Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Izajasz został poczęty i przez pierwsze trzydzieści osiem godzin swojego, wówczas jeszcze nie do końca świadomego, życia wychowywał się w ostrosłupie. Figura ta (jak również wszystko w jej obrębie) była cholernie łatwopalna, dokładnie tak jak ludzie w Wietnamie, ale nikt kto miał przy sobie butlę acetylenu, albo po prostu najzwyklejszą zapalniczkę na benzynę, nie zajrzał do środka. Żaden skurwiel nawet nie próbował zrzucić tam napalmu. Izajasz żyje po dziś dzień. Jego pierwszy dom można nazwać również piramidą, co nie będzie dalekie od prawdy, a być może wprowadzi potencjalnych czytelników w bardziej mistyczny klimat. Trzeba zaznaczyć, że mistyka i psychedela były wtedy na topie, w przeciwieństwie do sześcianów (z wyjątkiem tych tekturowych oraz nasyconych lsd) i prostopadłościanów, które chwilowo w modzie nie były. Bardziej rozchwytywane było niebo. Krystalicznie czyste, albo brudne jak kurz ulicy, na której umierał ojciec Izajasza. Nie miało to najmniejszego znaczenia. Liczyło się tylko i wyłącznie niebo.

*

Przez pierwsze trzydzieści osiem godzin życia (ale potem też) Izajasz uczył się wrażliwości na świat. Słuchał muzyki. Nie takiej jak dziś. To nie był żaden plastik, czy inna cerata. Żadne tam gówno, płytkie jak kałuża obok której umierał stary Izajasza. Nic z tych rzeczy. To był jakiś gość. Dodatkowo perkusja, bas, no i to jego wiosło. Czarnuch grał zębami na gitarze, a po chwili śpiewał coś o strzelaniu do kobiet. Że zastrzelił swoją lady. Niedługo potem jego też znaleźli martwego – co za pech. Jego kult będzie trwał do dziś. Mówię wam: żadna tam cerata.

*

Zostańmy jeszcze moment w tym niezwykłym miejscu i równie niezwykłej erze w historii Wszechświata. Tak więc, gdyby wyjrzeć poza piramidę Izajasza, ujrzelibyśmy ogromne połacie zasłane podobnymi piramidami. Tak wielkie, że Egipt wymięka. W wielu z nich zachodziła produkcja osobników z jego pokolenia, które później zamieniło piramidy na betonowe sześciany, często z dwoma spadzistymi bokami, po to żeby choć w części podtrzymać tradycję swoich rodziców. To swego rodzaju hołd. Nie mały wpływ na porzucenie ostrosłupów miał fakt, że wielu z reproduktorów niedługo po wypełnieniu swojego obowiązku, urządziła sobie cmentarze w różnych ciemnych zaułkach miast. Jednym z nich był nie kto inny jak ojciec Izajasza. To pech, jednak trzeba w końcu podnieść kurtynę i wypuścić ten kosmos na świat. Nie wolno się zamykać w czterech (albo trzech) ścianach piramidy. Poza dzieją się całkiem ciekawie rzeczy.

*

„Wychylam głowę, a po sekundzie wyskakuje jakiś facet z antenką na głowie. Prawdziwy, pierdolony szajbus, uważa się za kosmitę. Wydaje z siebie odgłosy niczym drukarka igłowa. Mówię do niego - co robisz człowieku - on nadal napieprza jak jakiś czytnik. Odwracam się, a po trzech sekundach przebiega przede mną stado kapibar. Tych cholernych zębiaków. Oczywiście stado, które tak naprawdę nie istniało - rzecz nie dzieje się w Ameryce Południowej, ale on i tak wierzy, że widzi te sympatyczne zwierzęta (przyp. autor). Ryczę ze śmiechu, a po następnych dwóch sekundach jestem blady jak tynk na ścianie. Przed oczami przeskoczył mi chupacabras. On także nie istniał (przyp. autor). Wypuściłem kosmos na świat. Usłyszałem Jah.” Oto relacja ojca Izajasza, który, jak wiadomo, zmarł na brudnej od kurzu ulicy.

*

To tylko ogólnikowy szkic pierwszego etapu podróży w czasie. Najwyższa pora przeskoczyć o dwadzieścia lat w przyszłość. Do momentu, w którym Izajasz zachowywał się podobnie jak jego szurnięty ojciec w erze łatwopalnych piramid. Niestety on nie miał takiego pecha. Nikt nie miał butli z acetylenem, zapalniczki na gaz. Gość, który śpiewał, że zastrzelił swoją lady będzie sławny do dziś.

Opublikowano

Fantazji ci nie brakuje, można pobawić się czytając Twój tekst. W zamieszchłych czasach Technikum Rolniczego, do którego dreptałem codzień z teczką pełną mądrych książek (jeszcze wtedy Gombrowicz był doceniany i obowiąkowy w szkole :) ), też lubiłem takie wygłupy.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Gosława 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Odmówiono Im minuty ciszy... Tak jakby nigdy nie istnieli, Zakłamane europejskie elity, Uznały Ich tragedię za aspekt nieistotny…   Wielki butny europarlament, Zjednoczonej Europy głoszący idee, Gardząc głośnym przeszłości echem, Pamięci o pomordowanych europejczykach się wyrzekł…   Na z dalekiej przeszłości cichy głos Prawdy, Europosłowie pozostając głusi, Zaślepieni frakcyjnymi walkami, Rzucili się w wir pisania nowych dyrektyw.   I nie zrozumiał podły świat, Ogromu tragedii zapomnianego ludobójstwa, Woli ciągle tylko się śmiać, Gdy na europejskich salonach króluje zabawa…   Odmówiono Im minuty ciszy... By nie była lekcją pokory Dla światłych europejskich elit, Zaślepionych ułudą nowoczesności,   A przecież tak do bólu współcześni, Eurodeputowani z krajów zamożnych, Tak wiele mogliby się od Nich nauczyć, Szacunku do ojców swych ziemi.   Na styku kultur na kresach dalekich, Sami będąc ludźmi prostymi, Całe życie pracując na roli, Całym sercem ją pokochali,   Na każdy kęs białego chleba, Pracując wciąż w pocie czoła, Wszelakich wyrzeczeń poznali smak, Niepowodzeń i gorzkich rozczarowań…   Odmówiono Im minuty ciszy... Jak gdyby była ona klejnotem bezcennym, Ważyła więcej niż całego świata skarby, Znaczyła więcej od kamieni szlachetnych.   A przecież krótka chwila milczenia, Nie kosztuje ni złamanego eurocenta, Wobec zakłamania świata zwykle jest szczera, A rodzi się z potrzeby serca.   Przecież milczenie nie ma wagi, Skrzyń po brzegi złotem wypełnionych, Skąpanych w złocie królewskich pierścieni, Zdobiących smukłe szyje diamentowych kolii.   Przecież krótkie zamilknięcie, Tańsze jest niż znicza płomień, Kosztuje tylko jedno śliny przełknięcie, Gdy znicz całe dwa złote…   Odmówiono Im minuty ciszy... Tak jakby jej byli niegodni, By pamięć o Nich odrzucić Obojętnością Ich cieniom nowe zadać rany…   Po ścieżkach Pamięci, Nie chcą wędrować dziś ludzie butni, Zapatrzeni w postęp technologiczny, Zaślepieni ułudą europejskości,   Po co dziś tracić czas na Pamięć, Rozdrapywać rany niezabliźnione, Lepiej śnić swój irracjonalny o Europie sen, Historię traktując jako przeżytek…   Lecz choć unijne elity, Odmówiły czci duszom pomordowanych, My setkami naszych patriotycznych wierszy, W skupieniu oddajemy Im hołd uniżony…      
    • muszę znaleźć przyjemność w oczach ciemniejszych niż porzeczkowa słodycz tak mówiłeś dotykając Lanę której piegi rozlewały się na brzegach powiek krew po utraconych dzieciach zaschła cichym dźwiękiem rwanej pajęczyny płosząc myśli zapraszasz do łóżka miły niebo źle znosi zdrady w płatkach liliowych bzów dusznych majowych porankach nie będzie zadośćuczynienia to już ostatni list ostatnie do widzenia
    • Jakoś tak posmutniałam  Dla mnie to nawet siłaczka  Pozdrawiam serdrcznie 
    • Bez słownika nie rozłożę

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...