Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

pokochała malarza
zwariowanego artystę ze sztalugami
często obnażoną na fotelu sadzał
szkicując opowieścią bawił

pożądaniem kobietę w niej zachował
nawet szczególnie nie zachęcając do fantazji
pozbawiał kompleksów i obaw
pozwalając upływającym się nie martwić

kiedyś przy świecach i winie
wręczył jej pędzel rozkładając paletę
wyobraźnia mogła zaistnieć
połaskotała zamaszystym esem

perkaty upstrzyły krople farby
szaleńczo więzi przerwał
na doskonałość zamglonymi patrzył
obrazem wypełniając blejtram

Opublikowano

no jest ładnie, ładnie, mnie się całkiem podoba, jedynie zastanawiam się nad lepszym rozwiązaniem tej sytuacji, kiedy on daje jej pędzel, może ona powinna malować ten najważniejszy (bo puentujący wiersz) obraz? Wtedy wiersz nabrałby rumieńców, wiesz hasła typu: miłość nie potrzebuje talentu itp byłyby na miejscu...
ale to tylko moje zdanie
koniecznie remake
pozdrawiam Jimmy

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dzięki choć nie do końca podzielam Twoje zdanie. Potrafię jednak Ciebie zrozumieć, bo jeśli szukamy w puencie trzęsienia ziemi lub pewnych wymyślonych sytuacji, zmierzających do zadziwienia nierealnością, to można rzeczywiście mieć niedosyt. Pozdrawiam Leszek :)
Opublikowano

Jak dla mnie to ten wiersz jest kompletnie nijaki. Ciężko mi się tutaj doszukać czegoś więcej niż tylko historyjki. Może rzeczywiście, gdyby pointa całej opowieści była inna (np jakiś trup - już by było jak u Poego), to wiersz zapadałby w pamięć, robił jakieś konkretne wrażenie. A niestety nawet po przeczytaniu kilka razy, zostaje tylko takie mgliste uczucie, że coś się czytało, ale o czym? Coś o jakimś malarzu chyba było...

Miałem już styczność z twórczościa autora i mniej więcej posiadam pewne pojęcie o tym, na co go stać. Leszku, ten wiersz, jest kompletnie poniżej twoich umiejętność. Tak, ja wiem, że każdy jest tylko człowiekiem, ale pamiętaj, że jak już raz oczarujesz czymś publikę, to za każdym razem będą się spodziewać, że będzie co najmniej tak samo dobrze.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Witaj dawno rzeczywiście u mnie nie byłeś, a ja odzwyczaiłem się od nijakiej krytyki. No bo popatrzmy na Twoje słowa; Jak dla mnie to ten wiersz jest kompletnie nijaki. Ciężko mi się tutaj doszukać czegoś więcej niż tylko historyjki. Każdy wiersz jest jakąś tam historyjką, chyba, że przyjmiemy, że miarą geniuszu współczesnej poezji jest, jak powiedział pewien juror na konkursie poetyckim - poetycki bełkot.
Piszesz: Może rzeczywiście, gdyby pointa całej opowieści była inna (np jakiś trup - już by było jak u Poego), to wiersz zapadałby w pamięć, robił jakieś konkretne wrażenie. Czyli jak sądzę zadowoliłby Ciebie wiersz , w którym jak u mistrza kryminałów, zaczynałby się od trzęsienia ziemi, a potem nastrój by sukcesywnie wzrastał. Dalej czytamy: A niestety nawet po przeczytaniu kilka razy, zostaje tylko takie mgliste uczucie, że coś się czytało, ale o czym? Coś o jakimś malarzu chyba było... Tu jak sądzę mamy wyjaśnienie Twojego stanowiska, ale czy słusznie piszesz, że to wiersz o malarzu?
W następnych zdaniach już mamy pełen rozkwit mentorsko, moralizatorskich Jasiowych zdolności oceny wiersza. Co prawda nie jest to już ten pazur jaki pozostanie mi do końca życia w pamięci, którym Jasio wybijał poezję z głowy pewnej białogłowej słowami: jakim prawem zamieszczasz tu takie gówno, ale bardziej wysublimowane niby pochwalenie poprzedniej twórczości, aby potem kompletnie niemerytoryczną opinią o wierszu zdyskredytować utwór, jak i autora.
Ktoś powie, że to ja walnąłem z grubej rury na komara, ale moim zdanie chyba nie, gdyż wg mnie merytoryka a nie niesprecyzowane odczucia powinny próbować zdezawuować utwór. Niemniej pozdrawiam serdecznie Leszek :)
Opublikowano

Jeśli macie Państwo Orgowicze ochotę to zapraszam do przeróbki wiersza, tak aby był coś wnoszący, z efektowną puentą, w którym nie byłoby strof pisanych na siłę. Chętnie pouczę się od Mistrzów pióra. Za najlepszą przeróbkę na POPie stawiam szlachetną butelczynę. Pozdrawiam Leszek :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Stasiu jestem tylko ułomnym człowiekiem, który tak a nie inaczej czuje. Pozdrawiam Leszek :)
Leszku, a ja mam cię za idola bez ułomności, i nie "sorkam" już, :))))

Bardzo cenię sobie Stasiu, że zaglądasz do mnie, że znajdujesz w mojej poezji coś dla siebie. Jestem chyba rzeczywiście nie z tego współczesnego świata, bo innych wartości oczekuję od poezji niż naznaczone, obce mi trendy. Pozdrawiam cieplutko. Leszek. :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A ja myślę, że to dojrzała kobieta i dobrze wie co robić z pędzlem, o czym zresztą dalej jest umetaforyzowane. Szkoda tylko, że tak na siłę, szkoda że tak mało środków, szkoda że tak topornie się to czyta. Może pora pomyśleć o rytmice? Ten wiersz podobałby mi się, gdyby był toniczny.

Pozdrawiam

P.S.

No jeśli czytelnik odczuwa że jest na siłę, to trzeba się liczyć z tym, że tak może być. Nie ma co się wyżywać na krytyku. To tak apropo odpowiedzi do Pana Stefana. Ja nie namawia do czołobitności, tylko do tolerowania zdania innych. Jeszcze raz pozdrawiam.
Opublikowano

Tak czytam....i czytam....raz wiersz...raz opinie...potem znów wiersz i znów opinie i zastanawiam ....a może należałoby włożyć odrobinę wysiłku w czytanie i zrozumienie??...nie próbować jak od sztancy...nie szufladkować??...może ktoś zapytać "a ta co z choinki się urwała??....nie...nie urwałam się z choinki ale czytam sporo i czytam na głos...usiłuję znaleźć klucz i jeśli mi się to uda to pełna satysfakcja, bo wtedy okazuje się, że to co z pozoru było chropowate naraz nabiera blasku...a to co kulało, płynie....jeśli klucza nie znajduję, to nie koniecznie jest to wina autora, bo czytając komentarze wnioskuję, że inni ten klucz znaleźli.
Nie "bywam" zbyt często na orgu ale znam utwory kilku tu piszących autorów i zawsze chętnie zaglądam pod ich wiersze, tak jest i tym razem.
Pozdrawiam Leszku.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Witaj dawno rzeczywiście u mnie nie byłeś, a ja odzwyczaiłem się od nijakiej krytyki. No bo popatrzmy na Twoje słowa; Jak dla mnie to ten wiersz jest kompletnie nijaki. Ciężko mi się tutaj doszukać czegoś więcej niż tylko historyjki. Każdy wiersz jest jakąś tam historyjką, chyba, że przyjmiemy, że miarą geniuszu współczesnej poezji jest, jak powiedział pewien juror na konkursie poetyckim - poetycki bełkot.
Piszesz: Może rzeczywiście, gdyby pointa całej opowieści była inna (np jakiś trup - już by było jak u Poego), to wiersz zapadałby w pamięć, robił jakieś konkretne wrażenie. Czyli jak sądzę zadowoliłby Ciebie wiersz , w którym jak u mistrza kryminałów, zaczynałby się od trzęsienia ziemi, a potem nastrój by sukcesywnie wzrastał. Dalej czytamy: A niestety nawet po przeczytaniu kilka razy, zostaje tylko takie mgliste uczucie, że coś się czytało, ale o czym? Coś o jakimś malarzu chyba było... Tu jak sądzę mamy wyjaśnienie Twojego stanowiska, ale czy słusznie piszesz, że to wiersz o malarzu?
W następnych zdaniach już mamy pełen rozkwit mentorsko, moralizatorskich Jasiowych zdolności oceny wiersza. Co prawda nie jest to już ten pazur jaki pozostanie mi do końca życia w pamięci, którym Jasio wybijał poezję z głowy pewnej białogłowej słowami: jakim prawem zamieszczasz tu takie gówno, ale bardziej wysublimowane niby pochwalenie poprzedniej twórczości, aby potem kompletnie niemerytoryczną opinią o wierszu zdyskredytować utwór, jak i autora.
Ktoś powie, że to ja walnąłem z grubej rury na komara, ale moim zdanie chyba nie, gdyż wg mnie merytoryka a nie niesprecyzowane odczucia powinny próbować zdezawuować utwór. Niemniej pozdrawiam serdecznie Leszek :)

Ale foch, no. Wyluzuj nieco. Po prostu mi się nie podoba, nie wywiera żadnego wrażenia. Mogę to czytać sto razy i tylko się znudzę. Utwór zwyczajnie nieciekawy, tak merytorycznie, jak i artystycznie. Forma w zasadzie jest pusta (Oscar już wspomniał brak środków), a treść też nie przyciąga. Jeżeli według ciebie, jest tu jakiś haczyk, który czyni ten utwór tak zajebistym jak sobie zaplanowałeś, to tylko ci się tak wydaje, bo po prostu tego haczyka nigdzie nie widać. Odbiorca nie jest telepatą, trzeba było nieco bardziej pokombinować.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A ja myślę, że to dojrzała kobieta i dobrze wie co robić z pędzlem, o czym zresztą dalej jest umetaforyzowane. Szkoda tylko, że tak na siłę, szkoda że tak mało środków, szkoda że tak topornie się to czyta. Może pora pomyśleć o rytmice? Ten wiersz podobałby mi się, gdyby był toniczny.

Pozdrawiam

P.S.

No jeśli czytelnik odczuwa że jest na siłę, to trzeba się liczyć z tym, że tak może być. Nie ma co się wyżywać na krytyku. To tak apropo odpowiedzi do Pana Stefana. Ja nie namawia do czołobitności, tylko do tolerowania zdania innych. Jeszcze raz pozdrawiam.

Oskarze jeśli rytmikę kojarzysz z sylabotoniczną katarynką, to akurat świadomie ją łamię. Znam zasady wiersza sylabicznego, sylabotonicznego, w którym rytm jest wymuszony przez średniówkę, równe rozłożenie akcentów. Nie zastanawiając sie nad treścią czytelnik wystuka sobie rytm. W wierszu nieregularnym rytm podporządkowany jest treści. Zwalnia i przyśpiesza w zależności od zmieniającej się fabuły. Należy przeczytać wiersz na głos aby usłyszeć subtelny rym asonansowy. Piszesz, że mało środków. Zawsze ich może być więcej, ale mamy metafory, elipsy, no ale brakuje tu przerzutni których w wierszu wolnym potrafi być 14 na 16 wersów i to współczesnym poetom podoba się, choć kompletnie rozwala rytm i powoduje nieczytelność tekstu.
Co do PS-u to odpowiem anegdotą sprzed ponad dwóch tysięcy lat temu, z okresu Epoki Walczących Królestw w Chinach jaką opowiedział Synowi króla Wei towarzyszący nu w podróży minister Pang Cong:

“Panie, czy uwierzysz jeśli ktoś powie ci, że po ulicy biega tygrys?”

-“Oczywiście, że nie” - odpowiedział król.

Minister pytał dalej: -“Panie, czy uwierzysz jeśli dwie osoby powiedzą ci to samo.”

-“Nie, ale już będę miał wątpliwości.”- odparł król.

Minister spytał raz jeszcze: -“Panie, a jeśli trzy osoby powiedzą, że po ulicy biega tygrys, czy uwierzysz wówczas?”
-“Oczywiście wtedy już uwierzę” - powiedział król.

Wtedy minister Pang Cong stwierdził: -“Panie, czy nie jest dziwne, że choć na ulicy nie ma żadnego tygrysa, będziesz wierzył w to, ponieważ tak stwierdzą trzy osoby.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Podobnie jak nie odniosłeś się merytorycznie do wiersza, tak samo do mojej odpowiedzi. No cóż takie to już Jasiowe bajanie, czy raczej puste klepanie siejesz. Pozdrawiam Leszek

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97   absentia dei  !!!!!!!   Twój wiersz jest głęboką medytacją nad stratą, pamięcią i bezsensem cierpienia, umieszczoną na granicy snu i jawy.   w obliczu totalnej ruiny, pytasz  o swoją tożsamość w kontekście archetypicznej figury Hioba.   milczenie Boga, który wydaje się być jedynie biernym świadkiem rozpadu świata i ludzkiego ducha.   stworzyłaś poetyckie studium żałoby.   piękno poetyckiego języka służy opisowi niemożliwej do zniesienia pustki.   to w rzeczywistości nie jest wiersz.   to studium do zamyśleń.   głębszych niż wszystkie dni człowieka.   do rozpaczy......i maleńkiej iskierki WIARY.   do sensu wszystkiego.        
    • Nie polubisz mnie.  Bo ja lubię myśleć i rozwiązywać.  Planować i dociekać.  Od bezsensownej piłki,  wolę mecz curlingu czy snookera.  Partię zaciętego tenisa.  Nie polubisz mnie.  Bo ja lubię, skąpany w świeżej ciszy dzień. Samotny spacer,  wśród nagich, wichrowych szczytów. Odseparowanie od poznania ludzkiego myśli. Odpoczynek na leśnym zboczu  z widokiem na stada rozciągnięte,  wśród pastwisk.  Dorodne konie, jaki i kozy.  Nie patrz.  Nie dotykaj.  Nie krzywdź.  Ja się cofam i kurczę przed ludzkim dotykiem, jak listki bezbronnej mimozy.  Nie polubisz mnie. Bo ja obcuję ze starymi bóstwami i demonami Chodzę ścieżkami umarłych  poza ziemskimi eonami.  Dzięki składam Matce Mokoszy  a krew z mych ran spływa do ust,  śpiącego pod ziemią Welesa. Ty potrzebujesz oparcia w męskiej skale, której wichry i tajfuny losu nie straszne.  Na cóż Ci oblicze marsowe i milczenie złote, ociosanego surowo czasem okrutnym, porośniętego mchem i bluszczem dzikim, posągu o kamiennym spojrzeniu i sercu. Porzuconego na pastwę wściekłych biesów. Zimnego i na żale  i na płacze dźwiękochłonnego.  Dorosłem, by osiąść w swej oddalonej od blasków dusz samotni.  Przeczekam miłość i śmierć,  jak wiekuiste, wieczne dęby.  Nie ma na mój żywot kosy,  dość sprawnej i ostrej. Czemu tak patrzysz na mnie  góro śnieżna i samotna? Nie widziałaś nigdy duszy utraconej?  Ześlij lawinę.  Któż będzie szukał posągu  w przepaść strąconego.
    • @Berenika97 Twój wiersz dotyka cierpienia tak samo, jak czyni to Księga Hioba - od środka, przez mrok, przez pytanie „dlaczego?”, które brzmi w człowieku bardziej niż odpowiedzi. Ale warto pamiętać, że w samej historii Hioba to nie Bóg był sprawcą jego nieszczęść. To Szatan twierdził, że człowiek kocha Boga tylko wtedy, gdy wszystko mu sprzyja. Bóg jedynie dopuścił próbę - bo wierzył w serce Hioba bardziej, niż Szatan wierzył w ludzką słabość. Hiob nie wiedział, co dzieje się „za kulisami”. Nie znał przyczyny swojego bólu. A mimo to nie złorzeczył. Powiedział tylko: „Bóg dał - Bóg wziął.” Słowa, które rodzą się z pokory, a nie z oskarżenia. Dziś ludzie często widzą świat odwrotnie: gdy im się poszczęści  mówią o "diabelskie szczęście miałem" gdy ich spotka nieszczęście  mówią „kara Boska”. Szczęście przypisują złu, a ból - Bogu.   A przecież Księga Hioba jasno odsłania, jak niewłaściwa jest taka logika. I właśnie dlatego Twój wiersz tak dobrze koresponduje z tamtą opowieścią: wchodzi w tę samą przestrzeń pytań, w której człowiek próbuje uchwycić sens, którego nie widać - a jednak, mimo ciemności, nie wypuszcza z dłoni światła. Ojej, ale się rozgadałam, sorry.
    • @Laura Alszer   Lauro.   to jest cudny, sensoryczny wiersz.   wyraża intensywne wrażenie luksusu i blasku, które prowadzi do głębokiego, niemal kosmicznego przeżycia.   buduje napięcie od chłodnej, ekskluzywnej obserwacji do gorącej, spełnionej bliskości w ostatniej strofie.   bardzo, bardzo, bardzo..... podoba mi się .  
    • @Migrena Ano właśnie. Otóż to. Więc gardłujmy się lepiej dalej i pogarszajmy stosunki z naszymi sprzymierzeńcami. To nas od Rosji uratuje. No i zamiatajmy przy okazji wykroczenia naszych współbraci pod dywan. Brawo   A w wersji hard. Podczas wojny niejeden polski szubrawiec wzbogacił się na żydowskim nieszczęściu. Po wojnie Polacy sobie nawzajem uczynili piekło. A i dzisiaj w niektórych kręgach szerzy się antysemityzm a nawet faszyzm.     Mimo wszystko jest to piękny kraj i żyją w nim w większości wspaniali ludzie. Tylko że w innych krajach jest tak samo.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...