Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Slowna potyczka spontanicznosci
i donioslosci
natchnienie spowite melancholia...
Zapach trawy zmieszany z prostota slonej lzy,
gdzies tam nierowne bicie serca...


Slysze...
Czuje...
Nie...ja odczuwam...


Lekki, miekki piasek
rozplynal sie w morskiej glebi
zabrany moca natury niezmienna....
Twoje oczy tylko raz
zalsnily blekitem,
gasnac w tesknocie, niby plomien swiecy...


Pisze...
Pragne...
Nie...ja ...TESKNIE............

Opublikowano

...
Kochana, polskie znak. Toż to porządne forum jest i toż to poezja!

Na wstępie - pytanie, po co słowo tęsknię jest pisane z dużych liter? Rozumiem chęć zaakcentowania, itp, ale to poezja i można to zrobić zupełnie ineczej.
Ogólnie w ostatnim wersie za dużo wielokropków, które puentę psują.
A puenta za dobra nie jest, oj, nie. Zero zaskoczenia.

Pierwsze cztery wersy są naprawdę dobre, wyjmując spod uwagi oczywiście te polskie znaki. A dalej już tak fajnie nie jest. Chodzi mi o strofę drugą. Jakaś taka, no.
O, właśnie zauważylam. Wprowadzasz nowy znak interpunkcyjny. Gwoli ścislości, ja słyszałam o trzykropku, zwanym wielokropkiem, ale żeby tych kropek tam więcej bylo, to wybacz- nie znam.
Ale jak coś, to chętnie się dowiem.

Zachycona nie jestem, w każdym razie.
Ale trzeba się naprawdę postarać, abym była zachwycona, więc.
Więc koniec.

Opublikowano

oj Margaret...dzieki za komentarz:) .Faktycznie wielokropek pojawia sie czesto,jakis przejaw zadumy towarzyszacej powstaniu tego... co moze ulotnie gdzies przemknelo,nie do konc pewne siebie............zatrzymane w locie..........pozdrawiam milo

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Nie widzieliśmy się ile? To ona by musiała powiedzieć. Oczywiście wszelkie sztampowe wyznania, w stylu "Nie mogłem przestać o tobie myśleć...", sobie darowałem - niczego w życiu nie znosiłem gorzej niż wpisywania się w jakiś archetyp, spełniania czyiś założeń, jakichś wyobrażeń mnie, nawet tych pozytywnych. I tutaj, konwenanse romantycznego, kruchego kochanka z anemią, zostawionego u bram dorosłego życia wolałem sobie darować, z szacunku do samego siebie, jak i do niej. Wyczuwałem, jakby ona również dzieliła moją niechęć do archetypów, może to mnie do niej podświadomie przyciągało. Zdarzało mi się prowadzić z nią rozmowy przed snem, zwierzałem się z wszystkiego co aktualnie ciążyło mi na sercu, czy na żołądku, ona kołysała mnie nogą na nodze, a ja usypiałem się własnym słowotokiem. Ale jak to jej powiedzieć, i po co? W takich momentach naprawdę zaczyna się odczuwać jakim skazaniem dla ludzkiego charakteru jest mowa. Nie mogłem znaleźć słów ani celnych, ani w ogóle jakkolwiek przydatnych, musiałem pozwolić ciszy, poezji momentu zagrać to, co chciałbym usłyszeć, w końcu w ciszy zawiera się już każdy wybrzmiały dźwięk, a wprawne ucho znajdzie w niej dokładnie ten, którego oczekuje. Ja niestety byłem zbyt zajęty, aby słuchać, dla mnie cisza nie była brakiem odzewu z jej strony, była brakiem mojego głosu. Czy to narcystyczne? Może nie w tym przypadku. Bo i ona to dobrze wiedziała. Kolejny raz poczułem jakby linię porozumienia, wspólną zabawę, improwizację na cztery dłonie na tych samych klawiszach, szum wiatru biegający od mojego ucha do jej i z powrotem. Ona również szukała się w ciszy. Dojrzały kasztan upadł z głuchym łoskotem na ziemię, gubiąc się w trawie. Poczułem ten sygnał, po tym spotkaniu wiele razy jeszcze słuchałem kasztanów, lecz nigdy nie mogłem powtórzyć tego uczucia. Wydało mi się, jakbym usłyszał w tym uderzeniu wszystko co chciałem usłyszeć, a zarazem wszystko co chciałem wyrazić, że ona równie to czuje, że ona wypadła z łupiny, i że ja się przed nią obnażam, nie musiałem już więcej słuchać, nie musiałem już więcej mówić. Choć wiem że ona również to czuła, nie miałem czasu zobaczyć tego w jej twarzy, wstała wspierając rękę na moim kolanie i odeszła. No tak, w tej chwili to już było oczywiste.

      Edytowane przez yfgfd123 (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...