Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
każdy potrzebuje bohatera dla przystani zbawiennej

poić złudzenia
zapachem świeżego po zmysłach
wędrować ze smakiem nieba
pod stopami
trawnik
uwiera niepotrzebnym ostem
nie sposób go udomowić

nie jest jak zbawienny serdecznik
czy rześki wiatr od morza
przeciwnie
jest nagim instynktem uniezależnienia

choćby mimo boga

budzi się nie sobą
nie dla siebie
obok

2.

poić zapachem świeżo po zmysłach
wędrować ze smakiem nieba
pod stopami trawnik
uwiera ostem
którego nie sposób udomowić

nie jest jak zbawienny serdecznik
czy rześki wiatr od morza
przeciwnym
jest nagi instynkt

choćby mimo boga

budzi się nie sobą
nie dla siebie
obok
Opublikowano

poić zapachem
świeżym po zmysłach
wędrować ze smakiem
nieba pod stopami
trawnik
uwiera ostem
nie sposób go udomowić

nie jest jak zbawienny serdecznik
czy rześki wiatr od morza
przeciwnym
jest nagi instynkt

choćby mimo boga

budzi się nie sobą
nie dla siebie
obok

Okroiłem warsztatowo, żeby cosik zaproponować. Proszę mi wybaczyć ;)
Pozdrawiam serdeczniaście, z przeprosinami na ustach za wymądrzanie.

Opublikowano

trudno stawiać kolejne kroki naprzeciw rzeczywistości, kiedy nie ma się na kim wesprzeć, kogo poradzić. podmiot liryczny natrafia na teoretycznie niepotrzebny oset /bo przecież uwiera/, a jednakowoż tak istotny dla utrzymania kontrastu oraz równowagi w świecie natury.

czy przedmiotem wypowiedzi podmiotu lirycznego jest po prostu oset czy bardzo bliska osoba, która niemal do bólu utwierdza o swojej altruistycznej postawie, nieustannie pomagając ? oczywiście wiem, że może się rozchodzić o co innego.

tak czy inaczej mnie ten tekst przekonuje. obie wersje są ciekawe. jest plastycznie, jak zwykle u Ciebie. pewnie dużo czytałaś Szymborskiej. tak mi się przynajmniej kojarzy. jakkolwiek - ode mnie plus.

pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Mister, wstyd przyznać ale Szymborskiej nie czytam, a co dziwne, wielu ludzi mówi mi o tym:):)
prawdę mówiąc czytam tylko Szekspira? i Leśmiana, czasem Staffa i Jasnorzewską - w niej gustuję,najwięcej jednak czytam prozy, wprost uwielbiam i pożeram wszystko co mi wpdanie w ręce,a fantastykę szczególnie,
co do wiersza masz rację to osoba uwiera :):)jest jak ten oset- potrzebny ale....
hehehe
dzięki jak zwykle za szeroką interpretację

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Na skrzydłach pieśni bez kresu, Najdroższa, zaniosę cię tam, Gdzie nad wodami Gangesu,  Przepiękne miejsce znam.   Księżyca blaski rozświetlają Ogród, co czerwienią rozkwita; Kwiaty lotosu czekają, By miłą swą siostrę powitać.   Fiołki chichocząc i pieszcząc,  W gwiazdy ku górze spoglądają; Róże do ucha szeleszcząc Wonne baśnie powiadają.   Przyskakują i słuchają Gazele, mądre i łagodne; A w oddali przepływają Świętej rzeki fale chłodne.   Właśnie tam chcemy się skryć Zatonąć w palmy cień, I miłość i spokój pić, I śnić rozkoszny sen.   I Heinrich: Auf Flügeln des Gesanges, Herzliebchen, trag' ich dich fort, Fort nach den Fluren des Ganges, Dort weiß ich den schönsten Ort.   Dort liegt ein rotblühender Garten Im stillen Mondenschein; Die Lotosblumen erwarten Ihr trautes Schwesterlein.   Die Veilchen kichern und kosen, Und schaun nach den Sternen empor; Heimlich erzählen die Rosen Sich duftende Märchen ins Ohr.   Es hüpfen herbei und lauschen Die frommen, klugen Gazell'n; Und in der Ferne rauschen Des heiligen Stromes Well'n.   Dort wollen wir niedersinken Unter dem Palmenbaum, Und Liebe und Ruhe trinken, Und träumen seligen Traum.
    • Ile wyrw pozostaje po korzeniach? Ile dziur, w które można nieustannie wpadać? Niby idąc na spacer, niby pokonując tylko kilkaset metrów, niby pamiętając, że tam i tam się nie zachodzi. Niby... a jednak. We własnej słabości, w niedorzecznym sentymencie można trwać i trwać... i trwać. Aż w końcu pojawi się świadomość, że przecież, z tamtych wyrwanych drzew, już się błyszczą w promieniach słońca lakierowane krzyże, mężnie opierające się wiatrom. I że każdego dnia, matowieją nieznacznie, a wsiąkając w krajobraz - zapominają... skąd pochodzą. Bo komu jest potrzebna wiedza o szerokości geograficznej z jakiej je zabrano, kto i po co miałby to... notować? Dla kogo? Te krzyże.   Oglądam własne dłonie. Mają brzydkie ślady po ciągnięciu za klamkę. Skóra zaczerwieniona, zadrapana, z metalowymi opiłkami, które trzeba będzie wyciągnąć. Jednakowoż to są dobre ślady, najlepsze jakie mam, bo to pamiątka po drzwiach wyjściowych z cmentarza. Kto nigdy nie zamykał takich drzwi po kimś lub po czymś, ten nie wie, że one są bardzo ciężkie i toporne, a ich zawiasy skrzypią niemiłosiernie jakimś wewnętrznym buntem, gęstym i strasznym, choć tak naprawdę zrezygnowanym, a nawet przedawnionym. Trzeba szarpać z całych sił, żeby je zamknąć, bo te burzą się sprzeciwem, jakimś niezrozumiałym i niedzisiejszym. Jedne drzwi, potem drugie... Główne, potem wszystkie boczne. Należy obejść cały teren i zamknąć je. Zrobić to w odpowiednim czasie i z odpowiednią prędkością. Noc jest bardzo krótka. Za horyzontem już mamrocze czerwień z fioletem. Naradzają się przed dniem, rozmazując się przy tym. Jeden kolor chce być ważniejszy od drugiego. Mieszają się więc ze wschodzącą jasnością, która chce je pogodzić. W końcu wyłania się odcień żółty i pomarańczowy. Naraz zahaczają o zieleń... liści, traw... bo zieleń nie znosi próżni, wyrównuje teren i zasiedla go po nowemu.
    • @Leszczym   Coś za coś. Wszystko ma swoją cenę?  
    • My; to po co ta maskara, a rak sam... A to co po tym?  
    • Są zwierzęta, owady, rzeka i tajemnicza nutka zawieszona nad wierszem. Podoba mi się.   Pozdrawiam :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...