telefonu. A z telefonu odpowiadał mu na głośnomówiącym niejaki Mariusz. I wiedzieliśmy, że dzwonił ktoś do niego z Austrii. I że mówi trochę po niemiecku. I że… - jest bardzo mądry…   Ja wysiadam. Nie. Ja nawet nie wsiadłem do tego statku do gwiazd. Wsiadajcie. Prędzej! Bo już odpala silniki! Ja zostaję na tym padole. Tu mi dobrze. Adieu! Poprzytulam się do tego marynarza z etykiety Tom of Finland. Spogląda na mnie zalotnie, a ja na niego. Pocałuj, kochany. No, pocałuj… Chcesz? No, proszę, weź… - na pamiątkę. Poczuj ten niebiański smak… Inni zdążyli się już przepoczwarzyć w cudowne motyle albo zrzucić z siebie kolejną pajęczą wylinkę. I dalej być… W przytuleniu, w świecidełkach, w gorących uściskach aksamitnego tańca bardzo wielu drżących odnóży… Mnie proszę nie liczyć. Rzekłem.   Przechadzam się po korytarzach pustego domu. Jak ten zdziwaczały książę. Ten dziwoląg w jedwabnych pantalonach, który po wielu latach oczekiwania zszedł niebacznie z zakurzonej półki w lombardzie. Przechadzam się po pokojach pełnych płonących świec. To jest cudowne. To jest niemalże boskie. Aż kapią łzy z oczu okrytych kurzem, pyłem skrą…   Jesteś? Nie. I tam nie. Bo nie. Dobra. Dosyć już tych wygłupów. Nie, to nie. Widzisz? Właśnie dotarłem do mety swojego własnego nieistnienia, w którym moje słowa tak zabawnie brzęczą i stukoczą w otchłani nocy, w tym ogromnie pustym domu. Jak klocki układane przez niedorozwinięte dziecko. Co ono układa? Jakąś wieżę, most, mur… W płomieniach świec migoczące na ścianach cienie. Rozedrgane palce… Za oknem jedynie deszcz…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-03)    
    • @m1234wiedzialem, że nie zrozumiesz, szkoda mojego czasu. Dziękuję za niezrozumienie i pozdrawiam fana.   PS Żarcik etymologiczny od AI       Etymologia słowa "fun" nie jest w pełni jasna, ale prawdopodobnie wywodzi się ze średnioangielskiego, gdzie mogło oznaczać "oszukiwanie" lub "żart" (od XVI wieku). Z czasem znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki", które są obecnie głównymi znaczeniami tego słowa.  Początkowe znaczenie: W XVI wieku angielskie słowo "fun" oznaczało "oszukiwanie" lub "żart". Ewolucja znaczenia: W XVIII wieku jego znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki". Inne teorie: Istnieją spekulacje, że słowo "fun" mogło pochodzić od średnioangielskich słów "fonne" (głupiec) i "fonnen" (jeden oszukuje drugiego). 
    • Po drugiej stronie Cienie upadają    Tak jak my  I nasze łzy    Bo w oceanie nieskończoności  Wciąż topimy się    A potem wracamy  Bez śladu obrażeń    I patrzymy w niebo  Wszyscy pochodzimy z gwiazd 
    • na listopad nie liczę a chciałbym się przeliczyć tym razem
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...