Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dzien sie juz otarl


Rekomendowane odpowiedzi

wiem żeś za granicą - ostanią linijkę popraw - pomyśl, coś z tego będzie
z ukłonikiem i pozdrówką MN

--------------------------------------
Dzień się już otarł
o perłę zmroku
o szmaragd zmierzchu
i o niepokój
na listkach osiadł
zbawiony z tęczy
wilgotny osad
slówek niewdzięcznych
jak skromny smutek rosy chlipaniem
..........
--------------------------------------

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oxyvio, Messa - a nie wydaje sie wam że:

Dzień się już otarł - dzień jako jasnośc - zmierch jest nocą czy dniem?
o perłę zmroku
o szmaragd zmierzchu - a tutaj nie ma zakrętasa??? Czyżby podmiot jednym okiem widział perłe, drugim szmaragd???
i o niepokój
na listkach osiadł - ta formacja deminutywna czemu ma sł€życ? wrażliwości? to może na listeczkach, bliżej franciszkanizmu
zbawiony z tęczy - co to za związek? Jak można zostac/byc zbawionym z tęczy. Jeżeli to metafora, to chyba ta z Peipera...
wilgotny osad - "osad" - bardziej się kojarzy ze smogiem
slówek niewdzięcznych - podobnie jak wyżej - plus derywat kulejący, choc w bajeczkach możliwy
jak skromny smutek rosy chlipaniem - no a tutaj sobie można chlipnąc


Czekam na konstruktywną (he he) dyskusje

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Wilgotny osad / słówek niewdzięcznych" kojarzy się rzeczywiście z czymś nieprzyjemnym, niekoniecznie ze smogiem, ale czymś mokrym, zimnym, "nietęczowym", a więc brudnym... I tak pewnie miało być. Niewdzięczne słówka psują człowiekowi urok całego dnia, choćby był najpiękniejszy, choćby przepłynął w czystych i kryształowych doznaniach jak perły lub szmaragdy. Jedno złe słówko na pożegnanie - i wszystko pstryk! - szlag trafia.
"Zbawiony z tęczy"... Może chodzi o to, że już wolny od złudzeń? Że klapki spadły z oczu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oxyvio:
No własnie - osad, a tutaj takie spieszczenie ("słówek"), które w dodatku mają byc wilgotne ( bierzemy "osad" zgodnie ze slownikową definicją). Zatem jaki jest sens związku - "wilgotne słówka"?
A do drugiego - skąd znaleźc związek "zbawienia z tęczy" - wyjaśnic to jakoś sensownie.
Zresztą ogolny zarzut mój to tego utworu jest taki, że jest to zlepek słów nie mających podstawy - jest to wiersz pozorny, co wpadło do głowy, to się chlapnęło.
A że mogę się mylic - trzeba postarac się to wyjaśnic :) Jak oceniający z oceniającym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie się staram.
Dla mnie wierszyk ma sens następujący: kończy się piękny dzień, pełen czystych, kryształowych, drogich jak klejnoty uczuć i doznań (miłości; zresztą sam dzień może być metaforą gasnącego uczucia). Nadchodzi wieczór, bo ktoś powiedział pierwsze niemiłe słówka, wilgotne jak rosa, ale nie ta piękna, kryształowa i z tęczą, tylko ta smutna jak łzy, nieprzyjemna jak wilgotny osad, "zbawiona" od tęczy - pozbawiona złudzeń, wolna od nich. Nadchodzi noc - płacz, chlipanie po utraconej miłości (romansie).
Dlaczego "słówka", a nie słowa? Myślę, że w tym wypadku jest to zdrobnienie eufemistyczne, zgryźliwe, mające podobną wymowę, co np. sformułowania: "gnojek", "złodziejaszek", "watażka", "kłamstewka polityczne", "Warszawka", "śmietanka towarzyska", "elitka", "światek", "półświatek" itd. Żadne z tych określeń nie oznacza niczego dobrego, nie wyraża życzliwych uczuć dla desygnatów, wprost przeciwnie. To tak, jakbyśmy komuś, kto nas obraził, rzucili przez zęby: "Dzięki za ciepłe słówka!"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Sesn tak, ale dalej będe upierał się o te środki - czyli zestawienie słów. Przecież to "rosy chlipaniem" jest okropne.
A co do treści - miłośc w ciepłym, delikatnym światku, w dodatku wrażliwym, megahiperpoetyckim (bo taki jest sens zdrobnień) - mnie razi sztucznością. stwarza to dośc naburmuszoną minę treści - w dodatku nie klejącej się. A w dodatku puenta - kolejny, 28976 raz o rozstaniu - czy to ma byc poezja współczesna?
Dla sprawiedliwości:
Ładny jest 1 wers (otarł zbliża się do cienia - tutaj ma to sens), melodyjnie wchodzi wers 4 i tyle.
Dalej nieprzekonany.

(a już pomijam brak polskich znaków na polskim forum po tylu dniach - za coś takiego powinno byc "won")
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ok - przyroda to wielkie zapytanie - patrząc od strony językowej (humanistycznej) czy fozycznej (matematycznej) - a jeszcze analizując logiczność nazw - tak Michał ma rację - ale i Krzysztof coś tam zawarł
z ukłonikiem i pozdrówką MN
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Rozumiem, że wiersz po prostu nie przypadł Panu do gustu z powodu oklepanej treści i różowo-słodkiej poetyki. Tu już dyskusja nie ma racji bytu, bo gusta nie podlegają dyskusji. Ale myślę, że każdy ma prawo pisać na ten temat w nieskończoność, bo ile jest i było romansów na świecie, tyle wspomnień po nich i tyle mniej lub bardziej poetyckich zwierzeń o nich. Takie wierszyki to rodzaj zwierzeń, jeśli nie z romansu samego poety, to w każdym razie ze zrozumiałych dla niego uczuć peela. Każdy taki wierszyk jest jednak nieco inny, jak inny jest odcień światła w każdym punkcie tęczy albo zorzy polarnej. A jeśli kogoś ta tematyka znudzi, no to może ją sobie odpuścić i nie czytać. Ot, po prostu.
Takie są moje refleksje na temat gatunku "romancero".
A brak polskich znaków jest pewnie skutkiem nieposiadania ich przez Autora w "zagramanicznym" komputerze. Siła wyższa.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Rozumiem, że wiersz po prostu nie przypadł Panu do gustu z powodu oklepanej treści i różowo-słodkiej poetyki. Tu już dyskusja nie ma racji bytu, bo gusta nie podlegają dyskusji. Ale myślę, że każdy ma prawo pisać na ten temat w nieskończoność, bo ile jest i było romansów na świecie, tyle wspomnień po nich i tyle mniej lub bardziej poetyckich zwierzeń o nich. Takie wierszyki to rodzaj zwierzeń, jeśli nie z romansu samego poety, to w każdym razie ze zrozumiałych dla niego uczuć peela. Każdy taki wierszyk jest jednak nieco inny, jak inny jest odcień światła w każdym punkcie tęczy albo zorzy polarnej. A jeśli kogoś ta tematyka znudzi, no to może ją sobie odpuścić i nie czytać. Ot, po prostu.
Takie są moje refleksje na temat gatunku "romancero".
A brak polskich znaków jest pewnie skutkiem nieposiadania ich przez Autora w "zagramanicznym" komputerze. Siła wyższa.

A własnie, że nie. Jeżeli ktoś publikuje coś publicznie, powinien brac pod uwagę odbiór - to raz. Dwa - podstawowe prawo krytyki podejmuje głównie dyskusje o dziele.utworze - i ja nie pisałem o guście (chociaż tak uważam o tym wierszu) - ale wykazałem jego braki w budowie (no może nie braki, a wątpliwości). Ja wiem, że wielu tutejszych bytników uważa, że forum to miejsce, gdzie się można wypłakac bo przytulą, ale kilku tak nie uważa. Bo albo trwa walka o poziom, albo hopsiamy wokół siebie - jacyśmy to nie wrażliwi.
Dlatego - nie czytac? Nie oceniac? To wysyłajcie sobie privem, żebym tego nie widział.
Amen.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojejejejejejejej, ale ja nie chciałam nikogo urazić! Można czytać, a można nie czytać. Można komentować, można nie komentować. Można pisać i można nie pisać. Można płakać, śmiać się i złościć w wierszach. Można lubić i nie lubić jakiegoś stylu. Wszystko można. Forum temu właśnie służy. I dyskusji także. I bardzo dobrze. I w tym cała zabawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały czas konsekwentnie trzymam się swojego zdania: można czytać "romacero" i dawać komenty o tych wierszach w dyskusji, a można tego nie robić, jeśli kogoś zdecydowanie ten gatuneczek nie interesuje i wręcz denerwuje. Ale każdy ma prawo pisać wierszyki w tej konwencji. Dlaczego nie? Bo ktoś inny tej konwencji ma dosyć?
Poza tym zgadzam się z tym, że omawiany przez nas wiersz ma pewne niedociągnięcia warsztatowe, i sama o niektórych napisałam. Natomiast nie czuję akurat tego "złego" zestawienia słów i "bezsensowności" zdrobnienia. Akurat to pasuje mi do treści. No i tyle.
Czy słucham muzyki pop? Hmmm... Tak, czasami słucham - na spotkaniach towarzyskich, jako tła do rozmów i wygłupów. Nie jest to gatunek muzyki, który by mnie fascynował. Chociaż niektóre piosenki - trzeba przyznać - bardzo mi się podobają. Ale nawet w nich nie widzę specjalnych rewelacji muzycznych. Nie mniej uważam, że pop (music czy inny) jest bardzo potrzebny w życiu. Do zabawy. Bez której nie idzie żyć po prostu.
A dlaczego o to pytasz, miły Michale? Czy to tak a'propos tego gatuneczku, który nazwałam za Gałczyńskim "romacero"? ;-D
Świetnie mi się z Tobą dyskutuje. Pozdrawiam. :-)))
Oxy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...