Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

kudłate myśli rosną kształtem tu
miłość przez ból śmiech przez stal
sine piersi pękają wagina krwawi
gdy usta ma puste dźwięk jeden jeszcze
drży łopocze jak sztandar wołający
wszyscy brutale świata łączcie się
we mnie

rano dotyka zarostu jest kim był
opętany mroczną żądzą i strachem
by się nie wydało łączy się z podobnymi
majacząc cały dzień syczą warczą
to co inne niezawarte w normach
opluwają depczą aż do nocy
potem śnią

Opublikowano

w tym i poprzednim marianowo-forumowym wcieleniu komentarzy dużo nie miałem
czasem by się chciało coś przeczytać wiedzieć w jakim kierunku się idzie i jak technicznie, a tak trochę smutno
ale zdaję sobie sprawę, że ten (po)tworek trochę ciężki albo po prostu słaby
jednak widząc pól setki wejść też się serducho trochę cieszy, że ktoś to jednak czyta .....

hej wszystkim cztającym


mk

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Styl Twój jest wymagający, to fakt i czasem ciężko się do niego zabrać, co nie znaczy, że nie warto. Jest gęsto - warto by wprowadzić jakiś charakterystyczny, mocny, dobitny, uderzający wers. Coś, z czym odbiorca musiałby stanąć w szranki i żeby to zmusiło go do wpisu, nawet na "nie" (chociaż sto razu, że to jest "gniot" nie chciałbym czytać, chociaż niektórzy lubią).
No, ale trzeba walczyć - ja jestem w każdym razie za.
Pozdrawiam raz jeszcze.
Opublikowano

wszyscy brutale świata łączcie się
we mnie
- superowne oraz:
opluwają depczą aż do nocy
potem śnią
Bardzo wymowne i jakby charakterystyczne...
Chce sobie uwić sznur z takich korali jak Pana tekst.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



może problem leży w mojej filozofii, pisania, uważam, że to jak budowanie domu,
można zrobić z kamieni, z drewna i czegokolwiek innego,
ale jak do kamieni dorzucisz sztabę żelaza, to wcale nie musi wzmocnić ściany,
wręcz przeciwnie konstrukcja będzie najsłabsza na krańcach stali ...
wiersz ma być całością, jako całość ma przemawiać, jako jedno ma wzruszać bądź gorszyć,
fakt piszę brylaście, ale chyba tak zostanie ....

pozdrawiam
niszowy koń
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nowe, nienowe, własne, sparafrazowane w tym przypadku nie o to chodzi,
nasza Roman przedstawia dwie twarze, ale coś ma w sobie jednego niezmiennego,
jest to myślenie ideologiczne, na granicy komunizmu bądź faszyzmu i te wersy mają to oddawać,
sugerować w jakim kierunku idzie ukształtowanie polityczno-społeczne PL'a



pierwszą strofę uważam, za zbyt przerysowaną, wpadającą niezamierzenie w barwy komizmu
cała druga zaś jest zbyt prostacka, niepoetycka, za mało tam środków artystycznych ...




... swoją drogą, jak to mój dobry kolega zasugerował mi, a potem pokazał najlepiej to sobie strzelić w łeb ...

pozdrawiam
śledzę i zapraszam

mk
Opublikowano

"pierwszą strofę uważam, za zbyt przerysowaną, wpadającą niezamierzenie w barwy komizmu
cała druga zaś jest zbyt prostacka, niepoetycka, za mało tam środków artystycznych ..." to się nazywa samokrytyka...hehe
aj, tam -nam strzelać nie kazano:) Oldy

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Piękne ciało  Morze wspomnień    Ostatni pocałunek  Chłód jesieni    Jej nagie piersi  Prezent od Boga     
    • @Kwiatuszek ostatnio sypiam na podłodze i tak mi dobrze, kołderka nie to, co koc.
    • Pamiętasz to moje nocne misterium? Wtedy, kiedy płonące świece wzniecały poblask jaskrawy. Skrzydlate momenty na suficie, na płaszczyznach porzuconych rzeczy. Teraz już wiem, że ta moja próba przejścia przez ścianę miała na celu dosięgnąć gwiazdy, kiedy stałem w kącie pokoju, przywierając ustami do zimnego tynku.   Szeptałem. Recytowałem słowa tajemne.   Wtedy. I wtedy…   Za oknami szeleściły liście oschłej topoli, kasztanu… Za oknami otwartymi na przestrzał. W ogromnym przeciągu, co się wspinał z krzykiem po ornamentach tapet..   I byłem blisko zrozumienia. I byłem blisko… Blask olśniewał mnie coraz większy. Ten migoczący blask nieznanej natury.   Wiesz... Nie. Nic nie wiesz.   Bo i co masz wiedzieć? Wtedy, kiedy czekałaś długo na nic. Na dworcu, tuż po odjeździe ostatniego pociągu. Czekałaś na mnie. Wiatr zakręcał i gwizdał. I tak jak teraz tarmosił poluzowanymi blachami parapetów. Zacinały ostre krople deszczu…   Z megafonów płynęły enigmatyczne dźwięki jakiejś nadawanej nie wiadomo skąd transmisji.   To nadaje wciąż sygnał. To wysyła w eter zaszyfrowaną wiadomość, której sensu nie sposób zrozumieć. Wtedy i teraz. Tylko, że wtedy nie przyszło nam to do głowy. Nam? Przecież nie ma nas. I chyba nigdy nie było…   A jeśli byliśmy, to tylko we śnie. Razem, gdzieś trzymając się za ręce. Raz. Jeden, jedyny. Albo i niezliczoną ilość razy.   Wiatr szeleści liśćmi topoli. Teraz, kiedy jest bardzo zimno. Skrzypią konary. A więc to już tak późno? Nocne obrazy jak dym z łęciny płyną…   Nie. To już przecież było poprzednim razem. W innym życiu, w innym wierszu… Bądź w innym...   A teraz?   Co z nami będzie? Jeśli w ogóle cokolwiek było.   Światłość wiekuista przemierza otchłań czasu. Wieczność całą. I wywija się z gałęzi topoli księżycowym sierpem.   I ten szelest skrzydlaty wznieca kurz, ten śpiew słowiczy. Aż wzrusza czarną sadzę w kominie, przysiadając na krawędziach pustych krzeseł jak jakiś zbłąkany kaznodzieja. Jak ten blask na dębowych klepkach podłogi. Na fornirze szafy. Na lakierze...   Na jawie? We śnie? Coś pomiędzy…   Coś jak kształt jakiś spętany cieniem mojej własnej ręki, kiedy się przebudzam, otwierając zlepione maligną oczy, próbując to pochwycić w jakimś nagłym przypływie zadziwienia.   Nie. Nie przebudzam się wcale. Przecież ja nie śpię. Spójrz! Mam otwarte oczy!   I nigdy nie spałem. Podczas gdy ty, śpisz snem twardym jak przydrożny kamień. Omszony...   Jeśli w ogóle tu jesteś. Jeśli w ogóle tu kiedykolwiek byłaś.   Co z nami będzie?   Albowiem pęd ten rozwiewa włosy. Czyni bruzdy w skibach mokrej ziemi.   Widzisz?   Jaskółki wznoszą się do nieba. Wychodzą naprzeciw tej łunie coraz większej.   Jeśli uderzy w nas świetlista rozpacz zapomnienia, czy będziemy jeszcze?   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-08-27)        
    • @poezje_krzyczane Dziękuję za pamięć. Tylko tutaj niczego nie ma. Po prawej stronie Twojego postu masz trzy kropki - kliknij tam - następnie w 'usuń' Ja tego nie mogę zrobić, bo to Twój post.
    • Leśmian - Oczy w niebiosach" width="200" data-embed-src="https://www.youtube-nocookie.com/embed/lRCa7uo021U?feature=oembed"> https: //youtu.be/lRCa7uo021U
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...