Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

... ostatni raz!


Rekomendowane odpowiedzi

Marcin rozmasował moje zmęczenie. Kolistymi ruchami zdejmował ból z moich pleców.
„Jeszcze kilka ucisków i poczujesz nieporównywalną ulgę.”
Poczułam, rozgrzana skóra promieniowała ciepłem do rąk i nóg, serce równomiernie pompowało energię do wszystkich komórek. Marcin zręcznymi dłońmi przyciskał odpowiednie miejsca uwalniając napięcie niczym powietrze ze zbyt mocno napompowanej piłki. Tego mi było potrzeba, szczególnie teraz, kiedy jest tyle dźwigania, schylania wbijania i wiercenia. Remont kuchni potrwa jeszcze kilka dni. W zasadzie jest już prawie gotowa, szafki dopasowane i zamontowane, blaty przycięte i dokręcone, ale zostało jeszcze mnóstwo małych rzeczy takich, których nie widzi się na pierwszy rzut oka i których najbardziej nienawidzę. Ja w ogóle nienawidzę takich robót, cały czas zaciskam zęby żeby nie wybuchnąć, przystaw to, przekręć tu, odkręć tam. To zajęcie dla facetów. No dobrze może i czegoś się nauczyłam, może następnym razem dałabym radę zrobić więcej i lepiej. Ciągle słyszę, że sama tego chciałam, że to wszystko dla mnie, że jemu nie przeszkadzała poprzednia kuchnia. Więc skoro tak się dla mnie poświęca to będę dalej zaciskać te zęby, może się nie zorientuje, że zaczynam go nienawidzić za każdy zgrzyt wiertła i każdy stuk młotka, do którego mnie zmusza.
W drodze do domu zaczęliśmy rozmawiać o pieniądzach, kiepski temat, wzbudza we mnie poczucie winy i bezradności, że nie umiem oszczędzać. Coś ciężkiego wisiało w powietrzu, a może to po tym masażu upiłam się zbyt dużą ilością powietrza. Czułam się otumaniona ulgą, jaką przyniósł mi dotyk obcych rąk. Inny niż ten, który znam, taki, który niczego się nie dopomina tylko chce jak najwięcej dać. Bardzo nie chciałam wywoływać niewygodnych rozmów, nie dzisiaj. Chciałam pozwolić sobie na odpoczynek od gwoździ, desek i pyłu. Ciepło wciąż krążyło po mojej skórze, czułam jak kąciki ust odchylają się w spokojnym rozprężeniu.
„Rozumiem, że tych pieniędzy pożyczonych na masaż też nie zamierzasz mi oddać”
„Jak to? No akurat teraz nie miałam, ale jak tylko wyjmę z bankomatu to ci oddam”
„Mhm, tak jak mi oddajesz, co miesiąc pieniądze za czynsz, i za Internet i za zakupy, które robię za dwa razy więcej niż ty…”
Ciepło zaczęło się powoli kurczyć i wycofywać z moich pleców, skóra napięła się a rozmasowane mięśnie stwardniały przywracając niedawno zapomniany ból.
„Przecież ja ci za wszystko płacę, jestem tylko miesiąc do tyłu, a jeśli decydujesz się mi pożyczać to później mi tego nie wypominaj.”
Zgrzytnął klucz w zamku, zapach piłowanego drewna i silikonu do zlewu przesiąkł już klatkę schodową. W mieszkanie zalanym wieczornym słońcem unosiły się smugi pyłu, który drapał w gardle. Czułam jak podnosi się ton mojego głosu, resztki spokoju rozproszyło jego złośliwe spojrzenie.
„Tak, tak, zawsze mi oddajesz, a te dwieście, które pożyczyłaś w zeszłym tygodniu? Ty przecież zarabiasz więcej niż ja i gdzie się to wszystko podziewa. Zobacz ja zarabiam mniej a zawsze mam i jeszcze odkładam. Tobie nigdy na nic nie wystarcza.”
Czułam się osaczona, nie miałam wytłumaczenia na jego zarzuty, po prostu nie miałam tych pieniędzy, nie miałam też siły i ochoty na tą rozmowę. Zaczynaliśmy na siebie krzyczeć, jego piskliwy głos wkręcał się mi w głowę jak połamane szkło. Nawet nie zauważyłam, kiedy zmienił temat i wypominał mi moje kolejne przewinienia.
„Z kotem było tak samo, mówiłaś oddam, oddam i tyle miesięcy musiałem się męczyć.”
„Ale oddałam, ciągle miałam nadzieję że go polubisz, że zrozumiesz jak bardzo jest mi bliski.”
„Bliższy niż ja, wolałaś głaskać kota niż mnie.”
„Dlaczego tak mówisz?, przecież wcale tak nie… wiesz co, tak, wolałam! Jak do mnie przychodził kiedy cię nie było, przynajmniej nie musiałyśmy się bać że nas wygonisz!”
„Od początku wiedziałaś, że nienawidzę kotów, co z tego, że go oddałaś, już za późno, za długo się z nim męczyłem!”
„Jak możesz mnie karać za to, że dla ciebie poświęciłam mojego kota?!”
„Co ty poświeciłaś?!, nic nie poświęciłaś, trzeba go było w ogóle nie brać. Nie umiesz ponosić konsekwencji swoich czynów. Jesteś jak swoja matka, myślisz, że wszystko ci wolno, nie liczysz się z drugim człowiekiem.”
Zabrakło mi powietrza, zachłysnęłam się złością, rzuciłam się na niego z pięściami bezradna czułam, że słowami i tak nigdy się nie obronię. Chwycił mnie szybko za nadgarstki, przekręcił i odepchnął na ścianę. Mój kręgosłup był znowu żelaznym rozpalonym prętem, który przy każdym poruszeniu rozrywał mnie od środka.
Wycofałam się bez słowa, w głowie krzyczało mi tysiąc myśli, żal i złość paraliżowały mi krtań a łzy toczyły się bezwiednie jedna po drugiej. Chciałam by nie padło już żadne słowo, cisza obezwładniała mój umysł beznamiętnym spokojem. Szumiała jednostajnie zamazując uczucia niczym narkotyk. Tyłem wtoczyłam się do sypialni i dysząc trzasnęłam drzwiami.
Krzyczał, że nie będę jak zwykle uciekać, że ma mi właśnie teraz jeszcze dużo do powiedzenia i nie zamierza czekać aż mi przejdzie.
„Nie, proszę cię daj mi spokój, zostaw mnie, nie chcę. Nie chcę powiedzieć jednego słowa za dużo, bo będę tego żałować.”
Szum w uszach nie ustawał, chciałam zamknąć oczy i zniknąć. Chciałam przywołać ciepło dłoni, które masowały moje plecy, ale zamiast tego czułam, że pęka mi skóra a kręgosłup przebija się na zewnątrz.
„Zawsze to robisz, ja nie będę na nic czekał, będziemy rozmawiać teraz.”
„Proszę cię, ja nie mogę! pozwól mi się uspokoić, zostaw mnie w spokoju!”
Jego głos był jak dźwięk gongu na ringu oznajmiający następną rundę. Tylko, że przeciwnik miał znaczną przewagę a ja czułam, że słabnę w swoim narożniku.
„Ja nie będę twoim pieskiem, nie będę się słuchał ciebie potulnie tak jak twój beznadziejny ojciec słuchał się twojej mamy.”
Jego słowa szarpnęły mną jak nokaut, chciałam wybuchnąć szlochem, ale zamiast tego usłyszałam swój głos.
„Ty sukinsynu!” Przecedziłam przez zęby z zamierzoną nienawiścią.
Zamachnął się i uderzył mnie w policzek aż głowa odskoczyła mi na bok. Zabolało, ale nie tak bardzo jak myślałam. Szum w uszach ustał. Zamknęłam oczy żeby wycisnąć ostatnią łzę. Nagle ogarnął mnie dziwny spokój. Podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy.
„Wyjdź stąd, wyjdź stąd natychmiast!!!”
Odwrócił się na pięcie i trzasnął drzwiami bez słowa. Słyszałam jego kroki na schodach. Nie mogłam się ruszyć. Usiadłam na łóżku. Zaczęły trząść mi się ręce. Bardzo chciałam poczuć ulgę, ale w gardle ściskała mnie ogromna gula. Rzuciłam się do szafy i zaczęłam pakować rzeczy. Już tyle razy to robiłam, za każdym razem wpadał do pokoju łapał mnie za ręce i zabierał torbę. Za każdym razem, choć tego nie chciałam mnie powstrzymywał. Teraz w pokoju była cisza. Serce dudniło mi w skroniach, ale nie przestawałam się pakować. Pierwszy raz wrzuciłam na oślep rzeczy do torby i nie zawahałam się przy drzwiach. Pierwszy raz naprawdę mnie uderzył! Przekręciłam klucz w drzwiach, mój oddech odbijał się na klatce. Nic nie czułam, niczego nie widziałam, mechanicznie schodziłam po schodach. Dość! To był pierwszy i ostatni raz!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @egzegetaNie ma sprawy Wiktorze. Wiktorze, czy z tego tomiku wierszy zakosztujemy kunsztu pisarskiego Twoich dzieł? 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Rozdział dziewiąty      Minęły wieki. Grunwaldzkim zwycięstwem i przejęciem ziem, wcześniej odebranych Rzeczypospolitej przez Zakon Krzyżacki, Władysław Jagiełło zapewnił sobie negocjacyjną przewagę w rozmowach ze szlachtą, dążącą - co z drugiej strony zrozumiałe - do uzyskania jak największego, najlepiej maksymalnego - wpływu na króla, a tym samym na podejmowane przez niego decyzje. Zapewnił ową przewagę także swoim potomkom, w wyniku czego pod koniec szesnastego stulecia Rzeczpospolita Siedmiorga Narodów: Polaków, Litwinów, Żmudzinów, Czechów, Słowaków, Węgrów oraz Rusinów sięgała tyleż daleko na południe, ileż na wschód, a swoimi wpływami politycznymi jeszcze dalej, aż ku Adriatykowi. Który to stan rzeczy z jej sąsiadów nie odpowiadał jedynie Germanom od zachodu, zmuszanym do posłuszeństwa przez księcia elektora Jaksę III, zasiadającego na tronie w Kopanicy. Południowym Słowianom sytuacja ta odpowiadała również, polscy bowiem królowie zapewniali im i prowadzonemu przez nich handlowi bezpieczeństwo od Turków. Chociaż konflikt z ostatnio wymienionymi był przewidywany, to jednak obecny sułtan, chociaż bardzo wojowniczy, nie zdobył się - jak dotąd - na naruszenie w jakikolwiek sposób władztwa i interesów Rzeczypospolitej. Co prawda, rzeszowi książęta czynili zakulisowe zabiegi, aby osłabić intrygami spoistość słowiańskiego imperium poprzez próbowanie podkreślania różnic kulturowych i budzenie  narodowych skłonności do samostanowienia, ale namiestnicy poszczególnych krain rozległego państwa nie dawali się zwieść. Przez co od czasu do czasu podnosił się krzyk, gdy po należytym przypieczeniu - lub tylko po odpowiednio długotrwałym poście w mało wygodnych lochach jednego z zamków - ten bądź tamten imć intrygant, spiskowiec albo szpieg dawał gardła pod toporem czy mieczem mistrza katowskiego rzemiosła.     Również początek wieku siedemnastego nie przyniósł jakiekolwiek zmiany na gorsze. Wielonarodowa monarchia oświecona, w której rozwój nauk społecznych służył utrzymywaniu obywatelskiej - nie tylko u braci szlacheckiej, ale także u mieszczan i chłopów - świadomości, kolejne już stulecie okazywała się odporna na zaodrzańskie wysiłki podejmowane w celu zmiany istniejącego porządku. W międzyczasie księcia Jaksę III zastąpił na tronie jego syn, Jaksa IV, pod którego rządami Rzeczpospolita przesunęła swoje wpływy dalej na zachód i na północ, ku Danii i ku Szwecji, zaczynając zamykać Bałtyk w politycznych objęciach, co jeszcze bardziej nie w smak było wspomnianym już książętom.     - Niedługo - sarkali - ten kraj będzie ośmiorga narodów, gdy Jaksa ożeni się z jedną z naszych księżniczek lub gdy nakaże mu to ich królik - umniejszali w zawistnych rozmowach majestat władcy, któremu w gruncie rzeczy podlegali. I którego wolę znosić musieli.     Toteż i znosili. Sarkając do czasu, gdy zniecierpliwiony Jaksa IV wziął przykład - rzecz jasna za cichym królewskim przyzwoleniem - przykład z Vlada Palownika, o którego postępowaniu z wrogami wyczytał niedawno z jednej z historycznych ksiąg... Cdn.      Voorhout, 24. Listopada 2024 
    • @Katie , ciekawie jest poczytać o tego typu uczuciach. A czy myślałaś o tym, żeby zrobić krótsze wersy? A może właśnie takie długie wersy spełniają jakąś funkcję w tym wierszu... .
    • Zostały nam sny Zostały nam łzy   Z poprzednich wcieleń   A prawda okazała się kłamstwem Zapisanym w pamiętniku   Tam głęboko gdzieś na strychu
    • Dziewczynie stojącej w szarych spodniach przy telefonie spadł przy rozmowie ze stopy... więzienny drewniak. Stuk było słychać sto kilometrów dalej.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...