Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

droga do... (III)


Rekomendowane odpowiedzi

- Co tam się dzieje?
- Chodźmy zobaczyć!- wrzasnął Cichy
- Co to za facet?- spytał Michał patrząc na awanturników
- Jak to? Nie wiesz?- ze zdziwieniem spytał kolegę
Michał przecząco pokiwał głową. Wiele rzeczy go tu dziwiło, był tu w końcu pierwszy raz.
- To Kiler, zawsze wszczyna sprzeczki i bójki. Nigdy tylko nie wiadomo o co pójdzie i kogo zaczepi.
- A ta kobieta?
Cichy dopiero teraz zauważył wśród tłumu gapiów, że ofiarą Kilera jest Kiełbaska.
- Ty się lepiej domem zajmij. Do garów głupia kobieto! Bo jak sama nie wiesz gdzie twoje miejsce, to ja cię tam za kłaki zaciągnę- krzyczał awanturnik
Biedna atakowana kobieta nie wiedziała co ma ze sobą zrobić, nawet nie miała jak uciekać, gdyż otaczał ich wąski wianuszek obserwatorów. Rozproszona odpowiedzialność – im więcej ludzi się przygląda, tym mniejsze szanse pomocy. Mężczyzna coraz bardziej wymachiwał rękami. W ręce trzymał stłuczoną butelkę i zaczęło się robić dość groźnie. Nikt jednak nie miał zamiaru uspokajać podpitego faceta. Nagle przez wianuszek obserwatorów przedarł się Cichy.
- Zamknij się Kiler! Czy ty zawsze musisz zaczepiać ludzi?!
- Czego się wtrącasz gówniarzu?!- zaatakował nieco zdziwiony postawą chłopca.
- Gówniarzami to sobie własne dzieci nazywaj, które stoją na moście i plują na samochody, bo wychować ich nie umiesz – kontynuował.
- Coś powiedział?
Zanim Cichy zdążył cokolwiek powiedzieć zachwiał się od ciosu wymierzonego w brzuch. Dobrze tylko, że pijaczek podczas tego wymachiwania swymi czerwonymi łapskami zgubił gdzieś narzędzie potencjalnej zbrodni – butelkę. Chłopak leżał a Kiler (zanim go odciągnęli) sprzedał mu parę kopniaków. Dopiero wtedy tłum jakby się ocknął. Kilku mężczyzn przegoniło napastnika, a dwóch innych podniosło z ziemi poszkodowanego obrońcę – bohatera.
- Może cię odprowadzić?- zaproponował Michał
- Nie, nie kochanieńki ja się nim zajmę!- Kiełbaska natychmiast podbiegła do Cichego.- W końcu to przeze mnie.
- Nie naprawdę poradzę sobie!- wzbraniał się, gdyż nie chciał z siebie robić dzieciaka, którego trzeba za rączkę zaprowadzić do domu, bo pobił się z kolegami w piaskownicy. Chociaż faktycznie nie czuł się najlepiej. Sam nie wiedział czy bardziej bolą go stłuczone żebra czy urażona duma. Starał się przybrać najbardziej męską minę jaką miał w repertuarze i wyjść z całej sytuacji z godnością. Jednak Kiełbaska nie dała za wygraną, wzięła poszkodowanego pod ramię i poszła w kierunku Placu Maradony.
- Do zobaczenia!- krzyknął za nimi Michał
Cichy kiwnął do niego ręką i poddał się woli sąsiadki. To była niezwykła kobieta. Ciepła, uprzejma, pomocna, różniła się od tych zrzędliwych bab zamieszkujących kamienicę. Z drugiej jednak strony była stanowcza, władcza może dlatego, że wychowała czterech synów, którzy grzecznością nie grzeszyli. W jej domu zawsze pachniało smacznym obiadem, proszkiem do prania i małym dzieckiem. Jej najmłodszy syn mieszka tutaj wraz z żoną, a niedawno urodziło im się dziecko. Babcia Maryla Bismańska, bo tak naprawdę się nazywała, wprost szalała za swoją wnuczką może dlatego, że sama się nie doczekała córeczki. Zawsze otoczona wyłącznie męskim gronem cieszyła się z synowej i z tej pięknej, malutkiej istoty. Chłopacy z kamienicy mówili na nią Kiełbaska ponieważ była dość słusznej budowy, prawie zawsze widzieli ją w niebieskim, kwiecistym fartuchu. Jej palce wyglądały jak frankfurterki a i ona cała była pełniutka jak świąteczna „biała”. To chyba Bambus powiedział kiedyś „patrzcie Kiełbaska zabiera Młodego z trzepaka, bo w łeb dostał…” i tak już zostało. To było w okresie, w którym jej nie lubili, gdyż jej syn często wszczynał bójki wśród chłopców. I pewnego dnia się tak zdarzyło, że starsza siostra Bambusa wyszła na spacer z psem w swoich najnowszych jeansach a Młody zrzucił psu pod łapy petardę. Burek się wystraszył, prawie psiego zawału dostał, ruszył z miejsca niczym koń pociągowy i szarpnął za sobą właścicielkę. Ta runęła jak długa na ziemię i jeszcze przez chwilę pozostała w psim zaprzęgu, co skończyło się tragicznie dla jej spodni. Mama Bambusa przerobiła je potem na torebkę, ale Kiełbaska została Kiełbaską.


- Jedz, jedz- zachęcała chłopca do skonsumowania zupy ogórkowej
- Nie ja naprawdę dziękuję, pójdę już do domu
- Daleko nie masz, zejdziesz dwa piętra i już jesteś, więc zdążysz zjeść, przecież nigdzie ci się nie spieszy prawda?- rozbrajająco rzekła a Cichy zaczął wiosłować ogórkową, za którą nigdy nie przepadał. Ale ta mu smakowała, jakoś dziwnie różniła się od tej, którą gotowała matka. Nie umiał powiedzieć dlaczego…
- Czy pani dodaje coś, specjalnego do tej zupy, jakąś przyprawę?
- Do każdej potrawy, którą przyrządzam dodaje pewną przyprawę, bez niej żaden posiłek by nie smakował.
- A może pani zdradzić mi ten sekret?
- Ależ oczywiście, ja po prostu wkładam serce w to co robię kochanieńki- szczerze i ciepło odpowiedziała.
„Tak to by się mogło zgadzać”- pomyślał i pojął dlaczego potrawy matki są jałowe, choć może to tylko kwestia kulinarnych zdolności…?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Wędrowiec.1984 żałuję, że nie ma tym portalu możliwości zapisywania gdzieś "u siebie" wybranych utworów. Ten jest warty wyróżnienia i cóż.. Zapiszę w sercu.   
    • jedź do lasu? ale po co gdy przy domku łąka kwitnie zzieleniała w żółte groszki ktoś rozsypał chyba mniszek   tam stokrotek cała chmara wzrok zachwyci kulką różu są jadalne i lecznicze twą niewinność chcą przedłużyć   ...   pytam po co mam do lasu gdy przy domku łąka kwitnie oprócz smaków i zapachów tworzy pejzaż - jaki śliczny :) 
    • Kładą się piwonie łanem, akacjowy pachnie bór, odurzone wiosny wonią platki z wiatrem lecą w dół. Już w kolejce pcha się lipa, kto zna zapach pewnie wie, że się trudno Pani oprzeć, kiedy w maju zakwitnie.   Bez bez słowa czar roztacza: ośnieżone kwiatem pęki. Duszno, co może oznaczać, żeś odporny na bzu wdzięki. Jaśmin się nieśmiało budzi i pręciki wabią pszczoły. Pachnie w koło, pachnie wszędzie! Ludzki geniusz nie dogoni.    Gdy przechodząc przez zagajnik ruch potarga nowe pędy, balsamiczny zapach sosny uspokoi każde nerwy. Wiosną bukiet świat roztacza. To przyroda tak uwodzi. Jedź do lasu, wciągnij zapach! buch natury nie zaszkodzi.
    • @Jacek_Suchowicz interesujący dialog powstał:) Dziękuję. Pozdrawiam:)
    • Teksty powtórkowe, nieco zmienione        ––/?—   Po przebudzeniu stwierdził, że jest w środku okrągłego pomieszczenia, wyciosanego w litej skale. Było w miarę jasno, chociaż nigdzie nie dostrzegł źródła światła. Zaczął chodzić w kółko i doszedł do wniosku, że to żart lub dalszy ciąg snu. Niestety. Setki razy zasypiał, ulegał przebudzeniu, chodził i znowu zasypiał.   Stracił rachubę czasu. Nie odczuwał pragnienia, głodu, zmęczenia i braku powietrza. To czego doświadczał, powinno go skłonić do zweryfikowania rzeczywistości, dobrze mu znanej.   Aż kiedyś ujrzał obraz na szarej powierzchni. Postać zginała palce, wstecznie odliczając. Nawet wtedy nie pomyślał o najbardziej oczywistym rozwiązaniu, pasującym do sytuacji. Żeby po prostu przejść przez ścianę.   ––/?—   Góra jest wysoka a on malutkim człowiekiem, który pragnie zdobyć szczyt. Idzie niespieszno, lecz coraz większe zmęczenie odczuwa. Ma wrażenie, że coś z tyłu zaczyna po nim włazić.   W połowie drogi przystaje. Wie, że przegrał. Czuje lekki ciężar na głowie. Wyciąga lusterko. Spogląda.   –– A tyś kto? –– Krasnoludek. –– Co tam robisz? –– Zdobyłem wymarzony szczyt. Im byłeś wyżej, tym odczuwałem mniej zmęczenia. –– Tylko że ja nie zdobyłem. –– Zdobyłeś o wiele ważniejszy wierzchołek. Mi pomogłeś. –– Nie wiedziałem, że pomogłem. –– Przecież nie czochrałeś plecami ściany, chociaż łazić mogło cokolwiek. –– To była bardziej głupota niż dobroć. –– Hmm... cóż… chyba. Tak czy siak... obydwoje jesteśmy wygranymi.   ––/?—    Zuzia miała śliczny sen. Stała z ojcem na mostku. Rzucali kwiaty do rzeki. Płynęły w odwrotnym kierunku.   –– Tato. Dlaczego moja lalka coraz bardziej śmierdzi? Nigdy taka nie była. Czemu ona mi to robi?   Ojciec nie bardzo w to wierzy. Po chwili jednak przychodzi. Poznaje tajemnicę. Fetor jest trudny do wytrzymania.   ~ –– Tak proszę pana. Cholerny zwyrodnialec. –– Córka mówiła, że miała piękny sen. A może ten sen... miał być kiedyś… nie jej.   ~ Nie może patrzeć jak leżą samotne w kubłach. Skleja części. Otacza delikatnym tworzywem. Formuje. Tuli w mieszkaniu do wyschnięcia. Niech chociaż jako lalki, zaznają miłości. Wybiera dziewczynki matki, bardzo starannie.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...