Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

***
Błyski wiosennego słońca na szybie uchylonego okna, obudziły Krystynę zanim rozdzwonił się budzik.

- Jak to dobrze, że nie muszę się już rano tak spieszyć – uśmiechnęła się do siebie na dzień dobry, bez żalu odganiając resztki snu.

Zaledwie przed trzema miesiącami objęła prestiżowe stanowisko Głównego Projektanta Systemu w dużej korporacji. Wprowadziła się do przestronnego gabinetu z mnóstwem zieleni, zamieniła skromne autko na „wypasione”, służbowe Volvo, poczuła smak pozapłacowych bodźców motywacyjnych (jakże przyjemny). I to upajające poczucie, że wreszcie została doceniona ...

- Tak ..., Warto było – pomyślała, rozkoszując się wizją odniesionych sukcesów.

W sumie, dość szybko udało się jej zapomnieć o późnych powrotach do domu, wyrzutach sumienia na widok pudełek po pizzy w przedpokoju, dyżurnych pytaniach:, „Co tam w szkole?”, „U ciebie, kochanie, wszystko OK.?” (i równie lakonicznych odpowiedziach), wszechogarniającym zmęczeniu i stale kłębiących się myślach: „Muszę koniecznie przypomnieć o tym audycie pani Zosi …”, "Przeredagować tę klauzulę o poufności, czy zostawić?...”, O dziewiątej wysłać ten przeklęty raport …”.

Trochę się z tym pogodziła, trochę przywykła (czego nie można powiedzieć o pozostałych domownikach). Za to teraz było ją nareszcie stać na wiele przyjemności, dotychczas poza zasięgiem rodzinnego budżetu.

- Właściwie, mogłabym sobie dziś kupić nowy kostium – przyszło jej nagle do głowy i ta myśl wypchnęła ją z łóżka jak sprężyna.

- Robi się coraz cieplej a ten z ubiegłego sezonu zniszczyli chyba w pralni, bo zrobił się jakiś niewygodny - usprawiedliwiała się przed sobą, stojąc już pod chłodnym strumieniem wody (wiedziała, że zbyt gorący prysznic w jej wieku źle wpływa na elastyczność tkanek).

– Zaraz, zaraz, chwileczkę … Posiedzenie Rady Projektów zaplanowałam do 18-tej … Potem jeszcze końcowe rekomendacje… Powinnam chyba zdążyć do tego salonu na Brackiej, gdzie ubiera się Alicja … - Krystyna „od zawsze” zazdrościła przyjaciółce szyku i elegancji; dobrze wiedziała ile kosztuje wyszukana prostota nienagannie skrojonych ubrań z doskonałych tkanin.

- Choćby ten szaroniebieski żakiet, który miała na sobie w zeszłym tygodniu na kolacji u Skalskich ... Naprawdę super … Też będę miała dzisiaj taki – obiecała sobie uroczyście i energicznie sięgnęła po ręcznik (włochaty, rzecz jasna).

***
Perspektywa popołudniowych zakupów wprawiła Krystynę w wyjątkowo dobry humor, co nie uszło uwadze podwładnych (czyżby szykował się kolejny awans?) a nawet męża, który tym niecodziennym zjawiskiem mocno się zaniepokoił.

***
Salon na Brackiej onieśmielał awangardowym wystrojem i brakiem tłumów szturmujących wieszaki, ale szaroniebieski żakiet nie zawiódł oczekiwań; z bliska wyglądał jeszcze bardziej kusząco (za wyjątkiem czterocyfrowej ceny).

- Proszę rozmiar 40 – Krystyna zwróciła się swym charakterystycznym, nie znoszącym sprzeciwu tonem do bardzo młodej ekspedientki (w zdecydowanie za krótkiej spódniczce), która dyskretnie krążyła wokół od paru minut.

Dziewczyna na moment zatrzymała na niej wzrok, po czym poszperała chwilę wśród żakietów i z zawodowo przymilnym uśmiechem podała jeden Krystynie.

- Proszę przymierzyć ten. To rozmiar 42, ale ta firma nieco zaniża numerację – dodała, poufale ściszając głos.

Krystyna weszła do luksusowej przymierzalni rozmiarów średniego pokoju.

- Chciałabym mieć w domu, choć jedno takie lustro – westchnęła mimowolnie.

Rozejrzała się jeszcze raz a potem szybko zrzuciła służbowy „mundurek” (w gruncie rzeczy, nie czuła się w nim najgorzej, a nawet nosiła go z pewną dumą).

Zorientowała się, że coś jest nie tak, kiedy usiłowała wsunąć drugi rękaw. Stopniowo, fala gorącego wstydu zalewała jej twarz i szyję. Teraz zrozumiała spojrzenie tej małej smarkuli. Zacisnęła zęby i w akompaniamencie ostrzegawczych trzasków z trudem wbiła się w żakiet. Przez dłuższą chwilę stała przed szyderczo lśniącą taflą, żałośnie zakrywając dłońmi pustą przestrzeń między szaroniebieskimi połami. Czuła, że ogarnia ją wściekła rozpacz.

- „Firma zaniża numerację”- przypomniała sobie zgrabne kłamstewko. - Dobre sobie; chyba nawet 44 byłby za ciasny – pomyślała z nagłym przebłyskiem rozsądku. – Jak mogłam być taką kretynką?

Przebrała się pospiesznie i wyszła z przymierzalni nerwowo zerkając na boki; za wszelką cenę starała się unikać wzroku dziewczyny.

– Jeszcze się zastanowię – bąknęła niepewnie.

- Oczywiście, zapraszamy – ta odparła uprzejmie, pozwalając sobie na pełne politowania spojrzenie dopiero, kiedy Krystyna odwróciła się i odeszła.

Zaraz potem z satysfakcją zerknęła w lustro na własną, idealną figurę.

- Bogu dzięki, nigdy nie będę wyglądać jak ten babsztyl – pomyślała bez cienia współczucia.

Wkrótce na jej twarz powrócił profesjonalny, zachęcający uśmiech.

– Może mogę pani pomóc? – zagadnęła życzliwie następną klientkę, która bezradnie rozglądała się od progu.

Rzuciła na nią tylko jedno uważne spojrzenie. Już wiedziała wszystko …

- Bardzo proszę tutaj – zręcznie skierowała kobietę w stronę droższych modeli - Mamy coś dokładnie w pani stylu …

***
Wsiadając do samochodu Krystyna odrobinę za mocno trzasnęła drzwiami (może nawet bardziej niż odrobinę).

– Zgoda. Wchodzę do gry. Jeszcze się spotkamy – mruknęła mściwie pod adresem Stowarzyszenia Żakietów Rozmiar 40.

Opublikowano

Zdanie "Tak..., Warto było" lepiej będzie wyglądać -"Tak, warto było". Wielokropek i duża litera po przecinku są zbędne. Jedna rzecz mi przeszkadza, najpierw prowadzisz cały tekst z perspektywy Krystyny, potem przerzucasz się na ekspedientkę. Poza tym tekst, lekki, zwiewny, całkiem w porządku. Jak będziesz dużo czytać i pisać, to podreperujesz niedociągnięcia. Pozdrawiam, E.

Opublikowano

do Dominiki,
- co do literówek i innych - przeszkadzają mi tak bardzo jak czytam czyjeś teksty, że staram się ich unikać na własnym podwórku; miło, że to zauważyłaś,
- na dziś to raczej już wszystko co mogę powiedzieć o Krystynie; teraz trzymam kciuki, żeby jej się udało z tą siłownią. Kto wie, może powróci ...
do UFO,
- duża litera po przecinku to błąd - racja, ale z tym wielokropkiem to miało być celowe rozciągnięcie w czasie leniwej myśli (wiesz, jak to jest zaraz po obudzeniu; myśli się nieśpiesznie). Co sądzisz o wersji : "Tak ... Warto było"?
- co do ekspedientki - cóż, sądzę, że przemiany były też jej udziałem, choć oczywiście wiem, że nie chodzi o to co ja sądzę, tylko o to jak wyszło w odbiorze innych osób. Muszę odczekać trochę, żeby zaproponować coś innego w zamian, na razie zbyt lubię tę historię taką jaka jest,
- moje niedociągnięcia mają niestety to do siebie, że wyłażą tam, gdzie ich się wcale nie spodziewam - ale rada jest OK- zastosuję

Wielkie dzięki, że napisaliście; jestem na forum od niedawna i nie mogę się jeszcze połapać jakie tu są zasady? Pewnie to naiwność i zapał nowicjusza ze mnie bije, ale skąd aż taka dysproporcja między liczbą wystawiających swoje teksty (jak rozumiem, co najmniej ci sami czytają teksty innych) a piszących uwagi? Przecież każdy ma jakieś wrażenia?
pozdrawiam - Ania

Opublikowano

z wielokropkami jest ten problem, że niektórym wydają się niezbędne (też z nimi czasem przesadzam, pracuje wciąż nad tym), ale czasami są niepotrzebne, bo i tak wiadomo o co chodzi. Co do Twojej wizji tekstu, rozumiem, że możesz tak to czuć, ja odbieram to jako mały bałagan;p choć czasem i taka bywa praca twórcza. Co do Twoich odczuć na temat funkcjonowania portalu, to rzeczywiście różnie to bywa. Musisz sie z tym oswoić. Ja ostatnio byłam na forum ze 2 lata temu, teraz nie wiedzieć czemu powracam, może z sentymentu;p pozdrawiam serdecznie

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • masz problem  nie szukaj pracy za chleb ona sama cię znajdzie  jak będziesz głodny    nie dadzą wiele  ale i umrzeć będzie trudno    szukaj pracy  myśląc jaka będzie z niej frajda  coś nowego byle jaka  to  osiem godzin kieratu    a ty  ty jesteś stworzony do...   nie wiesz do czego  stąd problem  od tego zacznij    nie myśl o swoim wykształceniu możesz być każdym    pomyśl na początek o polityce  może to to    wielka  niczym nieskrępowana kasa  i nie oglądając się  idź tą drogą    co ty na to    może uda ci się polubić  lekko płynące pieniądze    7.2025 andrew  Sobota, już weekend Miłego wypoczynku   
    • Tylko co ma do tego AI? AI będzie tak funkcjonować, jak ją zaprogramują ludzie, a ci oczywiście zrobią to zgodnie z jakimiś wzorcami. Pytanie - jacy to będą ludzie i w jaki sposób wychowani. A to, że koncepcje wychowawcze się zmieniają, nie ulega wątpliwości, odkąd potrzeby jednostki zostały postawione ponad potrzeby wspólnotowe. Sztuczna inteligencja nie stoi jednak w kontrze do czegokolwiek, odzwierciedla tylko bieżący stan rzeczy. Oparta (głównie) o modele językowe, operuje jedynie na systemie kodów i znaczeń. To my ją 'wychowujemy', jeśli można to tak nazwać,  ucząc pewnej struktury, odzwierciedlającej mniej więcej naszą logiczną percepcję, nasz aparat pojęciowy. AI nie rozumie rzeczywistości jako czegoś ciągłego, zmieniającego się pozostającego w ruchu, ewoluującego zrelatywizowanego, tylko jako zbiór stałych elementów, które zostały wprowadzone do bazy danych i w ich obrębie się porusza. A elementy te już wprowadza człowiek, który może być dobry lub zły, głupi lub mądry, mieć rozwiniętą wyobraźnię lub nie, rozległą lub wąską wiedzę.... No i trzeba jeszcze dodać, że AI jest - na razie - tworzona do realizowania określonych zadań, co pokazuje, że człowiek jednak chce pozostać wolny i zrzucić na nią to, czego wykonywanie go ogranicza. Odszedłem trochę od tematu, a zmierzałem do tego, że AI będzie w stanie 'widzieć' różnice', o których piszesz, jeśli tego zostanie nauczona.  Chyba, że chcesz powiedzieć, że sam czujesz się trochę taką sztuczną inteligencją, bezdusznie programowaną do pełnienia określonych funkcji  narzuconych przez zewnętrzny, techniczny plan, a nie dzieckiem wychowywanym do samodzielnej realizacji siebie, w zgodzie z tym, czego AI jeszcze nie posiada (wolna wola, samoświadomość).
    • Na pierwszy rzut oka ma to być coś sonetopodobnego. Ale popłynęłaś po tym jeziorze... w szuwary, Środki artystyczne zostały dobrze dobrane. obrazy są plastyczne, żyjące, z łatwością poddają się wizualizacji. Tymczasem forma sprawia wrażenie bardzo nieudolnie skleconego pancerza, w którym wiersz się dusi i dogorywa, a to przez nienaturalne inwersje, a to przez brak rytmu, a to przez pokracznie poprzekręcaną gramatykę. W ten sposób od razu pokazujesz czytelnikowi wszystkie słabe miejsca, gdzie nie umiałaś sobie do końca poradzić z językowym budulcem. Niech będzie to zwykły, wolny wiersz, który uwolnisz z tego stylistycznego żelastwa, a jeśli koniecznie upierasz się przy sonetach, to trzeba więcej treningu, bo tu już 'intuicyjnie' się nie da.
    • Kluczowe pytanie - co to znaczy 'lirycznieć'?  Życie staje się poezją, to oczywiście wynika samo z siebie, ale interpretacja utworu musi wyjść poza zwykłe ubarwianie, upiększanie. Wpisanie wspólnie przeżywanego czasu w wiersz zdefiniowany jako określona struktura, ma charakter o wiele bardziej brzemienny w skutki. Liryka jest przede wszystkim poszukiwaniem formy dla emocji, a jakie to ma konsekwencje dla bohaterów lirycznych? Jeśli ich doświadczenia zostaną przeniesione w rzeczywistość metafor, wówczas okaże się, że współdzielenie codzienności jest zarazem tworzeniem jej tak, jak poeta tworzy swoje dzieło - budowaniem sensu (życia) poprzez indywidualizację tego, co ogólne i nieokreślone. Np. we fragmencie ze sklepem - wszyscy tam robią zakupy, ale dla bohaterów nie jest to zwykłe wyjście do sklepu, bo liryka tak manipuluje percepcją, aby mieli poczucie, że chodzi o coś zupełnie innego. Realność staje się umowna,  jej poszczególne elementy mają być tylko nośnikami czegoś, co istnieje jedynie w świadomości i  osób mówiących w wierszu. Upraszczając - lirycznieć to budować rzeczywistość i kod, który ją na nowo zdefiniuje (niekoniecznie werbalny), zgodnie z tym, jak w niej chcą funkcjonować bohaterowie wiersza, czy jak to sobie - wspólnie - wyobrażają.
    • Zastanawiająca przypowieść, w której prosta obserwacja przechodzi w trafną ekstrapolację. Gwarowa 'śleboda' dodaje wierszowi ciekawego smaku.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...