Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

kuleję bardzo uroczyście idę powoli
bo ludzie w moim wieku chodzą wolno
widzę mewy i wyrazy na piasku ale one
nie znaczą nic ślizgają się po tafli

dzisiaj jestem w czarnym nastroju
próbuję zbliżyć się do słowa i do niej
czuję się wyśmienicie w mojej trumnie
w małych słowach mieszka Bóg i robaki

przyjaciele z drugiej strony wyciągają dłonie
potężny Czesław Miłosz oswaja studzienne wiatry
Emil Cioran bierze mokry parasol w upalną pogodę
czas który ma nadejść wyrasta z czarnych traw

byłem tak blisko a tak bardzo oddaliłem się
ukochane tramwaje zdradziły mnie a miłość
wymieniła się w żołądku miejscem z przestrzenią
dzwoneczki powietrza milcząc oznajmiają

że niknie w białym dymie mój wilgotny świat

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Bym obcięła ale one z trzeciego wersu, wówczas czwarty byłby naturalnym ciągiem wypowiedzi, wiersz by przyspieszył.

czarny nastrój z drugiej zwrotki kłóci się z czuję się wyśmienicie, może obciąć nastrój, zostawić samą czerń?

Zastanawiam się nad imionami z trzeciej. Z samymi nazwiskami lepiej by się czytało, ale by umknęło skojarzenie z nagrobnymi napisami. który ma nadejść - przegadanie: skoro dopiero wyrasta, to oczywiste, że jeszcze go nie ma. Bym przerzuciła czas na koniec wersu, również w celu wzrostu tempa. Miłosz, Cioran - przyjaciele? Hm.

w wersie z dzwoneczkami powietrza, zamiast milcząc bym dała stojąc - stojące powietrze dzwoni w uszach.

By mi wyszło jakoś tak:




kuleję bardzo uroczyście powoli
bo ludzie w moim wieku chodzą wolno
oglądam mewy i wyrazy na piasku
nie znaczą nic ślizgają się po tafli

dzisiaj w czerni próbuję
zbliżyć się do słowa i do niej
czuję się wyśmienicie w mojej trumnie
w ciasnych słowach mieszka Bóg i robaki

z drugiej strony wyciągają się dłonie
potężny Czesław Miłosz oswaja studzienne wiatry
Emil Cioran bierze mokry parasol w upalną pogodę
z czarnych traw wyrasta czas

byłem tak blisko a tak bardzo oddaliłem się
ukochane tramwaje zdradziły mnie a miłość
w żołądku wymieniła się miejscem z przestrzenią
dzwoneczki powietrza stojąc oznajmiają

że niknie w białym dymie mój wilgotny świat





Pozdrawiam z nadzieją, że nie uraziłam uczuć Autora.
Fanaberka
:-)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały... - powtórzyłam po kilku przepłakanych chwilach. - Ale jesteś, jaki jesteś! A jaka jestem ja? - zadałam sobie ni stąd ni zowąd właśnie to pytanie. -  No jaka? No? Chyba przestaję podobać się sama sobie... - zdążyłam mruknąć, nim sen mnie zmorzył.     W nocy przyśniła mi się rozmowa z nim. A dokładniej ta jej część, która w rzeczywistości się nie odbyła.     - Naprawdę zostawiłbyś mnie? - spytałam roztrzęsiona, po czym chwyciłam go za dłonie i ścisnęłam je mocno. - Mógłbyś mnie zostawiłbyś?! - powtórzyłam głośniej. Dużo głośniej. Tak głośno, jak chciałam.     - Rozważyłem to - w treść snu wtrąciło się pierwsze ze rzeczywiście wypowiedzianych zdań. - Ale  skrzywdziłbym cię, wycofując się z danego ci słowa. Więc - nie - ma - opcji, bo nie mógłbym! - senne wyobrażenie mojego mężczyzny dodało zdanie drugie z realnie wygłoszonych. - Chociaż może powinienem - kontynuowało twardszym tonem - bo przy naszym drugim początku postawiłem ci warunek. Pamiętasz, jaki. A ty co zrobiłaś? Nadużyłaś mojego zaufania i mojej cierpliwości, a mimo to nadal spodziewasz się trwania przy tobie.     - A i owszem, spodziewam się - senny obraz mnie samej odpowiedział analogicznemu wyobrażeniu mojego mężczyzny. - Spodziewam się jeszcze więcej: nadal zaufania i nadal cierpliwości. Mimo, że cię zawiodłam. Bo... - urwałam na chwilę, gdy senna wersja mojego em spojrzała znacząco. Jednak ciągnęłam dalej:    - Bo zasługuję na nie, a ty dałeś mi słowo.     - Zasługujesz, to prawda - senny em odparł bynajmniej sennie. - I zgadza się: dałem Ci je. Ale czy powinienem go dotrzymać? Postąpić w tej sytuacji zgodnie z zapewnieniem? A może właściwe byłoby zdecydować wbrew sobie? Może na tym wyszedłbym lepiej?     Uśmiechnęłam się.     - Może, może - odpowiedziałem. - Ale wiesz, że nie wyszedłbyś na tym lepiej, bo nie byłby to właściwy krok.     - Nie byłby? - mój śniony facet spojrzał sennym spojrzeniem. - Bo?    - Bo jestem właściwą dla ciebie kobietą. A ty właściwym dla mnie mężczyzną. Tylko?     - Tylko? - em popatrzył po raz kolejny. Trzeci. Tym razem pytająco.     - Tylko daj mi czas. To dla mnie ważne.      Rzeszów, 29. Grudnia 2025          
    • Napłatał: łatał pan.  
    • O tu napisali Milasi - panu to.    
    • Ulu, z oka kozulu.      
    • Elki pikle, tu butelki, pikle.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...