Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W czasach kiedy żyły słowiańskie święte gają rade to bożki
Rugii,Wolinie,nie stały jeszcze krzyże oświatą w tej ciemności,
a ludziska naiwności wierzyła w różne gusła,w czary z magii
w ostępie dzikiej kniei borem polany krzakom górą szałasowi,
w tychże norą ziemni okopem z wypalonej z gliny strzechami
schronieniem osobą z iskry ogniskom ciałami rojem przytuleni
bytowali ludziska w skóry zwierząt z polowań w strzały okryci
gwarzyli opolem w kręgu starszyzny mądrości z głosu słuchali.

Stało twarzy czterech głów naczelne bóstwo Świętowid wyroczni
bóg magii i przysięgi i zaświatów:kultem ołtarza-tejże to świątyni,
ku niemu w wiecznym ogniem płonących stali w pochodnie kapłani,
a wśród nich dziewczę obrazem-jak niebu słońce anielskiej piękności,
która ślubem kapłańskiej Westalki służyła,dla ognia z tej baczności,
ale takiej-jeszcze nikt!,Nie widział oczami,tego zakątka gajem Ziemi
właśnie wróżyli,ze świętego białego konia czystości białej skazy maści
włócznią porozkładanym przechodził ów wyrokiem wróżbie odczytowi.

W stępie dla pokoju,lub wojny w urodzaje,a krokiem dający w znaki
ale to,nie było w tym czasie ważne sercu przybyłemu młodzieńcowi,
który zapłonął gwałtowną wzajemnym uczuciem z iskry ognia miłości,
oczyma dziewczynie stojącej widokiem malowanym z dymem kadzidłami,
choć wiedział młodzian,że może być skazany okrutnej złego to śmierci
z czynu zaprzysiągł sobie w duchu porwać gwałtem owoc sadu zakazowi
śmigłe strzały myśli go kusiły z emocji idące,z tego kroku,z tejże ręki,
jak postanowił,tak i zrobił!Na świętym koniu porwał skrzydłom wiatrami.

Uciekali lasem w nieznane drogi i błędne ostępy w dzikie bory pogoni
gnali,bez wytchnienia całą noc księżycową w gwiazdy w blask jasności,
aż koń pogubił podkowy i padł ziemi trupem podcięty świstał chrapami
cudem szczęścia przeżyli w mchu runa padli liśćmi ciałom żarem objęci,
zakochani,od pierwszego spojrzenia i ciałom objęci rajem z namiętności
zapomnieli w żądzy spadającym gromom-w pożary ognia z iskry miłości
gotowi byli,na wszystko!-Nawet zginąć!Dla tej jednej życiowej to potęgi,
bo miłość silniejsza była,nad wszystko!W tym czynie wolą z boskiej ręki.

Wyjrzało lustrem słońce w promień twarzy niebem z rosą mgły jutrzenki
spojrzało prześwitem między stare korony drzew z grą nuty ptasich treli
budziła się życie śpiąca natura z poduszki przetarła oczęta z tej pościeli
miłości sercom zakołysał wiatr zabłąkany-dotknął w dech piersi wolności,
w zapach konwalii i lilaku igrał majem zagrał kolorami z palety obrazowi
słychać było jakieś trzaski,piski,jęki odbite z echa wszem lecące lasowi
zakukała gdzieś kukała,jakby,temu szczęściu wróżyła w pomyślne widoki,
tej dwójce duchem stała opatrzności wyrwała z pętli porwała wolnej kniei.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...