Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Pracuję w supermarkecie. Pałętam się między rzędami jednakowych półek, pośród tysięcy jednakowych towarów. Oczy pieką mnie od nadmiaru wyrazistych kolorów. Monotonia zatyka mi dech. Po raz kolejny tego dnia, tego miesiąca i tego roku bezceremonialnie zostaje mi wciśnięta do ręki wielka szczotka, z poleceniem "ogarnięcia sklepu". Mechanicznymi ruchami zabieram się za zamiatanie podłogi, a każdy kolejny ruch wydaje się zabijać resztki myśli w mojej głowie.
Nagle przez mgłę mojego zniechęcenia zaczyna przebijać się coś innego. Jakieś... poruszenie? Oglądam się wokół. Ludzie zaczynają kierować się w stronę kas, jeden po drugim. Idę za nimi. Potem ten dźwięk, nieprawdopodobny skowyt. Nie można pomylić go z innym, choćby człowiek nigdy wcześniej nie słyszał niczego podobnego. A teraz to widzę.
Przy jednej z kas leży pies. Próbuje poczołgać się dalej, ale tylne nogi ma zupełnie zmiażdżone. Ktoś musiał potrącić go na parkinu przed supermarketem, a zwierzę, resztkami sił, wgramoliło się do sklepu. O mój Boże, krzyczę w środku, ale nie potrafię wydobyć z siebie żadnego dźwięku na zewnątrz. Dobry Boże.
Kombinacja ścisku w żołądku, tępych i bezuczuciowych ludzi wokół, widoku (i zapachu!) krwi i odgłosów. Szczekanie, charczenie umierającego zwierzęcia. Desperackie. Takie ostateczne, nieodwołalne. Życie kończy się ogromnym bólem, ale instynkt każe walczyć do końca, błagać i skamleć o litość, pomoc. Jakby nie nauczyło się jeszcze, że człowiek nie pomoże. Pozostanie albo obojętny albo chłodno zainteresowany wydarzeniem. Ot, przerywnik w szarym życiu jednakowych dni. Bez dopuszczania do siebie myśli o tym, czego tak naprawdę był świadkiem - śmierci, końca. Albo zostanie sparaliżowany przez strach, pierwotny lęk przed zapachem krwi, ten sam, który każe psu wykrwawiającemu się na śmierć na środku zatłoczonego sklepu wołać o ratunek. Więc zatykam uszy, odgradzam się. Spycham to, co się dzieje w odległe zakątki świadomości. Żeby nie skaleczyć się tak naprawdę, nieodwracalnie, w środku. Żeby przypadkiem nie rozdrapać strupów.

Opublikowano

Kombinacja ścisku w żołądku, tępych i bezuczuciowych ludzi wokół, widoku (i zapachu!) krwi i odgłosów. - odgłosy nie pachną i nie mają "widoku".
pierwotny lęk przed zapachem krwi, - pierwszy raz słyszę, żeby pierwotni bali się krwi. Ona ich podniecała, nakręcała do działania, tak jak robi to ze wszystkimi drapnieżnikami.
Żeby przypadkiem nie rozdrapać strupów. - mogłabyś uświadomić nas jakie to zadry w głowie ma główny bohater. Nic z tego tutaj nie wynika.
Ogólnie nachodzi mnie jedna myśl: Skoro bohater jest tak wrażliwy i współczujący i tak nieobojętny na cierpienie, dlaczego skulił ogon i zwiał zamiast psu pomóc. Przecież uznał, że cała ludzkość jest be i nie pomaga, a zrobił dokładnie to samo. Tchórz? Czy hipokryta?
Pies potrzebował pomocy a nie niedojrzałego współczucia.

Opublikowano

Proponowałabym to opowiadanie rozwinąć, tak żeby można było "obejrzeć" zdarzenie z szerszej perspektywy niż tylko odczuć bohatera, które w takim skrócie wydają się trochę pretensjonalne - a przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie np. fragment "Życie kończy się ogromnym bólem, ale instynkt każe walczyć do końca, błagać i skamleć o litość, pomoc. Jakby nie nauczyło się jeszcze, że człowiek nie pomoże. Pozostanie albo obojętny albo chłodno zainteresowany wydarzeniem". Generalnie początek wydaje mi się lepszy niż koniec. Pozdrawiam - Ania

Opublikowano

w zasadzie mam mieszane uczucia, sytuacja jest dziwna, bo postać niby współczuje, ale nic nie robi - jak już wspomniał MARCEPAN. I zastanawiam sie o czym jest ten tekst. O hipokryzji? o problemach z przeszłości, które wpływają na ludzi destrukcyjnie w późniejszych sytuacjach takich jak na przykład ta z opowiadania...Tekst jest chyba za krótki, co sprawia, że jednak troche płytki, jak dla mnie. Wiem, że są ludzie, którzy by sie tak zachowali, niestety. Ale jeśli chodzi o utwór, czegoś mi brakuje.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • zrobiły we mnie swoje  niedługo czekać  aż zerwę się im  jak ze smyczy         
    • @Maciek.JBardzo dziękuję za cenną uwagę.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Ja czytałem głośno: Na zatwardzenie niech pan coś mida! Z przyjemnością uzupełniam wpis o Twoją Maćku wersję. Mniej może ona rozkazowa, ale akcent jest tam gdzie trzeba. Pozdrawiam serdecznie.
    • @Berenika97 no piękne! Słowa jak flirtujące duszyczki – nigdy nie usiedzą na miejscu.
    • Pisanie*             Zamiana językowej różnorodności na ubóstwo przekazu myśli miała nieprzypadkową rewolucję: z początku powoli i wkrótce - z impetem jak ośmiornica wlazła na internetowe obszary - stale, konsekwentnie i upierdliwie nadal anektuje coraz większe obszary naszej rzeczywistości internetowej.             A redukcja mówionego, pisanego i śpiewnego języka wciąż postępuje, zapanowało skrzętne liczenie używanych słów, oszczędne szafowanie ich różnorodnością - jęła obowiązywać  łaptologia.             Tekst musi być skonstruowany bez językowej biżuterii - metafory, porównania i innych artystycznych ozdobników - one poszły paszoł won i modne jest podawanie na tacy byle czego - bylejakości, a nieobecność spekulacji, domysłów i niedomówień - czy też jakichkolwiek myślowych procesów - odarły poezję, prozę i prozę poetycką - klasyczną mowę wiązaną z dotychczasowego sensu.            Ludzie, którzy nie potrafią ułożyć byle zdania - zaczęli stosować relatywną logikę i w sposób gładki zmieniają to - co popadnie, a czego nie mogą - obśmiewają i wymyślili nowy sens wypowiadanych słów - odtąd styl nie może już być kwiecisty, arabeskowy i kwitnący - taki od razu wędruje pod ostrze gilotyny.             Ich zdezelowane sądy naraz chwyciły wiatr w żagle i poczęły surfować po morzach i oceanach odważnych spekulacji. Twierdzili, że nastała korzystna moda na używanie sztampy. Że trzeba być pojmowalnym bez żadnego ale, a idee głosić należy językiem obfitym w uproszczenia. Uznali, że słów o rodowodzie przestarzałym, nie należy używać. Ogłosili zwycięski zmierzch kwiecistych sformułowań. Zadęli w surmy zbrojne obwieszczając wieczny odpoczynek niejadalnym tekstom i przydługim zdaniom, w rezultacie czego poszczególny człowiek począł dysponować nieograniczonymi areałami rozsądku. * Z powodu działań językowego rzeczoznawcy, który wtargnął na arenę dziejów, postanowiono wyposażyć piszących w stosowne przyodziewki. I tak się stało. Wnet zaprojektowano stosowne mundurki, a literacki naród prezentował się w nich identycznie, co wyglądało, jakby wyszedł spod jednej sztancy. Kto dał się wbić w to przyobleczenie, ten w niczym nie odstawał od chóru; kląskał i biadał w tej samej tonacji.­   Autor: nerwinka Źródło: opowi.pl
    • Pan             Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę, która bezterminowo chroni strategiczne firmy polskie przed obcymi podmiotami gospodarczymi - spoza Unii Europejskiej i nowe przepisy wejdą w życie dwudziestego czwartego lipca.   Źródło: WP Wiadomości              Strategiczne Spółki Skarbu Państwa można znaleźć w mojej ustawie zasadniczej - Konstytucji Polskiej Rzeczypospolitej Narodowej.   Łukasz Wiesław Jan Jasiński 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...