Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dryf.


Rekomendowane odpowiedzi

Także wraca się do domu i odgrzewa mięso. Ja wiem, że to całkiem oczywiste, skoro się zgłodniało, ale Maslow wymyślił piramidkę i od czegoś trzeba zacząć, coś jest u podstaw. Bo z kolei czas trzeba dzielić na jakieś fragmenty, bo jak się ma dziewiętnaście lat i pali się stosunkowo niewiele, to można spokojnie przeżyć jeszcze z pół wieku i to jest tak dużo, że łatwo od tego umrzeć, jeśli nic się nie zrobi. Można oczywiście palić więcej, ale można też podzielić na jakieś fragmenty. Ważne jest ale; żeby po zakończeniu jednego fragmentu zaraz rozpocząć następny, choć oczywiście można czasami wcisnąć stop-klatkę i podryfować w pauzie, jednak niech to będzie też jakiś fragment, ten dryf i najlepiej, że nawet jak spontaniczny, to zaplanowany. Bo nie ma nic gorszego niż interwał ciszy, który dopada nagle, bez pukania i inwitacji, bo wtedy to tylko się wraca do domu i odgrzewa mięso.
Przedtem można jeszcze posiedzieć nad rzeką ze znajomymi i trochę pomilczeć w słoneczku i spalić jakiegoś papieroska, ewentualnie dwa, bo coś wypada zrobić z ustami, jak już się nie mówi. I choć słoneczko świeci wybornie, nie wszyscy znajdują w słoneczku przyjaciela i wtedy okazuje się, kto naprawdę jest dzisiaj twoim przyjacielem, bo niektórzy sobie idą, widać, że mają jeszcze jakieś fragmenty w perspektywie i wówczas zostają tylko ci, którzy nie mówią najbardziej i mają własne paczki papierosów, a jeśli dzień okazuje się naprawdę fortunny, to spotykasz swoje lustro, a z nim to można tak siedzieć nad rzeką, aż się ćmirzenie nie skończy, a godziny lecą, zbawienne, jedna za drugą.
Bo to jest całkiem tak, jak ze spotykaniem Filipa Wałka. Że się mieszka na takim nowobogackim osiedlu i się wychodzi na balkon na papierosa po szkole, a tam Filip, bo mieszka naprzeciwko, wychodzi z klatki schodowej. To się zawsze kończy u mnie wspólnym siedzeniem na naszej-klasie, ewentualnie na balkonie, obowiązkowo natomiast kilkoma pilznerami. Siedzi się cicho, łącza między nami mają nawet niezłą przepustowość, nie ma jednak co transferować, toteż jeden drugiego i drugi jednego chwyta się całkiem kurczliwie. Widok to taki, że jeden siedzi na GG, a drugi na kanapie, tam pisze esemesy i właściwie to nic się nie dzieje, ale coś się już zaczęło jakiś czas temu, w sensie to nasze wspólne chlanie i nie żeby ono było jakieś najlepsze na świecie, przeciwnie, jest dość marne, ale nikt się nie ruszy i go nie przerwie, by zacząć coś nowego, bo żaden nie ma siły na nowe i jak już się w coś wdepnęło, to niech trwa, a co tam. O ile dryf jest dość mocny, to oboje w końcu zaśniemy pijani, w przeciwnym wypadku jeden z nas przerywa stagnację. I wtedy jak już każdy pójdzie spać do siebie, to należy położyć się do łóżka, przykryć kołdrą i zapuścić płytę, żeby muzyka leciała przed snem, bo w końcu ktoś ją nagrał, to jest czyjś głos, po drugiej stronie ktoś się wrył w te plastikowe CD i coś tam z niego zostało, a to zawsze przyjemnie poprzebywać w czyjejś obecności, szczególnie jak się nie ma do kogo otworzyć mordy przed snem.
Ale to wszystko byłoby jeszcze całkiem znośne, można by popaść w miłą apatię przed snem i sobie z łagodną rezygnacją pomyśleć o pustce i filozofii nihilistycznej, a potem nawet wstać rano, opisać swój wydrążony los i spróbować poderwać na to jakąś laskę, jednak gdy tylko myślę o tym w ten sposób, w głowie zaraz odzywa mi się wstrętny głosik, który wszystko psuje. Głosik jest wybitnie wredny i sączy mi do uszka takie wkurwiające myśli, że na przykład to tylko zwykła, trywialna depresja młodzieżowa, typowa dla większości wrażliwych jak membrana nastolatków i jest tak powszechna, że już nudna i cechuje się płytkością kałuży, jest ograna całkiem jak ten idiom płytki jak kałuża.
Nastolatki, młodzieżowe, wrażliwość – kpina tych słów rozsadza mi głowę, jest tak niesmaczna, to znaczy mnie jest już tak niesmacznie, że rzygam nimi obficie jakbym miał żółcią całą wannę wypełnić, a potem mam w ustach tak ohydny smak, że zaraz podchodzę do zlewu, biorę szczoteczkę, nakładam pastę, myję zęby trzy razy i postanawiam wypłukać z siebie cały destrukcyjny nastrój i słowa.
Wtedy wstaję, masturbuję i od razu lepiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczęło się bardzo ciekawie, pierwsze zdania udane, ale później wpadłeś w ostry słowotok niestety i straciłeś chyba wątek. Zdania trochę za długie i przez to nie bardzo zrozumiałe. Jak się takie czyta, to jeszcze zanim dobrnie się do końca, już się zapomina co było na początku.
Ale rozumiem, że to szaleńczy pęd myśli nastolatka, jak więc nad tym pędem zapanujesz, masz szansę naprawdę na bardzo fajne opowiadanko. Tworzysz ciekawe frazy i to zwiastuje dobrze na przyszłość.
"Bo z kolei czas trzeba dzielić na jakieś fragmenty, bo jak się ma dziewiętnaście lat i pali się stosunkowo niewiele, to można spokojnie przeżyć jeszcze z pół wieku ... " - takie zdanie właśnie napawa mnie przekonaniem, że potrafisz pisać. Jest w nim coś bardzo fajnego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @egzegetaNie ma sprawy Wiktorze. Wiktorze, czy z tego tomiku wierszy zakosztujemy kunsztu pisarskiego Twoich dzieł? 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Rozdział dziewiąty      Minęły wieki. Grunwaldzkim zwycięstwem i przejęciem ziem, wcześniej odebranych Rzeczypospolitej przez Zakon Krzyżacki, Władysław Jagiełło zapewnił sobie negocjacyjną przewagę w rozmowach ze szlachtą, dążącą - co z drugiej strony zrozumiałe - do uzyskania jak największego, najlepiej maksymalnego - wpływu na króla, a tym samym na podejmowane przez niego decyzje. Zapewnił ową przewagę także swoim potomkom, w wyniku czego pod koniec szesnastego stulecia Rzeczpospolita Siedmiorga Narodów: Polaków, Litwinów, Żmudzinów, Czechów, Słowaków, Węgrów oraz Rusinów sięgała tyleż daleko na południe, ileż na wschód, a swoimi wpływami politycznymi jeszcze dalej, aż ku Adriatykowi. Który to stan rzeczy z jej sąsiadów nie odpowiadał jedynie Germanom od zachodu, zmuszanym do posłuszeństwa przez księcia elektora Jaksę III, zasiadającego na tronie w Kopanicy. Południowym Słowianom sytuacja ta odpowiadała również, polscy bowiem królowie zapewniali im i prowadzonemu przez nich handlowi bezpieczeństwo od Turków. Chociaż konflikt z ostatnio wymienionymi był przewidywany, to jednak obecny sułtan, chociaż bardzo wojowniczy, nie zdobył się - jak dotąd - na naruszenie w jakikolwiek sposób władztwa i interesów Rzeczypospolitej. Co prawda, rzeszowi książęta czynili zakulisowe zabiegi, aby osłabić intrygami spoistość słowiańskiego imperium poprzez próbowanie podkreślania różnic kulturowych i budzenie  narodowych skłonności do samostanowienia, ale namiestnicy poszczególnych krain rozległego państwa nie dawali się zwieść. Przez co od czasu do czasu podnosił się krzyk, gdy po należytym przypieczeniu - lub tylko po odpowiednio długotrwałym poście w mało wygodnych lochach jednego z zamków - ten bądź tamten imć intrygant, spiskowiec albo szpieg dawał gardła pod toporem czy mieczem mistrza katowskiego rzemiosła.     Również początek wieku siedemnastego nie przyniósł jakiekolwiek zmiany na gorsze. Wielonarodowa monarchia oświecona, w której rozwój nauk społecznych służył utrzymywaniu obywatelskiej - nie tylko u braci szlacheckiej, ale także u mieszczan i chłopów - świadomości, kolejne już stulecie okazywała się odporna na zaodrzańskie wysiłki podejmowane w celu zmiany istniejącego porządku. W międzyczasie księcia Jaksę III zastąpił na tronie jego syn, Jaksa IV, pod którego rządami Rzeczpospolita przesunęła swoje wpływy dalej na zachód i na północ, ku Danii i ku Szwecji, zaczynając zamykać Bałtyk w politycznych objęciach, co jeszcze bardziej nie w smak było wspomnianym już książętom.     - Niedługo - sarkali - ten kraj będzie ośmiorga narodów, gdy Jaksa ożeni się z jedną z naszych księżniczek lub gdy nakaże mu to ich królik - umniejszali w zawistnych rozmowach majestat władcy, któremu w gruncie rzeczy podlegali. I którego wolę znosić musieli.     Toteż i znosili. Sarkając do czasu, gdy zniecierpliwiony Jaksa IV wziął przykład - rzecz jasna za cichym królewskim przyzwoleniem - przykład z Vlada Palownika, o którego postępowaniu z wrogami wyczytał niedawno z jednej z historycznych ksiąg... Cdn.      Voorhout, 24. Listopada 2024 
    • @Katie , ciekawie jest poczytać o tego typu uczuciach. A czy myślałaś o tym, żeby zrobić krótsze wersy? A może właśnie takie długie wersy spełniają jakąś funkcję w tym wierszu... .
    • Zostały nam sny Zostały nam łzy   Z poprzednich wcieleń   A prawda okazała się kłamstwem Zapisanym w pamiętniku   Tam głęboko gdzieś na strychu
    • Dziewczynie stojącej w szarych spodniach przy telefonie spadł przy rozmowie ze stopy... więzienny drewniak. Stuk było słychać sto kilometrów dalej.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...