Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Po szybach pełzną deszczowe smugi
zima ubiera szaty jesieni
dzień coraz krótszy
zmierzch pracowicie
zamalowuje
kolorem ziemi.

Myśli czarują zwidy i złudy
żółcią narcyzów rozkwita świat
a mnie tak smutno
a mnie tak ciężko
jak bym wciąż biegła
i biegła pod wiatr.

Tylko twe oczy jak dwie latarnie
zielenią grają pośród ciemności
gdy się przeciągasz
na mych kolanach
dając poczucie
wiernej bliskości.

Kłębek ciepełka do rąk się garnie
sennie rozbrzmiewa kocia mruczanka
i już jest dobrze
i już jest miło
na stole stygnie
herbaty szklanka.

Opublikowano

niebanalne rymy, przyjemnie się czyta, według mnie 1 strofa jest najlepsza. ale...

a mnie tak smutno
a mnie tak ciężko
jak bym wciąż biegła
i biegła pod wiatr.

oj ciężko, ciężko mi też, tak smutno "że aż Bogu smutno".... dla mnie trochę przesadzone.

Reszta przyjemna, kłębek ciepełka mnie rozbawił:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dziękuję za przeczytanie i uwagi (zwłaszcza). Oj, widać, przesadziłam! Aż tak smutno mi nie jest, popracuję nad tym. Rozbawienia, również w dni poświąteczne ciepło życzę!
Opublikowano

nastrojowo pasuje do muzyki którą właśnie słucham
pozdrawiam ciepło




--------------------------------------------------------------------------------

Dnia: 2007-12-26 15:15:55, napisał(a): Judyt
Komentarzy: 3025

jestem tam gdzie jestem
tam też gdzie nie piszę
===================================================

Nie umiem zrobić tego na biało w ramce. Dlatego odkreśliłam. Miło, że przeczytałaś(łeś) Judyt moje wierszydełko, że pasuje do muzyki, którą słuchasz. Może to też miauczo-mruczanka Twojej Pazurzastej? Mną od siedmiu lat opiekuje się półdzika kotka biało- czarna z plamą na mordce (jakby piła atrament) - przybłęda. Tak, ona mnie wybrała i ona tu rządzi! Miłego słuchania tego co lubisz!
Szampańskiej zabawy Sylwestowej, niech Cię Muza ma pod swoją opieką, szczęścia teraz i w przyszłym roku!(potem też!)Przepraszam za spóźniony znak życia!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nieszkodzi ważne że żyjesz:)
-kobita ja;),moja mruczanka
poległa tamtej zimy przy
bujawce się zatruła
a miał być to dzik
z lasu mały kociak
się wyjawił
właśnie mało mam tych nastrojów
lecz wtedy sobie pomruczałam
pozdr. ciepło wzajemnie
ps. to na biało w ramce to ponoć
każdy robi jakoś tam wpisując
w zielenistym profilu
Opublikowano

ważne, ale po co? (tu wężyk), nie wiem co to bujawka (huśtawka?), ale też bym
mruczała a nawet miauczała i to wściekle! Współczuję! Mam jeszcze kilka o sierściastej,
ale na razie jeden wystarczy, jakieś zwierzaki mogłyby mi mieć za złe!
Czytam wszystkie wiersze i komentarze, Pani (wiersze) już bardzo awansowały, ja dopiero
w żłobku. Gratuluję! Jestem powściągliwa w ocenie, bo co tu się jaju wymądrzać, jak kura
ma komentarze liczone w tysiącach?
Dziękuję, najlepszego,do!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



bujawka to coś co czasem pobuja kimś
takie urządzenie dla dzieci ale nie tylko:)
naprawdę? ( i nie Pani) no nie wiem
czy awansowały nie wydaje mi się (ale żart)
też jestem jajo hihi
ale bardzo miło z życzeń,
ps. tysiące są nieważne a że tam się coś
nalicza to nie moja wina,
dziękuję i pozdrawiam ciepło
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



bujawka to coś co czasem pobuja kimś
takie urządzenie dla dzieci ale nie tylko:)
naprawdę? ( i nie Pani) no nie wiem
czy awansowały nie wydaje mi się (ale żart)
też jestem jajo hihi
ale bardzo miło z życzeń,
ps. tysiące są nieważne a że tam się coś
nalicza to nie moja wina,
dziękuję i pozdrawiam ciepło

Już wiem, to takie żelastwo, co lubi wleźć na stopę!
Oj, fruną w górze, skromnie żeglują i nie chcą być
"ulicą stań pod wiatr".
Miłego naj!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...