Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

jeśli wędkarz złowi na rosówkę (raczej na żywca - choć nie wolno, albo na błysk),
szczupaka, to kogo pocałuję? Wiadomo;
najpierw rosówkę, potem szczupaka.
A wędkarza? No, ewentualnie,
ale dopiero jak uwolni szczupaka!
Jezioro, jest cycuś, nawet więcej!
Żabka też (zaczęłam kumać)!
Dziękuję za wyjaśnienia, zwyczaje perkozów,
były mi b. znane niż zw.szczupaków.
Misie innym już okiem na wiersz!
Z bogatszym wnętrzem -
baba

Opublikowano

ornitologicznie się zrobiło;)
szczerze mówiąc zajrzałam ze względu na nick, panie wstretny. bo zastanawiam się czy pan ten sam wstretny co na innej stronie związanej z interklasą. mylę się? jeśli tak,to przepraszam:)
pzdr.
a.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


tak, ale się nie gniewam, więc proszę nie przepraszać. jeśli chodzi o "ornitologiczne"
dotyczy raczej wątkowych wypowiedzi, sam wiersz mówi zupełnie o czymś innym.
powiedzmy, że badam horyzonty poznania, czy ktoś już był tam, gdzie nieraz bywam?
jak na razie myślę, że nawet poeci kończą zazwyczaj gdzieś między Herbertem, Szymborską a
Barańczakiem. hihi... to żart. pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nieprawda! nie zwątpiłem. wręcz przeciwnie: zrozumiawszy czytając komentarz, że ktoś
wreszcie rozumie wygarnąłem to, co wygarnąłem (jako okoliczność łagodzącą proszę odnotować, że nie użyłem ani jednego garnka). dziękuję, pozdrawiam, ściskam a nawet -
choć trzymałem to na ostatnią godzinę - całuję z dubeltówki.
Opublikowano

dubeltówki wolałabym uniknąć - póki co życie mi miłe. chyba, że to strzał z pocałunków.
gdyby miał pan okres (co możliwe jest tylko metaforycznie) używałby pan siedmiu garnków;)

ps.nie odpowiedział mi pan na pytanie;)
pzdr.
a.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


fotografia tylko amatorska, ponieważ wymaga jeszcze więcej czasu niż opisanie tego co się widziało, przeżyło. okres? miesiąc (jak nazywano kiedyś księżyc) nie działa tylko na kobiety -
stąd przy pełni ludzie zamieniają się w wilkołaki, lub kiedy brak księżyca
budzą się w nich wampiry. toteż wampirzę nieraz,albo przemieniam w piszącego
o kimś, kim nie jestem. pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


fotografia tylko amatorska, ponieważ wymaga jeszcze więcej czasu niż opisanie tego co się widziało, przeżyło. okres? miesiąc (jak nazywano kiedyś księżyc) nie działa tylko na kobiety -
stąd przy pełni ludzie zamieniają się w wilkołaki, lub kiedy brak księżyca
budzą się w nich wampiry. toteż wampirzę nieraz,albo przemieniam w piszącego
o kimś, kim nie jestem. pozdrawiam


tak,tak, znam i okres i okres:) przesądy i wierzenia też znam (bardzo dobrze) i o czwartej godzinie rano proponuję posiedzieć kiedyś i wsłuchać się w ciszę:)
ps. nadal dualna odpowiedź- a może źle zadane pytanie? nieistotne.
pzdr/a
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


wsłuchiwać się w ciszę o czwartej nad ranem - to mówi samo za siebie.
jeśli nie ma jej o czwartej po południu - czym jest południe?) to nie ma jej wtedy
również po przeciwnej stronie dnia. kiedy zakładałem sobie na miesiąc, dwa opaskę na oczy,
żeby nauczyć się rozpoznawać dotykiem kolory - cisza przestała istnieć.

- czyli nie ma pan nic wspólnego z fotografią?
amatorsko owszem
- czy pan ten sam wstretny co na innej stronie związanej z interklasą?
nie

pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


wsłuchiwać się w ciszę o czwartej nad ranem - to mówi samo za siebie.
jeśli nie ma jej o czwartej po południu - czym jest południe?) to nie ma jej wtedy
również po przeciwnej stronie dnia. kiedy zakładałem sobie na miesiąc, dwa opaskę na oczy,
żeby nauczyć się rozpoznawać dotykiem kolory - cisza przestała istnieć.

- czyli nie ma pan nic wspólnego z fotografią?
amatorsko owszem
- czy pan ten sam wstretny co na innej stronie związanej z interklasą?
nie

pozdrawiam

no i nie chodziło mi o ten sens czwartej rano, a sens związany z przesądami ( a`propos wilkołaków, o których pan wspomniał ) i wiedziałam, że cisza nie będzie dobrym określeniem tego co chcę przekazać, bo dla "poety" zawsze będzie kluczowa (jak widać;) nie będę balansować na linie poetyckiego myślenia, bo spadnę:)
pzdr/a
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


proszę mi w takim razie wybaczyć. albo odłożyć mnie do jutra, gdzieś obok mało ważnych spraw.
z pewnych względów sam oceniam swoją sprawność intelektualną na stan obecny
(ta! chwila) na jakieś 25-30% (pomiędzy pesymistycznie a optymistycznie - neutralnie)
więc i moje wypowiedzi są jedną czwartą tego co myślę zazwyczaj około i jutra sam będę miał obiekcje i wyrzuty na ich temat. pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


proszę mi w takim razie wybaczyć. albo odłożyć mnie do jutra, gdzieś obok mało ważnych spraw.
z pewnych względów sam oceniam swoją sprawność intelektualną na stan obecny
(ta! chwila) na jakieś 25-30% (pomiędzy pesymistycznie a optymistycznie - neutralnie)
więc i moje wypowiedzi są jedną czwartą tego co myślę zazwyczaj około i jutra sam będę miał obiekcje i wyrzuty na ich temat. pozdrawiam

ależ ja nie mam obiekcji co do pana sposobu myślenia:) każdy wędruje po swojej nitce myślowej, która zwiazana jest z jego osobistym kłębkiem zainteresowań, sposobu życia i blisko-stojących "fenomenów". to nie problem, to raczej cudowne zjawisko indywidualizacji jednostki (jednak!:))
pzdr
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


miło mi w takim razie, jeśli coś tam poruszyłem, jeżeli Pani spojrzała na coś
zwykłego do tej pory troszkę inaczej, choćby to było nic ważnego. pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


miło mi w takim razie, jeśli coś tam poruszyłem, jeżeli Pani spojrzała na coś
zwykłego do tej pory troszkę inaczej, choćby to było nic ważnego. pozdrawiam.

nie, nie o to mi chodziło;D już nie ważne, zaplątaliśmy się, mówiłam, z lepiej nie balansować:)

pzdr
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


i jak teraz z tego wybrnąć? tym bardziej, że wbrew pozorom
potrafię pisać sonety o Miłości?


Nie chcę Twych oczu! Znam inne, gorące.
I ust też nie wiem! Błądziłem innymi
w łożu majowym, w pochmurne pierzyny -
z nocą pod głową, nim zapieje słońce.

Ujrzałem cię dzisiaj i znowu jak dawniej
wszystko zawrzało i zadrgało we mnie...
- czyżbym ciągle jeszcze kochał nadaremnie,
czy to tylko wiosna westchnęła bezradnie?


Nie chcę Twych oczu! (znam inne, gorące)
i ust tych nie wiem? (błądziłem innymi)
Oczy - normalne (mijanej dziewczyny)
a usta? - zwykłe (mówiące, mówiące...)

- Komu dziś wiosny rozkwiecasz łąkami?
- Komu rozmarzasz, achnoce, oczami?
słów przemilczeniem (włosami, włosami...)

w łożu majowym, gdzie usta gorące
w pierzyny nad wami płynące, płynące
z nocą pod głową? (Aż zapieje słońce!).


pozdrawiam ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


i jak teraz z tego wybrnąć? tym bardziej, że wbrew pozorom
potrafię pisać sonety o Miłości?


Nie chcę Twych oczu! Znam inne, gorące.
I ust też nie wiem! Błądziłem innymi
w łożu majowym, w pochmurne pierzyny -
z nocą pod głową, nim zapieje słońce.

Ujrzałem cię dzisiaj i znowu jak dawniej
wszystko zawrzało i zadrgało we mnie...
- czyżbym ciągle jeszcze kochał nadaremnie,
czy to tylko wiosna westchnęła bezradnie?


Nie chcę Twych oczu! (znam inne, gorące)
i ust tych nie wiem? (błądziłem innymi)
Oczy - normalne (mijanej dziewczyny)
a usta? - zwykłe (mówiące, mówiące...)

- Komu dziś wiosny rozkwiecasz łąkami?
- Komu rozmarzasz, achnoce, oczami?
słów przemilczeniem (włosami, włosami...)

w łożu majowym, gdzie usta gorące
w pierzyny nad wami płynące, płynące
z nocą pod głową? (Aż zapieje słońce!).


pozdrawiam ;)


:D tak,tak,wierzę;)))
cmoki
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


cmoki, jak smoki pożerające nasze ciała z każdą godziną,
gdy czasu szkoda.... chcesz, zapiszę Cię, jak jeszcze nikt nikt nikogo.
a co tam.. zależy Ci na śmiertelnych mężu i dzieciach?


Roztrzepotał się deszczyk w zapachach konwalii,
w niepotrzebnej sukience różowiącej trawy,
deszcz na klucz wiolinowy w twojej smukłej talii
zamykał po cichutku ważkie świata sprawy.

Zapominaliśmy się! Szaleni! Zaklęci słowami
rodziliśmy na nowo w gorących uściskach:
deszcz majowy pod nami, konwalie nad nami
i ziemia zwilgotniała, kosmiczna - kołyska.

Dla takiej chwili z nami kiedyś świat stworzono!
Wszystko w nim powstawało dla tej właśnie chwili!
Błyskawice na niebie po to właśnie płoną!

Ręką Boga spisane, byśmy tutaj byli:
nagie ciała zwrócone ku mokrym ramionom,
jak atrament biel kartki, czas Mu wypełniły!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


cmoki, jak smoki pożerające nasze ciała z każdą godziną,
gdy czasu szkoda.... chcesz, zapiszę Cię, jak jeszcze nikt nikt nikogo.
a co tam.. zależy Ci na śmiertelnych mężu i dzieciach?


Roztrzepotał się deszczyk w zapachach konwalii,
w niepotrzebnej sukience różowiącej trawy,
deszcz na klucz wiolinowy w twojej smukłej talii
zamykał po cichutku ważkie świata sprawy.

Zapominaliśmy się! Szaleni! Zaklęci słowami
rodziliśmy na nowo w gorących uściskach:
deszcz majowy pod nami, konwalie nad nami
i ziemia zwilgotniała, kosmiczna - kołyska.

Dla takiej chwili z nami kiedyś świat stworzono!
Wszystko w nim powstawało dla tej właśnie chwili!
Błyskawice na niebie po to właśnie płoną!

Ręką Boga spisane, byśmy tutaj byli:
nagie ciała zwrócone ku mokrym ramionom,
jak atrament biel kartki, czas Mu wypełniły!

to dla mnie?:)
czy pan jest drugim wcieleniem messalina?:) tak mi jaoś to pisanie pasuje do niego;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie pozwólmy zafałszowywać historii… Tyle przecież jej zawdzięczamy, Poprzez liczne burzliwe wieki, Ostoją nam była naszej tożsamości,   W ciężkich chwilach dodawała nam otuchy, Gdy cierpiąc wciąż pod zaborami, Przodkowie nasi zachwyceni jej kartami, Wyszeptywali Bogu ciche swe modlitwy.   Gdy pod okrutną niemiecką okupacją, Czcić ojczystych dziejów zakazano, A pod strasznej śmierci groźbą, Szanse na edukację celowo przetrącono,   To właśnie nasza ojczysta historia, Kryjąc się w starych pożółkłych książkach, Do wyobraźni naszej szeptała, Rozniecając Nadzieję na zwycięstwa czas...   I zachwyceni ojczystymi dziejami, Szli w bój ciężki młodzi partyzanci, By dorównać bohaterom sławnym, Znanym z swych dziadów opowieści.   I nadludzko odważni polscy lotnicy Broniąc Londynu pod niebem Anglii, Przywodzili na myśl znane z obrazów i rycin Rozniecające wyobraźnię szarże husarii.   I na wszystkich frontach światowej wojny, Walczyli niezłomni przodkowie nasi, Przecierając bitewne swe szlaki, Zadawali ciężkie znienawidzonemu wrogowi straty.   A swym męstwem niezłomnym, Podziw całego świata budzili, Wierząc że w blasku zasłużonej chwały, Zapiszą się w naszej wdzięcznej pamięci…   Nie pozwólmy zafałszowywać historii… Pseudohistoryków piórem niegodnym, Ni ranić Prawdy ostrzem tez kłamliwych, Wichrami pogardy miotanych.   Nie pozwólmy by z ogólnopolskich wystaw, Płynął oczerniający naszą historię przekaz, By w wielowiekowych uniwersytetów murach, Padały szkalujące Polskę słowa.   Nie pozwólmy bohaterom naszym, Przypisywać niesłusznych win, To o naszą wolność przecież walczyli, Nie szczędząc swego trudu i krwi.   Nie pozwólmy ofiar bezbronnych, Piętnem katów naznaczyć, By potomni kiedyś z nich drwili, Nie znając ich cierpień ni losów prawdziwych.   Przymusowo wcielanych do wrogich armii, Znając przeszłość przenigdy nie pozwólmy, Stawiać w jednym szeregu z zbrodniarzami, Którzy niegdyś świat w krwi topili.   Nie pozwólmy katów potomkom, Zajmować miejsca należnego ofiarom, By ulepione kłamstwa gliną Stawiali pomniki dawnym ciemiężycielom.   Bo choć ludzie nienawidzący polskości, W gąszczach kłamstw swych wszelakich, Sami gotowi się pogubić, Byle polskim bohaterom uszczknąć ich chwały,   My z ojczystej historii kart, Czynić nie pozwólmy urągowiska, By gdy oczy zamknie nam czas, I potomnym naszym drogowskazem była.   Nie pozwólmy zafałszowywać historii…    Pośród rubasznych śmiechów i brzęku mamony, Ni kłamstw o naszej przeszłości szerzyć, W cieniu wielomilionowych transakcji biznesowych.   Nie pozwólmy by w niegodnej dłoni pióro, Kartek papieru bezradnie dotykając, O polskiej historii bezsilne kłamało, Nijak sprzeciwić się nie mogąc.   Nie pozwólmy by w polskich gmachach, Rozpleniły się o naszej historii kłamstwa, By przetrwały w wysokonakładowych publikacjach, Polskiej młodzieży latami mącąc w głowach…   Choć najchętniej prawdą by wzgardzili, By wyrzutów sumienia się wyzbyć, Wszyscy perfidnie chcący ją ukryć, Przed wielkimi tego świata umysłami,   Cynicznych pseudohistoryków wykrętami, Wybielaniem okrutnych zbrodniarzy, Nie zafałszują przenigdy prawdy Ci którzy by ją zamilczeć chcieli.   I nieśmiertelna prawda o Wołyniu, Przebije się pośród medialnego zgiełku, Dotrze do ludzi milionów, Mimo zafałszowań, szykan, zakazów.   Gdy haniebnych przemilczeń i półprawd, Istny sypie się grad, A skandaliczne padają wciąż słowa Milczeć nie godzi się nam.   Przeto straszliwą o Wołyniu prawdę, Nie oglądając się na cenę Odważnie wszyscy weźmy w obronę Głosząc ją z czystym sumieniem…   Nie pozwólmy zafałszowywać historii…  Prawdy historycznej ofiarnie brońmy, Czci i szacunku do bohaterów naszych, Przenigdy wydrzeć sobie nie pozwólmy.   Przeto strzeżmy wiernie ich pamięci, Na ich grobach składając kwiaty, Nigdy nikomu nie pozwalając ich oczernić, Na łamach książek, portali czy prasy…   Nie pozwólmy by upojony nowoczesnością świat, Zapomniał o hitlerowskich okrucieństwach i zbrodniach, By bezsprzeczna niemieckiego narodu wina, W wątpliwość była dziś poddawana.   Pamięci o zgładzonych w lesie katyńskim, Mimo wciąż żywej komunistycznej propagandy, Na całym świecie niestrudzenie brońmy, W toku burzliwych dyskusji, polemik.   O bestialsko na Wołyniu pomordowanych, Strzeżmy tej strasznej bolesnej prawdy, O tamtym krzyku ofiar bezbronnych, O niewysłowionym cierpieniu maleńkich dzieci.   Walecznych ułanów porośniętych mchem mogił,  Strzeżmy blaskiem zniczy płomieni, Pamięci o polskich partyzantach niezłomnych, Strzeżmy barwnych wierszy strofami,   Bo czasem prosty tylko wiersz, Bywa jak dzierżony pewnie oręż, Błyszczący sztylet czy obosieczny miecz, Zimny w gorącej dłoni pistolet…   Ten zaś mój skromny wiersz, Dla Historii będąc uniżonym hołdem, Zarazem drobnym sprzeciwu jest aktem, Przeciwko pladze wszelakich jej fałszerstw…                      
    • ładnie   chłodne spojrzenia poranków pochmurne deszczowe dni a przecież nie raz się trafi że słońce kasztan da mi   na krzakach żółci się pigwa pod drzewem niejeden grzyb nad nami czerwień jarzębin wiatr z liśćmi rozpoczął gry ...
    • @Somalija stałaś tam, stojąc w słońcu. a wiatr rozwiewał ci włosy. to było wtedy, kiedy o wieczorze liliowe zapalały si,e obłoki, w którymś lipcowym dniu gorącego lata, w którejś znojnej godzinie podwieczornego skwaru...
    • @Nata_Kruk

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       A ja Ciebie i Twoje komentarze :)
    • głody ciebie tworzą omamy lśnienia podbite hormonami  puste przebiegi  złe noce alkoholicznej zorzy    poprzez łzy  widzę niewiele  dłońmi mogą sięgnąć jedynie  już wilgotniej małej  i rozlewać zimne orgazmy    noszę smutne ciało  przeniknięte tęsknotą  z pragnienia zatracam     siebie           
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...