Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Anthony głośno wyraził swoje poglądy, na temat tkwienia bezczynnie na komisariacie. Sekretarka zachichotała, kilku policjantów odburknęło coś podobnego, do „jeśli ci się nie podoba, możesz oglądać świat przez kraty”.
-Za chwilę Boże Narodzenie!- zawołał oburzony. –Muszę kupić dziewczynie jakiś seksowny fatałaszek! –policjant, który właśnie przechodził obok odparł, że na zakupy był cały miesiąc.
-A widziałeś ceny przed miesiącem?- odgryzł się Anthony, przechodząc na „ty”. –Nie mam miliona! Czekałem do końca, aż wszystko stanieje o połowę. A tu proszę… Przedstawiciele prawa proszą mnie o natychmiastową wizytę! Hej, przesłucha mnie ktoś wreszcie?! Moje zeznania mogą okazać się decydujące!
Kolejny policjant, zgarbiony nad toną papierów, odpowiedział, żeby Anthony wreszcie przymknął dziób.
-O co tak właściwie chodzi?- zapytał uprzejmie zarumienionej sekretarki, która wydała mu się najbardziej odpowiednim źródłem informacji. Dziewczyna zatrzepotała zalotnie rzęsami.
-To pan nie wie?- zdziwiła się.
-Oświeć mnie, słoneczko…
Musiał odczekać dłuższą chwilę, bo sekretarka dostała ataku głupawego chichotu.
-Chodzi o panią Geiman.- oświadczyła, patrząc na niego gorąco. –To pańska żona?
Anthony uśmiechnął się nieszczęśliwie. Puścił perskie oko do dziewczyny i wyszczerzył się w najbardziej uwodzicielskim uśmiechu, jaki znał.
-Siostra.
Dziewczyna stała się pięknie czerwona.
-Ale… Pan się nazywa Weis…
Miał już gotową odpowiedź, gdy jeden z policjantów zaprosił go do pokoju przesłuchań. Uprzejmie przeprosił dziewczynę i sprężystym krokiem ruszył do mężczyzny.
-Proszę siadać.- nakazał policjant, czekający w środku. Ten, który wpuścił Taniego, stanął w drzwiach.
-Chcemy zadać panu kilka pytań…- odezwał się mężczyzna na drugim końcu metalowego stolika o brzydkich, wodnistych oczach, które mierzyły go ponurym spojrzeniem. –Na temat pani Geiman, pana współlokatorki.
Anthony uśmiechnął się pod nosem. Nie wiedział, co go czeka…

Oblizał spierzchłe wargi. Policjant nachylił się nad nim, aż Anthony zobaczył drobne, czerwone żyłki przecinające białko jego oczu.
-Czy dobrze zrozumiałem? Nie miał pan pojęcia, panie Weis, że pana przyjaciółka kontaktowała się z podejrzanymi osobistościami…?
-Terrorystami, znaczy się? Nie… My tylko mieszkamy…Cóż, mnie nigdy nie ma
w domu. Jej zresztą też nie…
Ale bagno, pomyślał. Kiedy już dorwę Neil, obedrę ją ze skóry, obiecał sobie.
-Skąd pan to wie?- spytał podejrzliwie mężczyzna.
-Co wiem?- Anthony potarł szczecinę na policzku i dyskretnie otarł krople potu.
-Że pani Geiman rzadko bywa w domu? –zirytował się policjant. –Sam pan powiedział, że często nocuje pan u znajomych…
Anthony jęknął w duchu.
-Eee… Neil zostawia mi karteczki. „Wrócę nad ranem” i tak dalej. Rozumie pan, my tylko dzielimy mieszkanie. Nie wpycham nosa w jej prywatne sprawy…
Mężczyzna skinął głową.
-Kiedy był pan ostatnio w domu, panie Weis?
Anthony zamyślił się. Podchwytliwe pytanie… Odpowiedź może okazać się bardzo ważna.
-Weekend spędziłem u siostry.- odparł gładko, bez zająknięcia. Mężczyzna przyglądał mu się groźnie.
-Zapewne nie wie pan, że pani Geiman jest teraz również podejrzana o morderstwo policjanta?
Poczuł, jak z twarzy odpływa mu krew. Czas zwinąć żagle, uświadomił sobie.
-Neil? To jakaś pomyłka!- zaprotestował, drżąc jednocześnie ze zgrozy.
-Jeden z naszych funkcjonariuszy miał aresztować w pana mieszkaniu oskarżoną. Kiedy się tam zjawił, drzwi były otwarte. Poinformował nas o tym. Ostatni raz połączył się z nami przed tym, jak Geiman weszła do mieszkania. Nie odezwał się więcej…Znaleźliśmy go podziurawionego na wylot. Po pańskiej koleżance nie było śladu.
Anthony głośno przełknął ślinę.
-Przebitego…czym, jeśli można wiedzieć? – spytał drżącym głosem.
-Tępym, długim ostrzem…- odpowiedział beznamiętnie policjant. –A w kuchni znaleźliśmy nóż. Z jej odciskami palców.
Anthony wstrzymał oddech.
-Ja…- zająknął się. Neil, gdzie jesteś, wariatko?
-Gdyby pani Geiman pokazała się u pana, proszę szybko się z nami skontaktować. Jest agresywna i niebezpieczna… Proszę bardzo uważać.
Anthony skinął lekko głową. Na nic więcej nie było go stać. Widział lekki uśmiech błąkający się po wargach policjanta. Słyszał myśli mężczyzny, myśli, które zdradzały wszystkich. Przyprowadzi nam tą sukę na smycz. Ada znów się wścieknie. Gdzie ja położyłem te dokumenty? Cholera jasna! Chyba się w nim zakochałam…
Jeszcze raz skinął głową. I jeszcze raz. I jeszcze raz…

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar Twój wiersz ma charakter uniwersalny - brzmi jak opowieść, która świadczy o tym, że  przeszedłeś przez życiowe lekcje i wiesz o czym piszesz. Pozdrawiam. :)  
    • @FaLcorN W sumie to dobra filozofia - czasem trzeba po prostu płynąć i nie walczyć z każdą falą. Takie podejście czasem naprawdę ratuje zdrowie psychiczne. Jest tylko jedno ale - ale co, jeśli ta fala prowadzi prosto na skały? Czasem warto wiedzieć, dokąd płyniemy. :)))
    • @tie-break Nie w każdym moim wierszu muszę podawać konkretne przykłady. Bo każdy z osobna tworzy historię, która jest spójna. W każdym takim wierszu podmiotem jest tzw. "Legatus mortis", istota demoniczna która jeszcze jako człowiek była powołana jedynie do cierpienia a nie życia. Jest to byt uwięziony między światami ludzi a demonów. Posłaniec śmierci i jej wierny piewca. I u mnie nie jest tak że wszystko jest bez sensu. Sensem jest umysł i jego potęga. Poznanie prawd i dociekanie do nich nawet jeśli miałoby to skończyć się obłędem lub zagładą. Uczucia są zbędne, liche i kłamliwe. To potęga rozumu ma spełniać rolę wręcz omnipotencką. Celem jest pojęcie bezsensu istnienia w ludzkim wymiarze czasu.  A zarazem zachowanie trwania myśli po wieczność. To trochę jak w modernistycznym pojmowaniu "nadczłowieka", lecz nie w wyższości klasy inteligenckiej(choć to też jest ważne). U mnie "nadczłowiekiem" jest ten który wie, że wszystko jest prochem, próżnią zawładniętą przez fatum od którego nie ma ucieczki. Ten który umie urządzić się jednak w tej pustce i trwać w niej aż do smutnego końca. Mając nadzieję na życie wieczne w postaci nie cielesnej czy duchowej a tryumfie myśli.
    • @Mitylene Bardzo dziękuję! Przepiękny komentarz, jestem nim zachwycona. Pozdrawiam. 
    • @Migrena   Bardzo dziękuję! Czuję jak ciągle jesteś na tym portalu. Wspominają Twoje niezwykłe metafory i obrazy Ci, którzy tak bardzo nie  mogą znieść Twojej  wyobraźni, kreatywności i talentu. Ale ludzka zawiść była, jest i będzie. Pozdrawiam.  @Lenore Grey poems@Rafael Marius@Leszczym@antonia@Andrzej P. Zajączkowski@Simon Tracy Serdecznie dziękuję i pozdrawiam. :))) 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...