Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

historia bella folgoranty II


Rekomendowane odpowiedzi

Pierwsze zdanie w historii bella folgoranty spędzało mi sen z powiek, cały już wstęp był tylko pisany po to, aby chociaż trochę oddalić moment tego pierwszego zdania. Strach, własna fobia przed „tym pierwszym” zmusiła mnie to tego, że zabiorę się za opowiadanie historii od momentu pierwszego spotkania, mojego pierwszego zachwytu

Rysy jej twarzy nigdy nie zatrą się w mojej pamięci, były regularne, a szczupłość i bladość jeszcze podnosiły surową doskonałość jej urody. Nadzwyczaj gęste czarne włosy gładko zaczesane ku dołowi, ostrym cieniem okalały zarys policzków. Ale tym mniej zadziwiały patrzącego, kontrast jej słodkiego spojrzenia, dużych dziecięco pogodnych niebieskich oczu, nieśmiałego uśmiechu i tej łagodnej twarzy, na której odbijało się chwilami tyle niewinności, zalęknienia, jakby obawy o każde uczucie, o każdy poryw serca. O przelotną radość i częsty cichy smutek. Lecz w pewnych szczęśliwych momentach, w tym przenikającym w głąb serca wejrzeniu, było tyle blasku, tyle światła, tyle szlachetnego spokoju. Te błękitne jak niebo oczy, jaśniały taką miłością, patrzyły z taką słodyczą. Odbijały się w nich niezmiennie tak głęboka sympatia, do wszystkiego co szlachetne, co woła o miłość, co błaga o współczucie, że trzeba jej się poddać, całą duszą się ku niej garnąć, przejmując jak gdyby i ów blask i spokój duchowy i pojednanie z losem i miłość. Tak niekiedy człowiek patrzy na błękitne niebo i czuje ,że gotów spędzić całe godziny w słodkim podziwie. I , że w takich chwilach dusza jego staje się swobodniejsza i bardziej spokojna. Jak gdyby w niej niczym w głębokiej tafli wodnej, odzwierciedlała się majestatyczna kopuła niebios. Kiedy zaś- a zdarzało się to tak często, zapał zabarwiał rumieńcem jej twarz i pierś falowała wzruszeniem. Wtedy jej oczy zapalały się jak błyskawice, krzesały iskry. Jak gdyby w nich zamieszkała jej dusza, która zbożnie przechowywała czysty dziewiczy płomień piękna, które ją teraz ożywiało. W takich chwilach była jakby w natchnieniu. I w takich nagłych porywach, w takich przejściach od cichego nieśmiałego nastroju ducha, do wzniosłej świetlistej egzaltacji do czystego surowego entuzjazmu. Było zarazem tyle niemowlęcej ufności, że malarz chyba pół życia oddałby, żeby uchwycić taki moment promiennego zachwytu i natchnione rysy odtworzyć na płótnie.
Moje pierwsze zdanie jakie kiedykolwiek napisałem z nieprzymuszonej woli, moje pierwsze ślady na płótnie, pierwsze łzy .Były spowodowane jej istnieniem. Istnieniem, które wielbiłem, ale którego się straszliwie bałem. Na pierwszym roku przejść po korytarzu nieopodal, było już dla mnie wyczynem, nie mówiąc już o jakimkolwiek spojrzeniu w oczy, czy choćby przypadkowym „przepraszam” w ścisku przed dziekanatem. Wszystko co działo się w moim wnętrzu było chorobliwie platoniczne, introwertycznie skryte, egoistyczne. Jakakolwiek myśl o próbie przełamania bariery anonimowości kończyła się niemalże zawałem serca.
Aż tu pewnego pięknego dnia...


c.d.n

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1) "ściągało mi sen z powiek" - spędzało sen z powiek, chyba że robisz rewolucję w związkach frazeologicznych.
2) "zmusiła mnie to tego, iż rozpocznę historię od środka" - brzmi pokracznie, lepiej: zmusiła mnie bym rozpoczął historię od środka, a konkretnie od momentu promiennego zachwytu.
3) "a szczupłość i bladość jeszcze podnosiły surową doskonałość jej urody" - podnosić doskonałość? - lepiej: podkreślają, uwydatniają doskonałość.
4) "Ale tym mniej zadziwiały patrzącego" - To zdanie nijak ma się do wcześniejszego zdania, a jeśli ma korespondować z nastepnymi podrzędnymi zdaniami, to czyni to nieudolnie, niezrozumiale.
5)"Odbijały się w nich niezmiennie tak głęboka sympatia" - was is das?
6) "Jak gdyby w niej niczym w głębokiej tafli wodnej." - znowu pokraczne korespondowanie z wcześniejszym zdaniem.
7) "I w takich nagłych porywach, w takich przejściach od cichego nieśmiałego nastroju ducha, do wzniosłej świetlistej egzaltacji do czystego surowego entuzjazmu. Było zarazem tyle niemowlęcej ufności, że malarz chyba pół życia oddałby, żeby uchwycić taki moment promiennego zachwytu i natchnione rysy odtworzyć na płótnie." - dlaczego przed "Było" jest kropka zamiast przecinek?

Więcej komentować nie mogę, przepraszam, ale syn chce grać w Tibię i muszę udostępnić mi kompa.
Pozdrawiam życząc więcej dyscypliny w pisaniu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kurka tekst był jeszcze ciepły jak się znalazł na serwisie, zbyt pochopnie go wrzuciłem, bo rzeczywiście, jest dużo niedociągnięć, teraz jak go czytam to aż skaczą bniektóre zdania do oczu

ale jakoś czułem ,że to jest już gotowe, taki klasyczny błąd debiutanta
dzięki za poświęcony czas, chwytam więc pióro w dłoń i do roboty


pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... jasne.. :) niech będzie refrenem, Twój głos jest decydujący. Do miłego... oby.
    • @Nata_Kruk nie dziwię się tym propozycjom. Ostatnia strofa celowo odbiega od reszty, ponieważ miała służyć jako refren. To takie moje pisanie rymem od święta. Muzyka już jest. Może kiedyś uda się nagrać.  Serdecznie dziękuję i pozdrawiam. 
    • (W obronie tych niepoprawnych.)   Powiadają, że fajerwerki są złe! Bo cierpią od nich psy, koty i ptaki; Lecz nie równo kto puszcza, po co i gdzie: Zły jest na Dzień Niepodległości taki, Sztuczny ogień na Nowy Rok – już mniej źle, A na Owsiaka „Światełko do nieba”, Choćby taki sam, jest dobry, więc trzeba! [1] … A pies zwęszywszy skąd karmicielki wiatr, Czy w szok nie wpada, gdy wstrząs michy jest wart? [2] Wspomniałem, że bardzo ma też cierpieć ptak – Że „mnóstwo padłych” – poszedłem liczyć – brak! [3]   PRZYPISY [1] Takie jest podejście znajomego właściciela, i pies się do tego dostosowuje. [2] Zauważyliście moi mili, że pies chętniej obszczekuje osoby, o których właściciel mówi niechętnie, niż do których odnosi się przyjaźnie. Mam takich sąsiadów, którzy początkowo bardzo mnie nie lubili i ich ówczesny pies bardzo na mnie szczekał, a potem się do mnie przekonali, więc ich nowy pies (poprzedni został uśpiony), macha na mój widok ogonem. Oczywiście, pies nie rozumie słów, ale świetnie rozumie nastawienie, bo to właśnie ono pozwalało na odruchy stadne, przywództwo basiorów u wilków, samców alfa w watahach, zespołowe polowanie i obronę stada, itp. Zatem, kiedy właściciel ustosunkowuje się niechętnie do sztucznych ogni to pies to wyczuwa, a ponieważ to właściciel jest ludzkim odpowiednikiem przewodnika stada, to pies rozumie fajerwerki z danej okazji, jako zagrożenie. Natomiast, jeśli właściciel patrzy na sztuczne ognie z przyjemnością, to psa to raczej uspokoi, raczej, bo oczywiście jest kwestia przeszłości psa, (mógł mieć właściciela bardzo obawiającego się sztucznych ogni, albo któraś petardę mogła odpalić w jego pobliżu i ma przykre wspomnienia), a też charakteru psa. Wygląda z powyższego rozumowania, że ażeby uspokoić psa, wpierw trzeba, żeby jego właściciel się uspokoił. [3] Dlaczego brak? a) Fajerwerk to nie samolot odrzutowy, który z punktu widzenia ptaka jest latającym odkurzaczem i to dużo szybszym od niego. b) Nie jest to też eksplozja jądrowa, na której błysk ptaki się podrywają, zamiast schować, a następnie fala uderzeniowa tym łatwiej je zabija.
    • @mariusz ziółkowski Dzięki.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       po.. nostalgicznym.. deszczu. A treść wiersza i tak łapie za serducho... 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...