Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W siedem dni kolejnych Pan Bóg świat utworzył,
A potem krajów licznych i różnych namnożył.
Właśnie był ów kraj żyzny, węgierski sprawował
I doliny zielone, pagórki malował,
A zbocze gdy się zdarzyło, chylił k'południowi,
By wino na nich róść mogło i życie osłodzić.
Za czym ku stronie się zbliżył, gdzie Polska być miała
I bogatą ją myślił uczynić bez mała.
Już tam w głowie u niego myśl wspaniała drzemie,
Jakby tu godnie wyrzeźbić i przyodziać ziemię.
Wtem anioł mimo przeszedł, co zwiedzał był podkarpacie,
"Szczęść Boże"- anioł zawołał. "Szczęść Boże, mój kamracie."
Bóg tak mu odpowiedział i zaśmiał się do niego,
Bo miał już obraz w głowie Podhala bogatego.
Ośmielił się tem anioł i rzecze tak do Boga:
"Odpocznij panie, a ja bym wnet potrudzić się spróbował."
"Żebyś to mógł dać radę". "Zezwól mi drogi Boże".
Odrzeknie anioł prędko uniósłszy się w honorze.
"Ujrzysz tedy, nie zgorsze ja wybuduję kraje,
Niż te spod ręki twojej, co je nazwałeś rajem."
Widząc zaś sługę swego w takim pracy porywie,
Stwórca świata uśmiechnął się na to pobłażliwie.
"Jeżeli chcesz koniecznie siły swej popróbować,
Możeszli tę ziemię kończyć, com zaczął ją budować."
I poszedł Bóg ku północy, nowe tam ziemie kształtować,
Bo sądził, że dobrze zaczęte, nie tak łatwo popsować...

Proszowskie i sandomierskie wnet stworzył bez znoju żadnego.
Niedługo to wcale trwało, bo cóż dla Boga trudnego.
Jak był już wreszcie z tymi ziemiami gotów dwiema,
Pomyślił, że nigdzie tutaj piękniejszych krain nie ma.
I krzyknął do anioła: "Jużeś skończył swą pracę ?,
To przypatrz się mojej ziemi, a ja się twojej przypatrzę."
Gdy anioł na skrzydłach przyleciał, to wydał okrzyk zdumienia
I nad tym się szczerze zachwycił, jak piękna może być ziemia.
Proszowska jak dywan wzorzysty, rozkoszna, barwna równina,
Tu kępą sadu przetkana, a tam ją ruczaj przecina.
A wyższa, Sandomierska, faluje w doliny i wzgórza,
Ku słońcu nieco schylona i w jego promieniach się nurza.
A wstęga Wisły szeroka, zatacza błękitne półkola,
A wszędy się złote mienią pszenicy łany na polach.
Widać Pan Bóg chciał pewno szczodrze je obdarzyć,
By głodu i chwili zwątpienia nie można na nich zażyć.
Lecz anioł się nie mógł nacieszyć widokiem długo wcale,
Bo Bóg rzekł zaraz do niego: "Zobaczmy twoje Podhale."

Anioł był wielce dumny z wielkiego dzieła swego,
I krokiem niecierpliwym wyprzedzał kroku boskiego.
Gdy wreszcie na miejscu stanęli, Pan Bóg był przetarł oczy.
A i anioła wielce ten widok już zaskoczył.
Co innego był przecie zastał niż zostawił.
Kamieni wielce i głazów ogromnych w stos na sobie postawił,
By dać ziemi swej dużo, dużo ciepła,
I przyprószył te góry glebą żyzną z lekka.
Przekonany był bowiem ów anioł dobitnie,
Że ciepło samo sprawi, iż kraj ten rozkwitnie.
Aliści przez ten czas, gdy w Sandomierskiem bawił,
Ziemię deszcz spłukał srogi, a skały ostawił.
Potoki na dół porwały, plan jego doskonały
I tylko przepaści głębokie i żelby czarne zostały,
A oczy raziły spiętrzone i całkiem nagie skały,
Na których zmarniałe tylko kosodrzewie wzrastały.
Na niższych gdzieś stokach, gdzie woda ziemi nie mogła sprostać,
Pustynne się hale ścieliły, lub płaty lichego owsa.
"Coś ty za myśl miał, mój wierny kamracie, żeś tak tę ziemię ukształcił."
Takie oto słowa Bóg rzekł do anioła i groźnym spojrzeniem go skarcił.
"Chciałem ją panie podnieść tak wysoko, by więcej zyskała ciepła"
"A przez to właśnie chłód będzie panować na niej i zima przewlekła.
Ten lichy owiesek, co człowiek zasieje, na ziemi, co z trudem zaorze...
Nim dojrzeć podoła, mróz tęgi nastanie i siły jego wnet zmoże."
Zadumał się Pan Bóg i rzecze: "Aniele z twojego powodu,
Przez twój nierozum i twoją porywczość, kraj będzie to głodu i chłodu.
I trzeba się z tym na wieki, nieszczęsnym stanem pogodzić,
Już nie da się tego cofnąć i nie da się tego odrobić."
"Nie trap się, Panie" - zakrzyknął anioł -"Poradzę nad tą niedolą,
Wnet ludzi utworzę, co łąki te sprawią i zbocza pokryją rolą."
"Co to, to już nie !" Bóg wykrzyknął niezmiernie zagniewan.
"Chcesz się bawić, idź stwarzać, mój drogi aniele, Proszowian lub Sandomierzan.
Bom im sam przygotował kraj żyzny, bogaty.
Będzie nadto im takiej zapłaty."

I sam Pan Bóg wydumał tedy górali,
O śmigłej, rosłej postawie i nogach jak ze stali.
Dał im oczy bystre, zaciętości szczyptę i lotną lecz tęgą głowę,
By na tej biednej dać mogli radę, tej ziemi aniołowej...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Dzień dobry, trochę pan się spóźnił  Przepraszam bardzo, zabłądziłem w próżni  Skąd pan przebywa, opowie pan coś o sobie Jestem dziwną istotą, nie rozumiem sam siebie  Brzmi to znajomo, nie zawsze idzie nam po myśli  Oczywiście, lecz czuje, że moje życie to nieustanny wyścig  Za czym pan tak gna? Jeśli mogę wiedzieć Jasne, że tak. Mogę panu opowiedzieć  Goniłem za miłością i poprawą własnej egzystencji Nie wyszło mi to dobrze, a chciałem być jak sól tej ziemi A więc, co poszło nie tak? Zbyt bardzo się starałem, nie zadbałem o głowę  Teraz nie opuszczam myśli, jakby czarodziej rzucił klątwę  Zabrzmiało to poważnie, może Pan swobodnie spać? Mogę, gdy moje oczy nie mogą rady dać  Chciałbym bardzo Panu pomóc, ma pan jakieś zainteresowania? Uprawiałem dużo sportu, teraz każda czynność jest jak olimpiada Zresztą, jaki Pan? Nikt tak dobrze mnie nie zna, jak moje drugie ja Bardzo dobrze wiesz, że przez ciebie nie mogę spać  Nadchodziłeś zawsze, w najgorszym momencie Chciałeś mej poprawy, teraz jestem tu gdzie jestem  Ty mi doradzałeś, się mną opiekowałeś Gdyby ciebie nie było, było by mi łatwiej  Szanowny Panie, proszę o spokój  Byłem spokojny, lecz ty mi go zabrałeś  Wiem już jedno, odseparuje się od ciebie Ponieważ dla mnie nie jesteś, żadnym człowiekiem 
    • Róże   Że się słowik rozśpiewał nad tobą W ten czas gdy kwitła łąka i maj A słońce które dało ci kolor Widziało krew czerwieńszą niż kwiat   By ciernie co rdzeń plotły ku górze Chciały marzenia oddać niebiosom Mogły na strzępy potargać uczucie Bo ich błękity wziąć same nie mogą
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Samotny podróżnik - Tie-break/listopad 2025  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...