Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W nocy styczniowej, dawnej
Strasznej, mroźnej i surowej
W komnatach ciemnych,
Cichych tajemniczych

Wawelskiego zamku magii i czaru
Wypowiada słowa z nieznanego wywaru
Twardowski – magii czarnoksiężnik
Kreśli symbole, pali świecznik

I król wzrokiem żałobnym w pomieszczeniu
Na tronie siedzi, zerka w obszar na półcieniu
I o to widzi rysy znajome, piękne, młode
Barbara się objawia, jak mara, posiada urodę

Za tronem, jednak spisek, jednak czary
Ujawniają się obce, zimne zamiary
To szlachcic Mniszech, z bogatego rodu,
Podgląda Jagiellona, wśród miłosnego zawodu,

Wtem Zygmunt zrywa się, pędzi do miłości
By ucałować, objąć, przyjąć w żywych gości
I zawód to sprawia, goryczy smaku przepełniony
Nim dotknie, obejmie, świeca gaśnie, czar rozproszony,

Taki morał na miłości i dawnej intrygi głosy
Gdy czar spojrzeniem wzrok uwiedzie,
Szczęśliwy, kto kocha i kochał,
Nie szczęśliwy, kogo wzrok jego własny zwiedzie.
Upewniwszy pierwej.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ciekawy sposób siedzenia, nawet ci z montypaitona by na to nie wpadli.
Wydaje mi się, że jeszcze nikt nie ogłaszał tu konkursu na wiersze najgorsze?
Ale mogę się mylić.
b

a ja tu widzę jeszcze jedną zwidę, boć zmora
nie wypowiedziała żadnej kwestii - i w tym tkwi morał
żech od miłości do kochania nik niczego nie wyznaczy
kiedyż brak gdzieś pomiędzy tak zwanych podglądaczy
z ukłonikiem i pozdrówką MN
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ciekawy sposób siedzenia, nawet ci z montypaitona by na to nie wpadli.
Wydaje mi się, że jeszcze nikt nie ogłaszał tu konkursu na wiersze najgorsze?
Ale mogę się mylić.
b

a ja tu widzę jeszcze jedną zwidę, boć zmora
nie wypowiedziała żadnej kwestii - i w tym tkwi morał
żech od miłości do kochania nik niczego nie wyznaczy
kiedyż brak gdzieś pomiędzy tak zwanych podglądaczy
z ukłonikiem i pozdrówką MN

acz, jeszcze jedno - boć wszyscy takie historie piszą
żech łęzka w oku, z powodu słów, któm czasem siano
lepsze, gdyć we Przasnyszu nie było króla a był Cysorz
acz anizamku czy łuku tryumfalnego nie zbudowano

z ukłonikiem i pozdrówką MN

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Akurat jadłem dziś pierogi :)
    • Nie mogę się uwolnić Usta twe niczym wrota do piekieł Rozpalone namiętnie rozchylają sie powoli A Włosy twe aksamitne niczym perskie płótno opadają swawolnie na roznegliżowane ramiona, myslę Podchodzę,,obserwuje,dotykam w koncu całuje, jestem w niebie, jest pięknie Niech Emocje grają melodyczne dzikie dźwięki niech serce tobą pokieruje   Jej jęki znaczyły więcej niż milion słów Nie pamietam snu, w którym  bym Cie nie spotkał, nawiedzasz mnie nawet tam Jestes jak anioł coś stąpił na ludzka ziemie i z łaski swojej obdarzyłas mnie CiepłemZ’, którego nie zapomnę Ach żebym ja ino tez był aniolem to polecielibismy do gwiazd nie patrząc się za siebie
    • MRÓWKI Spałem spokojnie, gdy nagle przez sen poczułem mocne ugryzienie i zaraz potem ból. Przebudziłem się szybko, poszukałem latarki i przeszukałem cały namiot w poszukiwaniu sprawcy zadanego bólu. Nic szczególnego nie zauważyłem więc wsunąłem się w śpiwór próbując usnąć ponownie. Zgasiłem latarkę i położyłem się z powrotem spać. Do rana pozostało jeszcze kilka godzin, lecz nie mogłem zasnąć. Leżałem z przymkniętymi oczami czekając podświadomie na kolejne ugryzienie. To było pewne, że coś mnie ugryzło i przypuszczałem, że był to jakiś mały owad.  Na mojej lewej nodze zaważyłem zaczerwieniony ślad po ugryzieniu i poczułem swędzenie, pieczenie i niewielki bąbel. Dobrze, że nie jestem uczulony na jad owadów - pomyślałem.  Jak więc już wspomniałem nie mogłem spać trochę zaniepokojony, a trochę z bólu. Miałem przeczucie, że coś niedobrego wręcz potwornego dzieje się na zewnątrz namiotu. Tak więc leżałem i czekałem sam już nie wiedząc na co.  Nagle u wejścia do namiotu zobaczyłem małe punkciki posuwające się w moją stronę i po skierowaniu strumienia światła latarki w tamtym kierunku, aż dech zaparło mi z wrażenia, a gęsia skórka natychmiast ukazała się na mojej skórze. W namiocie były dwie czerwone mrówki. W oka mgnieniu zerwałem się na równe nogi i depcząc te, które zdążyły wejść do namiotu, musiałem odganiać te co chciały wejść do środka.  Podczas tej czynności ujrzałem używając latarki, że wokół namiotu jest masa czerwonych mrówek, które otaczały mój namiot że wszystkich stron.   cdn.    P.S. Opowiadanie powyższe napisałem w 1977 roku, czyli prawie pół wieku temu i jest to czysta fantazja.    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...