Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

***(kobieta)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

kobieta siedzi na ławce
płacze
mówi o mężu
że pijak skurwysyn
pokazuje plecy
pełne czarnych chmur

tłum gapiów rośnie
wrzodzieje
ktoś krzyczy
pokaż cycki
rozbierz się

śmiech rozbija szyby w oknach
płoszy gołębie z dachów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A ja myślę, że Pan Tommy się myli (co do psychiki). Wiersz porusza, chociaż można trochę go poprawić - będzie mocniejszy w efekcie (np. pominąłbym "mówi o mężu"). Może wykorzystać "czarne chmury" poprzez jakieś związanie znaczeniowe z "gołębiami" w poincie? Ale podoba mi się, bo mimo ostrości, nie jest nachalny. I o to chodzi! Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A widział Pan kiedyś kobietę tak chętną do rozmowy na te tematy z całym światem?
No chyba, że "plecy pełne czarnych chmur" pokazuje jej mąż a nie ta kobieta, ewentualnie owe plecy są historią jej życia, a nie dosłownie posiniaczonymi plecami, co i tak jest równoznaczne, bo jak znam mnóstwo kobiet i wiele z nich jest terroryzowanych, to jeszcze nie spotkałem żadnej tak chętnej do uzewnętrzniania się z tym przed rosnącym tłumem gapiów, no chyba że w talk-show.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tommy jak ja czytam twój komentarz, to aż mnie skręca. I to wcale nie dlatego że wiersz ci sie nie podoba, może masz rację - jest kiepski, wręcz grafomański. Denerwuje mnie że bardzo generalizujesz , jakbyś był święcie przekonany że kobieta musi sie tak a tak zachowywać, tak a tak mysleć, a jeśli już wykracza poza przyjęte przez ciebie ramy to nie jest kobietą. Ja nic w tym wierszu nie wymyśliłem. Opisałem sytuację taka jaką zobaczyłem. Ty możesz w to nie wierzyć, ale nie pisz mi o psychice kobiety, bo nic o tym tak naparwdę nie wiesz. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to nie jest zły wiersz. na granicy przeszarżowania, ale nie jest zły. gdyby więcej określeń typu "plecy/pełne czarnych chmur" -- byłby doskonały. czasami by można z czegoś zrezygnować (wybrać: "rośnie/wrzodzieje"). mocniejsza, bardziej zaskakująca jak dla mnie (ale nie chcę przecież niczego narzucać) byłaby pointa:

śmiech płoszy gołębie z dachów
rozbija szyby w oknach

może postarasz się to wydestylować jeszcze? aż mam ochotę napisać tu swoją wersję, ale się powstrzymam. także od oceny komentarza tommy'ego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • to była najczarniejsza godzina nocy kiedy świat zaczął im się kurczyć na grudzie ziemi obiecanej w makiawelicznyn kontraście ryk sytych oprawców głód i brud wiekuisty tu obrzezali ich z życia i ułożyli w kopiec swoisty trójkąt Pascala mrowisko przeszłości utleniając się zamknęli Księgę Wyjścia i na skraju koszernego nieba tańczą w kole Mojżesza    
    • @Jacek_Suchowicz Każda wymówka jest dobra teraz trend jest na Bobra Pozdr.
    • @Jacek_Suchowicz dzięki  Również pozdrawiam 
    • @Jacek_Suchowicz Satysfakcja dla mnie spora Fajny wierszyk, mądry morał. Pozdrawiam Adam
    • Wszystko o kant – czegokolwiek. Łóżka, stołu, spodni. Teorii Immanuela przedstawionej w Krytyce. Wszystko zbłąkaniem rozumu na ścianie w postaci iluzji. Powinienem być instead of – to anielski młyn - jestem, zniekształcony głos Boga u Lema. Wyjątkowe stany – somnambulizm pod oknem ukochanej w postaci zespołu Elpenora – niech szlag trafi fantastykę i pchły (kogokolwiek, kolego). Shut up!, duplikacja dwóch w syndromie Gansera – mój stres, twój wybór –  choćby kur, miss world, studiowanie popisu składania jaj przed kogutem, resztki snów pochowanych paskiem zegarka na przegubie dłoni. Starej dłoni. Wszystko jest kantem i o kant – czegokolwiek. Niech trafi szlag – was, mnie, ich – przede wszystkim ich,   onych. Oto jestem – bez zgody. Według artykułu dwudziestego trzeciego. Opisuję, co widzę – i bez urazy. Że ściąłem drzewo dobra i zła – patologiczne upicie – splotłem wieniec cierniowy, nakładając na głowę przeźroczystej postaci welon. I zawołałem – sanna! Ho, ho - jak ja wołałem – owe sanna! I kląłem przy tym to, na czym świat stoi. Aż padł  na twarz, uruchamiając wszystkie mięśnie, każdy, nawet najmniejszy miocyt, to nie był krzyk – by wydyszeć –  Eli, Eli, lema lema lema… (jak kibic) sabachthani. Shut up! – zakrzyknął (i to był ryk) setnik  w obcym języku. Przebili mu bok, krwawił – wyciągnęli na środek drogi, Longinus pochylony nad Caiusem. Płakał. Ten pierwszy. I usłyszałem, jak jakaś kobieta – pięćdziesiąt lat – przeklina świat, nas, żołdaków po obu stronach granicy, pograniczników, wieczną ruchomość celu. I pomyślałem, że drab leżący obok jest ŚWIĘTY. A drab, skulony obok – przeklęty. I rozdarłem kotarę, by widzieć obu. Boga – ŚWIĘTY, ŚWIĘTY, ŚWIĘTY Serafinów i Tronów, w piżamie, gdzie ukryty papieros, dłoń na szyi strażnika zaciśnięta w nienawiść.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...