Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Niech sobie jeszcze poleży
nic tak nie urzeka jak snem rozszczelniające się powieki
słońce prześlizguje się po paluszkach
łaskocze w lewą komorę trudno odetchnąć
by nie spłoszyć lepszego jutra trudno coś szepnąć
aby nie zapeszyć ale kocham
nawet kiedy milczę przez półprzymknięte
Niech sobie jeszcze poleży

  • Odpowiedzi 41
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Bardzo subtelny i mimo delikatności
przekazu ma jednak w sobie troskę o przyszłość -
właściwie to nie wiem jak to napisać, ale mam za sobą
takie przeżycia i miło było przeczytać o tym; ot, przypomnieć
sobie:)))) Pozdrawiam serdecznie. EK

Opublikowano

Uffff
sen rozszczelniajacy sie przez powieki - bardzo to syczące, jakoś mi przeszkadza w opisie snu dziecka.
łaskocze mnie w lewą komorę - może w lewą pierś? wiadomo, ze serce po lewej, a pierś z dzieckiem pasują do siebie.
"paluszki" rzeczywiście rozczulające :-)

Opublikowano

Ładny wiersz. Może nie jest zaraz arcydziełem, ale dobrze wyraża moje własne, dawne uczucia. Rozczulił mnie - to jakby tamte moje myśli, słowo w słowo!
Tylko nie rozumiem tytułu: "Nigdy nie jest za wcześnie" - na co? Na poleżenie? Czy na przebudzenie? Jeśli na to drugie, to nie pasuje do wiersza, tylko mu zaprzecza.
Według mnie przerzutnie są tu niepotrzebne, nie widzę, co wnoszą do znaczenia wiersza.
No i te literówki - wygląda to na niedbalstwo i niechlujstwo:

nic mnie tak nie urzeka jak sen rozszczelniaj[color=#FF0000]a[/color]cy si[color=#FF0000]e[/color] przez powieki
słońce prześlizguje si[color=#FF0000]e[/color] po drobnych paluszkach

by nie spłoszy[color=#FF0000]c[/color] lepszego jutra trudno coś szepn[color=#FF0000]a[/color]ć

nawet kiedy milczę przez półprzymkni[color=#FF0000]e[/color]te powieki

Popraw literówki, bo bardzo psują odbiór.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


literówki sa niedbalstwem bo sie własnie rozszczelnialo :P ale poprawie...

mamą zostałam stosunkowo wcześnie,dla niektorych zawczesnie-takie chwile jak dzisiejszy poranek kiedy obudzilam sie i znalazlam w lozku swoja 2 letnia corke przekonuja mnie ze to byl dobry czas

nie...nie nazwe tego dzielem literackim,jak i niczego co napisałam,nie mam chyba nawet ku temu ambicji,szkoda ze tak ostro...bywa...milo ze jednak komus sie podoba...wiem ze sama na siebie bicz krece ale...moglabym prosic o konkrety?dlaczego jest az tak beznadziejnie ze az zart?moze na przyszłość unikne takich komentarzy a obydwaj panowie nieprzyjemnosci czytania w tym dziale gniotów...
Opublikowano

Konkrety - proszę bardzo:

"nic mnie tak nie urzeka jak sen rozszczelniający się przez powieki (a szczególnie "rozszczelniający" - z jakiego słownika to słowo pochodzi?)

nawet kiedy milczę przez półprzymknięte powieki"

te wariacje na temat powiek są wręcz genialne

"słońce prześlizguje się po drobnych paluszkach" - to chyba paluszki nie są takie drobne, a zresztą jak się używa zdrobnienia "paluszki", to chyba wiadomo, że raczej są drobne - to jest jak smarowanie masła masłem. Czyli podmiot hiperbolizuje swoje uczucie to tego stopnia, że ledwo co oddycha - no piekielny koncept. Chyba odwołuje się raczej do litości nad tematem niż jakości warsztatowej, której raczej nie ma.

plus takie drobnostki jak: "nic MNIE, łaskocze MNIE"

To tak na pierwszy, poranny rzut oka.

Opublikowano

dzięki za poświęcony czas...prawdopodobnie problem polega na tym że ten wiersz(?) to takie
...hmmm...blogowe pisanie,bo to zapisek prawie że kronikarski MOICH odczuć dotyczących MOJEJ córki,nie uważam żeby to był aż tak wielki błąd skoro kilka innych dzieciatych babek mnie zrozumiało..ale wezme sobie do serca rady na przyszłośc...

naprawde nie ma słowa rozszczelnić????

na granicy snu i przebudzenia,o godzinie 6 rano,gdy słońce prześwieca przez żaluzje i chciałoby się pozostać w tym sielankowym,zawieszeniu na zawsze z nadzieja i obawą o idealna przyszłośc dla własnego maleńkiego dziecka, wariacje o powiekach,bezdech i hiperbolizacje wydawały(i niestety wydają nadal)mi sie uzasadnione...czy możliwe że tak różny stosunek do utworku wynika z różnego stopnia rozumienia tematu??

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


bo to jest tak jedni mają wyobraźnię inni nie mają i trudno ich winić za to .Tak już jest i proszę nie brać sobie do serca tylko pisać.Do każdego się można przyczepić i dosłownie i z
czystej złośliwości - takie czasy.ja widzę różnicę w tych paluszkach bo u dziecka mogą być małe i grube i tłuste, jak też drobne, chude; zależy jak spojrzeć na temat.Niech Pani pisze, z biegiem czasu wszystko się ułoży.Gdyby wszyscy pisali tak samo to po co wszyscy?
starczyłby jeden mądry i już:) A.
Opublikowano

No nic - zostaje pani do wyboru, którą opcje krytyki wybrać - ja piszę tylko za siebie. A czy tutaj chodzi o niezrozumienie - litości!!! Nie róbmy sobie kolejnych żartów przynajmniej.
Szczególnie, że czy "grube", czy "chude" to i tak drobne, więc sensu tej logiki nie widzę.
A osoba Autora zupełnie pomijam - tutaj niestety nie o to chodzi, chociaż jak się "babeczkom" podoba :) to przecież ich wola.
Jedynie, co mogę potwierdzić, że zamysł/pomysł słuszny, bo czemu nie.
I tyla, ponieważ brak jakiegokolwiek zaplecza teoretycznego u niektórych jest porażający. I to już piszę tak od siebie, niekoniecznie do tematu wiersza. A może żeby wkupić się w łaski towarzycha trza napisać - "super świetnie podoba się"? I dorobić pseudo polonistyczne objawienia?
Ale nie, ja wyrosłem niestety z piaskownicy.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



mam rozumiec ze w tym utworku wyszedl u mnie brak zaplecza teoretycznego,tak?czyli jak juz pan pisał -warsztatowo dno?
i nie nie jest tak ze "A może żeby wkupić się w łaski towarzycha...",ja bardzo lubie konstruktywna krytykę i bardzo mi na niej zależy,dlatego tez poprosiłam o konkrety ktore tez dostałam i za ktore podziekowalam,nie mówie ze jest mi miło usłyszec ze "się nie podoba",ale lubie wiedziec dlaczego,i jak na ironie, jako że podobaja mi sie pańskie wiersze jestem zadowolona ze przeczytałam panska opinie,choc nie przecze ze wolałabym aby pan piał z zachwytu,dzieki bogu jestem realistka,a moze tez wyrosłam juz z piaskownicy w której wszyscy mi przyklaskuja...mysle jednakze moznabylo to troche inaczej wyrazic...ale to juz kwestia zupelnie czego innego
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



mam rozumiec ze w tym utworku wyszedl u mnie brak zaplecza teoretycznego,tak?czyli jak juz pan pisał -warsztatowo dno?
i nie nie jest tak ze "A może żeby wkupić się w łaski towarzycha...",ja bardzo lubie konstruktywna krytykę i bardzo mi na niej zależy,dlatego tez poprosiłam o konkrety ktore tez dostałam i za ktore podziekowalam,nie mówie ze jest mi miło usłyszec ze "się nie podoba",ale lubie wiedziec dlaczego,i jak na ironie, jako że podobaja mi sie pańskie wiersze jestem zadowolona ze przeczytałam panska opinie,choc nie przecze ze wolałabym aby pan piał z zachwytu,dzieki bogu jestem realistka,a moze tez wyrosłam juz z piaskownicy w której wszyscy mi przyklaskuja...mysle jednakze moznabylo to troche inaczej wyrazic...ale to juz kwestia zupelnie czego innego

A tutaj ma pani całkowitą racje - po prostu muszę przewalczyć pewną własną irytacje na pewne zjawiska - a nie zawsze mi to wychodzi niestety, czego czasem są skutki.
Tylko proszę zwrócić uwagę, że już nie pisałem o wierszu, tylko o tą zasugerowaną moją "złośliwość" jako, że jestem jednym z nielicznych, którzy wiersz zanegowali a jedyny, który podjął dyskusje - dlaczego w tym wypadku jestem na "nie" i oczywiście jestem w dalszym ciągu gotowy ją kontynuować. Nawet w oparciu o inne krytyki, które w jakiś sposób dotyczą tekstu.
I tylko czasem apeluje o zdrowy rozsądek do pewnych krytyków (pewnie złapią o kogo mi chodzi), żeby jednak nie budowali zamku z piasku na podstawie nie do końca pojętej wiedzy. Bo oprócz tego, że są "fajowscy" czynią bardzo dużą szkodę.
Ale to rzeczywiście nie to miejsce i nie czas ku temu - i niech Pani piszę dalej, bo tego rzeczywiście nikt nie zabrania, a z czasem jakoś to się ułoży :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


wyczuwam sarkazm, ale mniejsza o to. Denny warsztat/brak zaplecza teoretycznego-to opinia na podstawie tego jedynego wiersza czy takie ogolne wrazenie na moj/mojego "pisactwa"temat??

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
    • Rzekli mu bracia: – „To dziś bracie!” – „Następne dziecko dla mnie macie.” – „Tak dziecko, ale nie następne! Tysiącleć wpraw szlaki tu błędne, Weź duszę Zbawiciela na świat! Choć wątpliwe czy będzie mu rad? Widzisz z nami wszystko…: krzyż i śmierć, Na Boga, tak ma być, bierz i leć!” Wziął czarnoskrzydły dziecko-słońce I spadł pociech szepcząc tysiące, Zdumion, a szczęśliw kogo niesie… . . . – „Panie magu, patrz tam: Kometa!” – „Choć, zda mi się piękna, to nie ta, Co się wśród dal kosmosów niesie… Siodłaj koń! Anioł niósł tam dziecię.”   Wszystkim dobrym duszom z życzeniami wszystkiego najlepszego na Święta Bożego Narodzenia.
    • @Rafael Marius Rafał ja lubię swoje piosenki. Lubię je i lubię każdą z nich. Jest to nieco bezkrytyczne przyznaję, ale istotnie lubię te teksty. Wiadomo jedne gorsze, drugie lepsze, trzecie nijakie. W dodatku z podkładem AI, a to zupełnie nie to samo. Ale nie przeskoczysz. W ogóle świat nie bardzo chce żebyś to przeskoczył :) Taki lajf już. 
    • @Rafael Marius będę tęskniła :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...