Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Znów ładnie, zresztą jak Pani wszystkie (przepraszam, ale rzuciłem okiem ;-))
Troszkę przeszkadza "bębni" bo to powinno się pojawić w głowie czytelnika.
Może jakieś inne 2 sylaby? deszczówka z rynny?
Opublikowano

popularny temat przypomina mi sie :

Tańczymy tango

letnie popołudnie
deszcz i piazzola
w tym samym rytmie

- out-of-season

Lenka z okienka pisala tez cos w tym stylu ale pojecia nie mam czy udalo sie jej to skonczyc. mialo miec tytul "staccato"

pietrek

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




hmmm watsonie odkryles jeszcze jedna sprawe ale niestety nie ta. :) szczerze mowiac nie kojarzylo mi sie to z sexem. poprostu luzne skojarzenie z tym co kiedys gdzies przeczytalem dlatego przytoczylem ten kawalek. co do twojego haiku to slowo "k..." nie wydaje mi sie odpowiednie. raczej slowo "dziwka" powinno byc wlasciwe na okreslenie uslug sexualnych za pieniadze. te slowa maja swoja wage dlatego ze o ile rzeczona "dziwka" jest uznanym zawodem i od strony profesjonalnej odrobina szacunku sie nalezy (pracownice te moga tez odczuwac zawodowa nude) o tyle do "k..." szacunku miec nie mozna (chociaz "k..." nigdy sie nie nudzi). chociaz moze slowo "k..." ma wieksza ekspresje ? tak czy inaczej jak chcesz cos swojego wtracic to zacznij to robic na osobnych tematach bo troche nie fair krzywic temat innym. przy okazji niezly kawalek.

pietrek
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




hmmm watsonie odkryles jeszcze jedna sprawe ale niestety nie ta. :) szczerze mowiac nie kojarzylo mi sie to z sexem. poprostu luzne skojarzenie z tym co kiedys gdzies przeczytalem dlatego przytoczylem ten kawalek. co do twojego haiku to slowo "k..." nie wydaje mi sie odpowiednie. raczej slowo "dziwka" powinno byc wlasciwe na okreslenie uslug sexualnych za pieniadze. te slowa maja swoja wage dlatego ze o ile rzeczona "dziwka" jest uznanym zawodem i od strony profesjonalnej odrobina szacunku sie nalezy (pracownice te moga tez odczuwac zawodowa nude) o tyle do "k..." szacunku miec nie mozna (chociaz "k..." nigdy sie nie nudzi). chociaz moze slowo "k..." ma wieksza ekspresje ? tak czy inaczej jak chcesz cos swojego wtracic to zacznij to robic na osobnych tematach bo troche nie fair krzywic temat innym. przy okazji niezly kawalek.

pietrek

Prostytutka byłaby właściwsza, jedna k. określa charakter obserwatora - tak się mówi ogólnie, tymczasem prostytutka to raczej słowo dziennikarskie:
"4. wulg. «o kimś, kto dla osiągnięcia korzyści postępuje w sposób moralnie naganny»"
http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=kurwa

Twój zacytowany kawałek kojarzy się frywolnie, bo i miarowość i deszcz, a nawet wyraz dźwiękopodobny zatarty jego szumem. Nie znam zwyczajów tu panujących, więc przepraszam, że dodałem do zamieszczonej przez Ciebie impresyjki swoją, ukazującą jak ją widzę. Rodzaj skrótowego komentarza. I tak pierwsze haiku, te z bolerem podoba mi się najbardziej.
I jeszcze, jeśli chodzi o moją interpretację - zwykle pomijam te oczywiste, uważam że nie ma sensu uwypuklać tego co samo narzuca się czytelnikowi po przeczytaniu.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


To jest dobry pomysł. Podoba mi się. Szkoda, że podałeś "gotowca".
Muszę pomyśleć nad innym albo zostawić tak, jak jest.
Aż tak bardzo znów nie przeszkadza "bębnienie", co?
Każdy mógł usłyszeć coś innego przecież ;-((
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



... i jeszcze bolero ;-)))


A nie ma tam wirusów? ;-))))
Żartuję. Zajrzę w wolnej chwili. Dziękuję. :-))


Kochana jesteś Fanaberko :-)
Troszkę mnie pocieszyłaś, bo i u Ravela (jest taki moment), że słychać tylko bębny.
Więc przyjmę tą linię obrony ;-)
Ale martwię się tym, że narzuciłam Czytelnikowi, co ma usłyszeć.
A tam przecież, jak w "Koncercie Jankiela":

"Razem ze strun wiela
Buchnął dźwięk, jakby cała janczarska kapela
Ozwała się z dzwonkami, z zelami, z bębenki.
(...)Lecz strun coraz przybywa, już rozpierzchłe tony
łączą się i akordów wiążą legijony."

Rozumiesz?
Chociaż... chwileczkę. To ja słyszałam bębny i zapisałam sobie. No właśnie! A co?
Chi, chiii...

(Kurde! Podoba mi się jak-nie-wiem-co Ulissesa deszczówka z rynny).

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • nie mam żalu do losu że czasami gorzej jest próbuje to zrozumieć nie gniewać się   bo wiem że i tak nie wygram z nim nie przekupie go choć pieniądze mam pogodziłem się z tym   myśląc jakoś to będzie przecież nie zawsze wieje zimny wiatr bywają lepsze dni    
    • @Alicja_Wysocka Bo ludzie mówią za dużo. Nie wiem, jak było dawniej, np. w XIX wieku, ale mam wrażanie, że żyjemy w czasach wszędobylskich small-talków. Nawet w pracy u siebie, kiedy kupię sobie obiad i wejdę do windy, słyszę np.: "o, pierożki", zamiast po prostu: "dzień dobry" i koniec. No tak, pierożki i co to w ogóle ma do rzeczy, że powiedziałeś/powiedziałaś "pierożki"? Czy ludziom robi się wtedy lepiej? Nie rozumiem tego w ogóle.   Poza tym, za fasadą dobrych słów, siedzi wielokroć hipokryzja i to taka właśnie przez te słowa domyślnie wdrukowana, ponieważ ludzie wiedzą, do czego używa się takich a takich fraz (literalnie pozytywnych), a mimo wszystko wciąż ich używają. Nielogiczne.
    • aż gęsto od tej całej telepatii. istny pumptrack między nami, pofałdowana przestrzeń, po której skaczą świetlistsi endurnie. co i rusz łamią się zdania, rączki, urywają myśli-linki. dlatego chcę ci opowiedzieć bajkę o zamkniętej na świat, niczym Korea Północna, wsi. o spłachetku ziemi otoczonym strzeżonym betonem, chatach przystrojonych kolczastymi druciskami. kiszono się tam we własnym sosie. i grało, tańczyło w każdym dziwaczne uczucie przynależności. i zjawił się on. miał miejsce błąd dozoru, przez źle pilnowany mur przeniknął albo został wrzucony górą, Węgier. czy też Czech, mniejsza o to. stary ochlaptus z alkoholową demencją, mózgiem rozmiękczonym latami denaturatowania, do tego – w łachmanach. lecz był sensacją, istnym prezydentem, aniołem, Michaelem Jacksonem w marynarce-liberii z epoletami. obcym, a więc lepszym. zrazu zobaczono w nim posłańca. skąd? z samych Niebios? może. lub z Kalkuty, Wadowic, Indiany. i odkrawano od niego uświęcone części, darto znoszone ubranie na kawałeczki-relikwie. widziano w nim wielką metaforę, bo był spoza smolnej i dusznej wsi. każdy centymetr jego postrzępionej kurtki, przesikanych spodni, zaczął kosztować majątek. przybysz bełkotał w sobie tylko znanym języku, czasem igła w jego głowie natrafiła na właściwą ścieżkę i rzucił coś o krajach, gdzie pospolite niegdyś skody favorit są osobliwością i rarytasem. czuł się taką skodovką. zjedzono go szybciej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać. delektowali się, wieśniacy, tym, co uznali za komunikant. przełykali z namaszczeniem. ...teraz przydałby się jakiś morał, co nie? jeszcze lęgnie mi się w zwojach, jeszcze tworzy przyszła treść. taka urocza, choć do wykrzyczenia. wmyślę ją w ciebie, jak będzie gotowa.  
    • I tak też można...   Łukasz Jasiński 
    • Dwie strony powoju   Patrzę głębiej Ci w oczy, widząc w nich prawdy kamuflaż, kiedy bardziej i bardziej ślepca – mnie – kłamstwem poruszasz.   Śpiewał psalmy tramwajów na czas i niewczas przybyłych. Drżąc na każde z zawołań rdzawo czerwonych torowisk, był nieważnym kompletnie wśród cielsk grubiańsko olbrzymich.   Jego biały kieliszek z mocą tysiąca królowych, kropli nie uroniwszy, przez stal i rdzawe obrzyny przeszedł, krzycząc w nieboskłon – mogę to zrobić od nowa!      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...