Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

zmysłowy watażka w monarszej purpurze
laur chwalebnie spoczywa na skroni
z każdym podbojem mniej się jątrzą rany
niepiśmienne ludy kłaniają się w pas

zmysłowy watażka dzierży swój instrument
jak bóg grecki zachwyca przejednaną tłuszczę
pocałunek wierności składany na piersi
przyjmuje z uśmiechem i rzuca monetę

kiedy prócz wyrazu
pojawia się kontekst
poprawia laur i parzy herbatę

w pokoju słychać
pospolite ruszenie

Opublikowano

Może nie powinnam się przyznawać, ale nie bardzo wiem do kogo chciałeś nawiązać opisując tego:zmysłowego watażkę, może mnie oświec. I mimo, że obie zwrotki wydają się nie być zbyt odkrywcze to zakończenie powaliło mnie. Udało Ci się poruszyć ( zwłaszcza, że ja uwielbiam takie zakończenia).

Nie byłabym tez sobą gdybym nie powiedziała też, że widzę w tym wierszu erotyzm :)
Po pierwsze watażka jest zmysłowy, a także "dzierży swój instrument" i "pocałunek wierności składany na piersi przyjmuje z uśmiechem", wszystko kończy się orgią: "w pokoju słychać pospolite ruszenie". ;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




dziękuję za przychylny komentarz Dormo
no cóż, popracuję nad odkrywczością
a w poruszonej przeze mnie materii
odkrywanie nie należy do najtrudniejszych czynności
/o ile nie idzie o karty/

pzd.!
Opublikowano

Oj.. Wyczuwam sarkazm. Tak więc wybacz, trochę sie pomyliłam. Jeśli moja interpretacja jest trafna to wiersz ma jednak duzo większa głębie niż myślałam na początku..

P.S. Zapomniałam o tytule.. Bardzo erotyczny :)

Opublikowano

Widzę tego watażkę jako właściciela i "menadżera" pracownic agencji towarzyskiej - mafiozo i nowy transport dziewczyn z ubogich krajów. I coraz szybciej gojące się "rany" na sumieniu alfa. Tak odczytałam treść.
Niezłe.

Opublikowano

No ja to traktuję jako wielką metaforę i alegorię domowego ogniska, być może błędnie, ale tak mi jakoś pasuje...
podoba mi się wiersz, w którym proste ludy kłaniają się w pas, czy tam niepiśmienne...
poszerza to perspektywę czytelnika... i ta tłuszcza tak samo z resztą
no ładnie
pozdrawiam Jimmy

Opublikowano

Ty wiesz, ze ten wiersz jest słaby? Ty wiesz, że to nawet nie jest wiersz?
ja bym to nawet nazwała kiczem. sorry, ale takie mam zdanie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



przyjąłem do wiadomości, teraz chciałbym dowiedzieć się dlaczego
i radzę częściej myśleć o autorskiej świadomości pewnych zabiegów, niż o jej braku

pozwolę sobie zacytować Twoje słowa:



zgrzytania nie znajdziesz w słowniku literackim - kicz jest jedną z istotnych kategorii estetycznych literatury, polecam tekst Jarzębskiego na temat kiczu - cudo

ps., jeżeli oczekujesz od innych konkretów, sama konkretami racz

pozdrawiam Kamilo
ps., będziesz na POPie?

pps., zazwyczaj piszesz coś do mnie i za chwilę usuwasz, zanim odpiszę - teraz wyjątkowo zdążyłem
Opublikowano

napiszę jak najbardziej, tylko uprzedzam, ze nie jestem filologiem, jak chcesz porozmawiac na inny mi bliższy teamt, to zaprszam, jak najbardziej;
naprawde przerazilam sie, ze bierzesz ten "wiersz" i te komentarze na poważnie, pewnie tak;
o dzięki, ze mnie cytujesz, zwlaszcza, ze nigdy mnie nie komentowales.

nie.

konkret za chwile, musze sie uspokoic.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




na inny temat - bardzo chętnie, ale może nie dzisiaj
póki co mamy rozmawiać po prostu o wierszu, a nie prowadzić filologiczną polemikę
czekam z niecierpliwością
który wiersz i które komentarze biorę na poważnie? - nie znam

pozdrawiam Kamilo
Opublikowano

Na początku, kiedy tu się pojawiłam, dręczyło mnie pytanie o kicz, czym jest kicz, a dokładniej o granicę między kiczem, a emocjami. Dostałam odpowiedz od kogoś o nicku: Akakij Jakimowicz. Będę się na nią podpierać, bo facet (?) napisał do rzeczy. Polecił mi parę pozycji na ten temat, przyznam się, że sięgnęłam do jednej i raczej przekartkowałam, bo po prostu nie miałam czasu, ale myślę, że w końcu to przeczytam. Nawet chyba sobie teraz ją zamówię w biliotece przy okazji, jak zajmuję się czymś innym (bo świat wiedzy nie kończy się na filologii).

Kicz to podobno także dzieło artystyczne. Zgadzam się, że należy być ostrożnym zanim nazwie się cos kiczem, szczególnie, ze w teorii kicz nie jest obciążony przymusem interpretacji. Nie do końca się z tym zgadzam, szczególnie jeśli to będzie dotyczyć poezji, bo ona z zasady musi posługiwać się metaforą, co nie zmienia faktu, że nie każdy wiersz jest dobry. Chyba każdy kto pisze, coś tworzy w obrębie „sztuki”, przyjmuje- uważam, że na zasadzie intuicyjnej- pewne paradygmaty ( używając tego terminu przekładam go z wiedzy, zaczerpniętej z swojej dziedziny- teoria T. Kuhna.), które decydują, że coś uważa za kicz, lub nie. Ja tu napisałam, ze „ja nazwałabym to kiczem” Dlaczego?
słowa, jakie stosujesz, rekwizyty, jakimi się posługujesz typu
„pospolite ruszenie” „zmysłowy watażka w monarszej purpurze”- > w moim odczuciu są tandetne, dlaczego? Pomijając kwestię poczucia estetyki, co wg mnie jest sprawą indywidualną, ale nie zmienia faktu, że „Ich troje” to kicz, choć się sprzedaje.
„Wszystko jest przejaskrawione, upiększone w nadmiarze, jest ona oparta na stereotypach” A.A. „Istota kiczu nie może być opisana, lecz przeżyta. Kicz przeżywa się nierzetelnie”. Rekwizyty te są wręcz dostojne.
„z każdym podbojem mniej się jątrzą rany”-> przecież to jest strasznie przejaskrawione, wyolbrzymione, po za tym określenie „jątrzą się rany” i brzydkie i chyba już trochę przestarzałe, ale nie wiem.. nie jestem pewna.
Może założyłeś, że właśnie tak miało być- pompatycznie – ale w takim razie wolę już niczego nie czytać, niż coś takiego. Po co? Nie lubię literatury tendencyjnej.
W warstwie emocjonalnie bardzo słabo. Odbieram to jakby autor po prostu chciał koniecznie napisać wiersz- mnie to przeszkadza. To są wiersze, które nie „oddają” emocji, ale tak jakby próbowały je dopiero tworzyć - sztucznosć. A w dobrym pisaniu, rzecz polega na tym wg mnie, że emocje się porządkuje i nadaje im strukturę wiersza, nie odwrotnie, że się je dopiero chce stworzyć.. Może się mylę i emocje były najpierw, ale w takim razie ja w tym widzę, pewną nie umiejętność operowania emocjami i sięganie do tego, co najprostsze „pompatyczności”.

Nie wiem, czy wszystko tu zawarłam, co chciałam, starałam się napisać możliwie klarownie o co mi chodzi- ale jeśli chodzi o to, to lepiej się czuję w swoich ‘wierszach’ ;) wtedy jestem najbardziej klarowna.

Oczywiście, może tu ktoś napisać, ze to brednie, nie wiem o czym piszę, opieram się tylko na własnym doświadczeniu. I przepraszam jeśli jakiś słów nadużyłam.
Pozdrawiam/ k.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





wszystko ok, ale przecież nie o teorię kiczu idzie sensu stricto
a o kicz w konkretnym wierszu
problem polega na tym, że sprawa z kiczem jest znacznie trudniejsza niż się może wydawać
i upraszczanie kwestii w taki sposób w jaki Ty to robisz jest, moim zdaniem, nie do przyjęcia

bo kicz to nie to, co "pompatyczne" jak zechciałas napisać
kicz jest w nas i jak pisze Jarzębski, każdego świadomego twórcę łączy jakiś tajemny związek z kiczem

kiczowa może być także postawa człowieka, który np. wykorzystując własny większy potencjał
intelektualny / który nb. porażająca nie jest/ doprowadza do 'ruszenia', ale to kicz powoduje własnie, że jest to ruszenie tylko 'pospolite'

a wydaje mi się, że ten tekst można także interpretować, odkładając absolutnie na bok kategorię kiczu

natomiast przejaskrawienia, przesadzenia, czy jak tam wolisz - nie ma
jest konkretny, potrzebny, celowy rodzaj poetyki - bo związek między treścią, a formą w kiczu też jest niezwykle osobliwy, ale to temat na inną rozmowę

"To są wiersze, które nie „oddają” emocji, ale tak jakby próbowały je dopiero tworzyć - sztucznosć" - tak!!!
(ale już sięganie do najprostszego - pompatyczności, czy te emocje, które mają być przed, czy po, albo to co ważne w poezji to .. itd to już bzdury)

wiersze, które tworzone są na zasadzie porządkowania emocji, które w nas są, to jest definicja poezji 14 letniej dziewczynki, bo jeżeli pisanie wierszy ma polegać na zapisywaniu w uporządkowanej formie swoich wcześniejszych przeżyć bez prawa do kreacji, projekcji.. to ja się wypisuję

tak czy owak wypisać się trzeba, bo robi się z tego dyskusja pensjonarska

pozdrawiam i dziękuję nie tylko za odiwedziny, ale także za krytykę
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


być może, ale ta 14 letnia dziewczyna niekiedy moze mieć racje.

"natomiast przejaskrawienia, przesadzenia, czy jak tam wolisz - nie ma"
aha.

wiersz jest słaby. bardzo słaby, jak dla mnie. po za tym -ciągniesz ten wiersz, jak krowę za dojki. A każdy kicz da sie obronić.

gdzie napiSalam ze:
jeżeli pisanie wierszy ma polegać na zapisywaniu w uporządkowanej formie swoich wcześniejszych przeżyć bez prawa do kreacji, projekcji.. to ja się wypisuję

- gdzie?

napisalam o warstwie emocjonalnej, o samym akcie pisania, o czynnosci, i tak nie zrozumiesz o co mi chodzi, bo tu tego nie ma. poeta nie bedziesz wg mnie. czuje sie zobowiązna wyrazic tu swoje zdanie (i też mam do tego prawo) bo widzę,że jednak poważnie to traktujesz. choć może dla kogoś to jest sztuka. nie bedę się kłócić.
nigdzie nie napisalam, ze pisanie ma polegac na zapisywaniu wczesniejszych przezyc. nie wkladaj mi w usta, to czego nie napisalam.

jak najbardziej kreacja, który wiersz, jaka metafora nie jest kreacją? tylko niekażda metafora jest dobra. dla mnie "sztucznosc" jesli jest nieumiejetna, jak w tym przypadku, jest kiczem.

dlaczego pisalam o kiczu? bo tak ten wiersz spostrzegam.

wiesz, co? to ja sie z tego wypisuję, bo robi sie ta dyskusja cwaniacka. dizękuję z takie 'wybitne' forum.
czuję, że cokolwiek bym nie napisala i tak zostanę uznana za pensjonareczke, (szczególnie przez panów tutaj reprezentujacych silna, meska, mloda logike i nauke) piszaca beznadziejne wierszyki na temat zlamanego serca, to co ona tam moze wiedzić.. phi.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Bożena De-Tre Ale co ? Te dwa pióra ? Nie strasz mnie !
    • @Annna2 @Annna2 Anią, ja byłam przekonana, że Ci odpisałam... Niech mnie, przepraszam. Jak mi teraz głupio, i słusznie. Mam nadzieję, że wiesz, że nigdy umyślnie bym tak nie zrobiła. Co do poprzedniego komentarza, to tak, oby tak było. Nie gniewaj się, proszę. @Annna2 proszę Cię, nie pisz tak nawet.  Ja jestem po prostu głupia, nieuważna jakaś. Wiesz przecież, że piszesz świetne wiersze, że piszesz mądrze, że poruszasz ważne tematy, że potrafisz wejść w teksty innych i wydobyć z nich to co najważniejsze... Wszyscy to wiedzą, Ty też musisz.  Ja Cię jeszcze raz przepraszam.
    • „Karaluchy bez kompasu”  "wiersz o dzieciach" ich życie to łysa żarówka zawieszona nad czaszką, w malutkim kwadracie w bloku, wyjąca jak rtęć w gorączce. nie świeci - tylko rzuca cień własnego śmierdzącego światła, a oni siedzą pod nią jak karaluchy w garniakach zrobionych z porzuconych butelek i plastiku z dna oceanu, kupionych w lumpeksach z centrów ich ponurych miasteczek. umierają na miękko, z oczami wbitymi w ekran jak w hostię. nie mają marzeń - tylko zdrapki, które śnią im się nocą jako języki lizane przez automat do kawy. ich glowy to akwaria z brudem po reklamach, gdzie pływają złote rybki z amputowanymi życzeniami. serca mają zrobione z topniejącego linoleum, biją na przemian z dźwiękiem nadchodzących powiadomień. nie mają idei -  tylko strzępy logotypów wbite w korę mózgową jak tatuaże z supermarketu. ich dusze są jak portfele po przejściach - pełne paragonów i kieszonkowego od rodziców na emeryturze. przyjaciele? głosy w słuchawkach, co grają playlisty melancholii, czasem piwo na murku pod sklepem. kochankowie? ciepłe zwierzęta z funkcją „mute” i oczami jak ślepe panele dotykowe, na jedną noc przy zgaszonym świetle, bez funkcji wydaj resztę. w ciemności prezerwatywa wypada z ręki, a potem wrzask na placu - "ful  aborcja od zaraz". dni - długie gumy do zucia, ciągną się jak kisiel po podłodze w lunatycznym biurze, zostawiając na stopach lepką warstwę cyfrowego kurzu. sny - pamiętniki cudzych pożarów, które próbują odczytać przez filtr z benzyny. jedzenie - topiony serek z biedronki, gratisowy hot dog od kumpla z marketu i niedzielny schabowy u mamy. chodzą jak strusie w szpilkach, z głowami w powietrzu, które śmierdzi Wi-Fi. oczy mają jak przeterminowane lody - niby słodkie, ale coś się w nich psuje. a pod powiekami mieszkają dźwięki niedokończonych myśli: "ja...ja...ja..." „może… może… może…" kiedyś...kiedyś...kiedyś..." ich zazdrość to pies z dwiema głowami, gryzie ich krtań i genitalia naraz, znaczą podłogi krwią, ale myślą, że to nowa wersja dywanu IKEA co dziadek kupił im na imieniny. i żyją - nie dlatego, że chcą, ale boją się, że śmierć nie ma Wi-Fi. bo w ciszy słychać echo: „tu nic nie ma”, głodne, lepkie słowa, co śpią pod językiem jak zdechły szczur w kiblu. nie mają hobby - tylko palce, co w nocy same scrollują do końca internetu. nie mają Boga - mają aplikację, co przypomina o oddychaniu i wysyła wersety z cytatami motywacyjnymi. kiedy umierają - to jak dym z grilla zrobionego z plastikowych lalek od dorosłych dzieci sąsiadów, a ziemia przyjmuje ich cicho, jakby wrzucała imię do folderu „spam”. i gniją - powoli, elegancko, jakby ktoś chciał z tego zrobić reklamę perfum Armani unisex, dla ludzi, którzy już nie czują niczego. „Dwuosobowa wersja nieba" "wiersz o rodzicach" ich miłość to żaroodporne naczynie wyprodukowane w piekle TEFAL gdzie gotuje się nicość na średnim ogniu z przyprawą „co by było gdyby” . ich dzieci już wyrosły, mają własne Wi-Fi i cienie z plastiku. makaron al dente stygnie, ona je go z oczami wywróconymi jak szklane kulki, on nie je - tylko gryzie powietrze jak wirus. mieszkanie - kapsuła z katalogu snów, w której nie da się zasnąć, pełna przedmiotów z instrukcjami w języku, którego nie znają ich dusze, albo tymi z allegro co śmierdzą psem poprzednich właścicieli. on - hologram mężczyzny, ubrany w koszulę tak nudną, że aż marazmem krzyczy w podczerwieni, jego ręce to ramiona taśmy produkcyjnej co dniem i nocą składają cudze sukcesy. ona - awatar o smaku gumy balonowej, ma w ustach język swójego dyrektora i w kalendarzu ślicznego chłopca, który pachnie jak podpalony dezodorant i drugi dzień sierpnia. jej biurko - ołtarz zdrady, gdzie złożono ofiarę ze wstydu, dziurkacza i spinacza biurowego. frank szwajcarski - kochanek numer trzy, gryzie ich po nerkach, kaze im szeptać „spłacimy to” w rytmie ciężkiej arytmii serca. ich dusze - klatki na ptaki, ale ptaki dawno zdechły i teraz robią za dekoracje. na ścianie - zdjęcie, ona patrzy do tyłu, on w hipotekę, a między nimi - kody QR do niczego. seks - jak aktualizacja systemu Samsunga: wymuszona, zimna, a coś potem działa zawsze wolniej. miłość - jak czarna skrzynka, nikt nie wie, co się wydarzyło, ale wszyscy są martwi. czasem śnią im się ich własne dzieci, ale wplątane w kable  przez które nieustannie wrzeszczą: "więcej kasy." i szeptem dodają: „mamo, tato, coście ze sobą zrobili?” i znikają w reklamie kredytu odnawialnego. słuchają Spotify melancholii i piją wino z Biedronki tej zza rogu. jakby to był eliksir nieistnienia. czasem jadą do dziadków pod Bydgoszcz, gdzie chociaż jeszcze pies Burek szczeka normalnie. kochają się jak dwa cienie, pod co zgubiły źródło światła, ale jeszcze nie wiedzą, że już ich nie ma, bo ktoś właśnie zabrał im cienie ich własnych ciał. życie? wersja demo z napisem: „pełna funkcjonalność po śmierci”. tylko echo między ścianami robi slam poezję z ich zawodu: „ja...ja...ja...” „może...może...” „zostań... albo chociaż odśwież stronę”. i tak trwają, z wdziękiem, jakby to był trend z TikToka albo nowa idea z TVNu. płoną - nie od miłości, ale od przegrzanych ładowarek. I kiedy w końcu znikają - to jak ostatnie okno w przeglądarce: pełne zakładek, których nikt już nie otworzy. "Zwykłe niebo, edycja analogowa" "wiersz o dziadkach" ich miłość to szkliwo na glinianym garnku, pieczołowicie lepionym między jednym wykopem ziemniaków a długim spojrzeniem, które nic nie musiało tłumaczyć, bo mówiło wszystko. ona - w fartuchu z poplamionym haftem, który zna więcej przepisów niż internet, on - z rękami jak zgrubiałe korzenie drzewa, co trzymało dach, rodzinę i ciszę w całości. żyli w epoce, gdzie zegarki tykały jak serca, a nie jak deadline'y. dom był z czerwonej cegły budowany własnym potem i pachniał zupą szczawiową, kurzem, i Trybuną Ludu, której nikt nie czytał do końca, bo życie było ciekawsze. pod kuchennym oknem rósł różowy bez, a na kredensie - pudełko z nitką, bo zawsze coś się rwało, ale nigdy - między nimi. telewizor "Rubin" -  święte ognisko, przy którym zbierało się plemię sąsiadów, żeby obejrzeć pogodę, i przemowę pierwszego sekretarza. a potem milczeć razem - na "Kobrze". miłość była drewniana: skrzypiała, gdy zawiasy siadały, trzeszczała, gdy się kładli na starym tapczanie, ale trzymała - mimo wszystko. ich codzienność - bez tapet, ale z tapetami, co odchodziły w rogu pokoju  jak wspomnienia wojny, która nie skończyła się w kronikach filmowych, tylko w ich własnych  kolanach. czas odmierzały dym z komina, powolne kapanie kranu, i szczekanie Burka - nic nie było „smart”, ale wszystko było obecne. on miał kieszenie pełne kluczy i gwoździ, ona - wspomnień, nikt nie mówił o „work-life balance”, bo życie i praca były jednym i tym samym: wychodzeniem z siebie i powrotem z mlekiem. seks - jak sianokosy: rzadki, cichy, potrzebny, czasem zbożowy w zapachu, czasem z westchnieniem, co znaczyło: "jeszcze żyjemy". dzieci były sensem, wnuki - nagrodą, a Bóg - niepowtaralnym hasłem do sensu, pisanym kursywą we mszy o siódmej. kiedyś usiądą na ławce - jak na granicy światow - i będą patrzeć, jak ich dzieci płoną od kabli, a wnuki próbują zrozumieć, po co kiedyś mówiło się „dzień dobry”. a potem zgasną - nie jak ekran, ale jak świeca: z dymem, który pachnie tym, co było prawdziwe. i tylko piec kaflowy jeszcze przez chwilę będzie grzał światłem pamięci, nawet gdy nikogo już nie będzie w kuchni.      
    • @Alicja_Wysocka ... co się tutaj wyrabiało :) No, teraz to musztarda po obiedzie :) pozdrowienia
    • @piąteprzezdziesiąte Najwyraźniej nieświadomie pcham postęp do przodu

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      dziękuję za uświadomienie. Pozdrawiam 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...