Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

jak drzewo


ovoc ziemii

Rekomendowane odpowiedzi

Słyszę jak krzyczą nabrzmiałe paniką.
Krążą by zaraz ugodzić. Wyrwą kolejny
kawał mięsa. Wyrzucam je za lustro
źrenic, niech oplują ścianę.

W piersi kręci się bęben schizo – frani.
Ja – potem sklejona z podłogą, wypłuczę
solą zgniliznę. Choć odpyliłam pamięć
z kotów, szramy zostały tak samo głębokie.

Zobacz! Na nogach ugiętych w kolanach
stoję dość silna by zejść do kopalni.
Nie potrzebuję niczyich rąk śmierdzących
Sterillium, jakby moja skóra przenosiła
nieszczęście.

Czuję na plecach ciekawe spojrzenia,
kiedyś całkiem odwrócone, teraz niepotrzebne.
Jedynie proszę, nie trzaskajcie drzwiami, kiedy
uczę się chodzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witaj :)

mam mieszane uczucia w stosunku do wiersza;
początek przedobrzony, później coraz lepiej.
może najlepiej jak pokażę co mi nie pasuje :P

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



mniej więcej tak. momentami niepotrzebne
udziwnienia. wydaje mi się, iż w takiej
formie na +.

acha, to takie luźne sugestie, do których
nie musisz być przekonana. mimo wszystko
jakieś poprawki wydają mi się niezbędne.

pozdrawiam serdecznie Espena :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...