Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
Nadzieja potrafi męczyć
bardziej niż jej brak


Gdy czara pełna słów pierwszych
co spływają nadętą teorią
by podlać bardziej wyszukaną
spójrzmy prawdzie w oczy
a ona zgubi się w naszych
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Oj prawda, prawda. Skąd ja to znam? ;) To cytat? Czyj, bo nie znalazłem... ;)

Co do wiersza, jest dosyć trudny w interpretacji, ale bardzo mi się podoba. Szczególnie dwie ostatnie linijki. O ile dobrze zrozumiałem, opisuje sprawy, których poniekąd sam nie tak dawno doświadczyłem, toteż poruszył mnie, za co już na wstępie gratulacje.

Moja interpretacja - zdaje się - jest mocno skażona osobistymi przeżyciami i bardzo możliwe, że znacząco odbiega od zamierzeń Autorki. Dlatego też powstrzymam się od jej wygłaszania. Tym niemniej muszę powiedzieć, że wiersz jest bardzo dobry. Krótki, a treściwy; brak tu słów zbędnych, a nawet takich, które możnaby zastąpić lepszymi.

Innymi słowy bez zastrzeżeń zapytuję, dlaczego nie znalazł się w Poezji Współczesnej?

Pozdrawiam,
Drax
Opublikowano

Drax, takie mądre komenty piszesz, ale ten wiersz naprawdę Ci się podoba? sugerujesz wstawienie do poezji współczesnej? bez przesady, w moim odczuciu jest co najmniej średni, żeby nie rzec - słaby, a zwykle zgadzam się z Twoimi postami w ponad 50% :)

Nadzieja potrafi męczyć
bardziej niż jej brak.
- przejaw niekonsekwentnej interpunkcji. radzę usunąć te 2 kropki -
wyglądają jak sieroty. cytat to zdecydowanie najlepsza część
wiersza.
Gdy czara pełna słów pierwszych - wkrada się schemacik (czara słów/czara goryczy/przelana
czara) - skutkiem jest nieco wtórne brzmienie.
co spływają nadętą teorią - słowa spływające nadętą teorią? nieudany epitet, powiedziałabym.
by podlać bardziej wyszukaną - zmieniłabym ustawienie wersów, ponieważ IMO brzmi nieco
nielogiczne, a przynajmniej lekko niejasno.
spójrzmy prawdzie w oczy
a ona zgubi sie w naszych. - literówka się, poza tym nie lepiej: spójrzmy prawdzie w
oczy/a ona się w nich zgubi
? pomijając fakt, że nieznośnie
grafomańsko brzmi, ale trudno. a może coś pominęłam i w
czymś innym się zgubi? nie, chyba nie. i jeszcze w/w
(powtórzenie się i w jednym, i w drugim wersie niemal dokładnie
pod sobą).

mam nadzieję, że się na coś przydałam. komentarz napisany został częściowo pod wpływem Draxa - zaintrygowało mnie takie podejście do wiersza, toteż skrupulatnie przedstawiam swoje :))

pozdrawiam komentującego oraz autora.

Opublikowano

Drax - to nie cytat, raczej myśl przewodnia '(u)tworu', osobiste spostrzeżenia - miło, że się spodobały :) Do poezji współczesnej zdecydowanie nie dorosłem, ale dzięki bardzo za tak pozytywny komentarz - zapewne już zorientowałeś się, że nie jestem autorką :)

Pozdrawiam, dzięki za wizytę ;)

Rachel - dziękuję za konkrety :) - sieroty już zniknęły (ich ilość od zarania dziejów powinna dążyć do zera), literówka też poprawiona, co do grafomaństwa - zapewne wynika z braku odpowiedniego oczytania lirycznego, życiowego 'ociosania' z mojej strony, a może się już taki urodziłem :)

Pozdrawiam i cieszę się, że zostawiłas swój ślad, który zawsze ma szanse ukierunkować właściwiej ;)

Opublikowano

cóż trudno powielać Rachel więc się zgodzę.

ale tytuł fajny:)
i tak szukam z nim powiązań. Nakładajace się na siebie teorie lub też my, jako laleczka najwieksza, a w środku różne oblicza prawdy. tylko ta druga interpretacja jakos mi logicznie leży, bo matrioszki to matrioszki. Każda zrobiona z tego samego tworzywa, różniąca się tyko wielkością. chociaż, gdyby tak tego rozumowe nie brać, to fajny koncept :)

Kaś

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak, mościa Grass, naprawdę mi się podoba ;) tak jak napisałem, być może pod wpływem skojarzeń znadinterpretowałem go; wyciągnąłem coś więcej, niż w nim faktycznie jest? Ale wydaje mi się że nie. Możesz wierzyć lub nie, ale rzeczywiście rozpisałem interpretację na kartce. Wyszła trochę niejasna, ale wyszła i przypadła do gustu.

Niedociągnięcia, które wskazałaś - istotnie są. Najwyraźniej zauroczony wierszem, nie zwróciłem na nie uwagi ;)


Cieszę się niewymownie. To oznacza, że wniosłem jakąś wartość na Forum. Mogę być z siebie dumny (i jestem :D).


Przepraszam, przepraszam, nie chciałem Waszmości urazić. Jednak nick zakończony na "-a" sugeruje raczej rodzaj żeński... ;)

Nie tylko rozmiarem, ale i malunkami. Dla mnie kolejne laleczki to coraz głębiej ukryte "warstwy" osobowości. Wszyscy na codzień widzą w nas tylko tę zewnętrzną powłokę. W luźniejszej atmosferze, odkrywamy jedną, lub dwie wierzchne warstwy, ale któż wie, jak wygląda ten najbardziej wewnętrzny obrazek? Czy my sami jesteśmy w stanie go dostrzec?


Nie przejmuj się, mościa Pani, czepialskimi nie trzeba się przejmować. Ja dziękuję za miłe słowo.

Kłaniam się
i pozdrawiam,
Drax
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


wierzę na słowo, też czasem tak robię, chociaż bardzo rzadko.


te wielgachne komentarze motywujące do dalszego działania to dużo więcej niż "jakaś wartość". poważnie, brakuje kogoś, kto miałby czas/ochotę/potrzebę pisać konstruktywnie. średnia orga to 5 linijek komentarza. słodzę, słodzę, ale cieszę się też.


mości Draksie, to nie było czepialstwo. teraz wiem i ja :)

pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Cóż, pozostaje mi tylko się ukłonić ;) I obiecać, że postaram się nie spuścić z tonu - przynajmniej do końca wakacji ;)

Kłaniam się i obiecuję,
Drax

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wołam twoje imię  W deszczu    Modląc się  O twój powrót    W pogodne dni    Bo iskierka miłości  Wciąż się we mnie tli    I wciąż czekam i czekam i czekam  A godziny mijają...
    • @sam_i_swoi    Być może masz rację, że powinienem napisać "od" zamiast "po". Zamienię słowa.     Ale-ale, Panie sam_i_ swoi! Jako że mam żaden zamiar wstydzić się tytułu naukowego, zapytam: Jak ma się reinkarnacja do karnacji??     Dzięki za odwiedziny, czytanie i komentarz. Pozdrawiam Cię. ;)) 
    • nachodzą koszmary jeden przelecieć chciał mnie ja mu nie dałem przenika wnikliwie co napisałem łapy precz i krąży wokoło zjawia się znika kosz mar pełen i zegar tyka wskazówka ani drgnie przeleciał - to po mnie i do śmietnika brrrr ja ani drżę  
    • @Corleone 11 Nie brak tu jednakże nadziei, reinkarnacja wobec takiej karnacji to pigment na sklepienie. Końcówka! Panie magistrze! Po latach od podjęcia... PS nie wiem co się dzieje, ciemnieje mi, gdy widzę te tytuły naukowe :)
    • ... mam za sobą pewną drogę rozwoju duchowego, a tym samym energetycznej refleksji - celowo nie napisałem "teologicznej" - refleksji, którą jednak rozpocząłem przy pomocy osób, związanych życiowo i strukturalnie z tak zwanym Kościołem Rzymskokatolickim - i z którym to rozwojem wiąże się napisana przeze mnie powieść "Inne spojrzenie" oraz niektóre z opowiadań, dlatego pozwalam sobie na większą otwartość i szczerość. Na które, rzecz jasna, w wiekach tak zwanych średnich - a przynajmniej w Europie - pozwolić sobie nie mógłbym bez ryzyka, nazwijmy sprawę po imieniu, torturowobolesnych, a potem bolesnych ogniście - konsekwencji. Dzięki pośrednictwu instytucji, której  nazwę - znów celowo, pozostawiając domysł Tobie, mój Czytelniku - znów pominę. Wiem: trochę dużo zaimka względnego w różnych przypadkach.     Jako taż właśnie osoba czytam obecnie powieść, w którą (i znów ten zaimek) powinienem zagłębić się już dawno: napisane przez Colleen McCullough "Ptaki ciernistych krzewów", a opublikowane przez "Książkę i Wiedzę" w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesięsiątym pierwszym roku. Powiedzieć, że trudno wyjaśnić, dlaczego zabrałem się za nią dopiero teraz, jest całkowicie awystarczającym tłumaczeniem, z czego w pełni zdaję sobie sprawę. Tak się złożyło. Tak się stało. Były inne książki i inne sprawy - to wszystko prawda. Podobnie jak prawdą jest, że przypadek nie istnieje. Tak potoczyła się moja czytelnicza przeszłość pomimo, iż odeszła już do innego wymiaru moja tażwcieleniowa mama polecała mi zarówno samą powieść, jak i nakręcony na jej podstawie film z Sydney Penny, Rachel Ward i Richard'em Chamberlain'em w rolach głównych.     Znajduje się w "Ptakach" wiele zdań, samych sobie wartych uwagi - azależnie od faktu, że całe one są warte uwagi, stanowiąc jedną z książek, które przeczytać  powinien każdy - względnie zapoznać się z jej treścią za pośrednictwem audiobook'a. I to bynajmniej nie z powodu kontrowersyjności przedstawienia prawdy, że ludziom tak zwanego Kościoła - będącymi niestety często duchownymi tylko z nazwy, azależnie od tego, czy są szeregowymi księżmi, biskupami lub nawet kardynałami czy też zakonnikami bądź mnichami -  zdarzały się, zdarzają i prawdopodobnie zdarzać będą - czasy albo okresy słabości i zwątpień, które w końcu są zupełnie naturalne. Jeżeli bowiem ktoś nie wątpi, oznacza to tym samym, iż nie myśli, a każdy silny może trafić na kogoś ode siebie silniejszego albo znaleźć się w sytuacji, gdy z kimś ode siebie silniejszym zmierzyc się będzie musiał. Ze zrozumiałego dla Ciebie, Czytelniku, powodu - a właściwie zrozumiałych powodów- przytoczę żadne z tych zdań, chociaż oczywiście znalazłoby się dla nich miejsce w tymże opowiadaniu.     Czytam "Ptaki ciernistych krzewów" i jako magister teologii przeglądam się w nich. Zestawiam ją ze sobą zastanawiając się, co zrobiłbym będąc na miejscu księdza, a potem biskupa i kardynała Ralfa. Jako mężczyzna, przyznaję, że o wiele mniej zastanawiam się nad tym, co będąc kobietą zrobiłbym na miejscu Meghan. Być może głębiej zastanowię się nad tym później; możliwe też, że uczynię to dopiero w kolejnym wcieleniu, jeśli "moja" dusza zdecyduje się inkarnować w kobiecy organizm, w co jednak osobiście wątpię. Azależnie jednak od mojej osobistej przyszłości, z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że czytającej "Ptaki" kobiecie dużo łatwiej - oczywiście przy odpowiednio wysokiej własnej wrażliwości oraz zaangażowaniach czytelniczym, psychicznym i uczuciowym - byłoby utożsamić się z Meggie, a tym samym ją zrozumieć.     Czytam i myślę. Zatrzymuję się przy wspomnianych zdaniach i wracam do przeszłości. Wspominam siebie z czasu studiów i osoby, z którymi tamten czas mnie zetknął: studiujących na tym samym uniwersytetecie kleryków oraz księży wykładowców, prowadzących zajęcia dla wszystkich studentów. Tu pozwolę sobie wspomnieć księdza profesora Marka Starowieyskiego, u którego zacząłem pisać swoją pracę magisterską z zakresu patrologii (teologii tak zwanych Ojców Kościoła) oraz jego ucznia i asystenta księdza doktora Józefa Naumowicza, pod którego kierunkiem tę pracę dokończyłem i obroniłem. Wspominam też - atakując i potępiając nikogo - dwukrotny  udział w pielgrzymkach na tak zwaną Jasną Górę, podczas których - naturalnie przecież - działy się wydarzenia ze sfery słabości z udziałem osób ściślej z tak zwanym Kościołem związanych. Wspominam i...     Trafem przyszedł czas, abym książkę tę przeczytał będąc właśnie podróżując po Peru i po Boliwii - na południu, chociaż daleko od Australii. Lata od podjęcia wspomnianych studiów i po ich zakończeniu...       La Paz, 30. Września 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...