Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Brutalnie zadeptany kwiat (2)


Rekomendowane odpowiedzi

Gdyby nie mama, na pewno nie przeżylibyśmy. Zapracowana i poniewierana tuliła nas, gdy nie mogliśmy zasnąć. Wynajdywała nie wiadomo skąd kromki czarnego zeschniętego chleba, gdy byliśmy głodni. W jej ramionach wydawało się nam, że ten koszmar to tylko zły sen, który zaraz przeminie, gdy się obudzimy–mówi średni syn ukradkiem ocierając łzę.

W albumie rodzinnym zostało po niej tylko kilka zdjęć i parę wierszy pisanych na zesłaniu. Jak dotarły do rodziny? Nie wiadomo. Żaden z moich ciotecznych braci tego nie pamięta. Zawsze ściska mi się serce, gdy czytam te rzewne strofki mojej cioci. Choć jej osobiście nie znałam, jest mi bardzo bliska. Z pożółkłej fotografii patrzy na mnie dziewczyna z dwoma grubymi warkoczami. Regularne rysy twarzy. Ogromne oczy, trochę rozmarzone spojrzenie i ten czarujący uśmiech. Jakaż była piękna! Z relacji mojej mamy wiem, że miała zdolności artystyczne. Jej hafty przetrwały w rodzinie do dziś i stanowią jedną z niewielu pamiątek. Ponadto była zawsze żywa, radosna i rozśpiewana. Próbuję sobie wyobrazić koszmar, jaki przeżyła. Ilekroć powracam do tamtych wydarzeń, nie potrafię powstrzymać łez. Gdy została zesłana w głąb Rosji z trójką małych dzieci i teściem, miała trzydzieści cztery lata. Jeden z synów, a było ich czterech, miał więcej szczęścia. Ocalał, bo w tym czasie przebywał w mieście u babci. Bardzo za nim tęskniła tam, na zesłaniu.

Mamusia była bardzo ładna. Miała długie brązowe włosy i śliczne orzechowe oczy. Pamiętam do dziś jej śpiew. Bardzo lubiła śpiewać. Gdy zasypialiśmy, nuciła nam kołysanki. Zajmowała się haftowaniem. Pięknie haftowane obrusy i serwetki zdobiły pokój stołowy. Pisała także wiersze. Do niektórych układała melodie i śpiewała–wspomina syn.

Wiersze pisane na zesłaniu są przepełnione tęsknotą za krajem, za rodziną i za najstarszym, chorym synkiem, który został w rodzinnym mieście. Czytam je często i za każdym razem wzruszenie dławi gardło.

Kraju macoszy! Łzy nam wyciskasz,
choć szata twoja przeuroczo wabi.
Płynie tu wstęga błękitna, szeroka
twojej rzeczułki…zieleni jedwabie
ścielą się wdzięcznie, bujnie wyrastają,
głogi się wznoszą, gdzie rzucisz spojrzeniem,
wszędzie się ku nam lekko pochylają…
Lecz serce wyrywa się w tamte strony,
gdzie domki nasze, nasza zieleń miła,
krwią bohaterską zbryzgane zagony…
Tam każda tęskni, gdzie się urodziła.

Tylko noc jedna niesie ukojenie,
w śnie nie czujemy, serce nie boleje…
Tak by się chciało, żeby nocy cienie
trwały tak długo, nim blask zalśni inny,
co nas powiedzie w tamte cudne strony,
gdzie nas czeka nasz kraj rodzinny,
gdzie nas tam olśni zmartwychwstania lśnienie
i każdy spocznie tułaczką strudzony…
Tam chory synek tęskni pewnie co dnia,
matka, rodzeństwo łzy leją z rozpaczy,
że się tu stała tak okrutna zbrodnia,
że może nikt nas więcej nie zobaczy…

O nocy! Nocy! Daj nam ukojenie!
Kładź nam na oczy chłodne, długie cienie…


Domku, drogi domku!
Ubieram cię w róże.
Wypiłam tam szczęście
Aż po brzegi, kruże…
Lipy, moje lipy
Szumiące nad stawem
Patrzę na was teraz
Okiem tęsknem, łzawem…
Domku, drogi domku!
Starcze mój wiekowy,
Dlaczego ja tam teraz
Nie przytulę głowy?
Domku, drogi domku!
Ogródku kochany.
Ślę w rodzinne strony
Wzrok mój zapłakany…
Lipy, moje lipy
W poświacie księżyca
Widzę was tak cudne
Szkli się łzą źrenica…
Lipy, moje lipy
Szumiące listkami
Ile tęsknych pieśni
Prześpiewałam z wami…
Domku, drogi domku!
Czyż cię nie zobaczę?
Czemuż tak boleśnie
Sercem tęsknię, płaczę?
Domku, drogi domku!
Do ciebie się żalę…
Dookoła ze mną
Brutale! Brutale!

Mamusia często opowiadała nam o kraju, o domu rodzinnym…ze łzami wspominała stare lipy przed domem i babcię Kamilę. Płakaliśmy razem z nią…Dziadek Albin także nie raz otarł łzę. Bardzo pragnęliśmy wrócić do domu. Pytaliśmy o ojca, ale o nim nie wiedziała nawet ona…Od chwili aresztowania przez NKWD słuch o nim zaginął. Najsmutniejsze były święta Bożego Narodzenia…szczególnie Wigilia–jeszcze dziś nie potrafi ukryć wzruszenia; wtedy miał zaledwie sześć lat.
Siadaliśmy do ubogo zastawionego stołu i wszyscy śpiewaliśmy kolędy, ale w gardle coś dławiło i my dzieci, płakaliśmy głośno…chcieliśmy, żeby było jak dawniej, żeby tatuś już wrócił, a pod choinką leżały prezenty…–niezgrabnie wyciera nos.

Nie można być obojętnym wobec tych przeżyć. Zawsze przy wigilijnym stole staje mi przed oczami tamta „ich” Wigilia.

Smutni w skupieniu siadamy przy stole
tuż przy nas skromna zieleń drzewa,
oczy księżyca…już kolędy śpiewa,
przerywa ciszę, a serca zbolałe
płaczą w tych śpiewach, choć nuta wesoła…
Zbliżają się ku mnie me dzieciny małe
przypominają inne czasy zgoła,
kiedy to cała rodzina zasiadła,
wnoszono pełne półmiski jadła,
ryb różnych, ciasta rozmaite,
wabne z koszyków zerkały cukry,
wśród kaskady śmiechów
dało się słyszeć łuskanie orzechów.

Dziś tylko kluski z grzybkami na stole,
z kapustą czarny chleb gryziemy smutni
i dwoje drogich…braknie w naszym kole.
Och! Jacyż oni bez serca, okrutni!
By tak ukarać bez żadnej przyczyny
Z żalem wzdychamy…Za czyje winy?

Wśród nocnej ciszy płyną nasze pienia,
łez pełne oczy wznosimy ku górze…
O Jezu Mały, Ty w dniu Narodzenia
zmień dolę straszną w tym dziecinnym chórze.
Pozwól niech dziatwa zasiądzie znów społem,
zgubiony ojciec niech dzieli opłatkiem,
aby nie brakło nikogo za stołem…
Niech cieszą się Św. Mikołajem-Dziadkiem,
który co roku podarunki tak hojne
dawał wieczorem, gdy gwiazdka błyśnie,
kiedy to drzewko przybrane strojnie
światłem tysiącznym jak fontanną tryśnie…

Dniu pełny szczęścia! O Wieczorze cudny!
Śnie niedościgły, gdzie kolędy śpiewka
była radością, nie jako sen złudny,
oczy wabiła strojna zieleń drzewka…
O! Jezu Mały! Zagój serca bliznę
O! Pozwól ujrzeć kochaną Ojczyznę!

Suczkowo 27 grudzień 1941 r.


Apolonia zmarła na tyfus pod koniec kwietnia 1942 r. Miała trzydzieści sześć lat. Osierociła czterech synów. Była rodzoną siostrą mojej mamy.

(z cyklu "Przetrwać w korzeniach")
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, to jest temat na grubą powieść. Dzisiaj już wolno nam, Polakom o tamtych sprawach pisać i żaden rusek nam tego nie zabroni.
Myślę, że mogłabyś to zgrabnie opisać, wyobrazić sobie co tam się działo, oglądać fotografie, rozmawiać z rodziną i posłuchać wyobraźni. I na tej podstawie stworzyć opowieść.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zgadzam się z Marcepanem, dodam nawet, że bardziej by mi siadła taka forma - tj. dodanie tekstu listów i piosenek do większej opowieści niż krótkiego dokumentu. Aczkolwiek podtrzymuje to, co pisałam pod Twoim poprzednim tekstem, że tego typu utworów brakowało na forum i fajnie, że sie tym zajęłaś, w dodatku zainspirowało mnie to do napisania pewnego opowiadania, więc tym bardziej sie ciesze;p uśmiechy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Witaj UFO. Cieszę się, że jesteś i że mój tekst może Ci posłużyć jako inspiracja.
Już Marcepanowi napisałam, że powieść mam - na razie na własnej stronie internetowej (wersja przed poprawkami - uczyłam się wtedy pisać w HTML, więc są pomyłki.) Nie mam obecnie czasu na poprawki w internecie. Ponadto zmieniłam szatę graficzną (usunęłam podrozdziały, zmieniłam tytuł). Ma ok. 270 stron.
Obecne teksty napisane w ub. roku - teraz czytam i wklejam zgodnie z limitem.

Serdecznie pozdrawiam
-teresa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadal mi się bardzo podoba, choć muszę z obowiązku zauważyć, że strona emocjonalna staje się dominująca. Gdyby spojrzeć na ten tekst zupełnie chłodnym, beznamiętnym okiem, to można by dość zgryźliwie stwierdzić, że cały rozpływa się we łzach. A stąd już tylko mały krok do posądzenia o nadmierną ckliwość. Nie odbieraj tego, proszę, jako krytykę - tylko jako szczere wrażenie wiernego czytelnika - pozdrawiam - Ania

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @egzegetaNie ma sprawy Wiktorze. Wiktorze, czy z tego tomiku wierszy zakosztujemy kunsztu pisarskiego Twoich dzieł? 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Rozdział dziewiąty      Minęły wieki. Grunwaldzkim zwycięstwem i przejęciem ziem, wcześniej odebranych Rzeczypospolitej przez Zakon Krzyżacki, Władysław Jagiełło zapewnił sobie negocjacyjną przewagę w rozmowach ze szlachtą, dążącą - co z drugiej strony zrozumiałe - do uzyskania jak największego, najlepiej maksymalnego - wpływu na króla, a tym samym na podejmowane przez niego decyzje. Zapewnił ową przewagę także swoim potomkom, w wyniku czego pod koniec szesnastego stulecia Rzeczpospolita Siedmiorga Narodów: Polaków, Litwinów, Żmudzinów, Czechów, Słowaków, Węgrów oraz Rusinów sięgała tyleż daleko na południe, ileż na wschód, a swoimi wpływami politycznymi jeszcze dalej, aż ku Adriatykowi. Który to stan rzeczy z jej sąsiadów nie odpowiadał jedynie Germanom od zachodu, zmuszanym do posłuszeństwa przez księcia elektora Jaksę III, zasiadającego na tronie w Kopanicy. Południowym Słowianom sytuacja ta odpowiadała również, polscy bowiem królowie zapewniali im i prowadzonemu przez nich handlowi bezpieczeństwo od Turków. Chociaż konflikt z ostatnio wymienionymi był przewidywany, to jednak obecny sułtan, chociaż bardzo wojowniczy, nie zdobył się - jak dotąd - na naruszenie w jakikolwiek sposób władztwa i interesów Rzeczypospolitej. Co prawda, rzeszowi książęta czynili zakulisowe zabiegi, aby osłabić intrygami spoistość słowiańskiego imperium poprzez próbowanie podkreślania różnic kulturowych i budzenie  narodowych skłonności do samostanowienia, ale namiestnicy poszczególnych krain rozległego państwa nie dawali się zwieść. Przez co od czasu do czasu podnosił się krzyk, gdy po należytym przypieczeniu - lub tylko po odpowiednio długotrwałym poście w mało wygodnych lochach jednego z zamków - ten bądź tamten imć intrygant, spiskowiec albo szpieg dawał gardła pod toporem czy mieczem mistrza katowskiego rzemiosła.     Również początek wieku siedemnastego nie przyniósł jakiekolwiek zmiany na gorsze. Wielonarodowa monarchia oświecona, w której rozwój nauk społecznych służył utrzymywaniu obywatelskiej - nie tylko u braci szlacheckiej, ale także u mieszczan i chłopów - świadomości, kolejne już stulecie okazywała się odporna na zaodrzańskie wysiłki podejmowane w celu zmiany istniejącego porządku. W międzyczasie księcia Jaksę III zastąpił na tronie jego syn, Jaksa IV, pod którego rządami Rzeczpospolita przesunęła swoje wpływy dalej na zachód i na północ, ku Danii i ku Szwecji, zaczynając zamykać Bałtyk w politycznych objęciach, co jeszcze bardziej nie w smak było wspomnianym już książętom.     - Niedługo - sarkali - ten kraj będzie ośmiorga narodów, gdy Jaksa ożeni się z jedną z naszych księżniczek lub gdy nakaże mu to ich królik - umniejszali w zawistnych rozmowach majestat władcy, któremu w gruncie rzeczy podlegali. I którego wolę znosić musieli.     Toteż i znosili. Sarkając do czasu, gdy zniecierpliwiony Jaksa IV wziął przykład - rzecz jasna za cichym królewskim przyzwoleniem - przykład z Vlada Palownika, o którego postępowaniu z wrogami wyczytał niedawno z jednej z historycznych ksiąg... Cdn.      Voorhout, 24. Listopada 2024 
    • @Katie , ciekawie jest poczytać o tego typu uczuciach. A czy myślałaś o tym, żeby zrobić krótsze wersy? A może właśnie takie długie wersy spełniają jakąś funkcję w tym wierszu... .
    • Zostały nam sny Zostały nam łzy   Z poprzednich wcieleń   A prawda okazała się kłamstwem Zapisanym w pamiętniku   Tam głęboko gdzieś na strychu
    • Dziewczynie stojącej w szarych spodniach przy telefonie spadł przy rozmowie ze stopy... więzienny drewniak. Stuk było słychać sto kilometrów dalej.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...