Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Do nieznajomej


Rekomendowane odpowiedzi

Czarne wilgotne oczy
Zmierzch powoli otoczy,

A cisza się z wolna zapadnie,
W me ciało leżące na dnie.

I będziesz mnie szukać w tej ciszy,
Gdzie smutku nikt mego nie słyszy.

Znajdziesz mnie wtedy – może,
Smutek na bok odłożę

Lecz całkiem się z nim nie pożegnam,
Bo smutek radość mi jedna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytając ten wiersz miałam wizję nieprzeniknionej ciemności, strachu, smutku i zdołowania, które symbolizuje ciemność. I nagle pojawia druga osoba z latarką, która w tej ciemności szuka kochanego człowieka. Psychicznie mogą siedzieć nawet na jednej kanapie, ale fizycznie poszukują się w ogromnej przestrzeni. Nie mogą się znaleźć, ale kiedy już się spotkają, smutek znika. Zostaje "odłożony" jak książka, czy czasopismo. Jednak zostaje sentyment do smutku, bo wiąże się z odnalezieniem się kochających się osób.
Piękny wiersz, pozdrawiam:P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kiedyś też napisałem w pewnym sensie o czymś podobnym. żal, smutek,
trwoga, melancholia - bez tego nie da się żyć, to mnie nigdy nie zostawi,
te emocje tak naprawdę dają inspirację, etc. myślę, że rozumiem peela,
bo każdy w pewnym sensie przechodził przez ten okres.

patetycznie. każdy na forum będzie się tego czepiać ;) poza tym rozbieżność
co do ilości zgłosek. jeśli rymujesz, to zadbaj o to, by w każdym wersie
była ich jednakowa ilość. to generalnie decyduje o rytmie utworu. 'smutek'
powtarza się aż trzy razy. to za dużo jak na tak krótki wiersz. polecam
następnym razem warsztat i dać sobie trochę czasu na przemyślenia - czy warto
w ogóle publikować.

pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


To nie lektura pathe to życie..., a że naszkicowało wydarzenia do których dopisałem taka puentę - no cóż w końcu to moja interpretacja zdarzeń i uczuć, które dla kogoś innego może brzmiały zupełnie inaczej..., w każdym razie dzieki za uwagi i komentarze I nie poeta- nie obrażajmy poetów:D może być p.a.w (pleciuga albo wierszokleta)Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Jacek_Suchowicz Każda wymówka jest dobra teraz trend jest na Bobra Pozdr.
    • @Jacek_Suchowicz dzięki  Również pozdrawiam 
    • @Jacek_Suchowicz Satysfakcja dla mnie spora Fajny wierszyk, mądry morał. Pozdrawiam Adam
    • Wszystko o kant – czegokolwiek. Łóżka, stołu, spodni. Teorii Immanuela przedstawionej w Krytyce. Wszystko zbłąkaniem rozumu na ścianie w postaci iluzji. Powinienem być instead of – to anielski młyn - jestem, zniekształcony głos Boga u Lema. Wyjątkowe stany – somnambulizm pod oknem ukochanej w postaci zespołu Elpenora – niech szlag trafi fantastykę i pchły (kogokolwiek, kolego). Shut up!, duplikacja dwóch w syndromie Gansera – mój stres, twój wybór –  choćby kur, miss world, studiowanie popisu składania jaj przed kogutem, resztki snów pochowanych paskiem zegarka na przegubie dłoni. Starej dłoni. Wszystko jest kantem i o kant – czegokolwiek. Niech trafi szlag – was, mnie, ich – przede wszystkim ich,   onych. Oto jestem – bez zgody. Według artykułu dwudziestego trzeciego. Opisuję, co widzę – i bez urazy. Że ściąłem drzewo dobra i zła – patologiczne upicie – splotłem wieniec cierniowy, nakładając na głowę przeźroczystej postaci welon. I zawołałem – sanna! Ho, ho - jak ja wołałem – owe sanna! I kląłem przy tym to, na czym świat stoi. Aż padł  na twarz, uruchamiając wszystkie mięśnie, każdy, nawet najmniejszy miocyt, to nie był krzyk – by wydyszeć –  Eli, Eli, lema lema lema… (jak kibic) sabachthani. Shut up! – zakrzyknął (i to był ryk) setnik  w obcym języku. Przebili mu bok, krwawił – wyciągnęli na środek drogi, Longinus pochylony nad Caiusem. Płakał. Ten pierwszy. I usłyszałem, jak jakaś kobieta – pięćdziesiąt lat – przeklina świat, nas, żołdaków po obu stronach granicy, pograniczników, wieczną ruchomość celu. I pomyślałem, że drab leżący obok jest ŚWIĘTY. A drab, skulony obok – przeklęty. I rozdarłem kotarę, by widzieć obu. Boga – ŚWIĘTY, ŚWIĘTY, ŚWIĘTY Serafinów i Tronów, w piżamie, gdzie ukryty papieros, dłoń na szyi strażnika zaciśnięta w nienawiść.    
    • @poezja.tanczy Zmotywowałam do pracy znaczy-:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...