Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Odlot

sześciokopytny latacz -na dwóch silnikach
pod kopytami parowóz -za kołem korba
i wszystko to, odziwo lata
rysuje cienkie krechy na przestrzeni nieba
różowe-błękitne-srebrne i białe
kopci za to, skaka i wierga
ruszam już w zwyż,maluję kolumnę jońską
nad wodą świecką chrzciciela Jana dostrzegłem
kreśli ludzi siłą boską
odlot,przebiłem twardą jak beton granicę
jestem królewiczem wszechświata-ha...ha...ha...
popędzę dalej przez korytarz dróg,a tam skręcę w przecznicę
aby dostrzec piękno kosmosu,aby zdobyć pierwszeństw
tutaj przybyłem ,wszystko teraz wiruje,kręte drogi,heroina?
szaleństwo!!!
zadziałała bezwładność,zabił potworny stukot
w międzygalaktykach,międzyprzestrzeniach,międzyistnieniu
wszystko co żwawe,jest poświęcone wielbiniu
jako Spartakus,porywa gwiazdy do boju
komety w dłoń,za ogonem ognistym meteoryt
fizyk-ryzyk,ważen jest zniszczenie niższego pokroju!
za mną pół wszechświata,od planet do planet
każdy broń posiada,w cwał wpadamy kata
i ziemski chcemy stłumić zamęt...
człek przeciwstawny,bunt przeciwległy mojemu
i chociaż ja także człek,równiejszy aniżeli kogut
biorę sześciokrotnego latacza za grzbiet-i niszczę przywarę bratu swojemu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Znów leżę w samotności Nikt mnie nie zostawił, on wciąż jest blisko Ale ja myślę o swojej przeszłości Patrzę na kochanka, rękę trzymam nisko   Dotykam jego dłoni, trzymam ją bezpiecznie Wcześniej tak nie było, kiedyś tego nie miałem Dotyk, miłość , ciepło , zgoda, zaufanie To było czymś czego zawsze chciałem   W przeszłości jedyne co dostawałem Dotyk bez zgody, ciepło prawie nie istniejące Teraz tak wiele dostaje, nigdy się tego nie spodziewałem Nareszcie powstają, moje granice tak przyciągające   Siadam do pionu własne ramiona trzymam Mój piękny wstaje, spogląda na mnie znajomo "Czy coś się stało?"pytanie zadaje, obietnicy dotrzymam "Znów uzależnienie..." Mówię, pozostając nieruchomo   Dłoń czuje na karku, "Nie martw się mój drogi..." Wzrok podnoszę na chłopaka wiedząc co to znaczy "Przepraszam...." Odpowiadam, pocierając dłonią o nogi Całuje mój policzek, wiem że nikt tego dobrze nie przetłumaczy   Obejmuje delikatnie chłopca mego Cichym głosem się zwracam " czy tutaj mogę?" "Pewnie" słyszę po chwili, jest w tym coś intymnego Przysuwam się bliżej niego , spoglądam na podłogę   Jego palce z moimi się splatają Drugą dłonią własnego uda dotykam On mi daje pewności, moje własne ruchy pytają Powoli, ostrożnie na własne pozwolenie czekam   Gdy już je dostanę, moja własna ręką wyżej zawędruje Zacznę lekko, delikatnie on mi odwagi dodaje Dłoń chłopca mego ścisne, mocniej ją przytrzymuje Walczę z samym sobą, myślę o tym co właśnie dostaje   Po chwili zatrzymuje, rady już nie daje "Przepraszam..." Mówię ze szklanymi oczami "Nie martw się piękny..." Trzymać mnie nie przestaje Łzy kąpią po twarzy, nie radze sobie z własnymi potrzebami   Mój chłopiec mnie tuli, w jego objęciach zostaje Dłoń trzymam wciąż mocno, nie puszczam nawet na chwilę Kochanek wstaje, drugą swą dłoń mi podaje Czeka aż wstanie mówiąc że moment mu umilę   Idę z nim w stronę kuchni, ręki nie puszczam Myje swą dłoń, on czarną herbatę parzy Daje mi kubek, już widzę ile dla niego oznaczam Robi co ja kiedyś, wiem jaką miłością mnie darzy   "Kocham cię mocno..." Mówię przez łzy ostatnie "Ja ciebie też." Mój chłopiec odpowiada Całuje mnie on w policzek delikatnie Czułość, piękną przeszłość nam zapowiada
    • Jak pokonać i zwalczyć Ten kryzys zaufania do ludzi Porządne tąpnięcie wiary Ale ja ich rozumiem Wszak lepiej jest przyjaźnić się --   -- Z ludźmi pełnosprawnymi Bez problemów zdrowotnych Żyć, łudząc się, że są „idealni” Przecież to nie wstyd pokazać się Z nimi na ulicy.   Nikt nie będzie wytykał ich palcami. Ich mleko jest bielsze I słodsze niż miód Wielokwiatowy i różnokolorowy Zbierany w pocie czoła przez pszczoły.   Nie oczekuję od ciebie Że zmienisz zdanie Przecież masz klapki na oczach Z fascynacją wpatrujesz się W ludzi pełnosprawnych.   Warszawa, 9.05.2025          
    • @Marek.zak1 Marku żeby kontynuować trzeba też przypomnieć co było wcześniej, dziękuję za Twoje słowa.
    • W duchu Pana Tadeusza, a przypominam sobie podobne wiersze z Beja. Z przyjemnością czytam, bo czuć autentyczną miłość do tego, co tam zostało. Pozdrawiam
    • @Michał Smółka  Dziękuję bardzo, Michale :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...